Wieluń 1939 roku. Sześcioletni Lolek cieszy się z narodzin braciszka. Pierwszego września na miasto spadają bomby i zmieniają jego szczęśliwe dzieciństwo w pasmo dramatów. Rodzina Sitarzy opuszcza dom i wyrusza w nieznane. Znajduje azyl u ciotki na wsi, lecz także do jej drzwi wkrótce zapuka wojna...
Łódź 2022 roku. Matylda mierzy się z małżeńskim kryzysem, despotyczną matką i niesfornym kotem Paszą. W noworoczny poranek poznaje uroczą staruszkę, która w przejściu podziemnym sprzedaje rękodzieło. Kobieta wzrusza i intryguje Matyldę oraz koi jej zbolałą duszę piękną życiową mądrością.
Jak zrozumieć wojnę, gdy ma się kilka lat? Gdzie przetną się losy Lolka i Matyldy? Jaką rolę odegra w ich życiu zwykłe metalowe szydełko?
Katarzyna Kielecka snuje opowieść o współczesnych trzydziestolatkach. Równocześnie po mistrzowsku przedstawia oczami dzieci piekło wojny - pełne rwanych obrazów, szeptów i krzyków.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2022-08-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Witajcie !
Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o książce "Znajda", która zbiera mnóstwo pozytywnych opinii.
Czy mi także się podobała?
Oczywiście! Jeszcze jak 😍.
Uroniłam przy niej wiele łez. Historia w niej opisania, nie jest na faktach, nie są to żadne wspomnienia, postacie nie są inspirowane prawdziwymi.
Głównym założeniem autorki było nagłośnienie jak czasy II wojny światowej były straszne, bezlitosne także dla dzieci, a szczególnie tych urodzonych w latach 30.
Niestety, na wojnie dorosłych najbardziej cierpią dzieci.
Pojawił się wątek obozu dziecięcego w Łodzi, który jest często pomijany.
Opowieść została napisana z dwóch perspektyw czasowych- Wieluń 1939, gdzie głównym bohaterem jest sześcioletni Lolek i jego rodzina, radość z narodzin nowego potomka i pierwsze bomby spadające na miasto. Oraz Łódź 2022, gdzie poznajemy trzydziestoletnią Matyldę, mierzącą się z kryzysem w małżeństwie, oraz despotyczną matką, która przypadkiem na stacji metra poznaje przesympatyczną staruszkę.
Książka jest przyjemną, choć momentami przykrą lekturą. Mocno oberwała przez mój zastój czytelniczy, który nie miał nic wspólnego z treścią książki. Gdybym wzięła się za nią w innym czasie, zapewne przeczytałabym ją w jeden, góra dwa dni.
Znacie już twórczości Katarzyny Kieleckiej? To było moje pierwsze spotkanie i na pewno nie ostatnie.
Ja trafiłam na książkę i autorkę przypadkiem, na stronie wyd. Szara Godzina. Cieszę się z tego bardzo, bowiem to kolejna perełka, którą śmiało mogę postawić na półce wyjątkowych książek, które będę polegać każdemu.
Zatem mam nadzieję, że Wy także ją poznacie !
Miłego wieczoru ❤
„Znajda” autorstwa Katarzyny Kieleckiej, to powieść, po którą sięgnęłam za namową jednej z moich instagramowych koleżanek. Do tej pory nie miałam okazji poznać twórczości autorki, a że powyższy tytuł to literatura wojenna, nie mogłam sobie jej odmówić.
Wieluń 1939 rok. Na miasto spadają pierwsze bomby i życie sześcioletniego Lolka zmienia się w pasmo dramatów. Rodzina Sitarzów opuszcza dom i wyrusza w nieznane w poszukiwaniu schronienia.
Łódź 2022 rok. Po imprezie sylwestrowej Matylda zastaje swojego męża w intymnej sytuacji z koleżanką z pracy. Zrozpaczona kobieta postanawia zakończyć swój związek rozwodem. W noworoczny poranek spotyka staruszkę sprzedającą rękodzieło. Zaskoczona mądrością staruszki oraz zaintrygowana jej życiową historią Matylda, nie wie, jakie zmiany w jej życiu przyniesie to spotkanie.
Jestem zachwycona historią, jaką stworzyła autorka. W swojej powieści Pani Katarzyna zastosowała mój ulubiony zabieg, a mianowicie swoją historię przedstawiła na dwóch płaszczyznach czasowych. Okres wojenny, gdzie oczami dziecka przyglądamy się wojnie oraz czasy współczesne, gdzie towarzyszymy Matyldzie, która również przechodzi życiową tragedię, choć nie tak okrutną, jak wojna. Kartkując kolejne strony, zastanawiałam się, w jaki sposób te dwie historie się ze sobą łączą. Jednak pomału, z niezwykłą wrażliwością i delikatnością, z zakamarków powieści wyłaniały się kolejne powiązania.
Powieść Pani Katarzyny wywołała we mnie ogrom emocji i poruszyła najczulsze struny serca. Ta poprowadzona dwutorowo fabuła wciąga czytelnika w wir bolesnych wydarzeń, tym samym, serwując nam nieprawdopodobną, pełną cierpienia i łez, historię o miłości i wybaczeniu. Trzeba wziąć pod uwagę, że temat wojny nigdy nie będzie tematem łatwym w odbiorze i zawsze będzie wywoływał mnóstwo emocji. Tutaj dodatkowych emocji dostarcza nam fakt, że historia z okresu wojennego opisana jest oczami dzieci.
Jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu pisarskiego Pani Kasi. Pomimo ciężkiego tematu, książkę czytało mi się zaskakująco dobrze, styl, jakim posługuje się Autorka jest bardzo przyjemny, zatem przez książkę dosłownie płynęłam.
„Znajda” to kolejna powieść z wątkiem wojennym, która z pewnością na długo pozostanie mi w pamięci. Jeżeli zatem szukacie powieści, która wywoła w Was ogrom emocji, jest dopracowana w każdym, najmniejszym szczególe, to polecam Wam sięgnąć po „Znajdę”. Jestem przekonana, że ta historia zachwyci Was równie mocno, jak mnie.
Literatura wojenna oraz obozowa jest bliska mojemu sercu. Kocham czytać takie historie mimo, że są pełne bólu, cierpienia i niekontrolowanych emocji.
"Znajda" to książka, która mnie zaskoczyła, poruszyła, ale i zdziwiła.
Wieluń 1939 roku.
Sześcioletni Lolek cieszy się z narodzin braciszka. Tymczasem na miasto spadają bomby i rodzina Sitarzy zmuszona zostaje do opuszczenia domu. Znajdują azyl u ciotki na wsi, niestety i tu zawita wojna…
Dziecięca beztroska przemija bezpowrotnie. Ból, płacz, strach, głód to teraz wypełnia dziecięce myśli, a do tego wszystkiego strata najbliższych.
Łódź 2022 roku.
Matylda znajduje się w punkcie, gdzie jej małżeństwo stanęło pod znakiem zapytania, a despotyczna matka nie daje o sobie zapomnieć.
W noworoczny poranek poznaje staruszkę, która w przejściu podziemnym sprzedaje rękodzieło.
Od tej chwili historia nabiera inny wymiar a przeszłość z teraźniejszością zaczynają łączyć się w jedną historię.
Powieść prowadzona oczami dziecka jest niebywale wzruszająca, ściska serce i łamie je na miliony kawałeczków.
Szczerze to tylko z wydarzeń mających miejsce podczas wojny mogła powstać świetna powieść.
Motyw Matyldy był średni, a dopiero połączenie tych dwóch historii doprowadziło do satysfakcjonującego zakończenia.
Jak zrozumieć wojnę mając kilka lat?
Jak pogodzić się ze stratą i rozłąką?
"Znajda" to powieść, która Was wzruszy, skłoni do refleksji i myślę, że zapadnie na długo w pamięci.
Wieluń 1939 roku. Śmierć, strach, przerażenie, głód i samotność to tylko nieliczne z konsekwencji jakie niesie za sobą wojnę. Przekonać się o tym ma okazję rodzina Sitarzy, która od chwili radości z narodzin wnuka, syna i brata nagle zostaje wyrwana i rzucona w sidła wojennej rzeczywistości. Rodzinie nie pozostaje nic innego, jak opuścić rodzinne miasto i tułać się w poszukiwaniu schronienia.
Łódź 2022 roku. Matylda akurat znajduje się w takim momencie swojego życia, w którym musi poradzić sobie ze spadającymi na nią przeciwnościami losu. Jednak spotkana zupełnym przypadkiem starsza pani sprzedająca swoje szydełkowe cudeńka sprawia, że Matylda zaczyna dostrzegać kolory w swoim szarym życiu. Co łączy ze sobą te dwa światy, przeszłość i teraźniejszość?
Katarzyna Kielecka stworzyła wzruszającą powieść opartą na wojennych realiach i jednocześnie przeplataną historią życia współczesnych trzydziestolatków. Mimo, że jak sama autorka twierdzi jest to tylko i wyłącznie fikcja literacka, to jednak tło historyczne jest jak najbardziej prawdziwe. Autorka w swej historii wspomina również książkę, w której możemy więcej dowiedzieć się więcej o losach dzieci przebywających w dziecięcym obozie w Łodzi, a mianowicie „Mały Oświęcim”, którą również miałam przyjemność czytać.
Pomimo trudnej i smutnej tematyki była to przepiękna opowieść i poruszająca historia. Połączenie wojennej przeszłości z teraźniejszością było przeplatane w taki sposób, że książka czytała się sama, a każdy kolejny rozdział chciałam pochłonąć już teraz, natychmiast. I choć jakiegoś ogromnego zaskoczenia związanego z zakończeniem nie było, i nie było ono bardzo spektakularne, to oceniając całość pasowało idealnie.
Myślę, że dużym plusem był również przystępny język zrozumiały dla każdego. A oprócz tego po prostu dwie odrębne, jednak w finale łączące się, porywające historie. Kota Matyldy – Paszę pokochałam od pierwszej wzmianki o nim, tak jak i samą właścicielkę tego czworonoga.
Pomimo walorów czysto estetycznych i rozrywkowych, ta książka przypomina nam o dzieciach, które musiały radzić sobie z wojenną rzeczywistością. Często rozdzielane, pozbawiane rodziny, a tym samym i opieki, mając zaledwie kilka lat musiały same sobie zapewnić bezpieczeństwo i przetrwanie. Trudno sobie to wyobrazić w odniesieniu do naszej rzeczywistości.
Książkę polecam naprawdę z całego serca. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu zarówno miłośnikom wątków historycznych, jak i tym, którzy lubią po prostu dobre powieści obyczajowe. A mnie nie pozostaje nic innego, jak zapoznać się z innymi pozycjami autorki, której pióro tak bardzo przypadło mi do gustu.
Takie książki zawsze mocno poruszają - z tą nie mogło być inaczej! Piękna i dwuwymiarowa powieść, która osadzona jest w dwóch zupełnie od siebie odległych czasach. Pierwsza historia dzieje się podczas wojny i jej dodatkowy wydźwięk to to, że jest to opowieść opowiedziana z perspektywy dziecka. Druga osadzona jest w latach współczesnych i jest to opowieść młodej kobiety, której życie nagle i totalnie niespodziewanie się odmienia. Oto te dwie historie przetną się ze sobą, nie będziemy domyślać się w którym momencie. Obie piękne i przejmujące.
Na mnie w tej książce duże wrażenie zrobiła narracja. Jest lekka, delikatna, a autorka pięknie to wszystko poprowadziła. Dawno nie czytałam książki ,która miała w sobie tyle cierpienia i bólu, a mimo to była w niej odrobina magii! Polecam Wam ją mocno!
"Na tym polega bycie dzieckiem, że śmiało powierzasz swój los innym. Gdy nie ma nikogo, kto by o ciebie zadbał, z dnia na dzień stajesz się małym dorosłym".
Tę powieść czyta się o wiele trudniej właśnie w tym czasie. Czasie, w którym historia zatacza koło, a wojna po raz kolejny zabiera dzieciństwo najmłodszym, fundując im prawdziwe piekło. Jednakowoż naszym obowiązkiem jest poznawać takie fikcyjne historie splecione z losów wielu prawdziwych ofiar, bo jak pisze sama autorka: "Dzieciom, które dotknęło piekło wojny, należy się nasza pamięć, niezależnie od tego, czy straciły wtedy życie, czy dźwigały swoją traumę aż do starości".
Katarzyna Kielecka to mieszkanka Łodzi, pedagog specjalny i pracownik banku. Autorka od lat tworzy drobne formy literackie: wiersze, opowiadania, teksty piosenek i scenariusze przedstawień dla dzieci. Jest mamą dwójki dorastających muzyków. Zadebiutowała w 2019 r. powieścią pt. "Sedno życia".
Wtedy, 1 września 1939 r. Wieluń zostaje zbombardowany przez niemieckie samoloty. Tym samym, beztroskie dzieciństwo sześcioletniego Lolka dobiega końca. Jego rodzina opuszcza swój dom, aby znaleźć bezpiecznie schronienie u krewnej na wsi. Teraz, rok 2022. Matylda w noc sylwestrową przyłapuje swojego męża na zdradzie. W ten pechowy poranek, w podziemnym przejściu poznaje także uroczą staruszkę sprzedającą piękne rękodzieło. Przeszłość i teraźniejszość nieoczekiwanie się ze sobą splatają.
Widoczny od dłuższego czasu na rynku wydawniczym trend literacki polegający na swoistym powrocie do czasów II wojny światowej potwierdza ogromną potrzebę międzypokoleniowego dyskursu, do którego najnowsza powieść Katarzyny Kieleckiej dokłada swoją cegiełkę. "Znajda" to bowiem książka doskonale wpisująca się w szeroko rozumianą beletrystykę wojenną, która nie tylko utrwala historię, odkrywając jej mało znane karty, ale także łączy pokolenia – zarówno te ukazane w fabule, jak i pokolenia czytelników, którzy sięgną po zawartą w niej opowieść.
Najnowsza propozycja Katarzyny Kieleckiej to bolesna, ale i prawdziwa lekcja historii. Lekcja ukazująca istnienie obozu, jaki działał w Łodzi, a którego podopiecznymi były dzieci. Miejsca będącego piekłem na Ziemi, o którego istnieniu nie powinniśmy nigdy zapomnieć. Przedstawione przez autorkę fakty historyczne, zręcznie wplecione w epicką fabułę, pokazują w pełnej krasie ogrom ludzkiego cierpienia, jaki trudno sobie nawet wyobrazić. Ta książka uczy więc w pewnym stopniu także pokory i pozwala docenić nasze obecne życie.
Autorka tworząc historię życia tytułowej znajdy, zastosowała trafiony zabieg pod postacią przeplatania się ze sobą dwóch planów czasowych z odmienną narracją. Czytelnik dzięki temu wędruje w czasie przenosząc się z teraźniejszości z pierwszoosobową narracją Matyldy do wojennej rzeczywistości z trzecioosobowym narratorem. Taka konstrukcja fabularna pozwala stopniować narastające napięcie czytelnicze, spotęgowane wyłaniającym się z każdym kolejnym rozdziałem, elementem łączącym losy Matyldy, staruszki z pikotkami i Lolka.
"Znajda" to książka, która potrafi przeczołgać emocjonalnie, bo krzywda dzieci to najgorsze zło, jakiego może dopuścić się człowiek. Katarzyna Kielecka poprzez swoją niezwykle ważną powieść, oddała głos najmłodszym z czasów wojny, zanurzając się tym samym dość głęboko w nurt postpamięci w literaturze. Taką beletrystykę wojenną warto czytać.
Ze "Znajdą" Katarzyny Kieleckiej było mi nie po drodze. Ciągle coś przeszkadzało mi w dotarciu do książki. W końcu udało mi się nadrobić zaległości i muszę przyznać, że żałuję tego, że nastąpiło to tak późno. Tematyka wojenna od zawsze mnie interesuje, a autorka stworzyła niezwykłą fabułę. W książce spotykamy się z losami wojennych dzieci oraz z problemami współczesnych trzydziestolatków. Dwie czasoprzestrzenie, które w znakomity sposób się ze sobą połączyły.
"Tym sukinsynom wystarczył jeden dzień, by zmienić dzieci w wojenne sieroty".
Dzieci inaczej przeżywały wojnę. Zamożni, biedni na każdym z nich wojna odbiła swoje piętno. Dzieci w różnym wieku, bezpowrotnie straciły swoje dzieciństwo, oglądając, doświadczając nieludzkich sytuacji, aby przez kilkadziesiąt lat nosić w sobie ból i traumę. Tego nie da się zapomnieć, a my powinniśmy być dumni, że możemy chociaż dzięki słowu pisanemu poznać historię i o niej nie zapomnieć.
"Koniec świata zazwyczaj przychodzi niespodziewanie i nie zawsze raczy wysyłać sygnały ostrzegawcze. Tymczasem życie obojętnie przeskakuje nad apokalipsą i unosi nas do kolejnych światów, które się jeszcze nie skończyły, a może dopiero zamierzają się zacząć".
Wieluń 1939 roku. Lolek i jego rodzeństwo cieszy się z narodzin Henia. Niestety radość nie będzie trwać długo, spadające na miasto bomby zmieniają życie rodziny Sitarzów bezpowrotnie. Ucieczka w nieznane wiedzie ich pod drzwi ciotki Bogdy Paradnej. Niestety wojna nie ominie niewielkiej wsi. Kilkuletni Lolek będzie musiał podjąć się wielu wyzwań, aby przeżyć i ochronić siostrę. Czy mu się uda? Czy Lolek i Krysia będą bezpieczni? Czy pamiątki z domu rodzinnego przetrwają?
"Życie wydaje się czymś naturalnym, oczywistym i nieskończonym, dopóki samo nie nauczy człowieka, czym jest śmierć".
Łódź 2022 roku, Matylda musi poskładać swoje życie na nowo. Nowy Rok rozpoczyna się od małżeńskiej zdrady. Dziewczyna dostaje porządnego kopa od życia. Nigdy by się nie spodziewała, że Dominiś jest zdolny do zdrady. Jedynym promykiem nadziei w tym Nowym Roku jest poznanie sympatycznej staruszki Zosi, która sprzedaje rękodzieło, aby pomóc bezdomnym zwierzętom. Pomiędzy kobietami zawiązuje się niezwykła więź, jedna pomaga drugiej. Do tego dzięki Matyldzie staruszka może odkryć zapomnianą przeszłość. Co takiego odkryją kobiety? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Lolek? Jaka tajemnica skrywa się w metalowym szydełku? Co to są pikotki?
Odpowiedzi na te i inne pytania musicie znaleźć w książce. Katarzyna Kielecka zabierze Was w niezwykłą podróż czytelniczą. Spodziewajcie się wielu emocji i łez nie zabraknie. Autorka pokazała Nam piekło wojny widziane oczami dzieci. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Może obrazy się zatrą, ale ból i trauma pozostanie.
Wieluń, 1939 roku. Sześcioletni Lolek nie może doczekać się aż zobaczy swojego małego braciszka. Niestety pierwszego września na uśpione miasto spadają bomby i zmieniają je w ruinę. Szczęśliwe dzieciństwo chłopca i jego sióstr kończy się. Rodzina Sitarzów opuszcza Wieluń by zamieszkać u ciotki na wsi, ale tam także wkrótce dociera wojna.
Łódź 2022. Matylda w dość nieoczekiwanym momencie odkrywa zdradę swojego męża. Wzburzona wpada w przejściu podziemnym na staruszkę sprzedającą rękodzieło. Kobieta mimowolnie nawiązuje więź z zrozpaczoną Matyldą i postanawia podzielić się z nią historią swojego życia.
Co roku na rynku wydawniczym ukazuje się wiele książek, których akcja została osadzona w czasach wojny i okupacji. Ich poziom jest różny, ale generalnie dzięki nim czytelnik może zobaczyć co oznaczają okupacyjne dni. To dla nas bezbolesna lekcja, która może uchronić nas przed popełnianiem wciąż tych samych błędów. Jedną z takich lektur jest Znajda.
Tym razem czytelnik ma szansę zobaczyć wojnę widzianą oczami niewinnego dziecka. Ta perspektywa znacznie różni się od perspektywy dorosłego człowieka, ale zarówno w dziecku i dorosłym po takich wydarzeniach pozostają liczne traumy. Takimi przykładami, które poznaliśmy dzięki tej książce są Lolek i Zosia. Oboje pomimo wielu przeżytych lat nie przepracowali tego co ich spotkało w dzieciństwie. To miało niebagatelny wpływ na ich całe życie.
Autorka przedstawiła w środku dramat Wielunia i dziecięcego obozu tzw. Małego Auschwitz. Atak na Wieluń rozpoczynający drugą wojnę światową i obozy dla dzieci w getcie w Łodzi nie były do tej pory tematami szeroko komentowanymi. A szkoda, bo te dwa fakty zasługują na naszą pamięć.
Dodatkowo autorce udało się umieść w książce temat szczególnie mi bliski-pomoc bezdomnym zwierzętom. Trzeba raz za razem ludziom powtarzać, że zwierzęta to nie zabawki a fundacje czy schroniska, które się nimi zajmują potrzebują naszej pomocy. Ta może przyjąć różnoraką formę- internetowego wolontariatu, zabezpieczenia bezdomniaka, wpłatę gotówkową na konkretną zbiórkę, zbiórkę karmy lub koców a także sterylizacji własnej kotki czy suczki i kastracji własnego kota czy psa. Tak też można walczyć z bezdomnością wśród zwierząt.
Znajda to przecudowna historia, która z jednej strony pokazuje okropieństwa wojny i jej wpływ na dzieci. Z drugiej natomiast mówi o więzach, które często są silniejsze niż zło pragnące je zniszczyć. Znajda to także książka o międzypokoleniowej przyjaźni, więziach jakie możemy nawiązać z innymi ludźmi, o bezinteresowności, przyzwoitości i pomocy słabszym w tym dzieciom i bezdomnym zwierzętom. Jednym słowem to lektura pełna ważnych, życiowym tematów. Dzięki niej możemy dostrzec jak czasami los bywa przewrotny i prowadzi nas różnymi ścieżkami. Przyznam szczerze, że w pewnych momentach gdy śledzimy losy bohaterów mogą pojawić się łzy w oczach, bo książka jest szalenie emocjonująca. Jednak warto się z nią zapoznać. Nie jest łatwa, ale długo pozostaje w pamięci.
Wojna dotyka każdego. Potrafi wszystkim zniszczyć świat niezależnie od pochodzenia, statusu, majątku. Zrównuje z ziemią marzenia, oczekiwania, plany. Przysparza wiele zmartwień, niepewności o przyszłość. Wnosi masę strachu, bólu, cierpienia, pustki, która wsącza się do serca za każdym razem, gdy odchodzi ktoś bliski. Jedynie czego nie odbiera to woli walki, promyku nadziei, że za chwilę koszmar zniknie. Niestety brutalność ludzi nie zna granic. Gdy względny nastanie spokój na kilka miesięcy, demony na nowo upominają się o coś, co nie jest ich. Niszczą ostatnie zapasy dla własnej uciechy, bez skruchy i z zimną krwią odbierają życie, gaszą, nawet u najtwardszych, nadzieję jutra.
Każda opowieść o wojnie mocno mną porusza. Ukazują ogrom tragedii, cierpienia, bólu, strachu. Tym bardziej przeraża fakt, że historia zatacza koło. Że od jednej decyzji człowieka, giną niewinne istnienia. Które teraz powinny cieszyć się z życia, czerpać radość pełnymi garściami, planować przyszłość, spędzać czas z bliskimi. Tego nie da się pojąć rozumem. Dlaczego przez chciwość i władzę, muszą cierpieć niewinne osoby? Uciekać z rodzinnego domu? Oglądać się za siebie z przestrachem? Bać się jutra, bo nie wiadomo, jak ono będzie jutro wyglądać? Widzieć, jak życie tracą osoby najbliższe? Żegnać się z bliskimi, którzy idą na wojnę ze strachem, że już mogą nie powrócić? Dlaczego muszą ginąć dzieci, tracić dzieciństwo? Dlaczego ? Te słowa ciągle wiszą w powietrzu, nie znajdując na nie odpowiedzi.
,,Znajda'' prowadzona jest dwutorowo. Przedstawia wojnę widzianą oczami dziecka. Jak próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, która brutalnie wdarła się do jego małego świata, burząc poczucie bezpieczeństwa. Następnie opowieść przenosi nas kilkanaście lat później, do czasów, które znamy. Zaglądamy w życie kobiety, która również przechodzi tragedię, nie takiego kalibru, jak wojna, jednak wprowadza do jej rzeczywistości wiele smutku, bólu, poczucia porażki. Wydawać by się mogło, że te dwa istnienia nie łączy nic. Z biegiem czasu, gdy historia nabiera tempa, stopniowo dostrzegamy powiązania. Nie wdzierają się gwałtownie, tylko powoli dają o sobie znać.
Mówi się, że o wojnie napisało się już wiele powieści i nie da się jej opowiedzieć tak, by zaciekawić czytelnika czymś nowym. Autorce się to jednak udało. Przedstawiła kawał historii, o którym głośno się nie wspomina. Ja przynajmniej o tych wydarzeniach nigdy nie słyszałam, a jeśli faktycznie tak było, to o tym po prostu zapomniałam. Tą powieścią zachęciła mnie do zgłębienia dalszych losów osób, które na własnej skórze doświadczyli brutalnej rzeczywistości, która 1 września wdarła się do świata ludzi z Wielunia, rodzinnych stron mojego ojca. Mimo że postacie są fikcyjne, czytając, miałam wrażenie, jakby te osoby faktycznie istniały, a może mają gdzieś swojego odpowiednika w rzeczywistości? Emocje, jakie im towarzyszą przez całą powieść, są tak autentyczne, tak namacalne, prawdziwe, że przeżywa się wraz z nimi cały przebieg historii. Nieraz miałam łzy w oczach na myśl, że kolejne dzieci muszą przechodzić przez podobne piekło. Że muszą się nagle stać dorosłymi, że zostawiają za sobą cały swój dobytek, marzenia. To, że muszą pożegnać bliskich, którzy pozostali, by bronić własnego kraju. Że ze strachem patrzą w przyszłość. Dlaczego los jest taki okrutny i pozwala na takie rzeczy? Czemu nie możemy żyć w szczęściu i względnej harmonii, bez rozlewu krwi? Co dzięki temu osiągniemy, prócz cienia ludzi, dla niezrozumiałej idei, którzy zostali poświęceni, by chore ambicje mogły się ziścić?
Są momenty w powieści, które pozwalają na chwilę oddechu. Wprowadzają nieco spokoju, promyczka nadziei, radości i szczęścia. Dzięki temu powieść jest dobrze wyważona, nie uderza w czytelnika mocnymi bodźcami. Potęguje ciekawość zarówno losów dzieci, jak i samej Matyldy. Bo możemy zajrzeć do tych dwóch światów, poznać towarzyszące im emocje, myśli, przeżycia i to, jak pewne elementy scalają te równoległe rzeczywistości.
Jeżeli poszukujecie kawałka wyśmienitej literatury, który został dopracowany w najmniejszych detalach, jest bardzo emocjonalny, napisany z należytą dbałością zarówno o przebieg fabuły, jak i bohaterów, których obserwuje się z ogromnym zaciekawieniem, to bardzo polecam waszej uwadze ,,Znajdę". Genialna powieść, która zachwyciła mnie pod każdym względem.
Wydawnictwa prześcigają się w publikacjach książek o wojnie. Temat powinien wydawać się sprany, ale ciągle wraca, a każde nowe pokolenie chce poznawać te historie. To cieszy. Nie jestem odosobniona w swej pasji czytania o tych czasach. Dla mnie są bardzo bliskie ze względu na to, że moi bliscy przeżyli piekło wojny na własnej skórze, a mój ojciec w momencie jej rozpoczęcia miał dziewięć lat. Jego opowieści do dziś potrafią być bardzo barwne i niejednokrotnie zmrozić do szpiku kości.
Czytanie o tych czasach jest dla mnie w pewien sposób uzależniające. Porównuję też wspomnienia innych z wspomnieniami mojej rodziny. Co jakiś czas trafiam na książkę, która robi na mnie wrażenie większe niż wcześniej przeczytane. Teraz trafiłam na ,,Znajdę" łodzianki Katarzyny Kieleckiej. Już okładka i tytuł zapowiadają wzruszenia, bo dzieci. Dzieci i wojna to jedno z najgorszych możliwych połączeń. Dzieci są nic niewinnymi ofiarami, a do tego nie bardzo rozumieją o co chodzi i dlaczego to wszystko się dzieje. Dzieci powinny mieć beztroskie dzieciństwo, a nie chowanie się w mroku przed kulami, nalotem i wrogiem. Dzieci w takiej sytuacji zmuszone są dorosnąć zbyt wcześnie.
Jednak powieść Kieleckiej to nie tylko wojna. Będziemy mogli złapać trochę oddechu, bo akcja przedstawiona jest dwutorowo. Jest to, co było kiedyś i to, co teraz. Te momenty, gdy przenosimy się w teraźniejszość nie są wcale rozrywkowe, jednak przynajmniej nie słychać świstu kul. Początkowo odnosi się wrażenie, że to dwie oddzielne historie. Jednak finalnie, zgrabnie się one łączą, zazębiają, wszystkie elementy zaczynają do siebie pasować i wskakują na swoje miejsca. I wtedy już wiadomo, że jest to tak naprawdę jedna opowieść. Piękna i wzruszająca.
Kielecka zastosowała zmienną narrację na różnych planach czasowych. I tak mamy w teraźniejszości narrację pierwszoosobową, a w czasie wojny narratora trzecioosobowego. Bardzo dobrze się to czyta i na pewno pomaga nie pogubić się podczas poznawania, gdy ktoś za bardzo wsiąknie w czytaną historię. Muszę jeszcze dodać, że autorka ma lekkie pióro i przyznaję, że nawet trudne i ciężkie do przebrnięcia momenty czytało mi się dobrze.
,,Znajda", choć to niełatwa książka powinna zainteresować wielu czytelników. Zdaję sobie sprawę, że o dzieciach i ich dramatach małych i dużych nie czyta się łatwo, niemniej powieść Kieleckiej polecam, bo warta jest poznania.
"Znajda" Katarzyna Kielecka / Patronat medialny/ Recenzja przedpremierowa
Kochani, dziś wspólnie będziemy musieli zmierzyć się z naprawdę trudnym tematem. Tematem, który nigdy nie powinien mieć możliwości zaistnieć. Mianowicie rozmawiać będziemy o ,,dzieciach wojny". Zatem kim są owe dzieci? Otóż są to te dzieci, którym 1 września 1939 roku niemiecki okupant odebrał dzieciństwo, zamykając je w klatkach strachu i bólu. Choć dorośli starali się odsunąć od nich to, co trudne i bolesne, to jednak okrucieństwo wojny było tak ogromne, że niestety nie dało się uchronić ich przed piętnem tego bestialstwa. Piszę wam o tym, ponieważ przychodzę do was z recenzją wyjątkowej książki Katarzyny Kieleckiej ,,Znajda", która swoją premierę będzie miała już 30 sierpnia nakładem wydawnictwa Szara Godzina, a o której ja mam możliwość opowiedzieć już teraz, gdyż mój blog ma zaszczyt i przyjemność objąć ją swoim patronatem medialnym.
W powieści tej autorka podjęła się naprawdę trudnego zadania, jakim jest spojrzenie na wojnę oczami dziecka. Choć nam dorosłym może się wydawać, że małe dzieci niewiele rozumieją w obliczu tak trudnej sytuacji, to jednak one dostrzegają i czują więcej, niż my sami. Mają również niezwykłe zdolności adaptacyjne, co sprawia, że bardzo szybko przyzwyczajają się do zaistniałej sytuacji i mogą przetrwać naprawdę wiele, czego przykładem jest główny bohater utworu sześcioletni Lolek.
Kiedy przystępujemy do lektury książki, chłopiec i jego rodzina cieszą się z narodzin braciszka. Wtedy jeszcze nikt z nich nie zdaje sobie sprawy, że już następnego ranka wszystkie ich nadzieje i marzenia legną w gruzach, gdyż ich miasto Wieluń stanie w ogniu spadających bomb. My czytelnicy zostaniemy zabrani w podróż na kartach tworzącej się historii, która pozbawia człowieka prawa do wolności i godnego życia. Od teraz los dziecka i jego najbliższych zamieni się w pasmo dramatów, a my będziemy towarzyszyć im w walce o przetrwanie. Ich trudna droga rozpoczyna się wraz z podjęciem decyzji o ucieczce i szukaniu schronienia u krewnej w Skałce Polskiej. Już wtedy Lolek rozumie, że musi być dzielny i szybko wydorośleć, by być wsparciem dla swoich sióstr, a szczególne dla najmłodszej Krysi, z którą jest najmocniej zżyty. Oczywiście nie mogę napisać zbyt wiele, aby nie zdradzić za dużo, ale musicie wiedzieć, że ta podróż jest dla Sitarzów niezwykle trudna, gdyż poza ciężarem niesionego dobytku dźwigają również na swoich sercach ciężar i ból straty, którego nie da się z niczym porównać. Wojna jednak nie daje czasu na przeżycie żałoby. Trzeba iść dalej w poszukiwaniu azylu. Wreszcie udaje im się dotrzeć do domu cioci i odzyskać w miarę spokojny rytm życia. Spokój nie trwa jednak zbyt długo, ponieważ i do tej wioski dociera wojna. Na oczach chłopca dzieją się sceny, o których, nawet gdy teraz je wspominam mam łzy w oczach, ale o tym musicie już przeczytać sami, do czego całym sercem was zachęcam.
Oczywiście niezależnie od tego, jak jest źle, nigdy nie gaśnie nadzieja na to, że kiedyś ta gehenna się skończy, a co za tym idzie, padają obietnice. Nawet gdyby wojna rozdzieliła nas z tymi, których kochamy to, kiedyś na pewno się odnajdziemy. Tylko, czy należy ufać takim obietnicom, kiedy jest się tylko bezbronnym dzieckiem w obliczu tak strasznych przeżyć i niepewnej przyszłości? Musicie koniecznie sięgnąć po książkę i sami się przekonać.
Jednak to nie wszystko, o czym możemy przeczytać w ,,Znajdzie". A to dlatego, że fabuła powieści została podzielona na dwie części, a akcja dzieje się dwutorowo. Drugą jej część stanowią wydarzenia dziejące się w czasach współczesnej Łodzi 2022 roku. To tutaj właśnie poznajemy Matyldę. Kobietę, która w momencie, kiedy my stajemy się obserwatorami jej życia, przeżywa kryzys małżeński. Ten trudny czas zbiega się dla naszej bohaterki z poznaniem bardzo ciepłej i serdecznej Pani Zosi, która ma niezwykły talent do robienia na szydełku. Pod jej palcami powstają istne arcydzieła sztuki, które sprzedaje, aby pomóc zwierzętom w schronisku. Pomiędzy Matyldą a starszą kobietą rodzi się niezwykła przyjaźń. To właśnie życiowa mądrość staruszki pomaga Matyldzie obiektywnie spojrzeć na swoje życie, uporządkować emocje i podejmować decyzje w zgodzie z samą sobą. Pani Zosia nie chce zbyt wiele o sobie mówić, ale Matylda czuje, że nie jedno w życiu przeszła. Kiedy wreszcie Pani Zosia znajduje w sobie siłę, aby wrócić do dawnych wspomnień, pamięcią cofa się do wojennej i powojennej Łodzi. Dzieli się z Matyldą historią, która chwyta za serce. Mimo własnych życiowych problemów Matylda całą sobą angażuje się w koleje losów seniorki i to na nich właśnie się skupia.
Jak możecie się domyślać, wraz z biegiem wydarzeń rozgrywających się w każdej części, nadchodzi moment, kiedy łączą się one w spójną całość. I macie moje słowo, że kiedy dwa elementy będące spoiwem tej dotychczas niekompletnej układanki trafią na swoje miejsce, popłyną łzy. Nie wierzcie mi jednak na słowo. Sami poczujcie te emocje.
,,Znajda" to mocno poruszająca i emocjonalna historia, w której autorka oddaje głos dzieciom i uświadamia nam, że nie możemy bagatelizować ich udziału w wojnie. One tam były, przeżywały to, co się działo i rozumiały wojnę na swój dziecięcy sposób. Co trzeba zaznaczyć, to fakt, że wojna nie jest przeżyciem, o którym można zapomnieć. Ona zostaje na zawsze w osobie, która ją przeżyła i ma wpływ na dalsze jej życie.
Ponadto lektura tej książki to solidna lekcja historii, z której poznamy wiele faktów historycznych, o których nie mówi się w szkole. Autorka włożyła dużo pracy w dotarcie do materiałów opisujących wydarzenia historyczne, o których czytamy w wojennej części powieści i to naprawdę widać.
W tym miejscu właściwie mogłabym zakończyć swoją recenzję, ale nie zrobię tego, gdyż nie mogłabym nie wspomnieć o jakże ważnej roli zwierząt w powieści. To właśnie one były dla dzieci, jedynym pocieszeniem, a często i jedynymi obrońcami w ich samotnym tułaczym życiu. By nagle stać się niemymi ofiarami wojny.
Chciałoby się powiedzieć " Oby nigdy te czasy do nas nie wróciły". Jednak w obliczu tego, co dzieje obecnie na Ukrainie, musimy mieć świadomość, że niczego nie możemy być pewni. W powieści także pojawiają się odniesienia do pierwszych dni wojny przeciwko naszym wschodnim sąsiadom, co sprawia, że mocno korespondują one z wojenną przeszłością Polski, bo przecież niestety historia może zatoczyć koło.
Myślę, że już wiecie, iż warto zagłębić się w lekturze najmłodszego literackiego dziecka Katarzyny Kieleckiej. Dać sobie czas na zadumę i refleksję. Choć w myślach oddać hołd dzieciom, którym odebrano życie w tej nierównej walce z bestialskim przeciwnikiem, ale również docenić ludzi, którzy jeszcze pamiętają te straszne czasy. Dołóżmy także wszelkich starań do tego, aby dbać o pomniki upamiętniające tamtejsze wydarzenia.
Mam nadzieję, że teraz wspólnie ze mną niecierpliwie wyczekujecie dnia premiery ,,Znajdy". Macie moje słowo, że będzie to premiera wyjątkowa. Każdy czytelnik, w którego ręce trafi ta powieść, nie będzie mógł się od niej oderwać, a kiedy pozna historię, którą skrywają jej karty, z pewnością nigdy o niej nie zapomni. Przeczytacie tu o krzywdzie, stracie, cierpieniu, strachu, ale także o nadziei, przyjaźni. Trudnych wyborach i jeszcze trudniejszych decyzjach, a sami bohaterowie książki skradną wasze serca. Mocno trzymałam kciuki zarówno za Panią Zosię, Lolka, jak i samą Matyldę. Każde z nich potrzebuje wytchnienia i utraconego spokoju, na który wszyscy bardzo zasługują. Na sercu również mocno leżał mi przerażający los Olusia. Jeśli jesteście ciekawi, kim jest Oluś i przez co przeszedł, a wierzę, że tak, to nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko przeczytać książkę.
Na zakończenie chciałabym bardzo podziękować zarówno wydawnictwu Szara Godzina, jak i samej autorce za zaufanie i powierzenie mi pod opiekę medialną tak wartościowej i zapadającej wprost w serce książki.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2022/08/znajda-katarzyna-kielecka-patronat.html
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a tymczasem bohaterki znane czytelnikom z powieści Pod tym samym niebem stają przed nowymi dylematami i rozterkami...
Ada, nauczycielka w przyszpitalnej szkole, wiedzie szczęśliwe życie u boku Jacka. Planuje ślub, jednocześnie angażując się w opiekę nad dziećmi z chorobami...