Poznajcie cztery z pozoru zwyczajne kury: Augustę, Hildegardę, Belkę i Żanetę, które pewnego dnia wskakują na tylny zderzak samochodu państwa Ogórków. Kto by pomyślał, że to właśnie u nich odnajdą swój nowy dom?
Ale czy rodzina Ogórków, w tym trójka dzieci, będzie gotowa zaprzyjaźnić się z tak nietypowymi gośćmi?
Przed wami niezwykłe przygody pewnej rodziny i gromadki kur.
Urocza, inteligentna i pełna humoru opowieść wielokrotnie nagradzanej i uwielbianej Justyny Bednarek.
Wydawnictwo: Słowne młode
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 6-8 lat
ISBN:
Liczba stron: 176
Kury lubią naszą domową biblioteczkę. Miałam okazję pisać o cyklu „Brygada Brawurowych Kur” oraz książce „Szalone kury pana Dropsa”. Mogłabym powiedzieć, że wystarczy w domu tego drobiu, ale kiedy o kurach pisze wspaniała Justyna Bednarek – znana m.in. z cyklu o Skarpetkach – to ja biorę to w ciemno. Książka, którą mam na myśli zatytułowana jest „Kury z grubej rury”. Zapraszam do przeczytania mojej opinii.
Bohaterkami tej publikacji są cztery kury rasy brahma: Augusta, Hildegarda, Belka i Żaneta. Wychowane, a potem porzucone przez indyczkę trafiają do państwa Ogórków i przewracają ich życie do góry nogami. Najwięcej dobrego „zrobią” dla sześcioletniego Wojtka, który trudno nawiązuje nowe znajomości, ale z kurami dogada się całkiem dobrze. Dzięki kurom Wojtek okaże się niezłym organizatorem imprez i zdobędzie kolegów. Inni członkowie rodziny tez odczują ich obecność. Kury udowodnią, że powiedzenie „pisać, jak kura pazurem” jest niesprawiedliwe i przekonają wychowawczynię ośmioletniej Ani, że brzydki charakter pisma to nie powód do skarg. Uratują fasolę pana Ogórka, który jest biologiem. Ocalą najmłodszą z Ogórków przed groźnym upadkiem, a wespół ze szczekającym kogutem i przystojnym gawronem ochronią nawet dobytek swoich opiekunów.
Książka napisana jest na pograniczu powieści i zbioru opowiadań. Poszczególne rozdziały należy czytać po kolei, bo autorka nawiązuje do już opisanych wydarzeń, ale każdy fragment to jakaś z przygód tytułowych kur. A owe przygody to istne szaleństwo. Kury – według Justyny Bednarek – to prostolinijne istoty. Jak uratować piękną, acz więdnącą fasolę. Trzeba jej dać pokarm dla ciała i duszy. Dla ciała najlepszy nawóz, czyli kurze... Domyślcie się co. Dla ducha wzruszająca opowieść. Fragment, kiedy jedna z kur przebiera się za panią Ogórkową i dyskutuje z nauczycielką to mistrzostwo świata. Takimi argumentami można wygrać nie jedną dyskusję. Nie przytaczając więcej scenek, aby za dużo nie zdradzić napiszę tylko, że książka jest przezabawna. Jeżeli znacie cykl o Skarpetkach to jest to podobny rodzaj humoru.
Jedyne do czego bym się przyczepiła to charaktery kur. Na początku książki mamy wymienione najważniejsze postacie i o każdej napisano zdanie – ta mądra, ta wesoła itp.. Natomiast w trakcie czytania indywidualne cechy kur są słabo zarysowane. Mi one (kury) zlewały się w jedną postać.
Justyna Bednarek musi być niezłą wariatką. Skąd ona bierze te pomysły na bajki dla dzieci? Skąd ona bierze te cięte riposty? Jakim cudem tak przekornie, acz szczerze opisuje nasz świat? Chciałabym zobaczyć, co siedzi w główce tej pisaki, bo – patrząc przez pryzmat jej książek – musi to być niezła impreza. Pisząc o bajce jej autorstwa po raz kolejny mogę stwierdzić, że polecam. Jest czad.
Sympatyczna, napisana z jajem (haha) opowieść o rodzinie Ogórków, w której są całkiem współcześni rodzice, trójka ich dzieci, która ma całkiem życiowe problemy oraz cztery kury, które są całkiem niezwykłe i na dodatek potrafią pisać. Co jeszcze potrafią? Sprawdźcie sami, bo jeśli macie dzieci w wieku ok. 7-8 lat, to zdecydowanie warto.
Podoba mi się to, że abstrahując od kur książka ukazuje nam jakże znajome sceny i zarysy spraw poważnych, z którymi można się identyfikować, a które są ledwo muśnięte i nie sprawiają, że książka przestaje być lekka. Najstarsza córka boi się wywiadówek i zbiera uwagi za niestaranne pismo, Wojtek ma kłopoty odnalezieniem się w przedszkolu, a jak matka utknęła z nosem w telefonie, to najmłodsza córka do nieprzytomności obżarła się czekolady. Ale nic to, nie ma problemu, z którym nie poradziłoby sobie stadko kur, prawda?
Odkryłam z zadowoleniem, że Kury z grubej rury mają kontynuację i jestem dziwnie pewna, że mój synek na tę wieść aż podskoczy z radości.
Kiedy słońce uparcie chowa się za chmurami, a wiosna przypomina raczej jesień, najlepiej zrobić sobie własny wiosenny ogród w domu. Poznajcie Eulalię...
Magdalena Felicja (dla przyjaciół Dusia) bardzo lubi czekoladę. Ale może ją pałaszować dopiero wtedy, kiedy zje brokuły. Zdaniem mamy wszystko trzeba...