Sbarramento di Brennero, fortyfikacje na przełęczy Brenner: 6 kwietnia 1947 roku u wejścia do bunkra na granicy austriacko-włoskiej znaleziono zwłoki mężczyzny. Śledztwo pozwala ustalić jego prawdziwą tożsamość: to dr Gerhard Bast, urodzony w 1911 roku w Gottschee, sturmbannführer SS, członek gestapo, zbrodniarz wojenny, poszukiwany listem gończym przez policję w Linzu. Ojciec Martina Pollacka.
"To książka przykuwająca uwagę, a zarazem wyważona, ba, chłodno naukowa. Przede wszystkim jednak bije z niej głęboki humanizm i okiełznany ból. To literacki wyraz dojrzałości, która nie ucieka przed prawdą, lecz akceptuje ją, choć czyni to z wielkim wysiłkiem i dziecięcym poczuciem wstydu".
Claudio Magris
"Czytelnik wspaniałej książki Pollacka będzie wstrząśnięty. W trakcie lektury świadkujemy tragedii, która odsłania prawdę i nabiera wymiarów antycznych".
Ulrich Weinzierl ("Die Welt")
"...wielka reporterska narracja, archeologiczne poszukiwanie śladów i esej z dziejów mentalności".
Andreas Breitenstein ("Neue Zürcher Zeitung")
"Przygnębiająca książka, mądra, świetnie zrobiona dokumentacja i jednocześnie wrażliwa literatura".
Gabrielle von Arnim ("Tages-Anzeiger Zürich")
Informacje dodatkowe o Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu:
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2008-04-01
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
9788380495173
Liczba stron: 271
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2018-05-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Oczekiwałam tradycyjnej biografii ojca człowieka, którego na swój sposób podziwiam. Martin Pollack jeszcze jakiś czas temu był mi nieznany. Z pochodzenia jest Austriakiem urodzonym w 1944 roku, jego ojciec był SS-manem ślepo zapatrzonym w idee Hitlera, podobnie jak jego rodzice, przerażające są zresztą opowieści Pollacka o babci, która do samej śmierci uważała, że wojna nie jest dla niej hańbą, a Holocaust się Żydom należał. I nie, nie zamierzam tutaj nikogo piętnować ani oceniać bo to nie są moje czasy ani moje idee, a wiem (pamiętam niektóre opinie własnej babci), że ludzie wtedy mieli zupełnie inne spojrzewnie na życie, to co my dzisiaj uważamy za coś strasznego, dla nich było raczej statystyką. W każdym razie Pollack odciął się od rodziny, od biologicznego ojca, ale postanowił rozwikłać zagadkę jego życia i śmierci. Jako dziecko mało słyszał o ojcu, jeśli już to same pochlebne rzeczy od dziadków, dlatego jego wędrówka do prawdy jest długa (zaczyna się jeszcze w XIX wieku na Bałkanach, gdzie przez jakiś czas mieszkali jego przodkowie) i kończy się w momencie, kiedy dowiadujemy się, jak zginął jego ojciec.
"Śmierć w bunkrze" to opowieść o poszukiwaniu swojej własnej tożsamości. Czasem nie zastanawiamy się nad tym jak pewne wydarzenia wpływają na nasze życie. Pollack jest slawistą, studiował m.in. w Warszawie, płynnie mówi po polsku, a jego żona (z tego co zrozumiałam), jest Słowenką. Autor jest z nami szczery, nie opowiada o swoim emocjonalnym podejściu do tej ekspedycji, jest raczej narratorem, badaczem, przytacza nam historie ze swojego życia.
Książka bardzo mi się podobała, uważam że to jedna z tych "pożyteczniejszych", które warto przeczytać.