Współczesne Włochy. Karolina Cichońska ma nadzieję, że wakacyjny wyjazd scali jej małżeństwo; odbuduje więź z synami i pomoże odzyskać miłość męża. Tymczasem musi mierzyć się z echem dramatu z 1963 roku, historią swojej rodziny oraz prawdą o sobie i matce. Każdy dzień to nowy sekret do wyjaśnienia... Kogo Cichońscy spotkają w dolinie Vajont? Czy Karolina zdobędzie się na szczerość wobec męża? Łódź, lata 60. i 70. Marianna Lanza wraz z dziewięcioletnią córką przyjeżdża do Łodzi i wprowadza się do krewnych. Przygnieciona wspomnieniami i peerelowską rzeczywistością zaniedbuje dziecko. Osamotniona dziewczynka pisze pełne tęsknoty listy do Włoch i coraz bardziej zamyka się we własnym świecie. Dotrzeć do niego potrafi tylko jej przyjaciel z sąsiedztwa - Kazik. Czy ta przyjaźń przetrwa próbę czasu? Czy ich marzenia kiedyś się spełnią? Fabuła dylogii Księżyc nad Vajont jest zainspirowana tragedią, która dotknęła Włochy w 1963 roku. Wielowątkowa powieść o losach ludzi wpadających w wir nieoczekiwanych wydarzeń, zmagających się z traumami, bólem i samotnością. To historia miłości, nadziei na lepszą przyszłość, a także walki o prawdę, która niesie szansę na zrozumienie i wybaczenie.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2023-10-09
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 288
Przyszedł list, który miał zmienić wszystko. Wywołał niemałe poruszenie w rodzinie. Mama mimo wielu wątpliwości, postanowiła w końcu wybrać się w rodzinne strony i zmierzyć się z przeszłością. Ja miałam nadzieję, że wyjazd pomoże mi odnaleźć prawdę o sobie i rodzinie, a także poprawi relację z synami oraz mężem.
Nie bez kłótni, ale dotarliśmy na miejsce. Widoki niesamowite, tama robi ogromne wrażenie, a zniszczone budynki, które po dziś dzień nie zostały odremontowane, wywołują masę refleksji. Ale nie tego oczekiwałam. To miał być wyjazd marzeń, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, miał odmienić nasze życie. A zamiast tego, każdego dnia na światło dzienne wychodziły kolejne sekrety i robiły wielkie zamieszanie. Zamiast być łatwiej - wszystko się skomplikowało.
Sytuacji nie poprawiał mężczyzna, który ani na krok nie odstępował Agnese i tworzył mętlik w naszych głowach. A i upatrość i skrytość mojej matki wszystko utrudniały. Do tego chyba się spóźniłam z ratowaniem małżeństwa. Może jeszcze relacja z synami ulegnie jakiejś poprawie, ale czy miłość mojego życia zdoła mi wybaczyć? Zrozumieć? I jaką rolę w tym wszystkim odgrywa mój dziadek i tata? Tyle niewiadomych, a co odkryjemy nowe karty, pojawia się więcej pytań...
Czytając pierwszy tom myślałam, że już bardziej nie da się zaintrygować czytelnika. Myliłam się. Drugi tom jest rewelacyjnym uzupełnieniem i dopełnieniem pierwszego. Całość nabiera sensu, wyjaśniają się wątki, przy których tylko można było snuć domysły. Ich rozwiązanie niekiedy wywoływało dreszcze na ciele. Nadal historia przedstawiania jest w dwóch liniach czasowych, co tylko dodaje smaczku całej powieści. Jeśli szukacie książek, które pochłoną Was bez reszty i są oparte na faktach - koniecznie czytajcie tę dylogię!
"Księżyc nad Vajont" to lektura, która z pewnością pozostawiła we mnie trwałe wrażenie. To niezwykle bogata w treść książka, która zawiera w sobie elementy historii, romansu, erotyki, sielankowej atmosfery i tajemniczego klimatu kryminału. Niezwykle trudno jest przyporządkować ją do jednego gatunku, co sprawia, że jest to pozycja uniwersalna i dostosowana do różnych gustów czytelniczych.
Autorce udało się stworzyć intrygujący świat, który początkowo wydaje się składać z dwóch zupełnie odmiennych miejsc - Łodzi i Włoch. Jednak w miarę jak fabuła rozwija się, odkrywamy, że te pozornie niepowiązane ze sobą miejsca i wydarzenia układają się w spójną całość. To zabieg, który potrafi zaskoczyć czytelnika i sprawić, że każda strona książki odkrywa nowe powiązania między postaciami i miejscami.
Jestem pod wrażeniem, jak autorka porusza w swojej powieści problemy, które dotykają nas wszystkich. Tematy związane z małżeństwem, rodzicielstwem, relacjami z rodzicami oraz trudną przeszłością są ukazane w sposób niezwykle prawdziwy i autentyczny. Czytając tę książkę, można odnaleźć w niej części siebie i swoje własne doświadczenia, co sprawia, że fabuła staje się jeszcze bardziej angażująca.
Recenzowanie tej książki bez zdradzania kluczowych elementów fabuły jest wyjątkowo trudne, ponieważ to właśnie te momenty stanowią istotę całej lektury. Autorce udało się stworzyć tak złożoną i wielowątkową historię, że każdy nowy element, każde zaskoczenie jest jak cenny skarb, który odkrywamy w miarę przewracania kolejnych stron.
W mojej opinii "Księżyc nad Vajont" to lektura obowiązkowa dla każdego czytelnika. To książka, która porusza, zaskakuje i wciąga od pierwszej strony do ostatniej. Z niecierpliwością czekam na kolejną część tej opowieści i marzę o jej ekranizacji, która mogłaby oddać w pełni magię tego literackiego dzieła. Autorce udało się stworzyć opowieść, która zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury, co świadczy o jej wyjątkowej wartości.
"Jesteśmy szczęściarzami, bo to, co zrobimy z naszym życiem, zależy tylko od nas."
Dylogia "Księżyc nad Vajont" Katarzyna Kielecka Wydawnictwo Szara Godzina jest zainspirowane tragedią, która dotknęła Włochy w 1963 roku. Nie bez powodu premiera miała miejsce 9 października ,to właśnie wtedy minęło 60 lat od tej strasznej tragedii, w której śmierć poniosło wiele osób.
Autorka w znakomity sposób wplotła w fabułę tą historię. Losy bohaterów przedstawione na kartach tej powieści dają nadzieję na lepsze jutro. Nie zabrakło tu trudnej przeszłości ,z którą niejeden nie dałby sobie rady . Zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń ,walkę o prawdę i przede wszystkim widzimy jak bardzo bohaterzy chcą zrzucić ciężar przeszłości ,aby móc się podnieść i zawalczyć o szczęście .
"Człowiek dostaje do dyspozycji jedno życie. Jeśli marnuje je na złość, na rozpamiętywanie krzywd, jest bardziej rozrzutny, niż gdyby garściami wrzucał diamenty w ogień."
Federico Lanza w pamiętną noc stracił bliskich ,miłość , zatracił siebie i swoje szczęście. Losy tej rodziny rozdzielą setki kilometrów . Małżonka Marianna wraz z córką Teresą zamieszkają w Łodzi ,próbując znaleźć swoje szczęście. Czy im się to uda ? Czy tragedia w dolinie Vajont da o sobie zapomnieć ? Czy Teresa wraz z matką odnajdą szczęście ? Czy Federico odkupi swoje winy i uzyska spokój ?
"Po stokroć wolałaby cofnąć czas i znów dać się zamknąć w kamiennych murach rodzinnego Casso. Tyle że ono już nie istniało. W każdym razie nie takie, jakim chciała je pamiętać."
Nie chcę Wam za dużo zdradzać z fabuły ponieważ tą historię należy poznać . Bohaterowie zabiorą Was w sentymentalną podróż pełną emocji i zwrotów akcji. Czytając tą historię czułam złość ,niemoc , poczucie niesprawiedliwości i wiele innych emocji . Były momenty ,że chciałam powiedzieć Teresie i Mariannie co o nich sądzę i co mają robić . Często nasza przeszłość ma duży wpływ na nasze życie,ale to my jesteśmy w stanie zmienić jego tor .... Wiele rzeczy mogło się nie wydarzyć ,choć to jak Autorka przedstawiła tą historię i jakie wątki w nią wplotła pozwala czytelnikowi zrozumieć zachowania bohaterów .
"Księżyc nad Vajont " rozbił moje serce na kawałki ,by pod koniec je poskładać . Nie oczekiwałam ,że ta historia tak mocno zakorzeni się w moim umyśle i sercu . Autorka potrafi grać na emocjach czytelnika dodatkowo poruszając ważne tematy, które wplecione zostają w tekst . Musicie koniecznie poznać tą historię. Takie książki są znakomitym przykładem tego, że warto dać szansę sobie i najbliższym na lepsze jutro ...Los szykuje dla Nas różne scenariusze,aby dać cenne lekcje.
Macie tak, że czasem wydaje Wam się, że już wiecie co wydarzy się w książce i nagle wszystko idzie inaczej, niż zakładaliście? Tak miałam z drugim tomem opowieści o "duchach" z Vajont - po pierwszym tomie myślałam, że wiem jak potoczą się dalsze losy bohaterów... a tu niespodzianka! Zostałam wbita w fotel, bo rzeczywistość, z którą autorka kazała się zderzyć swoim bohaterom zdecydowanie nie jest ani piękna, ani słodka.
Przejmująca historia, która zostanie ze mną na długo...
Współczesne Włochy. Karolina Cichońska ma nadzieję, że rodzinny wyjazd do Włoszech uratuje jej małżeństwo i naprawi rodzinne relacje z pozostałymi członkami rodziny. Nie spodziewa się, że wizyta w kraju przodków pozwoli jej stanąć w prawdzie o sobie i swojej matce oraz zmusi do zmierzenia się z echem wydarzeń, które zniszczyły szczęśliwe życie jej przodków.
Lata 60 i 70 XX wieku, Łódź. Marianna Lanza z córką Teresą przyjeżdża do Łodzi i wprowadza się do krewnych. Zanurzona w przeszłości i przeżytej tragedii zaniedbuje córkę. Stęskniona dziewczynka wysyła listy do Włoszech i coraz bardziej zamyka się w sobie. Jedynym powiernikiem, który potrafi do niej dotrzeć jest jej przyjaciel Kazik.
Myślałam, że autorka już niczym mnie nie zaskoczy. Byłam pewna, że teraz już bohaterowie dylogii będą mogli odetchnąć z ulgą i w miarę spokojnie budować swoją przyszłość. Jednak ku mojemu zaskoczeniu autorka ani na chwilę nie pozwoliła odetchnąć bohaterom poznanym dzięki cyklowi Księżyc nad Vajont. Nieustannie rzucała im kolejne kłody pod nogi. Ta sytuacja sprawiła, że Echo czyta się ze ściśniętym sercem i nadzieją, że pomimo wszystko ta historia skończy się happy endem. W końcu zasłużyli! Zasłużyli na spokój, pokój serca i szczęście. Niestety ich droga ku temu była wyboista i kręta. By to uzyskać musieli stanąć twarzą twarz w prawdzie o sobie. Musieli przepracować stare traumy. Musieli otworzyć się na wybaczenie sobie swojej przeszłości.
Echo to książka, która dotyka najczulszych strun serca. Emocje, które kłębią się w książce nie pozwalają biernie przyglądać się rozwojowi sytuacji. Tym razem czytający ma szansę by poznać przyczyny nieco destrukcyjnej nici łączącej Karolinę z jej matką. Zapewniam, że poznając młodzieńcze lata rodzicielki Karoliny spojrzymy na nią innymi oczyma. Będziemy zaskoczeni a niejednokrotnie wstrząśnięci jej przeżyciami...
Echo to mocna lektura, która otworzy czytelnikowi oczy na wiele kwestii. To głos tych, którzy nie mogą bronić się sami przed złem tego świata.
"Księżyc nad Vajont - Echo" Katarzyna Kielecka
Czasami patrząc na relację matka - dorosłe dziecko już w pierwszej chwili widzimy, że jest ona mocno skomplikowana, a nawet na usta ciśnie się stwierdzenie, że zaburzona. Często bowiem zdarza się, że matka nie pozwala swojemu dziecku żyć własnym życiem. Co więcej, mamy wrażenie, że role w tej relacji zupełnie się odwróciły. To matka nie odcięła pępowiny i przez całe życie robi wszystko, aby zawłaszczyć swoje dziecko tylko dla siebie. Oczekuje uwagi i opieki, nie przejmując się nazbyt tym, że dorosła córka bądź syn ma własne życie i rodzinę, którą nierzadko zaniedbuje właśnie na rzecz rodzicielki.
Zapewne już czytając ten krótki fragment tekstu, wielu z was jest skłonnych do mocno krytycznego osądu takiej ozdoby. Nie róbcie tego jednak zbyt pochopnie. Nie wolno nam bowiem zapomnieć, że za takim, a nie innym postępowaniem, czy zachowaniem danej osoby mogą kryć się trudne doświadczenia życiowe, z których one wynikają. Wkrótce przekona się o tym rodzina Cichońskich, bohaterów dylogii Katarzyny Kieleckiej Księżyc nad Vajont, o której pierwszej części - ,,Fala" - już wam opowiadałam. Dziś przyszedł czas, aby przybliżyć wam jej drugą odsłonę - ,,Echo".
Karolina i Kajetan Cichońscy bardzo się kochają. Wspólnie wychowują dwóch synów. Jednak cieniem na ich małżeństwie, a także relacjach kobiety z dziećmi kładzie się niezrozumiała dla Kajetana relacja jego żony z matką. Teściowa jest neurotyczną starszą osobą, która przywiązała Karolinę do siebie niewidzialnymi pętami emocji, których ta nie potrafi zerwać. To sprawia, że szczęście i stabilizacja rodzinna chwieje się w posadach. Nadziei na naprawę rodzinnego kryzysu zarówno Karolina, jak i my czytelnicy upatrujemy w niespodziewanych wakacjach, podczas których trzeba będzie odbyć podróż do przeszłości i zmierzyć się z jej dramatami, do których chciałoby się już nigdy nie wracać.
I tak przystępując do lektury książki, wspólnie z jej bohaterami trafiamy do współczesnych Włoch, które każdego dnia odkrywają przed Karoliną wiele wstrząsających, a nawet napawających ją grozą sekretów, a to wszystko za sprawą traumatycznych skutków prawdziwych wydarzeń spowodowanych tragedią, która dotknęła Dolinę Vajont w północno-wschodnich Włoszech w 1963 roku. To właśnie ta katastrofa stała się dla Katarzyny Kieleckiej inspiracją do napisania owej dylogii. Prawda, która wychodzi na światło dzienne, dotkliwie uświadamia naszej bohaterce, jak bardzo bolesne piętno to, co się wówczas stało, odcisnęło na wszystkich, którzy przetrwali to piekło na ziemi. Czego dowodem jest historia Marianny i jej męża Federico Lanza, których małżeństwo nie przetrwało strasznej próby, na którą zostało wystawione. Przygnieciona bólem okrutnej straty, której doświadczyli tamtego sądnego dnia, a także poczuciem winy, którym obarcza nie tylko siebie, Marianna z dziewięcioletnią córką postanawia opuścić męża oraz Włochy i wyjechać do Polski. Tam zostaje przygarnięta przez kuzynkę i jej męża z Łodzi.
Wydawać by się mogło, że teraz, kiedy matka i córka mają tylko siebie, a dziewczynka będzie musiała odnaleźć się w zupełnie nowej dla siebie rzeczywistości, to matka stanie się dla niej największym wsparciem. Niestety, tak się nie dzieje. Zatracona w swoim cierpieniu kobieta, budując niewidzialne pomniki pamięci dla tych, których straciła, zaniedbuje córkę. Dziewczynka czuję się oszukana, zawieszona i osamotniona. Coraz bardziej zamyka się w sobie.
Jednak jest ktoś, kto w tym pocztowym okresie pobytu w Łodzi staje się dla niej bardzo ważny. Kuzyn Witek i Kazik-chłopiec który, jako jedyny doskonale rozumie, co ona czuje i akceptuje ją w pełni. Tylko przebywanie z nim i listy słane do Włoch pozwalały, choć na chwilę ulżyć tęsknocie, która trawi serce dziecka.
"- Człowiek nie powinien chodzić po tym świecie sam.
- Dlaczego?
- Bo jeśli się potknie, nikt go nie złapie za rękę, a to żadna frajda przewrócić się w błoto".
Ta mała, zagubiona istotka, która zdecydowanie zbyt wcześnie i zbyt brutalnie została pozbawiona szczęśliwej, kochającej rodziny i beztroskiego dzieciństwa stała mi się bardzo bliska. Podczas czytania książki przez cały czas pragnęłam, by wreszcie zły los się odwrócił i ofiarował jej tak bardzo potrzebny jej spokój i utracone poczucie bezpieczeństwa. Niestety moje pragnienia okazały się płonne. Oczywiście nie zdradzę wam dlaczego. Powiem tylko tyle, że choć włoska katastrofa zebrała ogromne cierpienie i już wówczas córka Marianny przeszła tyle, ile nie byłby w stanie udźwignąć nie jeden dorosły, to dopiero to, o czym dowiecie się w tej części dylogii, roztrzaska wasze serca na miliony maleńkich kawałków.
Z pewnością w wielu z was, tak, jak było to w moim przypadku, wywoła potok łez, sprawi, że będziecie potrzebowali, choć na chwilę odłożyć książkę, aby ochłonąć, a jednocześnie nie będziecie potrafili tego zrobić. Chcąc, jak najszybciej poznać dalszy ciąg rozgrywających się na kartach tej niezwykłej powieści wydarzeń. O tym, że tak będzie, musicie przekonać się już sami, sięgając po tę powieść, do czego z głębi serca was zachęcam. Sprawdźcie również, czy ta podróż zmieni samą Karolinę, która, co pozwolę sobie powiedzieć wam w tajemnicy, dotychczas nie zdobyła się na odwagę bycia szczerą ze swoim mężem. No i co najważniejsze, musicie się dowiedzieć czy nadrzędny cel podróży, odbudowanie mocno chwiejącego się fundamentu rodzinnego został osiągnięty? Wszak
"Człowiek potrzebuje przeszłości, by budować na niej teraźniejszość, jak na solidnym fundamencie".
Dylogia Księżyc nad Vajont skrywa w sobie historię, której każdy, kto ją pozna, nigdy nie zapomni i już zawsze będzie nosił ją w sercu. Dzięki temu, że podobnie, jak w pierwszej jej odsłonie została ona podzielona naprzemiennie na dwie płaszczyzny czasowe. Tym razem trafiamy do współczesnych Włoch i Łodzi lat 60. i 70. To sprawia, że mając możliwość poznania całości opisanej w niej historii od przysłowiowej podszewki, trafia ona do serca czytelnika z ogromną mocą ładunku emocjonalnego. Na pewno jej lektura pozwoli nam inaczej spojrzeć na tych ludzi, których do tej pory nie potrafimy zrozumieć. Pamiętajmy, że za każdym człowiekiem kryje się historia jego przeszłości, która ukształtowała go takim, jakim jest. I co równie ważne dzięki niej wręcz poczujemy wyzwalającą moc prawdy, która, choć bywa trudna, to zakuta w kajdany sekretów skrywanych latami, niszczy nas każdego dnia i nie pozwala cieszyć się tym, co dobre tu i teraz. Mało tego, bardzo często odbija się rykoszetem na tych, których kochamy. Jestem przekonana, że ta zajmująca powieść stanie się impulsem dla jej czytelników do ważnych życiowych zmian i wielu szczerych rozmów.
"Człowiek potrzebuje przeszłości, by budować na niej teraźniejszość, jak na solidnym fundamencie".
Gdyby nie ta dylogia, być może nigdy nie dowiedziałabym się, że sześćdziesiąt lat temu w dolinie Vajont miała miejsce katastrofa, która nieodwracalnie zabrała życie tak wielu istnień. Gdyby nie ta książka, pewnie do tej pory nie wiedziałabym, że można wytresować kurę. Takich gdyby jest o wiele więcej i z pewnością warto je odkryć podczas lektury "Księżyca nad Vajont".
Katarzyna Kielecka to mieszkanka Łodzi, pedagog specjalny i pracownik banku. Autorka od lat tworzy drobne formy literackie: wiersze, opowiadania, teksty piosenek i scenariusze przedstawień dla dzieci. Jest mamą dwójki dorastających muzyków. Zadebiutowała w 2019 r. powieścią pt. "Sedno życia".
Lata 60. XX wieku, Casso. Federico Lanza wiedzie ustabilizowane życie wraz ze swoją żoną, Polką Marianną i trojgiem dzieci. Mężczyzna pracuje przy budowie tamy, będąc przekonanym, że mieszkańcom doliny nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Łódź, obecnie. Karolina Cichońska zbyt dużo czasu poświęca swojej matce, zaniedbując tym samym męża i synów. Jej rodzina zaczyna się rozpadać. Tajemniczy list z Włoch staje się punktem zwrotnym w życiu bohaterów.
Podczas lektury dylogii Katarzyny Kieleckiej nastawcie się na FALĘ różnorodnych emocji i ECHO niosące ze sobą powiew tragedii, jakiej można było uniknąć. "Księżyc nad Vajont" to bowiem napisana z wielkim wyczuciem, historia o ludziach, jakich życiorysy naznaczył kapryśny los, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Dzięki tej książce dowiecie się o wielkiej katastrofie, jaka dotknęła Włochy w 1963 roku. Katastrofie, która naznaczyła kolejne pokolenia. Ale to nie ona jest głównym bohaterem tej historii, gdyż są nimi ludzie.
Katarzyna Kielecka grubą nicią łączy Polskę i Włochy, kiedyś i dziś. Autorka konstruując fabułę swojej powieści za pomocą przeplatania się ze sobą dwóch planów czasowych, buduje obraz rodziny ukazanej przez pryzmat skomplikowanych relacji matki z córką okraszonych motywem braku ojca. Widać to naocznie w ukazanych losach Marianny i jej córki Teresy, a także potem Teresy i jej córki Karoliny. "Księżyc nad Vajont" to zatem przede wszystkim powieść o rodzinie z jej dobrą i złą stroną. O trudnych wyborach, niedających się naprawić błędach, o wybaczeniu, jakie nigdy nie przychodzi łatwo i o nadziei, która zawsze umiera ostatnia.
Obydwie linie czasowe w równym stopniu wciągają intensywnością ludzkich losów, zaskakują obranymi przez autorkę decyzjami dotyczącymi chociażby uśmiercenia konkretnych bohaterów, ale także stają się iskrą zapalną do pojawienia się w naszej głowie refleksji na temat niezgłębionej ludzkiej natury i tego, aby nie osądzać po pozorach. W zasadzie każdy bohater tej powieści okazuje się być postacią niejednoznaczną, wśród których prym wiedzie oczywiście Teresa ze swoją introwertyczną osobowością.
"Księżyc nad Vajont" to historia, która w równym stopniu was przerazi, co zachwyci. Historia o tym, że pieniądze i polityka rządzą naszym światem, ale to my rządzimy naszymi sumieniami. Historia o matkach i ojcach, o ich córkach i synach, o rodzinie. Jest też Łódź z XX wieku, czyniąca tę książkę swoistą sentymentalną podróżą do przeszłości. To wielkie szczęście, że mogę patronować tak wybornym lekturom.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Drugi tom dylogii z cyklu Księżyc nad Vajont to dalsze losy Teresy i Karoliny. Kobiety poznać można w tomie pierwszym pod tytułem "Fala". Dwutorowość akcji pozwala na retrospekcje, które wyjaśniają wiele spraw i pomagają zrozumieć zachowanie obu kobiet. Fabuła tej części jest przejmująca i pełna dramatycznych doświadczeń, które dźwigają na swych barkach bohaterowie.
Karolina Cichońska kolejny raz podpadła rodzinie, mężowi i dwóm synom. Obiecała swoim chłopakom wakacyjną wycieczkę we czwórkę do wymarzonej Bretanii. Traf chciał, że w ich plany znów wepchnęła się z impetem jej matka, dla której własne sprawy zawsze są na pierwszym miejscu, a pozostali muszą się po prostu dostosować. Nagła zmiana planów nie gwarantuje dobrej zabawy, a wprost przeciwnie. Nie wiadomo, czy mroczne rodzinne sekrety zamiast pomóc scalić małżeństwo, nie doprowadzą związku Cichońskich do rozwodu. Wspólny wyjazd Karoliny, Kajtka, Filipa i Jeremiego z seniorką będzie wybuchową i dość nieprzewidywalną mieszanką emocji.
Autorka z wyczuciem poprowadziła bohaterów przez meandry uczuć. Obserwowanie tych wszystkich koronkowych zmian było fascynujące, szczególnie w przypadku starszej pani, przy której niezmiennie otwierał mi się nóż w kieszeni :D
Piękny język, jakim raczy nas Kasia w każdej swojej powieści, dopełnił całości i jest po prostu cudownie. Ani jedna minuta spędzona z tą dylogią nie jest stracona, a wręcz przeciwnie. Chociaż skończyłam czytać jakiś czas temu, bohaterowie wciąż siedzą sobie wygodnie w mojej głowie. I powiem Wam jeszcze, że jeśli chodzi o okładki, to nie przepadam za tymi "ludzkimi", jednak w przypadku tych dwóch oczy dziewczynek hipnotyzują.
Biorąc pod uwagę obydwa tomy, można stwierdzić, że tom pierwszy skupia się bardziej na dzieciństwie Teresy i tragedii z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego trzeciego roku, natomiast część druga to zapis trudnej relacji między matką a córką i zachodzących w niej przemian.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a tymczasem bohaterki znane czytelnikom z powieści Pod tym samym niebem stają przed nowymi dylematami i rozterkami...
Miłość jest jak cytrusy – cierpka i słodka zarazem.Ada, u boku Bartka, wraca do równowagi po nieudanym związku. Czy ich krucha miłość przetrwa zaskakującą...