Myślisz, że porywy serca są tylko dla młodych? Nigdy nie jest za późno na KURACJĘ DLA SERCA!
Ta historia o dojrzałej miłości, urzeknie Cię i przekona, że na miłość i szczęście zawsze jest pora! Ewa przyjeżdża do uzdrowiska w Nałęczowie. Ma zdiagnozowane nadciśnienie, więc by podreperować zdrowie po raz pierwszy jedzie do sanatorium. Kobieta myśli, że miłość, seks, namiętność, zmysłowość dawno już zostawiła je za sobą. Tymczasem spotyka starszego o cztery lata Krzysztofa, który przeszedł zawał serca. Krzysztof jest kardiologiem, specjalistą od transplantacji, jednak po śmierci żony trochę się pogubił. Reprezentuje on wszystko to, czego Ewa w mężczyznach nie znosi - jest ambitny, autorytarny, budzi w Ewie niechęć. Jednak z czasem zaczyna się u niej pojawiać się fascynacja mężczyzną.
Z początku - intelektualna. Z czasem do głosu dochodzi zauroczenie i... pożądanie.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Ludzie są tak bezsensownie skomplikowani. Miłość jest tak bezsensownie skomplikowana. Szkoda, że nie jesteśmy jak ptaki albo marcujące koty: łączą się w pary i nie zawracają sobie małych główek romantyczną miłością!
"Nałęczów był jednak piękną miejscowością. Przede wszystkim zachwycała zieleń, była wszędzie: laski, zagajniki, skwerki, ogródki, klomby buchają ce czerwienią i różem begonii, fioletem heliotropów, żółcią i pomarańczem aksamitek."
Tak właściwie to celowo wypożyczyłam tę książkę, bo chciałam sobie porównać przedstawionej historii przez autorkę na temat sanatorium w Nałęczowie. Tak się składa, że kilka lat temu byłam na kuracji w sanatorium "Ciche wąwozy". Miło było powspominać tamte chwile, bo Nałęczów i okolice to naprawdę bardzo urokliwe miejsce i dla podreperowania zdrowia, zwłaszcza dla sercowców jest idealnym miejscem. A wąwozy są naprawdę urokliwe i warte zobaczenia. Nie zgadzam się zupełnie z opiniami na temat tego, że wszyscy jeżdżą w takie miejsca na seks-terapię, jak to nawet pokazuje program "Sanatorium miłości" emitowany w TV. Owszem, są takie osoby, lecz zdecydowana większość jedzie po to żeby się leczyć.
Renata jest rozwódką, matką dorosłych dzieci. Ciężko przeżyła rozwód a nawał obowiązków w pracy dodatkowo przysporzył jej kłopotów zdrowotnych. Lekarz stwierdził nadciśnienie a nawet stan przedzawałowy i skierował na kurację sanatoryjną. Takim sposobem trafiła do Nałęczowa, do sanatorium Jesienne wąwozy"... Wydawało jej się, że pobyt w sanatorium to dla starszych osób, że to nie dla niej, ale skoro lekarz zalecił, postanawia przetrwać te 3 tygodnie. Renata dzieli pokój z Jolką, która co roku jeździ po sanatoriach w poszukiwaniu romansów. Namawia do tego również Renię, lecz ona myśli, że w wieku 50+ nie ma już mowy o większych porywach serca. Ku jej zdziwieniu, podczas wieczorku zapoznawczego, zauważa, że większość kobiet właśnie jakby w tym celu tu przyjechała. I niemal wszystkie wpatrzone są w gburowatego starszego, ale nadal przystojnego mężczyznę. On jednak nic sobie z tego nie robi, traktuje kobiety niemal jak powietrze, więc może tym bardziej przyciąga je do siebie. Jednak Renata ma do niego zupełnie inny stosunek, jego zachowanie ją drażni i wzbudza w niej niechęć. Ten intrygujący mężczyzna to Paweł Dobrowolski, wdowiec, który był kardiochirurgiem, przyjechał tu prywatnie na rehabilitację po zawale..., trochę to może dziwne, że kardiolog miał zawał, lecz przecież nie ma idealnego przepisu na zdrowie.
"Żony lekarzy umierają młodo, a żony szewców chodzą boso."
"Kuracja dla serca" jest nieco innym romansem, to opowieść o ludziach dojrzałych, po przejściach, którzy jednak jeszcze mogą marzyć i walczyć o swoje szczęście i miłość. Myślę, że właśnie dlatego jest to wyjątkowa książka, może tylko mnie się tak wydaje, bo sama jestem w takim wieku, co prawda jestem szczęśliwą mężatką, więc nie mam takich problemów jak nasza bohaterka, ale często wspominam czas spędzony w Nałęczowie, tym bardziej, że całkiem w podobny sposób. Wycieczki do Bochotnickich ruin zamku Esterki, przepiękne wąwozy, cudowny Park Zdrojowy a także rewelacyjne zabiegi (oprócz biczy wodnych) pokrywały się z tym, co pamiętam ze swojego pobytu.
"Gdy weszli do wąwozu, Renata głęboko wciągnęła powietrze w płuca.
- Jak tu pachnie! Wilgotną ziemią, liśćmi! Sam ten zapach musi leczyć - oświadczyła z przekonaniem.
Dobrowolski wyszczerzył się radośnie.
- A nie mówiłem? To znacznie lepsze dla serca niż ta ich, pożal się panie, gimnastyka - rzucił."
Jak to mówią - przeciwieństwa się przyciągają, tak również Renata i Paweł zaczynają się powoli poznawać, dobrze im się ze sobą rozmawia a potem okazuje się, że nie tylko rozmawia..., obustronne zauroczenie i fascynacja mogą prowadzić do miłości. I dobrze, bo przecież nie ma reguły, ze tylko młodzi mogą się zakochać, mogą snuć plany na przyszłość.
Bardzo miła i ciepła opowieść o przyjaźni, miłości i o tym, że warto czasem zmienić środowisko i swój punkt widzenia aby odkryć siebie od nowa, otworzyć się na nowe doznania, inne i czasem dużo lepsze, o daniu sobie drugiej szansy. Książka skłania do refleksji nad swoim życiem i w ogóle nad sobą.
Na pewno się Wam spodoba, jeżeli macie ochotę na lekką książkę o powyższych tematach. Pozytywna lektura, a czyta się lekko i bardzo szybko.
"Kuracja dla serca" Agnieszki Szackiej to pierwsza książka, którą autorka zdecydowała się wysłać do wydawnictwa. Swoje poprzednie historie pisała do szuflady, ale na szczęście z tą powieścią tak się nie stało i teraz my, czytelnicy, możemy odprężyć się i zrelaksować przy lekturze tej optymistycznej opowieści.
Renata jest kobietą w średnim wieku. Na zlecenie NFZ wyjeżdża do Nałęczowa aby odpocząć, odstresować się i podleczyć przemęczone serce. Sanatorium Jesienne Wąwozy w imię hasła "Razem do zdrowia" oferuje swoim kuracjuszom całą gamę zabiegów leczniczych, dietetyczne jedzenie oraz... kontrakty towarzyskie i bliskie związki. Jak się okazuje to właśnie nowe znajomości mają zbawienny wpływ na sercowe niedomagania. Pokój dzielony z pozytywnie zakręconą Jolą oraz bliskie spotkania z Pawłem Dobrowolskim - przystojnym, chociaż apodyktycznym kardiologiem sprawiają, że Renata zmienia się ze zgorzkniałej kobiety z mocno zachwianym poczuciem własnej wartości w zadowoloną z życia seksowną babeczkę, która chce korzystać z uroków życia. Trzy tygodnie w Nałęczowie mijają niczym piękny sen, tylko czy przebudzenie będzie równie przyjemne?...
Agnieszka Szacka stworzyła niezwykle pozytywną opowieść, która zaraża bijacym z jej kart optymizmem i radością. Lektura tej książki to sama przyjemność, choć życie jej bohaterów dalekie jest od beztroski i sielanki. Kuracjusze sanatorium Jesienne Wąwozy to ludzie po przejściach, często mocno doświadczeni przez los, którzy jednak chcą się zdystansować od prozy codzienności i otworzyć na przygodę. I w ten sposób kuracja dla serca staje się dla nich także, a może przede wszystkim, kuracją dla duszy.
Przepiękny Nałęczów i cudowny pobliski Kazimierz zachwycają niespotykaną przyrodą, urokliwymi wąwozami, zakolami rzek i zabytkowymi budowlami. Wycieczki po okolicy dostarczają zarówno bohaterom jak i nam, czytelnikom, wielu ciekawych wrażeń. To właśnie ten aspekt powieści zwrócił moją szczególną uwagę i sprawił, że zatęskniłam za Górą Trzech Krzyży, starym średniowiecznym zamkiem, szeroką panoramą na Wisłę Kazimierza Dolnego oraz parkiem zdrojowym ze stawem i źródłem Miłości, zakolem Bochotniczanki oraz wzgórzami i wąwozami okolic Nałęczowa. Zdałam sobie sprawę, że dawno mnie tam nie było i z przyjemnością odwiedziłabym znów tamten region Polski.
Przesłanie powieści "Kuracja dla serca" jest bardzo czytelne i ponadczasowe. Życie w myśl maksymy Carpe Diem nie jest niczym złym, ani nie na miejscu. Mamy prawo do zmian bez względu na wiek. Potrzeba do tego jedynie odwagi i determinacji, a reszta przyjdzie sama. Otwarcie na świat i drugiego człowieka jest podstawą naszej egzystencji i powinniśmy brać garściami to wszystko, co ofiaruje nam los.
Powieść jest bardzo prawdziwa i wiarygodna. Z pozoru łatwa, lekka i przyjemna skłania do refleksji, pozwala uwierzyć w siebie i rodzi przekonanie, że wszystko co najlepsze jest jeszcze przed nami. Historia obfituje w momenty śmieszne, frywolne, ale i takie mocno ściskające za serce. Bohaterowie to ciekawe osobowości, które zarażają swoją wesołością. Jedynie gburowaty doktor Dobrowolski odstaje od reszty. Początkowo działał mi na nerwy i dziwiłam się Renacie, że zwróciła na niego uwagę. Z czasem jednak do niego również zdołałam się przyzwyczaić.
Polecam gorąco lekturę powieści Agnieszki Szackiej. Taka dawka optymizmu przyda się każdemu i każdej z Was.
Sanatoria słyną z zawierania nowych znajomości — czy można odnaleźć tam prawdziwą miłość? Czy dojrzały wiek od razu dyskwalifikuje człowieka, gdy ten chce powalczyć o swoje szczęście? Życie lubi przynosić niespodzianki, choć czasem trzeba mu pomóc…
Majówka już minęła, ale wiele wiosennych weekendów nadal przed nami, więc warto zaopatrzyć się w lekturę lekką, niezobowiązującą, a przy tym całkiem niebanalną. Ostatnio w moje ręce wpadła powieść autorstwa Agnieszki Szackiej, powieść idealnie wpasowana w przytoczone przeze mnie wyżej cechy. Wydaje mi się, że to debiut — niestety, nie udało mi się znaleźć konkretniejszych informacji na temat samej pisarki, toteż skłaniam się ku opinii, iż rzeczywiście mamy do czynienia z jej pierwszą książką. Dlatego potraktuję tę pozycję trochę bardziej ulgowo, co nie oznacza wypełnienia specjalnymi wadami, oczywiście. Spędziłam z nią kilka przyjemnych wieczorów, przeżywając perypetie bohaterów. Liczę, że Agnieszka Szacką będzie kontynuowała swoją literacką karierę, gdyż może zdobyć grono wiernych czytelników. Wystarczy dalej pracować nad warsztatem, a widzę pewien potencjał na rynku książek obyczajowych. Ze względu na jeden szczegół, opowiem o nim za chwilę.
Całość napisano językiem prostym, to taki styl pozwalający oderwać się od własnych problemów. Na uwagę zasługuje zwłaszcza odwzorowanie otoczenia — autorka wspaniale przedstawiła wszystkie malownicze zakątki, którymi spacerują kuracjusze, a my razem z nimi. Przyznam, sama chciałabym tam zajrzeć, odpocząć na łonie natury. No, pozostaje zatopienie się w lekturze, choć tyle. Agnieszka Szacka posiada zdolność naprawdę ładnego ukazywania świata przyrody, co łączy z dialogami, a te, na szczęście, nie brzmią naiwnie. Obawiałam się wpadania w przesadnie romantyczne tony, co mnie zazwyczaj męczy, lecz autorka uniknęła tej „pułapki”. Dzięki temu czytanie sprawia frajdę, bez kręcenia z politowaniem głową.
Pora opowiedzieć o tym, co w powieści najbardziej mi się spodobało. Takie książki często skupiają uwagę na bohaterach młodych, pięknych, którym po prostu z jakiegoś powodu podwinęła się noga. Tutaj widzimy osoby dojrzałe, myślące, że w życiu już nie trafi im się coś dobrego. Lękają się uczuć, oceniają siebie nawzajem bez bliższego poznania, popadając w stereotypy i zniechęcenie. Na kolejnych stronach dostrzegamy ewolucję tych przekonań, aż do interesującego finału. Naturalnie, wolę go nie zdradzać, aczkolwiek wypada trochę przewidywalnie. Mimo tego — milczę!
Ewa i Paweł są przeciwnościami, jednak łączy ich trudna przeszłość, złamane serca czekające na sklejenie. Spotykamy też całą plejadę postaci drugoplanowych, choćby zwariowaną Jolę, chcącą czerpać z życia garściami. Nigdy nie byłam w sanatorium, ale chyba wielu z nas kojarzy opowieści bliskich lub znajomych na ten temat. Mnóstwo kuracjuszy leczy tam nie tylko ciało, również duszę, co absolutnie rozumiem. Wydaje się, iż w pewnym wieku już nie należy myśleć o miłości, a nic bardziej mylnego. Bohaterowie przedstawieni na kartach „Kuracji dla serca” są tego najlepszym dowodem, a co ważne, takie historie mogą wydarzyć się w rzeczywistości.
Powieść Agnieszki Szackiej to pozycja naprawdę urocza, dowcipna i wzruszająca. Sądzę, że byłaby świetnym prezentem dla osób, które przepadają za popularnym ostatnio „Sanatorium miłości”. Nie bez powodu tę publikację rekomenduje Marta Manowska, prowadząca wspomniany przed momentem program. To historia dająca nadzieję na lepsze jutro, mimo różnych zawirowań. Owszem, opis może wydawać się troszkę przesłodzony, jednak gwarantuję, iż sama książka jest godna uwagi, jeśli lubi się fabuły typowo obyczajowe, lecz utrzymane na porządnym poziomie. Wiosennie polecam!
Po zdiagnozowaniu u Ewy nadciśnienia, kobieta jedzie do sanatorium w Nałęczowie, gdzie czeka ją wiele przygód, nowych wrażeń oraz nowych doznań. Kobieta jest nastawiona na wszystko co ma związek z podreperowaniem jej zdrowia, a reszta ją z pewnością zaskoczy. Z mężczyznami skończyła już dawno, więc nie słucha swej nowej koleżanki, która wydaje się, że przyjechała do sanatorium szukać przygód. Jednak nikt się nie podziewał, że w tym miejscu pojawi się Paweł, kardiolog po zawale serca, który działa bardzo przyciągająco na kobiety. Ewa broni się przed nim, uważa go za aroganckiego i niezbyt przyjemnego człowieka, lecz pewna sytuacja sprawia, że poznają się bliżej. Z czasem przychodzi zauroczenie, pożądanie i inne szaleństwa. Co z tego wyniknie?
Po przeczytaniu powieści pierwsze co mi przyszło na myśl, to pytanie dla jakiej grupy wiekowej jest ta książka? I ciężko jest mi na to pytanie odpowiedzieć. Uważam, że może nie być zbyt interesująca dla młodych ludzi. Dlaczego? Myślę, że jest ona dla dojrzałych osób, które mają za sobą wiele życiowych doświadczeń i zrozumieją pewne zachowania i sytuacje. Myślę, że jest ona najlepsza dla osób, które są po czterdziestce. Mogę się oczywiście mylić, być może młodszym czytelnikom również się spodoba, lecz ja piszę tak jak ja czuję. Zatem proszę wybaczyć, jeśli zupełnie się ze mną nie zgadzacie. Ja mam ponad trzydzieści lat i czytając czułam się na książkę za młoda. Powodem tego jest fakt, że podczas pochłaniania lektury dopadała mnie melancholia. Dopadały mnie myśli, że nie chcę być samotna, nie chcę takiego odpoczywania w sanatorium i takiego pragnienia bliskości drugiej osoby. Nie chcę jeszcze o tym myśleć, stąd moje stwierdzenie z wiekiem jaki jest odpowiedni, aby sięgnąć po tę lekturę. I teraz to co najważniejsze. Myślę, że osoba która jest w podobnym wieku co bohaterowie powieści, zupełnie inaczej odbierze tę książkę i inaczej ją będzie interpretować. Mnie przytłaczała wizja poszukiwania bliskości drugiego człowieka i ogólna samotność i to na tym najbardziej się skupiały moje myśli. Inni natomiast zauważą wiele dobrego w lekturze, chociażby to że daje ona nadzieję, że w tak dojrzałym wieku można jeszcze wiele szczęścia zaznać, że nigdy nie jest za późno na zbudowanie czegoś nowego, aby patrzeć w przód optymistycznie i cieszyć się życiem, łapać go pełnymi garściami. I ja to wszystko rozumiem, ale dopiero wtedy gdy patrzę oczami bardzo dojrzałej osoby.
Pomimo tego iż książka wprawiała mnie momentami w melancholijny nastrój, to oceniam ją pozytywnie. Dzięki osobowościom bohaterów książka nabrała również humorystycznego nastroju. Dzięki zabawnym sytuacjom, które były częste można było zapomnieć, że bohaterami powieści są schorowani ludzie. Czasami można było odnieść wrażenie, że to nastolatkowie, którzy pogubili wszystkie rozumy i mają gdzieś zasady, u których liczy się tylko chwilowe szczęście. Zatem można stwierdzić, że w sanatorium można przeżyć drugą młodość. Bohaterowie to zabawni, sympatyczni i zarazem z małymi wadami ludzie, ale tacy którzy dali się polubić i zyskali moją sympatię. Za całą ekipę, która trafiła do sanatorium trzymałam cały czas mocno kciuki. Chciałam aby każdemu udało się odnaleźć szczęście. Choć przyznam szczerze, że dla niektórych takiego finiszu bym nie wymyśliła, a był taki, że naprawdę zostałam zaskoczona.
biblioteczkamoni.blogspot.co.uk
Czas szybko ucieka. Nie tylko tygodnie - całe lata mijają niepostrzeżenie, bo tak jesteśmy zajęci codziennością, obowiązkami "od, do". Chyba właśnie dlatego nie warto marnować ani minuty.
Więcej