I cóż może w niej być zabawnego?
Przecież jeśli w książce nie ma obrazków, to oglądać w niej można tylko słowa na stronach.
Słowa, które mogą nas zmusić do wydawania dziwacznych dźwięków...
No więc właściwie co to za książka?
Rozbrajająco prosta, a zarazem genialnie skonstruowana. Wywołuje wybuchy śmiechu za każdym razem, gdy do niej zaglądamy. Ale też pozwala przekonać dzieci, że słowo pisane może być niewyczerpanym źródłem zabawy i psot.
OSTRZEŻENIE
Ta książka wygląda poważnie, ale w rzeczywistości jest KOMPLETNIE BEZ SENSU.
Jeśli Twoje dziecko próbuje Cię nakłonić, byś ją przeczytał (lub przeczytała), oznacza to, że chce Ci spłatać psikusa. Będziesz musiała (lub musiał) mówić GŁUPSTWA i ROZŚMIESZAĆ wszystkich wokoło.
Tylko potem nie mów, że się nie ostrzegaliśmy...
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2020-03-11
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 48
Tytuł oryginału: The Book With No Pictures
„Książka bez obrazków” jak reklamuje ją Czarna Owca, jest kompletnie pozbawiona sensu, ma służyć jedynie rozrywce.
Ja się z tym absolutnie zgadzam. Jednak przede wszystkim trzeba mieć dużo dystansu do siebie i świata, żeby nie uznać jej za beznadziejną i rzucić w kąt. Nie ma w niej dużo tekstu, a to, co czytamy to dialog, który czytelnik prowadzi sam ze sobą. Książka jest skierowana do dzieci, ale zanim im ją przeczytacie na głos, zróbcie to sobie po cichu, chodzi o to, by się w nią wczuć, nadać odpowiednią intonację, wtedy na pewno wywoła uśmiech. Czy skłoni do rozmów, po co w ogóle są książki i czy obrazki w książkach dla młodszych są konieczne? Możliwe, ale najważniejsze, że spędzicie z nią chwilę z własnym dzieckiem czy dziećmi i to jest bezcenne. Nawet za cenę bycia małpą, co zjada robaki. ;)
Polecam.
I cóż może w niej być zabawnego? Przecież jeśli w książce nie ma obrazków, to oglądać w niej można tylko słowa na stronach. Słowa, które mogą nas zmusić...
Przeczytane:2020-11-08,
Jak to książka bez obrazków?
Co to za tytuł? Czym ma zachęcić aby ją przeczytać? Co ma takiego w sobie, że nie potrzebne jej ilustracje?
Na kim najlepiej przetestować jak nie na dziecku czy taka książka ma wogole sens.
Tak też zrobiłam, posadziłam obie i zaczęłam czytać, strona po stronie. Przewracając białe kartki z minimalną ilością tekstu.
No cóż ta książka ma coś w sobie, że chciały posłuchać tego jeszcze raz.
W tej książce nie ma bohatera, szalonych przygód, kolorowych ilustracji.
W tej książce użyta jest zabawa słowem, dźwiękiem, a przede wszystkim wyobraźnia i poczucie humoru, naśladownictwo.
Ta książka nie jest o czymś konkretnym. Nawet bym powiedziała, że jest o niczym, a rozśmiesza dzieci.
Nas nie musi, możemy tego nie rozumieć, ale dzieci najzwyczajniej dobrze się przy niej bawią i chihrają.
Z każdą stroną robi się coraz dziwniejsza.
Rodzic ma tu ogromne pole do popisu.
Najzwyczajniej i najprościej mówiąc możecie zrobić z siebie wariata czytając ją dziecku.
Pozytywnego wariata. Ogromne zaskoczenie, że tak dziwna książka zrobiła taką furorę. Nie tylko u młodszego czytelnika, ale i dużo starszego