Przejmujący opis wojny widzianej oczami dziecka i jego prześladowcy. Porywające studium ludzkiej odwagi i siły przebaczenia.
Żydowski chłopiec imieniem Mika na początku wojny dziedziczy po dziadku płaszcz, a wraz z nim kolekcję pacynek ukrytą w jego licznych kieszeniach. Lalki pozwalają mu choć przez chwilę zapomnieć o potwornościach wojny i pomóc zapomnieć innym. Talent Miki zostaje odkryty przez niemieckiego żołnierza, który zmusza go do rozpoczęcia podwójnego życia, walki o życie i honor. Chłopcu udaje się jednak znaleźć nowe zastosowanie dla lalkarskiego talentu i sekretnych kieszeni płaszcza.
Powieść opisuje też drugie oblicze wojny widzianej oczami niemieckiego żołnierza, Maxa, który później trafia do syberyjskiego gułagu. Łącznikiem między postaciami żydowskiego chłopca i hitlerowca staje się jedna z pacynek, która przekazywana z pokolenia na pokolenie symbolizuje trudne dziedzictwo wojny.
Eva Weaver jest pisarką, terapeutką i artystką, często odwołującą się w swojej pracy i twórczości do kwestii przynależności oraz dziedzictwa historycznego. Podobnie jak wielu Niemców, zmaga się z ciężarem II wojny światowej i to właśnie z tych uczuć zrodziła się książka Lalki z getta. Obecnie autorka pracuje nad kolejną powieścią
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2013-04-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 384
"Lalki z getta" to fikcyjna opowieść o żydowskim chłopcu, który w okropnych czasach, jakim była druga wojna światowa, próbuje nieść pocieszenie dzieciom w warszawskim gettcie. Mika odziedziczył po dziadku płaszcz, w kieszeniach którego chowa mnóstwo pacynek. Od tej pory niemal codziennie używając swoich zdolności teatralnych, Mika stara się by żydowskie dzieci choć na chwilę zapomniały o okrutnej rzeczywistości.
Pewnego dnia Mika poznaje Maksa, niemieckiego żołnierza, któremu daje w prezencie jedną ze swoich pacynek. Laleczka ta będzie Maksowi towarzyszyła w syberyjskim łagrze oraz podczas powrotu do domu.
"Lalki z getta" to porywająca opowieść napisana prostym i pięknym językiem. Mimo, że jest to fikcja literacka to momentami miałam wrażenie, że czytam prawdziwe wspomnienia. Autorka w bardzo poruszający sposób przedstawiła nam losy młodego chłopca, który przeżył tylko dzięki swojej pasji i miłości do lalek.
Powieść podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich to wspomnienia Miki z warszawskiego getta, druga to wspomnienia niemieckiego żołnierza, Maksa. I w końcu trzecia część- czasy współczesne, chyba najbardziej wzruszająca ze wszystkich części, w której zagubiona kukiełka powraca do Mikiego.
Książkę czyta się niezwykle szybko, wciąga czytelnika i nie sposób się od niej oderwać, potrafi wywołać w czytelniku ogrom emocji. "Lalki z getta" to smutna a zarazem piękna powieść, którą polecam szczególnie osobm gustującym się w powieściach wojennych. Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Ta historia z pewnością wyciśnie z Was morze łez. Polecam
Lubicie książki z wojną w tle? Ja za takimi wręcz przepadam i bardzo chętnie po nie sięgam. Takie powieści zawsze zamuszają do zwolnienia tempa i skłaniają do refleksji. Nawet jeśli są to literackie fikcje, jak w przypadki tej pozycji. Ale i tak poruszył mnie jej realizm.
Jaka książka o wojnie ostatnio poruszyła wasze serca?
⬇⬇⬇
Mika młodziutki żydowski chłopiec, szybko musiał dorosłość. Podczas pobytu w warszawskim getcie traci dziadka, ale wraz z dziadkowym płaszczem zyskał małych przyjaciół: księcia, księżniczkę, doktora, błazna czy krokodyla. To pacynki, które pozwolą mu przejść ten ciężki czas w getcie i nie tylko. Te małe laleczki przywołują uśmiech na twarzach dzieci i dorosłych, ale i też przywołują uśmiech wroga. Od tej pory Mika ma robić przestawienia dla niemieckich żołnierzy.
LALKI Z GETTA to fikcyjna opowieść osadzona w czasie trwanie II wojny światowej. Ukazująca okrucieństwo i bestwialstwo wojny, ale i też dająca nadzieję.
Powieść podzielona na trzy części opowiada o losach Mikii, historii niemieckiego żołnierza i czasu teraźniejszego.
Autorka umiejętnie łączy i ukazuje wojnę z dwóch perspektyw, oczami chłopca i oprawcy - żołnierza. Zręcznie lawiruje nad emocjami i spłata wszystko w spójna całość. Tworzy powieść, której nie zdołamy odłożyć dopóki nie przeczytamy ostatniej strony.
Max, niemiecki żołnierz wzbudzi u mnie skrajne uczucia. Z jednej strony rozumiałam go wykonywał tylko rozkazy, ale z drugiej nie mogłam tego pojąć! Jak można być zdolnym do tego? Natomiast podziwiałam małego Mikę, jego optymizm i chęć niesienia pomocy innym. W tak ciężkim czasie rozweselał dzieci i wyrażał swój bunt przeciw wojnie.
„Czy wszyscy nie jesteśmy do siebie biologicznie podobni? Przecież każdy z nas ma bijące serce, płuca podobne do drzewa i ciepłą, czerwoną krew”
Mika to żydowski chłopiec, który w spadku po dziadku otrzymuje ogromny płaszcz, a wraz z nim całą kolekcję pacynek ukrytych w wielu jego kieszeniach. Dzięki nim chłopiec sprawia, że na twarzach osób podzielających jego los, choć na chwilę gości uśmiech. Pewnego dnia zauważa go jeden z Niemców i od tej pory chłopiec to właśnie im zapewnia rozrywkę pozostając przy tym dobrym człowiekiem, który wykorzystuje to do pomocy innym. Jedna z jego lalek trafia do niemieckiego żołnierza Maxa, który swoje wojenne przeżycia ukazuje z innej perspektywy. Czy po latach pacynkom będzie znów dane się spotkać?
„Lalki z getta” to książka, która podzielona jest na trzy części. W pierwszej części poznajemy żydowskiego chłopca Mikę, który dzięki lalkom znosi trudy wojny i pomaga również w ten sposób innym. Jest to historia widziana oczami nastolatka, który każdego dnia walczy o honor i przetrwanie. W drugiej części poznajemy losy niemieckiego żołnierza Maxa, do którego trafiła jedna z lalek. Ukazana jest wojna z jego perspektywy, a także siła, którą czerpał właśnie z tej maleńkiej lalki, która nie pozwoliła mu się poddać. Ostatnia część to czasy współczesne i zderzenie teraźniejszości z przeszłością. To ostateczne rozliczenie się z tym, co było.
Przyznam szczerze, że od początku książki byłam zachwycona tą historią. Pierwszą część pochłonęłam bardzo szybko i … w moim odczuciu wtedy powinna zostać zakończona. Mimo, że z chęcią zapoznałam się również z kolejnymi dwiema, to miałam wrażenie, że zostałam wyrwana z jednego świata i przeniesiona do kolejnego. Po prostu mnie się to niezupełnie skleiło w całość, pomimo wspólnego mianownika jakim była jedna z lalek.
Niemniej historia wciągająca i przerażająca, jak większość pozycji opartych na II wojnie światowej. Samo okrucieństwo, jakiego dokonywano na ludziach, bez wyjątku na ich narodowość, było po prostu wstrząsające. Jednak ja bardzo lubię książki w tej tematyce, dlatego zapewne będę jeszcze po nie sięgać. Jeśli ktoś ma tak samo, albo po prostu ma ochotę zapoznać się z pozycją opartą akurat na takim tle historycznym, to polecam i zachęcam do przeczytania.
Historie oparte na wydarzeniach II wojny światowej zawsze odnajdują szczególne miejsce w moim sercu. Tym razem stało się tak za sprawą powieści Evy Weaver "Lalki z getta". W swojej książce autorka w zadziwiająco spójny i interesujący sposób połączyła historię nastoletniego żydowskiego chłopca - ofiary oraz niemieckiego żołnierza - kata. A to wszystko dzięki osobliwej pasji, którą przekazał wnukowi jego dziadek - lalkarz. Mężczyzna w wolnym czasie konstruował pacynki i ożywiał je podczas lokalnych przedstawień. Wśród wielu różnych kukiełek obrazujących ludzi i zwierzęta jedna była tą szczególną, wyróżniającą się od reszty - niewielka pacynka księcia w futrzanym ubranku z koroną na głowie. To właśnie lalkę księcia wraz z innymi kukiełkami ukrytymi w kieszeniach starego płaszcza podarował wnukowi Mice Hernsteynowi jego dziadek w ostatnich minutach swojego życia. Teraz, po latach, Mika, sam będąc dziadkiem, opowiada wnukowi Danielowi o dzieciństwie spędzonym w Warszawie przypadającym na lata wojny i okupacji, o niezwykłych przedstawieniach kukiełkowych organizowanych w getcie oraz o pacynkach, które w tamtym czasie miały szczególną moc czynienia życia lepszym...
Druga część książki zawiera opowieść pewnego niemieckiego żołnierza, nazisty, Maxa odpowiedzialnego za deportacje ludności żydowskiej z warszawskiego getta. Jego historia początkowo wiąże się z małym lalkarzem i pacynkami, ale później przybliża nam losy Niemca już po zakończeniu wojny. Dowiadujemy się o jego zesłaniu na Syberię, ucieczce z gułagu i wieloletniej wędrówce do domu. Max przed śmiercią pragnie podzielić się swoją historią z synem Karlem, a później także z wnuczką Marą, która w imieniu nieżyjącego już dziadka decyduje się poszukać śladów żydowskiego chłopca, o którym słuch zaginął...
Obie te opowieści łączy mała kukiełka Księcia, która kryje w sobie szczególną moc. Lalka stworzona przez dziadka Hernsteyna staje się symbolem odwagi i wolności, lekiem na samotność, antidotum na głód, chłód, nędzę i ból oraz oznaką prawdziwej przyjaźni.
Trzecia część to już próba odnalezienia Miki Hernsteyna przez Markę - wnuczkę Msza. Czy udana?... Przeczytacie w książce.
Eve Weaver stworzyła bardzo interesującą opowieść o strasznych czasach, które z jednej strony dawno przeminęły, a z drugiej wciąż pozostają żywe i obecne w naszej pamięci, naszych sercach i naszej historii. O II wojnie powiedziano i napisano już bardzo wiele, ale wciąż jeszcze można odnaleźć w tej tematyce coś nowego, niepowtarzalnego, wartego uwagi i zainteresowania. W powieści "Lalki z getta" taką nowinką były dla mnie teatrzyki kulkiełkowe wystawiane przez żydowskiego chłopca za murami getta oraz rozrywkowe przedstawienia lalkowe dla niemieckich żołnierzy SS i gestapo. Jak dotąd nie natknęłam się na taki motyw, którym autorka mile mnie zaskoczyła.
Pokazanie różnych aspektów wojny z dwóch skrajnie różnych punktów widzenia okazało się niezwykle interesujące. Opowieść ofiary, która straciła wszystko i relacja kata wykonującego rozkazy dowódców skłania do zastanowienia i wyciągania wniosków. Choć jest to sfabularyzowana opowieść muszę przyznać, że autorka zadbała o jej wiarygodność starając się rzetelnie oddać rzeczywistość tamtych strasznych lat. Co prawda zabrakło mi trochę nastroju grozy i okrucieństwa wojny, emocje gdzieś tam były, ale nie trafiały do mojego serca, jednak opowieść o lalkarzu z getta na pewno pozostanie w mojej pamięci. Ta niezmiernie ciekawa historia była dla mnie tak naprawdę tylko relacją, a spodziewałam się wzruszeń, wstrząsających przeżyć, przerażenia, grozy, strachu, czyli tych wszystkich odczuć jakie towarzyszą wojnie. Odnoszę wrażenie, że Eve Weaver nie do końca potrafiła wczuć się w opisywane wydarzenia, ubrała po prostu w słowa opowieści przekazane jej przez rodziców, ale czegoś jednak zabrakło.
"Lalki z getta" polecam czytelnikom gustującym w tematyce wojennej, jednak zaznaczam, że że nie jest to powieść faktograficzna, a raczej luźna opowieść o żydowskim chłopcu, którego losy w zaskakujący sposób połączyły się z życiem niemieckiego żołnierza. Jeśli ciekawi Was rozwinięcie tego wątku koniecznie sięgnijcie po powieść Eve Weaver. Polecam.
Przyznaję, łatwo mnie złapać na haczyk ładnej okładki i ciekawego tytułu. Mam słabość do ilustracji w stylu retro, sepiowanych zdjęć, pastelowych obrazków, fotografii z emocjonalnym ładunkiem. Intrygują mnie tytuły, które niby coś sugerują, ale są na tyle tajemnicze, że nie wiadomo do jakiej treści je dopasować. Jeśli dodatkowo za piękną okładką i interesującym tytułem, kryje się historia zwykłych ludzi - bez namysłu wciągam ją na listę książek do przeczytania. A gdy opowieść jest opowieścią dziecka, jest więcej niż pewne, że pobiegnę po nią do księgarni nie czekając na to aż mąż zapyta: kochanie, jaką książkę chcesz na urodziny?
Lalki z getta Evy Weaver wypatrzyłam w kwietniowych zapowiedziach wydawniczych. Już sam tytuł wzbudził moją ciekawość, bo nijak nie potrafiłam znaleźć miejsca dla zabawek w przygnębiającym, pełnym bólu, strachu i głodu świecie zniewolonych Żydów. Opisu z okładki nie czytałam, pomyślałam więc, że skoro historia napisana przez Weaver, jest historią dziecka, to może właśnie mali dorośli określani są mianem lalek? Teoria okazała się chybiona, ale nie przyniosło mi to zawodu. Lalki z getta okazały się przepiękną i wzruszającą historią. Instynkt mnie nie zawiódł, za intrygującym tytułem i przepiękną okładką, kryje się historia jeszcze wspanialsza, niż mogłam przypuszczać.
Gdy został uszyty ten płaszcz, miałem dwanaście lat. Nathan, nasz krawiec i drogi przyjaciel, uszył go dla mojego dziadka w pierwszym tygodniu marca 1938 roku. Dla Warszawy i dla nas był to ostatni rok wolności - tak zaczyna swoją historię Mikhael. Mamy 2009 rok, Mika jest już starszym mężczyzną. Mieszka w Nowym Jorku. Właśnie spaceruje po mieście ze swoim trzynastoletnim wnukiem Danielem. Przypadkowo ujrzany plakat, budzi w nim wspomnienia z okresu wojny. W Danielu, staruszek znajduje wdzięcznego słuchacza. Zaczyna więc swoją opowieść. Opowieść małego lalkarza z warszawskiego getta.
Wspomniany płaszcz to pamiątka po zamordowanym przez Niemców dziadku. Szczupły, kilkunastoletni chłopiec niemal w nim tonął. Był niesamowicie ciężki. Objuczony całym dobytkiem mojego dziadka, ciężarem całego jego życia, ledwo mogłem oddychać. Ten płaszcz, to coś więcej niż ciuch przywołujący wspomnienia. W sprytnie ukrytych kieszeniach, Mika odkrył wiele skarbówdrewnianą fajkę, parę okularów i mały tomik poezji, kamyczki, słodycze, ścinki materiałów, kwiat z papieru, miniaturowe skrzypeczki, listy. Odnalazł też kluczyk pasujący do drzwi schowka, tajemniczego świata dziadka. Małe pomieszczenie wypełniały lalki wszelkich rozmiarów i kształtów, w różnych stopniach wykończone. Był wśród nich król, dziewczyna, błazen i wiele zwierząt: krokodyl z na wpół namalowanymi zębami, małpka i koń bez ogona. Niektóre wyglądały tak, jak gdyby miały zaraz zeskoczyć z półki. Innym brakowało kończyn albo ubrań. Od jednej ściany pomieszczenia do drugiej rozpięty był sznurek, a na nim wisiały małe nóżki i ramiona, które jeszcze nie znalazły właściciela. Początkowo samotnie, później w towarzystwie kuzynki Ellie, Mikhael odkrywał świat lalek, który pozwalał mu choć na chwilę oderwać się od wojennej rzeczywistości, a ta dla Żydów z dnia na dzień jest coraz trudniejsza. Zdradziłem Ellie tajemnice dziadkowego płaszcza i odtąd chronił nas oboje, a towarzystwo lalek pomagało nam na chwilę zapomnieć o świecie dorosłych. O świecie, w którym ludzie tworzyli paskudne rzeczy, takie jak getto dla Żydów. O świecie, którego nie potrafiliśmy zrozumieć.
Mika musiał odejść ze szkoły, wraz z matką przenieść się do getta. Mieszkanie dzielili z innymi, w getcie nie było szans na prywatność. Z upływem czasu robiło się coraz bardziej szaro, ponuro i niebezpiecznie. Stukot oficerskich butów wzbudzał strach. Nikt nie mógł czuć się pewnie. Łapanki, eksmisje, upokorzenia były na porządku dziennym. Niemców mogło sprowokować właściwie wszystko. W powietrzu unosił się zapach śmierci. Brakowało żywności i leków. Kolejno upływające dni nie dawały nadziei na poprawę. To trudny czas dla każdego Żyda, zwłaszcza dla dzieci, które nie miały szans na normalne, szczęśliwe dzieciństwo.
W zręcznych dłoniach Miki, lalki ożyły. Małpka płatała figle, krokodyl kłapał paszczą, a książę udzielał mądrych rad. Zabawki wywoływały uśmiech u dzieci z sierocińca, ludzi wywożonych w nieznane, małych pacjentów szpitala. Okazało się, że w trudnych chwilach liczy się nie tylko walka o wolność i zdobycie żywności, ale także te drobne momenty radości, odrobina muzyki, uratowana książka, teatrzyk małego lalkarza.
Sytuacja jeszcze bardziej zagmatwała się w dniu przecięcia ścieżek żydowskiego chłopca i niemieckiego żołnierza Maxa. Mikę zmuszono do wystawiania przedstawień dla okupanta. Co tydzień wraz z Maxem przechodził na aryjską stronę, by bawić znienawidzonych wrogów. Upokorzony, miotany poczuciem winy, z żołądkiem pełnym wmuszanego w niego piwa, chłopiec przeżywał trudne chwile. Wyprawy poza getto będą miały swoje złe, ale i dobre strony, a sam Mika nawet nie przypuszczał, że gdy pewnego dnia skończy się wystawianie przedstawień dla wroga, sytuacja przybierze jeszcze gorszy obrót.
Lalki z getta Evy Weaver składają się z dwóch części. Pierwsza jest historią Miki z okresu wojny, druga opowieścią Maxa, który po przegranej Niemców, wraz z wieloma innymi żołnierzami zostaje zesłany do ciężkich prac na Syberię.
Eva Weaver pochodzi z Niemiec i choć obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, nie odcięła się od tematyki wciąż żywej nie tylko w krajach okupowanych, najmocniej dotkniętych niemieckimi działaniami wojennymi, ale także w samych Niemczech. Trudno wszak odciąć się od historii własnego kraju. Rzadko jednak spotykam się z literaturą pierwszej i drugiej wojny światowej spisanej przez autorów pochodzenia niemieckiego. Tym bardziej ciekawi mnie sposób, w jaki tak tragiczny dla naszego kraju okres, widzą nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy. Od razu rzuciło mi się w oczy jedno: choć niemieccy żołnierze wykazywali się nierzadko daleko posuniętym okrucieństwem, po zakończeniu wojny wielu z nich robi rachunek sumienia, niekiedy żałując swoich ofiar, dostrzegając bezsens niektórych działań i rozkazów, zastanawiając się, czy rzeczywiście musiało dojść do ludobójstwa na tak wielką skalę, do śmierci niewinnych ludzi. Do takich ludzi należy Max. Po wojnie sam znajdując się w trudnym położeniu, pracując ponad siły o głodzie, w ciężkich warunkach, przepełniony tęsknotą za rodziną, często wraca myślami do Warszawy, nie mogąc zapomnieć o potwornościach, do których sam się przyczynił. Odżywa w nim pamięć o Mice, spod koszuli wyciąga pamiątkę po chłopcu, którego niegdyś zmusił do dostarczania rozrywki znudzonym żołnierzom. Spektakl trwa. Tym razem w niegościnnych syberyjskich lasach.
Lalki z getta są przepiękną, wzruszającą powieścią ukazującą wojnę oczami dziecka, które początkowo nie bardzo potrafi zrozumieć, co wokół niego się dzieje, ucieka w świat lalek, w którym zło przegrywa, a dobro tryumfuje, następnie zmuszone do dostosowania się do trudnych warunków, bardzo szybko dojrzewa. Ogromnie poruszyły mnie losy malutkiej, rudowłosej sieroty Hannah, cudem uratowanej, drobnej Esther, Kalima, który marzył o grze na altówce. Historie małych bohaterów chwytają ze serce. Trudno powstrzymać łzy. Z perspektywy dziecka wojna wydaje się jeszcze bardziej okrutna, bezsensowna i niezrozumiała.
Debiut Evy Weaver jest debiutem ogromnie udanym. Ciekawa i poruszająca historia, wspaniali bohaterowie, dobre zakończenie i barwny język sprawiają, że książkę pochłania się niezwykle szybko. To książka o odwadze, przebaczeniu, przełamywaniu słabości. Lekturze towarzyszy moc emocji, Lalki z getta przede wszystkim wzruszają, ale także wywołują uśmiech, niekiedy złość, a czasem strach i niedowierzanie. Z pewnością zapadają w pamięć. Obraz Miki, który tchnął życie w pacynki, a jednocześnie dodał otuchy swym małym i dużym przyjaciołom będzie towarzyszyć mi jeszcze długo. I choć to fikcyjna opowieść, to przecież mogła wydarzyć się naprawdę.
Mój drogi chłopcze, gdyby nie ludzie tacy jak ty, Niemcy już dawno by wygrali, pokonaliby nas na najważniejszych polach. (...) Otępiliby nasze serca, zabili ducha, odebrali nam naszą duszę. Twoje lalki mają w sobie iskrę i światło, w którym możemy się ogrzać. To coś naprawdę cennego.
(...) Ile przygód przeżył ten dziadkowy płaszcz! Najpierw ukrywał dzieci, których serduszka biły tak szybko jak u małego zajączka, a teraz zaznawał chłód stali. Za każdym razem świadkami tych transportów były lalki, które stały się moimi powiernikami i towarzyszami w tej grze na śmierć i życie. (...)
Książka ta trafiła w moje ręce dzięki poleceniu przyjaciółki. Powiedzieć o tej książce, że jest piękna, to jakby nie powiedzieć nic.
Jedna z moich przyjaciółek napisała kiedyś na Facebooku, żeby koniecznie tę książkę przeczytać, bo jest cudowna. Dużo czasu zajęło mi znalezienie tej lektury, ponieważ pierwsze wydanie było dostępne jedynie na Allegro w kosmicznej cenie, a drugiego jeszcze nie było. Na szczęście wydawnictwo zdecydowało się wydać wznowienie i wreszcie udało mi się zdobyć książkę.
Myślę, że jest to książka, którą warto mieć w swojej biblioteczce i ja z pewnością ją do mojej zakupię. Jestem pewna, że kiedyś do niej wrócę, ponieważ dosłownie mnie zauroczyła. To książka z tych, których się nie zapomina.
Fabuła opowiada o holokauście, o tym jak żyli i funkcjonowali ludzie zamknięci w warszawskim getcie. Ale nie to jest głównym wątkiem, tym co jest w fabule najważniejsze to przejmujący i wzruszający obraz wojny widziany oczami żydowskiego chłopca i jednego z jego prześladowców, człowieka zmuszonego do uczestnictwa w wojnie mimo swoich przekonań co do wojennej polityki.
To ciekawe i wnikliwe studium ludzkiej odwagi, empatii i przebaczenia.
Z pewnością wojna wyzwoliła w ludziach głównie strach i poczucie winy, a w innych agresję i poczucie władzy, ale w obrazie tego wszystkiego czasami widoczna była zwykła ludzkość.
Książka składa się z trzech części. Główny bohater pierwszej części opowieści o lalkarzu z getta to zwyczajny chłopiec, który zbyt szybko musiał dorosnąć i wziąć na swoje barki odpowiedzialność za innych.
W ciszy swojego lalkarskiego pomieszczenia, w towarzystwie własnoręcznie zrobionych pacynek, próbował na chwilę zapomnieć o okrucieństwach wojny.
Pokazując czytelnikowi bolesny i prawdziwy obraz getta, autorka wspomina o miejscu, w którym mimo ograniczeń próbowano leczyć małe żydowskie dzieci. Wspomina również o sierocińcu prowadzonym przez Jana Korczaka i o dzieciach, które za sprawą lalkarza potrafiły odnaleźć w tym trudnym i brutalnym świecie odrobinę radości.
Jednym z głównych bohaterów jest... płaszcz, który Mika dziedziczy po swoim dziadku. Płaszcz niezwykły, kryjący w sobie mnóstwo kieszeni i zakamarków, będący nawet schronieniem dla malutkich żydowskich dzieci wynoszonych z getta na stronę aryjską. To właśnie chłopiec odkrył schowane w nim, wykonane przez dziadka pierwsze pacynki.
Lalki pozwalają nie tylko dzieciom na chwilę zapomnieć o koszmarze wojny, pomocny w tym jest talent chłopca, z ochotą i pasją wystawiającego przedstawienia.
Jak już wspomniałam wcześniej, powieść składa się z trzech części. W jednej głównym bohaterem jest chłopiec imieniem Mika, będący małym lalkarzem z getta. Pojawia się w tej części również niemiecki żołnierz - Max, który w dość specyficzny sposób zaprzyjaźnia się z Miką. Max jest bohaterem drugiej części, opisującej losy niemieckich żołnierzy wywiezionych przez Rosjan na Sybir.
W trzeciej części natomiast główną bohaterką jest wnuczka Maxa próbująca zrozumieć przeszłość dziadka i próbująca odnaleźć jakikolwiek ślad po lalkarzu z getta.
Łącznikiem między chłopcem a żołnierzem jest jedna z pacynek podarowana przez chłopca hitlerowcowi w zamian za pewną przysługę.
Hitlerowcy zostali pokazani w książce w bardzo zły sposób, ale do Maxa można było poczuć pewnego rodzaju sympatię.
To piękna i poruszająca historia, która z pewnością wyciśnie wiele łez. Powieść jest obrazem spojrzenia na dramat wojenny oczami ofiary i oprawcy. I chociaż jest to fikcja, to wplecenie w nią autentycznych bohaterów (jak na przykład Jan Korczak) i autentycznych wydarzeń powoduje, że odbieramy ją jak historię prawdziwą.
Jeżeli lubicie książki z historią wojenną w tle, to jest to lektura obowiązkowa. Porusza do bólu, ale jest warta przeczytania.
Pamiętajmy, że nie wszyscy są źli, niektórzy urodzili się po niewłaściwej stronie.
To książka, której fabuła długo pozostanie w pamięci.
POLECAM GORĄCO!
Aż trudno mi uwierzyć, że historia opisana w książce jest fikcyjna. Jest tak poruszająca, że aż chce wierzyć, że gdzieś tam faktycznie był lalkarz z getta warszawskiego, a historia jednej z najważniejszych jego lalek księcia, który trafia do niemieckiego esesmana nie była tylko fikcją literacką.
Mika to żydowski chłopiec, który na początku wojny odziedziczył po dziadku płaszcz, który w niezliczonej ilości tajemnych kieszeni skrywa wiele tajemnic. Odziedziczył też kolekcję pacynek ukrytych w kieszeniach płaszcza. Dzięki lalkom i swoim zdolnościom pomaga towarzyszom niedoli oderwać się od wojennej rzeczywistości i choć na chwilę zapomnieć o jej potwornościach. Pewnego dnia Mika zwraca uwagę nazisty i od tej pory będzie musiał zapewniać rozrywkę oprawcom i każdego dnia walczyć o honor i przetrwanie. Jedna z pacynek Miki trafia do Maxa, niemieckiego żołnierza, którego przeżycia w Polsce i w syberyjskim gułagu ukazują wojnę z innej perspektywy.
Spodobał mi się pomysł ukazania historii żydowskiego getta z dwóch stron, ze strony uwięzionego Miki i ze strony strażnika Maxa. To właśnie w osobie tego drugiego Autorka pokazała, że również niemieccy żołnierze mieli sumienia, ale byli pod ogromnym wpływem Hitlera. Ta wzruszająca historia widziana oczami dziecka i nazisty ukazuje różne perspektywy, różne przemyślenia oraz różne spojrzenia na te same wydarzenia. Opowieść pełna emocji, wciągająca i tak bardzo na czasie. Jeden mały minusik za to w jaki sposób Autorka opisała tutaj nas, Polaków, jak byśmy byli ponad tym i również nie cierpieli. Poza tym książka warta każdej chwili z nią spędzonej,a jeśli zdecydujecie się po nią sięgnąć to zaopatrzcie się w chusteczki.
" Gdyby nie tamten płaszcz to wszystko w ogóle by się nie wydarzyło".
Mika dostaje po zmarłym dziadku czarny płaszcz, uszyty specjalnie na zamówienie z ogromną ilością kieszeni Mimo, że jest on bardzo obszerny stanowi dla chłopca ważną pamiątkę. Ale to nie wszystko co dostaje. W ich maleńkim mieszkaniu jest tajemnicze pomieszczenie, w którym odkrywa pracownię lalkarską. Wtedy jeszcze nie wie jak ważną rolę w jego życiu i nie tylko odegrają uszyte przez dziadka pacynki.
Chłopiec początkowo traktuje je jako zabawki i tworzy na własną potrzebę krótkie scenariusze teatralne. Zbliżająca się wojna zmienia ich życie rodzinne, bo zaczyna narastać terror wobec nacji żydowskiej. Mika obserwuje jak z dnia na dzień zabierane są im kolejne wolności, ograniczane prawa do racji żywieniowych, do możliwości przemieszczania się, aż do momentu utworzenia getta dla Żydów. Zabawa w teatr początkowo dla rozrywki staje się ważnym elementem przetrwania. Chłopiec trafia do szpitala dziecięcego oraz do sierocińca prowadzonego przez Janusza Korczaka. Tam wykorzystuje swoje pacynki i daje krótkie przedstawienia dla cierpiących dzieci. O małym lalkarzu z getta robi się głośno, więc zainteresowanie się nim przez nazistów to tylko kwestia czasu. Mikę zatrzymuje Max niemiecki żołnierz, który nakazuje mu pojawienie się z przedstawieniem na wieczorze w kwaterze żołnierskiej pod karą utraty życia. Coś co do tej pory było możliwością oderwania się od brutalnej rzeczywistości wojennej staje się źródłem walki o przetrwanie. Chłopiec angażuje się w bardzo niebezpieczną grę - szmugiel dzieci poza teren getta.
Ale powieść ta to nie tylko przeżycia Miki bowiem losy jego i Maxa niemieckiego żołnierza splatają się poprzez pacynkę Księcia. Lalkarz daje ją Maxowi, a wraz z nim trafia ona do rosyjskiego gułagu. Żołnierz trafia tam jako zesłaniec pod koniec wojny. Mężczyzna poznaje wojnę od tej drugiej strony , strony więźnia i to w bardzo surowych syberyjskich warunkach.
Książka ta może nie jest źródłem ścisłych informacji jak przebiegało niszczenie rodzin żydowskich choć przedstawionych jest tu wiele prawdziwych faktów. Jest to zwrócenie uwagi na to , że nawet w tak nieludzkich warunkach człowiekowi potrzebny jest kontakt ze sztuką, choćby po to aby oderwać się do wszechogarniającego marazmu i okrucieństwa. Lalka staje się także nicią porozumienia między wrogami. To wojna opowiedziana z trochę innej perspektywy, perspektywy dziecka artysty.
W pierwszym rozdziale tej książki poznajemy starszego Pana - Mikę oraz jego wnuczka Danny'ego. Podczas spaceru z wnuczkiem u Miki budzą się wspomnienia. Postanawia on opowiedzieć trzynastoletniemu Danny'emu historię swojego życia. I tak chłopiec poznaje dotąd skrywaną opowieść o losach swojego dziadka, o cierpieniu oraz wojnie, która zmieniła życie wielu ludzi.
Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej poznajemy losy Miki oraz jego rodziny. Spotykamy także inne ważne postaci. Ta część porusza temat trudów wojny i walkę Żydów o przetrwanie. Tutaj też czytelnik ma szansę przyjrzeć się historii płaszcza Miki i pacynek. Poznajemy funkcje jakie pełnił ten płaszcz podczas wojny.
Część druga dotyczy losów pewnego niemieckiego żołnierza. O ile pierwsza część poniekąd przypomina mi troszeczkę "Pianistę", o tyle część druga w dużej mierze skojarzyła mi się z filmem jaki niegdyś oglądałam "Jeniec: tak daleko jak nogi poniosą" (tym samym z książką o tym tytule).
Nie będę przytaczać treści drugiej i trzeciej części, gdyż zniszczyłabym całą radość z czytania. Reszty należy dowiedzieć się samemu.
Historia opowiedziana w tej książce jest bardzo ładna, i niekiedy miałam wrażenie, że wyszłaby z tego równie ładna ekranizacja. Nie jest niestety wolna od błędów. Mamy na przykład błąd w dacie, lub błędy historyczne. I tak, można odnieść wrażenie jakoby Żydzi z warszawskiego getta byli jedynymi, którzy ucierpieli w owym czasie. Natomiast Polacy jawią się tu jako ci, którzy niczego nie dostrzegali, byli obojętni i żyło im się wręcz sielankowo).
Do minusów dodałabym też liczne literówki lub braki niektórych wyrazów (szczególnie na początku i pod koniec książki), które nierzadko zmieniały sens zdania. Może to irytować, choć u mnie nie mają one wpływu na ocenę w takim stopniu, w jakim mają wyżej wymienione błędy.
Podczas lektury denerwowały mnie czasami dialogi Miki z pacynkami. Na początku mi nie przeszkadzały ale później lubią się pojawiać w najmniej oczekiwanym momencie. Najbardziej irytowało mnie to w drugiej części książki, gdy zamiast śledzić kolejne losy historii, następował mało ciekawy dialog z pacynką.
Mimo tych błędów, literówek i dialogów z lalkami, uważam, że warto zapoznać się z tą książką. Opowiedziana w niej historia jest piękna i wzruszająca choć przedstawia fikcyjne losy bohaterów. Oceniam ją jako dobrą, gdyż nie czułam się znudzona. Książka była wciągająca, napisana lekkim stylem i z chęcią wracałam do lektury kolejnych rozdziałów.
Przeczytane:2022-04-05, Ocena: 6, Przeczytałam,
Jeszcze tylko jeden rozdział...
Nocka zarwana, książka przeczytana.
Zawsze będę dziękować losowi, że urodziłam się w czasach pokoju, a raczej względnie ustabilizowanych. Po wojnie nie było u nas spokojnie dość długo. W dniu urodzin upamiętniam także rocznicę wybuchu stanu wojennego.
Getto, przedsionek piekła. Wyspa cierpienia w dużym cywilizowanym mieście. Tylko u steru władzy zaburzony psychicznie człowiek, wspierany przez ludzi złej woli.
Pomimo grozy okoliczności, książka niesie spokój. Treść jest fikcją literacką.
Tytułowy lalkarz i jego spektakle dają ukojenie, chwilę zapomnienia.
Sztuka pozwala ocalić człowieczeństwo. Miłość do drugiej osoby ratuje nasze umysły przed zwątpieniem. Jest siłą.
Powieść napisała terapeutka i na każdej stronie czuć optymizm. Mentalną wolę walki by dawać otuchę i podnosić upadającego ducha w obliczu śmierci.
Tym razem zupełnie inaczej spojrzałam na ten swoisty obóz. Wszystko jest takie samo, głód, bicie, zastraszenie, śmierć. Jednak jest także nadzieja, umieszczona w kukiełkach, w ruchu rąk i świadomości samozwańczych artystów.
Mamy również drugą stronę.
Obecny kat zamienia się w zwierzynę. Teraz sam doświadcza złości silniejszych. I tym razem przychodzi z pomocą pacynka i wyobraźnia.
Wszystko jest w głowie. Tu się zaczyna i kończy droga.
"Przejmujący obraz wojny widzianej oczami dziecka i jego prześladowcy. Porywające studium odwagi i siły przebaczania."
Zachęcam do poznania tej smutnej, a jednocześnie niosącej ufność lektury.