Przygoda na śmierć i życie, miłość na dobre i na złe oraz nauka i religia kontra układy i mafia. To wątki, jakie w najnowszej powieści porusza jeden z najbardziej poczytnych polskich pisarzy XXI wieku - Zygmunt Miłoszewski. W ,,Kwestii ceny" Bogdan Smuga wraz z Zofią Lorenz (,,Bezcenny") tropią zaginiony skarb Ajnów, ocierając się o śmierć.
Superprodukcja audio Empik Go to dzieło rozegrane na 40 głosów. Towarzyszy mu niezwykła oprawa dźwiękowa. W rolach głównych: Aleksandra Popławska, Rafał Zawierucha oraz Arkadiusz Jakubik. Narrator: Filip Kosior
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Data wydania: 2020-11-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron:
Zygmunt Miłoszewski polski powieściopisarz i publicysta, współautor scenariuszy filmowych i telewizyjnych, laureat Paszportu „Polityki” (2014). Autor powieści kryminalnych i sensacyjnych, m.in. trylogii kryminalnej o prokuratorze Teodorze Szackim.
Wiele z jego dzieł doczekało się ekranizacji i adaptacji, a sam autor otrzymał wiele prestiżowych nagród w środowisku.
Autor poruszył w swej nowej powieści pt. „Kwestia ceny” wiele aktualnych tematów, takich jak koniec ludzkości spowodowany przeludnieniem i niszczeniem naszej planety.
Wszystko zaczyna się z pozoru niewinnie. Pani profesorka, Zofia Lorentz, po utracie pracy na swym stanowisku, mieszkająca z mężem, który pomału traci pamięć, zostaje zachęcona do wzięcia udziału w tajemniczym projekcie.
Ponieważ dopada ją w tym okresie wiele rodzinnych problemów i szarość życia codziennego, szybko się zgadza.
Wypraw, która miała na celu sprowadzenie dawno nie widzianego i niezwykle cennego obiektu do muzeum, zamienia się w coś zgoła innego. W walkę o przyszłość i los świata. Ludzie, pływający na co dzień na „laboratoryjnej barce” chcą stworzyć lek, który powoduje bezpłodność, w zamian ze cenę długowieczności. Zofia, a także jej mąż, zostają oszukani kilka razy przez swych przypadkowych współpracowników, ocierają się o śmierć, zarówno na morzu, jak i we wnętrzu lipnej kliniki, by na koniec podjąć samodzielnie kilka ważnych, zarówno dla świata, jak i dla samych siebie decyzji.
Zofia, do tej pory doskonała naziemna pracownica, zaczyna pałać miłością do morskiego życia i ze wszystkich sił pragnie udać się w rejs, podobny do jednego z tych, które odbyła podczas swej przygody.
Na swej drodze małżeństwo poznaje wiele dziwnych, przypadkowych osób. Mellera, który po śmierci żony udał się w samotny rejs dookoła świat. Niezwykłą kucharkę, przezywaną na statku Siostrą, która gotuje mięsiwa marynarzom trzy razy dziennie, bo tak im pasuje. Mówiącą w dziwnym i często niezrozumiałym języku złodziejkę, która jest tak „doskonała”, że wpada w pułapki po kilka razy przy byle okazji i trudno uwierzyć, że byłaby w stanie kogoś rzeczywiście okraść. I wiele innych. A każda z tych osób pozostawia niewadliwy ślad na duszy i ich życiorysie.
Sądząc po formie pisania książki, bohaterka ma tych ludzi już nigdy nie zapomnieć.
Książka podzielona jest na rozdziały. Pod każdym z nich „w punktach” jest napisane, czego w skrócie możemy się spodziewać, a na końcu znajduje się epilog i podziękowania autora dla wszystkich osób, które przyczyniły się do powstania książki.
Po lekturze odnoszę wrażenie, że początek był mocno przegadany i wszystko rozkręciło się dopiero gdzieś koło 250 strony i potem zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymanki, pełna źle podjętych, pochopnych decyzji, złych działań i szalonych pościgów, a także życia na granicy śmierci z wyczerpania.
Sama postać Zofii wydaje się nieco przerysowana. To kobieta, która jest w stanie zrobić wszystko: wycenić okaz, zdobyć informację, przeżyć w kraju wiecznej zimy, przetrwać kilka dni na morzu, a na koniec, bez żadnych kwalifikacji, wypłynąć na wycieczkę z rodziną statkiem. Taki James Bond w spódnicy.
Męscy bohaterowie są znacznie lepiej skonstruowani. Prawdziwi. I da się ich, mimo ich poglądów, szczerze polubić.
Być może tej powieści lepiej zrobiłaby męska postać głównego bohatera.
Zakończenie jest zbyt cukierkowe i w zasadzie niepotrzebne.
Styl autora jest bardzo prosty. Ma świetne wyczucie chwili, doskonale oddaje detale rzeczywistości. I choć zdarzają mu się dłużyzny, to na ogół doskonale się tę powieść czyta.
W powieści wiele razy przewija się watek tytułowej „kwestii ceny”, jaka my, jako ludzie jesteśmy w stanie zapłacić, by pożyć dłużej, zrealizować jakiś cel, podpisać kontrakt, stworzyć lek. Okazuje się, że cena w dużej merze zależy od tego, w jakim miejscu i z jakiej perspektywy patrzymy na własne życie i innych ludzi.
Autor zawarł w swej powieści jedną z najcenniejszych nauk o życiu. Nie ma ceny zbyt wysokiej, jeśli celem działań jest ochrona większej części ludzi żyjących na Ziemi.
To ważna informacja w tych czasach.
Powieść jest warta przeczytania.
Coraz częściej wśród naukowców oraz w mediach słychać o zagrożeniu klimatycznym. Jest to problem, który zwiastuje zagładę ludzkości i być może nawet całej planety. Wiele osób bierze to do siebie i stara się zmienić swoje zwyczaje i uświadamiać innych ludzi, że to realne zagrożenie i że nasze przyszłość może skończyć się jeszcze w tym stuleciu. Inne osoby nie wierzą w słowa naukowców i ekologów, widząc za tym wyłącznie motywacje finansowe i manipulacyjne. A to jest tylko jeden z problemów naszego gatunku. Są też brutalne wojny, które razem z postępem technologii niosą widmo wojny atomowej, która kończy wszystko. Nie można też zapomnieć o raku, depresji... Problemy się mnożą, aż ciężko stwierdzić, jaką część swojej uwagi i działań poświęcić danym tragediom. A jeśli znajdzie się rozwiązanie przynajmniej na część z nich? Czy warto ponieść olbrzymie koszty na rzecz naszej przyszłości? Czy kilka osób ma prawo decydować za całą ludzkość?
Zofia Lorentz zmaga się ze swoim prywatnym końcem świata. Codziennie walczy, ale na horyzoncie ma przed sobą tylko ciemne chmury. Jej mąż z dnia na dzień traci coraz więcej wspomnień. Pamięta, kim jest, pamięta, że ma żonę i córkę, pamięta bardzo dużo, ale są to tylko sytuacje, które nie wywoływały w nim emocji. Dla Karola to nie jest problem – on nie pamięta. Zofia jest już w innej sytuacji. To ona widzi, jak ich miłość oparta na szalonych przygodach i chwilach ciepła domowego codziennie umiera. Dlatego łatwo ulega pokusie, by choć na chwilę wyrwać się z tego osobistego koszmaru i wysłać męża do prywatnej kliniki w Pirenejach, gdy tymczasem ona będzie poszukiwać zagubionego zbioru dzieł historycznych. Ale czy Zofia na pewno tego poszukuje? Czy to możliwe, że jej pracodawca jest w stanie poświęcać tak wiele pieniędzy, by znaleźć tylko kolekcję swojego przodka?
Zygmunt Miłoszewski na przestrzeni lat zdobył wśród polskich czytelników rzeszę fanów. Zwrócił na siebie uwagę serią kryminalną, by przejść przez komedię i sensację. Dotychczas nie miałam okazji zapoznać się z żadną z jego książek, dlatego wykorzystałam moment, by przeczytać jego najnowszą powieść – "Kwestię ceny". Pewnie część z Was zdziwi się, dlaczego zaczęłam akurat od tej pozycji. W końcu to nie pierwsza książka o Zofii Lorentz. Podejmując decyzję, nie miałam o tym pojęcia. Jednak drugi tom nie jest w stanie mnie zniechęcić, a tym bardziej zepsuć zabawy. I tak o to rozpoczęłam swoją przygodę z Zygmuntem Miłoszewskim. Czy to dobry początek? Nie, bardzo rozczarowujący.
Mimo to chciałabym rozpocząć od pozytywów, których "Kwestia ceny" posiada naprawdę wiele. Przede wszystkim jestem pod olbrzymim wrażeniem języka, którym posługuje się pisarz. Jego styl jest bardzo rozbudowany. To połączenie dokładności i dopracowania z niesamowitą lekkością pióra oraz płynnością fabuły. Mało który autor potrafi osiągnąć tak niezwykłe i tak szanowane przeze mnie połączenie. To kwintesencja poprawności językowej oraz finezji stylistyki. Dodatkowo liczne nawiązania do popkultury oraz literatury klasycznej urzekły moje serce i wywołały olbrzymie pokłady podziwu dla Miłoszewskiego.
W czym tkwi mój problem? W samej fabule, która doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Mijała strona za stroną, a nie działo się nic pasjonującego, nic godnego mojej uwagi. Od samego początku drażniło mnie to, ale przeczytałam w życiu zbyt wiele książek, by wiedzieć, że czasami warto przebrnąć przez najnudniejsze początki dla niesamowitego i poruszającego zakończenia. Wykreowanie świata i historii potrzebuje swojego własnego miejsca, co niekiedy ma prawo nużyć czytelnika. Niestety po ponad pięciuset stronach nadal miałam wrażenie, że utknęłam w miejscu. Fabuła pojawiła się, rozwinęła i zakończyła, a ja nadal byłam tym zirytowanym i znudzonym czytelnikiem, który wierzy, że ostatnie zdanie go przekona – nie przekonało. Czasami miałam wrażenie, że cała opowieść jest zbyt wydumana. Na pewno miała wspaniale wykreowane podstawy, jednak pisarz przesadził z posypką i ozdobami, które zamiast ubarwiać dzieło, stwarzały wrażenie przesytu, co przeze mnie w większości przypadków jest nieakceptowalne.
Na szczęście sytuację w wielu momentach ratują dobrze stworzeni bohaterowie. Za prawie każdą postacią kryje się wielowymiarowa historia, pełna zawirowań i nostalgii. Tak jest też w przypadku Zofii, która kryje za sobą więcej niż początkowo mogłoby się wydawać. Ma swoje własne problemy, przemyślenia i idee, w które wierzy. Wszystko, co cenię wśród literackich postaci. Lecz to właśnie z nią miałam największy problem, ponieważ niesamowicie przypomina mi pewną kobietę, która w literaturze polskiej zyskała już swoje własne miejsce. To podobieństwo sprawiło, że nie mogłam oderwać się od wizji mi dobrze znanej z innych książek. Zamiast poznać kogoś nowego, poznałam klona. Jednak i tutaj moja irytacja została ukojona, gdyż bardzo polubiłam męża Zofii, czyli Karola. Jego sytuacja jest naprawdę trudna, więc byłam ciekawa, jak z tą postacią poradzi sobie pisarz. Zrobił to perfekcyjne, przedstawiając człowieka, który nie do końca wie, kim jest, ale zachowuje podstawy swojego prawdziwego charakteru.
Warto zwrócić też uwagę na tematykę całej powieści. Mogłoby się wydawać, że to książka stworzona na potrzeby rozrywkowe. W rzeczy samej – tak właśnie jest, ale nie jest to tylko pusta przyjemność. "Kwestia ceny" niesie wiele intrygujących przemyśleń samego pisarza, subtelnie zmuszając czytelnika do własnych refleksji na wielowymiarowym polu. Poruszenie kwestii ekologii jest niezmiernie istotne i już większość z nas skłania się do tego, by choć małymi kroczkami walczyć o przyszłość naszej planety. To zawsze postęp. Mały, ale lepszy niż żaden. Lecz czy to wystarczy? Pytanie bez odpowiedzi, ale na pewno znajdą się osoby, które z całą mocą przekonania powiedzą, że nie. Jak daleko możemy się posunąć, by uratować ludzkość? Czy dobro ogółu na pewno jest dobrem? Kiedy ma się prawo decydować za innych? Takie pytania można zadawać w nieskończoność...
"Kwestia ceny" niosła ze sobą wiele pozytywnych aspektów, które zyskały moje uznanie. Niestety moje oczekiwania były zbyt wielkie, bym mogła bez zastanowienia powiedzieć, że zostały spełnione. Niemniej jestem przekonana, że będę kontynuować czytanie twórczości Zygmunta Miłoszewskiego i głęboko wierzę, że znajdę wśród jego powieści tą jedną, która mnie oczaruje. Tymczasem osobom, które lubią szybką akcję, odradzam tę książką. A osobom, które są w stanie poświęcić swój czas na rzecz przemyśleń i wolnego tempa, gorąco polecam.
"Kwestia ceny" Zygmunt Miłoszewski to drugi tom z cyklu " Zofia Lorentz. Książka należy do kryminału, sensacji, thrillera.
Zawsze interesowały mnie takie historie. Dlatego zapoznawałam się z nią z wielką przyjemnością. Książka napisana jest bardzo dobrze zdecydowanie polecam.
Cóż przejdźmy do fabuły.
Bogdan Smuga to chłodny naukowiec i wyznawca religii rozumu, który wierzy, że wśród zbiorów Czerskiego kryje się prawdziwy skarb mogący odmienić przyszłość ludzkości.
Zofia Lorentzt mierzy się ze stopniowym znakiem pamięci męża. Gdy Smuga proponuje jej udział w znalezieniu zbiorów przywiezionych przez Czerskiego z Syberii przyjmuje zlecenie.
Powieść trzyma w napięciu. Jest bogata w niespodziewane zwroty akcji i ogólnie rzecz biorąc uważam, że naprawdę warto ją przeczytać.
;Nauka ma sens tylko wtedy, kiedy jest wolna, kiedy nie ustawia się pod ministerstwo, pod korporację, pod instytut albo pod grant (..). ;
Jakiś czas temu przypadkowo wpadła mi do ręki powieść Zygmunta Miłoszewskiego ; Jak zawsze ; gdzie byłam świadkiem lekkiego pióra, nie owijania w bawełnę, rzucania kart na stół w dosłownym znaczeniu tego słowa, z ciekawości i gwoli chwili czasu zabrałam się za ; Kwestię ceny ; chcąc uchwycić obiecujący thriller ( być może i na pewno! sugerując się takimi postaciami grozy i horroru a nade wszystko mając na uwadze słowo ;thriller; odnoszę się do Artura Urbanowicza i Chrisa Cartera który w swoim rzemiośle doskonale oddają znaczenie tego słowa ), tutaj odnalazłam dobrą sensację z domieszką przygody a'la Andrzeja Sapkowskiego. Ciekawa wielowątkowa fabuła która zabiera nas w podróż po nieznanych lądach, wodach oceanów, po tajemnicach naukowych i obsesjach na punkcie leku na długowieczność, czy aby na pewno tylko o lek chodzi?
Zofia Lorenz historyczka sztuki muzealnej zostaje uprzednio zwolniona, otrzymuje niebanalne acz by można było powiedzieć łatwe zadanie i zlecenie, uzyskania informacji o Benedykcie Czerskim, rosyjskim naukowcu polskiego pochodzenia, pracującego dla petersburskiej Akademii Nauk i carskiego Towarzystwa Geograficznego, który fascynował się plemieniem pierwotnych ludzi Ajna. Po uprzednich badaniach nad demencją której teoria Mireille Hamido dała początek drzewu życia, co znaczyło tyle co legendę o życiodajnym miejscu kultury która dała źródło korzystnego mikrobiomu, zakładając iż nie które plemiona nie były naszprycowywane cechą genetyczną która miała służyć jako długowieczność, lecz posiadali jaskinię Błękitnego Snu znajdującego się na Sachalinie na Syberii gdzie w latach dziewięćdziesiątych doszło do silnego trzęsienia ziemi gdzie jaskinia została zawalona w sposób uniemożliwiający eksplorację. Uchował się jednak kawałek stalaktytu, wyrzeźbionego na kształt najpotężniejszego bóstwa, przez Ajnów, gdzie Benedykt przywiózł go do Europy zostawiając na przechowanie Marii Curie. Wierzono że ma moc która sprawi iż z niego mógłby powstać lek na alzheimera oraz będącym kluczem na długowieczność. Zofia borykając się ze zdrowiem męża, jego powolną utratą pamięci, złapała się jak tonący brzytwy ostatniej nadziei by nie tylko mieć wiarę na pozyskanie leku i powrotu męża do stanu zdrowego, wysyłając go do prywatnej i prestiżowej kliniki w Pirenejach, podjęła decyzję o poszukiwaniu wszelkich informacji na temat Czerskiego. W raz ze Smugą który był organizatorem wyprawy wyruszyli w podróż życia, który dla Zofii okazał się okrutną prawdą odkrywającą coraz więcej kart nie pasujących do siebie. Komu zależało na tym by temat ich poszukiwań uległ śmierci naturalnej, czy to była ręka położona przez wydział bezpieczeństwa? Czym był statek widmo ; Vincent ; czym się zajmował, próby leku na długowieczność, epidemia która miała poprzestać na płodności? Kim okazał się Smuga i co robiła Lorenz na środku oceanu w samym kombinezonie, czy zostanie zagadka rozwiązana a tajemnice wypłyną na powierzchnię tego co skrywa obsesja?
Bardzo ciekawa lektura która pokazuje walkę o tych których chciałoby się za wszelką cenę uratować, sprawić by wspomnienia nigdy nie starła pamięć, by zawsze istniały jak album zdjęć do których zawsze można wrócić. Kiedy Zosia traci nadzieję , czepia się jak rzep psiego ogona ostatniej myśli pozytywnej na uratowanie własnego męża przed wygumkowaniem się,co znaczy że pomimo wszystko była wstanie ponieść największą cenę, czyjąś obsesję, jej wiedzę, po to by osiągnąć swój cel, pod przykrywką dobrych intencji. Bo : jeśli nie wojna atomowa, to zapewne jakiś geniusz w Waszyngtonie lub w Pekinie uzna, że rozpęta epidemię wyhodowanego w wojskowych laboratoriach wirusa. Który może wybije nas do nogi. A może tylko sprawi, że miliony będą musiały oglądać, jak ich najbliżsi i najukochańsi duszą się w męczarniach. ; A co za tym stoi? Jeśli nie wiadomo o co chodzi , to chodzi o pieniądze.
Lekka i brawurowa powieść nadająca szczypty emocji, adrenaliny, bo w powieści ciągle doświadczałam czegoś nowego, nierealnego, zabawy mistrza rzemiosłem, lekkie pióro, przy którym się szybko czytało, ciekawe wątki które spójnie łączył cel, dorwać prawdę i ujawnić tajemnice. Nie chcąc spojlerować zostawię najsmaczniejsze i krwiste kąski dla Was kochani. Polecam serdecznie.
Pan Zygmunt Miłoszewski jest jednym z moich ulubionych autorów. Nasza znajomość zaczęła się od trylogii w prokuratorem Szackim, a następnie sięgnęłam po Domofon, który ciągle wspominam wchodząc do piwnicy u moich rodziców. Niestety Bezcenny wciąż przede mną, a teraz zdecydowałam się na sięgnąć po "Kwestię ceny".
Muszę przyznać, ze przeżyłam fantastyczna przygodę dzięki najnowszej książce pana Zygmunta. Przeczytanie jej zajęło mi chwilę, ale wynikało to z zastoju czytelniczego, jaki aktualnie panuje w moim życiu. Thriller przygodowy, bo tak właśnie określana jest ta powieść, którego akcja toczy się na morzu i odległej Syberii łącząc ze sobą Paryż, Warszawę i wiele innych zakątków świata. Czytanie tej książki było dla mnie ogromną przyjemnością. Postać Zofii była niezwykle interesująca, a wachlarz emocji, który jej towarzyszył sprawił, że jeszcze bardziej ją polubiłam. Jeśli chodzi o samą powieść, to autor wykonał naprawdę rewelacyjną robotę. Początkowo miałam mały problem z ilością postaci, która się pojawiła jednak za chwilę wszytko zaczęło układać się w bardzo spójną całość. Bardzo odpowiadało mi również poczucie humoru bohaterów
Pan Zygmunt w bardzo przystępny i ciekawy sposób przybliżył postać Bronisława Piłsudskiego, polskiego zesłańca, jak sam autor wspomina wiele wątków jest wzorowana na biografii naukowca, a wiele jest fikcją literacką. Nie mniej było to naprawdę ciekawe. Równie interesujące były wątki dotyczące Marii Skłodowskiej Curie, ale nie będę zdradzać, dlaczego postać noblistki pojawiła się w książce.
Jeśli chodzi o przygody głównie bohaterki, to niektóre mogły wydawać się wręcz nierealne, a sama Zofia była dla mnie trochę Jamesem Bondem w spódnicy. Fascynujące, że uniknęła śmierci, jednak nie zapominajmy, że jest to fikcja literacka i mimo ze niektóre sytuacje były wręcz nieprawdopodobne, to dla mnie była to świetna rozrywka.
Do tego wszystkiego zachwyca mnie język i styl autora. Dzięki niemu jeszcze łatwiej przezywać wraz z profesorką Lorentz jej niesamowite przygody. Książka jest wciągająca i czyta się z zapartym tchem.
Ja zdecydowanie polecam Wam najnowsza powieść autora. Jeśli lubicie sensacje na wysokim poziomie i pióro autora to z pewnością będzie zadowoleni.
Moja ocena 9/10
Zygmunt Miłoszewski już dawno zdobył moje czytelnicze zaufanie swoją serią o prokuratorze Szackim, a potwierdził je powieścią „Jak zawsze” i „Bezcenny”. Jego książki kupuję w ciemno i nawet nie czytam opisów, bo wiem, że się nie zawiodę. Oczywiście, po „Kwestię ceny” sięgnęłam od razu, gdy tylko pojawiła się na półkach księgarskich. I oczywiście, że się nie zawiodłam! Powiem więcej: bardzo dobrze mi się czytało, chociaż przyznam, że miejscami czułam się znużona: za dużo wątków, za dużo przestojów, po to, aby po chwili wciągnąć czytelnika w szalony ciąg zdarzeń. Ale ogólnie dobrze się bawiłam. Nareszcie powieść przygodowa! Trzeba przyznać, że brakuje tego gatunku w naszej literaturze, a pan Miłoszewski zapewnił czytelnikom świetną przygodę, bardzo wciągającą akcję i po prostu – fajną rozrywkę. Idealna lektura na początek wakacji (chociaż nadaje się na każdy sezon!). Czego tu nie ma! Piraci, poszukiwacze skarbów, sekretne mapy, jaskinie, niezwykła wyprawa, szalona jazda przez zaśnieżoną Rosję, sekretne konsorcjum, pływanie po oceanie, sztorm, tajne laboratorium, nawet plany wywołania pandemii!
Nie brak również odniesień do naszej współczesnej rzeczywistości – na przykład rozmowa dyrektorki muzeum z podsekretarzem, która ubawiła mnie bardzo (pamiętna sprawa zamknięcia wystawy z powodu „pornograficznego” jedzenia banana), przywołanie postaci Adriana Zandberga, czy choćby wspomniana pandemia.
Wydawca klasyfikuje tę powieść jako thriller przygodowy – tak szczerze, to thrillera się tu nie dopatrzyłam, za to przygoda jest, i to przez wielkie P. No i bohaterka: inteligentna, dojrzała, o ciętym języku i świetnym poczuciu humoru – Zofia Lorentz wzbudziła moją sympatię, w przeciwieństwie do przypominającego Adriana Zandberga Bogdana Smugi (jak się w toku akcji okazała – bardzo słusznie). Wprawdzie trochę mnie irytowało to, że historyczka sztuki nagle zmienia się w komandosa i daje sobie radę z różnymi problemami tak, że nie powstydziłby się nawet James Bond, ale umówmy się: to jest powieść przygodowa, nie musi być bardzo realistyczna. No i ta obsesja obojga naukowców na punkcie seksu – bardziej pasowałaby do nastolatków niż do dojrzałych ludzi (chociaż co ja tam wiem – może jak bardziej przekroczę czterdziestkę, też mi się tak zrobi!).
Podobał mi się humor, lekki styl, parę razy nieźle się uśmiałam. A jeśli mowa o stylu, nie bardzo wiem, jak odnieść się do feminatywów stosowanych bardzo ostentacyjnie przez Autora – nie wiem, jaki jest ich cel. Ale faktem jest, że zwracają uwagę. Sama ich używam, ale (mam nadzieję) robię to naturalnie, a tutaj jakoś tak „dają po oczach”. Ale mniejsza o to – autor ma świetny styl, potrafi rozbawić czytelnika i wciągnąć w swój świat. Muszę przyznać, że zaprezentowany przez Smugę plan dał mi do myślenia – brawa za oryginalność.
Myślę, że „Kwestia ceny” spodoba się osobom, które lubią dynamiczną akcję, szalone przygody i niezwykłe teorie naukowe. Jeśli nie lubicie, gdy autor wrzuca dużo dygresji i ciekawostek z różnych dziedzin, możecie się czuć lekko znużeni, bo tego jest sporo. Ja się dobrze bawiłam podczas lektury i oczywiście, z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę pana Miłoszewskiego.
Podsumowując: rzadko używam słowa „fajnie” w recenzjach, ale tutaj samo mi się nasuwa: po prostu fajna książka przygodowa, niebanalna, oryginalna.
"Kwestia ceny", choć tu wcale o cenę nie nigdy nie chodziło, to w stu procentach dobra sensacja w iście "bondowej" odsłonie. Są spiskowcy, jest pewien czynnik co ma za zadanie zniszczyć większą część naszego ludzkiego społeczeństwa. Różnica taka, że Bondem jest kobieta, naukowiec, do tego Polka, bez zwierzchniej władzy Jej Królewskiej Mości, ba nawet bez wysłannictwa, czy też błogosławieństwa jego mniejszości prezesa Polski, bez beretty w ręku, obsianych w gadżety samochodów i w ogóle bez dwóch zer uprawniającej Zofię Lorenz do zabijania kogokolwiek.
Historyczka sztuki Zofia Lorentz ma odnaleźć skarb pozostawiony przez zesłańca na Sybir, Benedykta Czerskiego. Ma to zrobić na zlecenie jego potomka, naukowca Bogdana Smugi. Okazuje się jednak, że intencje Smugi są zupełnie inne, a znalezisko ma całkowicie zmienić losy ludzkości. Zofia jest w niebezpieczeństwie i czeka ją wiele przygód. Książka wciągająca i z potencjałem, ale czegoś mi jednak zabrakło.
Mam trochę mieszane uczucia odnośnie tej powieści.
Z jednej strony czyta się ją lekko, Miłoszewski ma fajny, dobry styl i poczucie humoru, a z drugiej strony... spodziewałam się kompletnie czegoś innego - z zasadzie sama nie wiem, czemu skoro z lakonicznego opisu na okładce praktycznie nic nie wynika.
Nie mogę nie wspomnieć o pewnych podobieństwach z Danem Brownem i jego książką pt.: "Inferno"... ba! Sam Miłoszewski w pewnym momencie wrzucił go mimochodem do fabuły. Podobny... "szaleniec", podobna motywacja, podobny sposób na osiągnięcie celu.
Jednak niby podobne, a całkiem różne, myślę, że na plus dla Pana Zygmunta :)
No i miło było ponownie "zobaczyć" Zofię (chociaż za "profesorkę" mogłabym autorowi urwać głowę, albo mniej boleśnie zepsuć mu laptopa/komputer, żeby nie popełniał takich brzydkich słów :/ )
Zygmunt Miłoszewski „Kwestią ceny” proponuje nam podróż w różne, odległe zakątki świata, poznanie ciekawych zagadek z przeszłości. Przeszłość, która może nam pozwolić na długowieczność, no ze spokojem, tylko do około 120 lat. Za to w dobrym zdrowiu i bez demencji, która, jak zauważa autor ma znaczenie przy starzeniu się naszego organizmu. Wokół tego kręci się akcja, akcja dynamiczna, wielowątkowa. Tak wielowątkowe historie, że sprawdzałem czy autor bynajmniej ze mnie nie kpi jak na przykład z martwymi łososiami, czy bardzo zaraźliwą chorobą jako nośnikiem innej przypadłości … Tych wątków i ciekawostek było tyle, że pewnie bym się pogubił ale dzięki postaciom kreowanym przez autora poradziłem sobie. Cenię autora za ciekawostki jak i wątki historyczne dotyczące naszego kraju, nie tylko w tej powieści ale i jak w poprzednich.
Drażniło mnie natomiast nawiązywanie do Adriana Zandberga, za częste, za zbyt nachalne. Nie to, żebym miał coś przeciw, lubię Adriana Zandberga i jego poczucie humoru, ale to po trosze sztuczne było. Czytam głosy tu i tam, że słabe, nielogiczne, pewne poglądy pod publiczkę ale cóż. Jak to mówią, nie potyka się ten kto stoi w miejscu. Zygmunt Miłoszewski idzie do przodu.
Po Bezcennym Zofia Lorenz powraca w Kwestii ceny. Czy jest to powrót udany? to oczywiście kwestia gustu, ale fakt, że powieść nawiązuje do wirusa, a inny wirus działa na terenie naszego kraju to człowiek zaczyna się zastanawiać czy chcemy zagłady ludzkości? czy tym razem podobnie jak w książce wszystko skończy się pomyślnie?
Bestsellerowy cykl kryminalny Zygmunta Miłoszewskiego! Uwikłanie, Ziarno prawdy i Gniew - trzy kryminały z Teodorem Szackim, trzy skomplikowane dochodzenia...
1945. Niemcy przegrywają wojnę, każdy myśli tylko o sobie. Generalny Gubernator Hans Frank ukrywa najcenniejsze łupy, a wraz z nimi bezcenny sekret, który...
Przeczytane:2020-11-15,
Człowiek dąży ciągle, by być piękny, młody i bogaty. Technologia i innowacyjne lekarstwa wkroczyły już na dobre w nasze życie, by pomóc w osiągnięciu wymarzonego celu. A może jednak po to, by nas kontrolować, uzależnić od siebie? To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, fabuła pachniała przygodą i wieloma ciekawymi wątkami, nie mogłam się oprzeć.
Historyczka sztuki Zofia Lorentz po wielu latach swojej owocnej kariery traci pracę. Nieoczekiwanie dostaje zlecenie za bardzo duże pieniądze. Nie może odmówić, gdyż jej mąż ma zaniki pamięci i tylko leczenie w drogiej klinice może mu dać nadzieje na wyzdrowienie. Nawet się nie domyśla, że ta okazja, to nie przypadek, ale wyrachowana gra ludzi, którzy po trupach dążą do celu.
Kwestia ceny dla bohaterów nie ma znaczenia, bo chcą mieć wpływ na ludzkość, cały świat, a taka możliwość, w żaden sposób nie może zostać wyceniona. Właśnie w sam środek tego bezwzględnego świata, wkroczyła główna bohaterka, która ma również swoje powody, by pomagać, jak się okazuje nieco szalonym naukowcom.
Dużym plusem jest kreacja Zofii Lorentz, jej proste poczucie humoru, dowcipne przemyślenia i otwarte rozmowy o seksie bez grama wstydu czy zażenowania. Niestety męczyłam się z czytaniem, szczególnie pierwszej połowy książki. To powieść wielowątkowa i autor przechodzi na kolejne tory opowieści, nie dając przy tym jakichś znaków ostrzegawczych. Zanim się zorientowałam, o co chodzi, byłam już trochę zirytowana i znudzona brakiem spójności. Nie mogłam się wciągnąć, na tyle, by dać się porwać historii. Tę trudność w czytaniu wynagrodziły mi porównania, którymi szafował autor z niebywałą lekkością. Pochodziły z naszej codzienności politycznej oraz życia znanych osób.
Powieść napisana dowcipnym językiem, nawiązująca do wydarzeń w Polsce, jak i na świecie. Bogate słownictwo wzbudza ciekawość, a całość doskonale wkomponowała się w obecną sytuację na świecie. Tematy globalnego ocieplenia i kres naszej planety stanowiły doskonały wątek z przesłaniem. Historia uświadamia, że dbanie o planetę ma sens, ale są ludzie, dla których pieniądze i władza są jedynym wyznacznikiem tego, o co warto dbać. To zysk rządzi przekonaniami, a ideologię zawsze można do tego dopasować.
Autor ma wiele nagrodzonych powieści na swoim koncie i na pewno po kolejne jeszcze sięgnę, by się przekonać czy to styl pisania, czy tylko przy tej książce postanowił pozbawić mnie przyjemności z czytania. Szkoda, bo pomysł na fabułę świetny, ale może za dużo oczekiwałam, bo miał być thriller zapierający dech w piersiach. Niestety ja nic takiego nie czułam, jednak druga połowa książki trochę mi zrekompensowała to wartką płynną akcją i pełnym wachlarzem przygód.