Przeżywający kryzys wiary Andrzej dowiaduje się o śmierci swojego ojca i po blisko trzydziestu latach nieobecności powraca do rodzinnego miasta. W oczekiwaniu na pogrzeb bliskiej osoby staje w obliczu rozliczenia się z dotychczasowym życiem i weryfikuje swój światopogląd, niczym Chrystus przemierzając własną drogę krzyżową i przechodząc przemianę wewnętrzną.
Dla Andrzeja pobyt w rodzinnym mieście to nie tylko powrót do korzeni i odwiedzenie miejsc znanych mu z czasów dzieciństwa. To również poznanie, poprzez spotkania z rozmaitymi osobami, nieobecnego przez wiele lat w jego życiu ojca. To konfrontacja i rozstrzygnięcie rozmaitych dylematów oraz wątpliwości dotyczących zagadnień zarówno religijnych, jak i tych związanych z szeroko rozumianą sztuką oraz kulturą, przede wszystkim filmem, muzyką, fotografią i malarstwem.
Wydawnictwo: Oh book!
Data wydania: 2022-04-13
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Język oryginału: polski
Tak do końca sama jeszcze nie wiem co chcę napisać o tej książce, co mogę napisać.... Na pewno nie jest to lektura dla każdego. Nie znajdziesz tu wartkiej akcji, napięcia, łatwych emocji i wzruszeń. To pozycja, która wymaga od czytelnika cierpliwości i skupienia. Zabiera mnóstwo czasu, bo nawet w przerwie od czytania myśli kłębią się w głowie, prosząc o kontemplację przeczytanego tekstu.
Andrzej jest wykładowcą akademickim, dojrzałym samotnikiem, wrażliwym na sztukę, zwłaszcza filmową. Nie poznał swojej matki, z ojcem nie nawiązał więzi. Opuścił go jeszcze zanim w pełni dorósł. Teraz do rodzinnej miejscowości "ściąga" go pogrzeb ojca, ale jak pożegnać człowieka, którego w ogóle się nie znało? Andrzej próbuje przeniknąć otoczenie, w którym obracał się jego ojciec, rozmawia z ludźmi, których on znał, a każdy człowiek jest jak oddzielny świat. Podróż przez tę historię z Andrzejem pomaga nam przeżyć własne tęsknoty i pragnienia i poukładać je we własnym sercu. Co ważne autor nie narzuca nam żadnych wniosków, tylko w nieuchwytny sposób ułatwia rozplatanie starych węzłów i przeżycie emocji, na które kiedyś zabrakło czasu lub uwagi.
Pan Radosław Dąbrowski w sposób mistrzowski włada słowem. Książka pisana jest pięknym, obrazowym językiem, nie sposób przeczytać jej szybko, raczej trzeba smakować ją po kawałku i delektować się każdym zdaniem. Autor każdy aspekt życia poddaje analizie. Pokazuje czytelnikowi, że właściwie każdy szczegół naszego otoczenia może być źródłem bogatych przemyśleń, wystarczy zwolnić na chwilę, zdjąć klapki z oczu i otworzyć umysł. Przyznaję, że kiedyś umiałam rozmyślać nad każdym kamieniem, mijanym na spacerze. Dorosłe życie, pogoń by podołać wszystkim obowiązkom zabiła we mnie tę umiejętność. Serdecznie dziękuję Autorowi za to, że dostrzegł mój profil, zaproponował mi swoją książkę do recenzji, a z pomocą książki przypomniał, że warto czasem przystanąć nad drobiazgami i otworzyć umysł.
Głównym bohaterem książki jest Andrzej, który jest wykładowcą akademickim. To jego losy będziemy śledzić przez całą książkę. Nie jest to prosta i banalna postać. Jego sposób myślenia i podejścia do życia jest zupełnie inny i bardziej skomplikowany. W jego życiu jest dużo przemyśleń, analizy i zaskakujących wydarzeń. Dodatkowi bohaterowie z którymi mamy styczność też są wielowymiarowi i potrafiący wywoływać zastanowienie. Jakże przemyślane są tutaj dialogi, jak trudne zadawane pytania, na które często padają odpowiedzi. Poruszane są zagadnienia życia, śmierci, religii, sztuki, filozofii, filmu, muzyki, malarstwa.
Mimo, iż głównym bohaterem jest człowiek doświadczony przez los, bardzo inteligentny, samotny to ciągle wokół pojawiają się ludzie, których prawdopodobnie on sam przyciąga.
Przez chwilę miałam wrażenie, że z częścią doświadczeń głównego bohatera miał styczność sam autor. Jest to jeszcze młody człowiek, a pisze jak doświadczony życiem mężczyzna.
Mogę tylko zaproponować tym, którzy się na nią zdecydują, aby czytali ja wolniej, aby zrozumieć każde słowo. Jeśli szukacie wyjątkowej, dosyć trudnej pozycji i bardzo utalentowanego autora to będzie to dobry wybór.
Zapraszam wszystkich do przeczytania książki autorstwa #radosławdąbrowski pt. "Kryzys".
Za egzemplarz dziękuję autorowi #radosławdąbrowski oraz Wydawnictwu @oh_book_wydawnictwo
Każdego z nas na pewnym etapie życia dotyka kryzys. Andrzej w wieku 46 lat przeżywa kryzys wiary. To nauczyciel akademicki i autor wielu publikacji. Ceniony i szanowany, studenci określali go mianem mistrza. Czy to co najlepsze było już za nim? Był już zmęczony. Każdego ranka wypijał mocną kawę i przemierzał tą samą drogę do pracy. Pewne nawyki pozostają obecne w człowieku przez całe życie, tak było w przypadku Andrzeja. Nie rozstawał się z Biblią, dziennikiem i aparatem fotograficznym. Jego fotografie to wyludnione zabytki miasta.
Kiedy dowiaduje się o śmierci swojego ojca, coś w nim drgnęło. Wyjazd do rodzinnego domu, w którym nie był od 30 lat jest trudny. Obecne były nieprzyjemne wspomnienia oraz nieustannie mu towarzyszące demony przeszłości. Wiązało się z nim wiele rozmaitych wspomnień. Matka odeszła dość wcześnie, była bardzo młoda, ojciec sam go wychował. Dlaczego Andrzej nie odwiedzał rodzinnego domu, jakie miał powody? Czy w swoim pokoju odnajdzie jeszcze jakiekolwiek oznaki dzieciństwa?
W domu zawsze panował mrok. W mieście Andrzej odbywa konwersacje z osobami z czasów dzieciństwa lub zupełnie obcymi. Odwiedza liczne miejsca, wzgórze, spalony kościół... Doktor Borowski stwierdza u Andrzeja śmiertelną chorobę. Andrzej staje w obliczu rozliczenia się z dotychczasowym życiem i weryfikuje swój światopogląd. Przeżywa kryzys wiary, religia wzbudza wiele kontrowersji i nieporozumienia.
Książka zawiera interesujące teorie, są poruszane zagadnienia sztuki, kultury, porusza sprawy kina, malarstwa, fotografii, muzyki, kwestii śmierci, starości. Nie brakuje rozważania wszelkiego rodzaju refleksji oraz autorefleksji, której może oddać się czytelnik. Lektura prowokuje do myślenia, rozwija intelektualnie, duchowo. U każdego z nas pojawia się niepewność, zwątpienie i kryzys. Na naszej twarzy odczytać możemy wiele emocji i to skrywa nasze życie wnętrze. Dla niektórych z Was może to być trudna i przytłaczająca książka, mimo wszystko warto przeczytać 😉. Debiut autora #radosławdąbrowski jest bardzo dobry.
"Warto doceniać małe rzeczy. Umieć dostrzec wartości w jakichś momentach, pojedynczych chwilach. One w połączeniu potrafią zbudować ogólną satysfakcję z życia."
Proza życia - to określenie pierwsze przychodzi mi na myśl o książce "Kryzys" Radosława Dąbrowskiego. To jedna z tych niespiesznych historii, w której niewiele się dzieje ale dużo się myśli. Tak, myśli, rozterki i rozważania głównego bohatera przeważają w tej powieści.
Andrzej - wykładowca akademicki z powodu śmierci ojca wraca do rodzinnego miasta. Przygotowania do pogrzebu skłaniają go do przemyśleń na temat życia i śmierci, sensu istnienia czy innych ważnych kwestii. W tym czasie odbywa też sentymentalną wędrówkę po mieście, odwiedzając miejsca znane z młodości, spotyka dawnych znajomych. Tytułowy kryzys w dużej mierze dotyczy kryzysu egzystencjalnego Andrzeja, ale także i przede wszystkim - kryzysu wiary.
Z pewnością nie można odmówić autorowi wrażliwości i obycia w kulturze. Nawiązania do filmów i sztuki były dla mnie bardzo ciekawe. Książka podejmuje ważne, życiowe tematy, które prędzej czy później każdy z nas przeżyje. Przeszkadzały mi trochę filozoficzne i moralizatorskie wstawki. Odrywały moją uwagę, nie mogłam się na nich skupić. Przez to książka była dla mnie momentami "przegadana". Szkoda też, że wiele dialogów zostało urwanych w kluczowym momencie. Nie lubię niedopowiedzeń. Ale może właśnie tak miało być?
Patrząc całościowo książka należy do tych inteligentnych, której autor nie boi się trudnych tematów i za sprawą głównego bohatera chce przekazać nam pewną życiową mądrość. To wymagająca lektura. Myślę, że do czytania "Kryzysu" trzeba mieć odpowiedni nastrój i wewnętrzny spokój. I ja to chyba miałam bo ostatecznie nie odbieram źle tej książki.
‘Kryzys’ to książka klasyfikująca się do gatunku literatury pięknej, a która napisana została przez Radosława Dąbrowskiego. Dodatkowo pragnę zaznaczyć, że publikacja to debiut literacki autora napisany na wysokim poziomie. Jest to niezwykła, bardzo intrygująca a jednocześnie dość trudna lektura o przemijaniu, rozważaniu nad życiem oraz tęsknotą. Kiedy usiadłam do tej książki, już po pierwszych zdaniach wiedziałam, że nie będzie to prosta lektura, wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy z tego, jak bardzo nie będzie łatwa.
Tym co wyróżnia tę pozycję na tle wszystkich innych jakie do tej pory recenzowałam to styl w jakim została napisana oraz język, jakim posługuje się autor. Zacznę od narracji, gdyż mamy tu do czynienia z wyjątkową trzecioosobową narracją. Czytając odniosłam wrażenie jak by ktoś siedział obok i opowiadał całą historię, przedstawiał wydarzenia, uczucia bohatera, a także wtrącał swoje dygresje. W tej lekturze, pomimo iż gra on główne skrzypce, nie ma się wrażenia, że się narzuca czytelnikowi. Wręcz przeciwnie, jest w nim coś niezwykłego. Autor tak prowadzi jego rozważania, że momentami ma się trudno wyzbyć się przeświadczenia, iż narrator mówi bezpośrednio do nas, zmuszając nas do przemyślenia poruszanego wątku. Ponadto, podczas lektury miałam odczucie, że bohater i jego losy są jedynie przykładem obrazującym to, co narrator stara nam się dyskretnie przekazać. Szczerze przyznam, że z taką narracją nie miałam jeszcze do czynienia. W tym momencie muszę zaznaczyć, iż książka składa się głównie z opisów przemyśleń, a także komentarzy narratora, a dialogi między bohaterami są dodatkiem do całości i to bardzo nieznacznym. Zaznaczam Wam to gdyż wiem, że nie każdy lubi obszerne opisy. Dlatego podkreślę jeszcze raz, ta historia składa się praktycznie z samych opisów. Jeśli chcecie po nią sięgnąć nastawicie się na to oraz na to, że nie jest napisana prostym językiem. Dodatkowo z przykrością muszę odradzić Wam tę literaturę jeśli liczycie na szybką akcję pełną zwrotów i fabularnych zaskoczeń – tego tu nie znajdziecie.
Jak już jesteśmy przy samym języku, autor posługuje się wysublimowanym słownictwem. Mamy tu do czynienia z piękną, złożoną polszczyzną, ale też momentami trudną w odbiorze. Na co dzień najczęściej mamy do czynienia z prostym językiem z domieszką zapożyczeń z języków obcych. Nie ma co się łudzić, często zapominamy jak złożony, trudny, a zarazem piękny jest nasz język. Ta pozycja jest idealnym przykładem podczas czytania którego możemy przypomnieć sobie jak cudowny jest nas ojczysty język, do czego gorąco zachęcam. Z drugiej jednak strony połączenie rozbudowanej polszczyzny z tematyką egzystencjalno-filozoficzną sprawia, że ta książka nie należy do łatwych w odbiorze. Piękna opowieść, lecz osobiście nie polecam jej po ciężkim dniu, bądź do porannej kawy – no chyba, że literatura piękna to coś, co uwielbiacie. Do nie trzeba mieć czystą głowę i siłę na przemyślenia.
Dużo piszę o stylu, ale o czym jest ta książka? Otóż przyznam się Wam, że nie wiem, jak Wam ją opisać, gdyż należy do grupy tych książek, które trzeba samemu przeczytać, aby je zrozumieć. Powiem więcej, tą pozycję należy zakwalifikować do opowieści, które każdy czytelnik, z uwagi na własne życiowe doświadczenia może odebrać inaczej, może dojść do innych spostrzeżeń oraz innych wniosków. To jest kolejny ogromny atut tej historii – to, że oddziałuje na czytelnika i daje mu pole do wyciągnięcia własnych wniosków. W wielkim skrócie mogę tylko napomknąć, że autor umieścił w swoim dziele dużo rozmyślań nad życiem, wiarą, relacjami międzyludzkimi, postrzeganiem świta, kultury oraz sztuki, a także ukazuje znaczenie przemijania. To tylko ułamek przemyśleń i uwag jakie możecie tutaj znaleźć. Jak już wspomniałam, ciężko mi jest przekazać Wam co tu dokładnie znajdziecie, gdyż prawdopodobnie, ze względu na własne poglądy czy przeżycia dopatrzycie się czegoś innego niż ja. Możliwe też, że po lekturze dojdziecie do innych przemyśleń, wniosków bądź zamkniecie książkę i zaczniecie się zastanawiać, o co chodzi z tym zakończaniem. Tutaj sami musicie to sprawdzić jak to będzie z Wami.
‘Kryzys’ to wspaniała i głęboka książka pełna przemyśleń oraz pięknego języka. Nie jest to lekka pozycja, ale w moim odczuciu bardzo wartościowa. Warto zderzyć się czasem z literaturą, która zachwyca warsztatem oraz daje do myślenia. Polecam Wam sięgnąć po nią jeśli jesteście gotowi na takie poważne i doniosłe spotkanie.
Kryzys….
Kryzys wiary, kryzys jestestwa, kryzys wewnętrzny….
Sięgając po tę lekturę wiedziałam, że nie będzie to łatwa wędrówka… dlaczego się skusiłam? Andrzej, główny bohater traci ojca i po wielu latach nieobecności wraca do swojego rodzinnego miasta na pogrzeb. Utrata kogoś bliskiego to jeden z najgorszych momentów jakich można doświadczyć w życiu… Byłam ciekawa jak bohater poradził sobie z tą sytuacją, bo choć czasem relacje międzyludzkie są trudne, albo wręcz ich brak - tak jak w przypadku naszego książkowego wykładowcy, bo tym się parał na co dzień, to nagle w sercu pojawia się jakaś wyrwa, pustka, okropny ból, którego nie da wyciszyć, ugasić i szereg pytań. Choć autor nie poświęcił tej relacji (ojciec- syn) zbyt dużo miejsca, a może to tylko moje odczucie, bo nie mówił tego bezpośrednio, to skupił się na czymś również ważny. Zaprasza nas bowiem w podróż w głąb duszy Andrzeja. Wracając w końcu do świata, który zostawił dawno temu za sobą mężczyzn ma kilka dni przed ceremonią, aby „poczuć” to miejsce na nowo. Wspomnienia odradzają się na nowo…. Przez te kilka dni daje on sobie czas na wiele przemyśleń. Każde spotkanie, każdy gest wykonany w stosunku do niego ma ukryte znacznie. To właśnie owe konfrontacje powodują, że Andrzej myśli o wierze, bo sam jest na skraju wątpliwości, o życiu, o przemijaniu, o emocjach, po prostu o człowieku…
To historia, która zmusza do refleksji. Każda kolejna strona była „spacerem we mgle”, a momentami chwilą na zatrzymanie się, po to aby pomyśleć o swoim życiu. Wiele zdań w sposób szczególny utkwiło mi w pamięci, jako pewnego rodzaju rozważania, chociażby: „… zauważyłam, że każdy z nas jest aktorem. Nieustannie poszukujemy własnej tożsamości, wcielając się w życiu codziennym w rozmaite role, w zależności od sytuacji, w której się znajdujemy.”
Autor dużo uwagi przywiązuje do sztuki, bo czymże byłby życie bez kultury, bez dźwięków, obrazów, słów i liter…. niczym….
To niezwykle poruszająca i dojrzała historia, pełna wrażliwości, nostalgii, melancholijności i tęsknoty… Wspaniały debiut Radosława Dąbrowskiego.
Osobiście od zawsze unikałam książek obyczajowych, chociaż przyznaję, że dzięki współpracom recenzenckim powoli otwieram się na ten rodzaj historii. Bardzo dużym wyzwaniem są również dla mnie zbyt długie opisy (nie bez powodu nie przeczytałam do tej pory Władcy Pierścieni, chociaż historię tę ubóstwiam! I nadal jestem w team Aragorn). Wielokrotnie wspominałam w swoich recenzjach, że lubię, gdy w książce dzieje się wiele, a emocje wręcz wypływają wraz z każdą kolejną przewracaną stroną.
A Wy co o tym sądzicie? Podzielcie się ze mną przemyśleniami, i oczywiście zapraszam Was do lektury recenzji książki pt. „Kryzys” autorstwa Radosława Dąbrowskiego, która… była dla mnie nie lada wyzwaniem.
Książka ta trafiła do mnie przez zupełny przypadek, ponieważ bardzo zaciekawiła mnie recenzja jednej z bookstagrammerek, której to post ochoczo skomentowałam. Nie powiem, ucieszyłam się, gdy autor zwrócił się do mnie z prośbą o recenzję książki. Opinia, którą przeczytałam i opis (wstawię go w oddzielnym komentarzu) zaintrygowały mnie na tyle mocno, że bez wahania zgodziłam się na współpracę.
I tutaj przepraszam Autora i dziękuję mu za cierpliwość, ponieważ moje sprawy zawodowe i prywatne były trochę drogą cierniową tej książki.
Dlaczego użyłam takiego wyrażenia?
Ponieważ w „Kryzysie” poznajemy historię Andrzeja, który po wielu latach spokojnej pracy na uniwersytecie dostaje wiadomość o śmierci ojca. Mężczyzna postanawia wrócić na kilka dni do rodzinnej miejscowości, którą opuścił trzydzieści lat wcześniej. I chociaż nie miał kontaktu z ojcem, to i tak postanowił pożegnać go z należytym mu szacunkiem.
Podczas wędrówki po mieście i własnej przeszłości, Andrzej spotyka dawnych znajomych oraz postacie, które są dla niego całkiem obce, ale jego umiłowanie do filozoficznych dywagacji powoduje, że z entuzjazmem podejmuje z napotkanymi osobami dyskusje dotyczące religii i życia. Osobiście miałam wrażenie, jakbym czytała przemyślenia alter ego Autora, chociaż Pana Radosława nie miałam okazji prywatnie poznać. Niemniej pozwoliłam sobie zasugerować się biogramem umieszczonym na okładce, którego słowa mogą wiele wyjaśnić dla zrozumienia tej historii. A może po prostu zbyt wiele sobie dopowiedziałam?
Próbowałam odnaleźć tytułowy kryzys w zachowaniu i postrzeganiu świata naszego bohatera. Czy to faktycznie był kryzys wiary? W końcu podczas prowadzonych rozmów Andrzej stał w obronie wiary, której temat poruszany był wielokrotnie. Może w związku z postrzeganiem świata? W końcu sztuka jest elastyczna, może Andrzej nie potrafił sprostać rozwojowi otaczającego go świata? A jeśli to chroniczna samotność przyczyniła się do rozpoczęcia jego podróży ku zrozumieniu samego siebie?
A może… Może słowa, które zapisywał, nie były tak naprawdę skierowane do jego zmarłego ojca, a do Boga, w którego obecność faktycznie zwątpił? Czyli jednak chodziło o wiarę?
Myślę, że każdy, kto przeczyta tę książkę, zinterpretuje dylematy Andrzeja na swój wyjątkowy sposób. Niewątpliwie jest to pozycja, która pozwala nam spojrzeć inaczej na kwestię wiary i sztuki.
I teraz… dlaczego ta historia była dla mnie wyzwaniem?
O wierze nie rozmawiam ani nie czytam. Sztuki nie rozumiem (wiem, brzmi dziwnie), ale muszę utożsamić się z jednym cytatem z Kryzysu:
„Wie pan, nocą człowiekowi łatwiej przychodzi myśleć o tym, co wszyscy w sztuce kochamy najbardziej: o seksie, o śmierci, o burzy z piorunami…”
Po tych słowach zaczęłam zastanawiać się, czy aby to, co tworzę historie, nie jest też swego rodzaju sztuką?
Książka przeraziła mnie również ze względu mnogość i długość opisów, w których chociaż zamieszczona była akcja (nie w takim znaczeniu, jaki ja lubię), to ich wielkość sprawiała mi ogromny problem. Wyczekiwanych przeze mnie dialogów było niewiele, ale wniosły bardzo dużo do tej historii. Jeśli chodzi o emocje, nie odczułam ich. Przemyślenia i prowadzone dyskusje były interesujące i, jak już pisałam, można z nich wyciągnąć bardzo ważne nauki i inaczej spojrzeć na świat, jednakże to nie było to, czego się spodziewałam. Muszę również wspomnieć, że zaintrygowała mnie ostatnia scena, która z jednej strony jest otwartym zakończeniem książki, ale z drugiej (moim zdaniem) jednoznacznie wskazuje, co stało się z głównym bohaterem.
Czy żałuję, że sięgnęłam po tę książkę? Absolutnie nie. Poznałam wspaniałe pióro pana Radosława, dzięki któremu wybrałam się w wędrówkę po umyśle Autora i z chęcią porozmawiałabym z Nim na niektóre tematy osobiście. Jednakże przekonałam się, że ten rodzaj historii nie jest dla mnie, co absolutnie nie umniejsza dla wyjątkowości tej pozycji.
Sądzę, że wiele osób odnajdzie siebie w „Kryzysie”. A może książka ta pozwoli Wam na zrozumienie, że każdy z nas ma prawo do chwil zwątpienia i słabości? Zachęcam do lektury, byście przekonali się, co takiego kryją w sobie karty tej historii.
Nie dawno przeczytałam książkę ,,Kryzys" autorstwa Radosława Dąbrowskiego, wydawnictwo Ohbook.
Książka zalicza się do literatury pięknej i nie jest łatwą lekturą, przy czytaniu należy maksymalnie się skupić, aby wciągnąć się w fabułę. Poznajemy Andrzeja, który po śmierci ojca wraca na kilka dni do swojej rodzinnej miejscowości, domu w którym spędził dzieciństwo. Jest to trochę podróż w przeszłość po przez wspomnienia. Powieść porusza wiele trudnych tematów, nakłania do refleksji i zatrzymania się na chwilę. Myślę, że każda osoba ją czytająca odbierze tę książkę na swój
własny sposób i wyciągnie z niej to co jest najlepsze. Powiem Wam, że kilka dni musiałam odczekać nim zabrałam się do pisania tej recenzji. Sama zaczęłam się zastanawiać gdzie ja biegnę? Jaki to ma sens? A może stanąć na chwilę i cieszyć się momentem, tym co jest.
Fabuła pełna metafor, filozoficznych przemyśleń, refleksji o przemijaniu, śmierci nakłaniając czytelnika do zadumy.
Książka mi się bardzo podobała i wiem, że nie jest przeznaczona dla Wszystkich i jeśli podoba mi się literatura piękna to polecam Wam z całego serca.
Bardzo dziękuje za zaufanie i możliwość przeczytania książki Panu Radkowi i życzę wielu pięknych książek.
"Świat byłby naprawdę nudny, jeżeli brakowałoby w nim sprzecznych względem siebie opinii. Stalibyśmy w miejscu, nie byłoby żadnych wyborów, lecz nieustanne podążanie w jednym kierunku."
Andrzej to dojrzały, samotny wykładowca, który cieszy się szacunkiem i uznaniem w środowisku studentów. W jego życiu istotną rolę odgrywa sztuka, szczególnie fotografia i film. Gdy otrzymuje wiadomość o śmierci swojego ojca, z którym od lat nie utrzymywał kontaktów, postanawia wrócić rodzinne strony, by uporządkować sprawy z pogrzebem. Powrót budzi wiele wspomnień, skrywanych emocji, dylematów i żalu. Na swojej drodze spotyka bardzo równe osoby i chociaż niektóre pojawiają się na chwilę, a każda z nich pozostawia pewien ślad.
"Jedno jest pewne - każdy człowiek tak samo jak świat, skrywa w sobie niejaką tajemnicę. Odsłania ją sam lub robią to inne zainteresowane jego wnętrzem osoby."
Codzienność obdziera nas z czasu, często w ciągłym biegu brakuje nam chwili na moment zadumy, czy refleksji, głębsze zastanowienie się istotnymi tematami. Andrzej jest ogromnie inteligentny i wrażliwy. Dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, wiedzą i siłą spokoju. Towarzyszymy mu w bardzo emocjonalnej, wręcz intymnej wędrówce w głąb siebie, zrozumieniu myśli i odczuć.
Ta niezwykła podróż literacka, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autor zaimponował mi swoją dojrzałością, przenikliwością i bogatym słownictwem. To skarbnica wspaniałych, wartościowych cytatów, które pozwalają się na chwilę zatrzymać i oderwać od codzienności. Z pewnością, każdy czytelnik odbierze tę książkę inaczej i z całego serca zachęcam do osobistego odkrywania i przeżycia tego dzieła.
Na pewno często będę do niej powracać.
Andrzej ma 46 lat, jest ambitnym publikującym artykuły i książki pracownikiem naukowym. Samotnik, poświęcający swoje życie pisaniu, czytaniu i oglądaniu filmów. Ukojenia i inspiracji szuka w Piśmie Świętym, które jako jedyne miało prawo leżeć na szafce. ,,Pozostałe książki za każdym razem odkładał na regał." Pewnego dnia Andrzej zostaje zawiadomiony o śmierci swojego ojca. Ojca, z którym nie był blisko. Zmuszony do powrotu w rodzinne strony odbywa podróż w głąb siebie i swojej przeszłości.
,,Kryzys" to debiut literacki Radosława Dąbrowskiego, z punktu widzenia opisanej historii, debiut bardzo udany, moim zdaniem. Jest to niezwykle refleksyjna powieść, a właściwie bardziej traktat o filmie, książkach, przemijaniu i wierze. To nie jest powieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy. To powieść, która każe się zatrzymać, spojrzeć na świat oczami Andrzeja. Czasami z nim się zgadzając, kiedy indziej stając w kontrze do jego przemyśleń.
Sam tytuł ,,Kryzys" można odczytać wielopłaszczyznowo, jako kryzys egzystencjonalny, kryzys wieku średniego, kryzys twórczy czy wreszcie kryzys wiary.
Autor ujął mnie stylem pisania, pięknym językiem, głębokimi przemyśleniami. ,,Kryzys" to bardzo intymna powieść, miałam wrażenie, jakbym zaglądała do duszy do umysłu autora. W niektórych momentach, przychodziła mi na myśl powieść Erica-Emmanuela Schmidta ,,Dziennik utraconej miłości", w której pisarz zmagał się żałobą po śmierci matki. Sama kilka miesięcy temu, musiałam się zmierzyć ze stratą ojca, ale ja w przeciwieństwie do Andrzeja, miałam z nim wspaniały kontakt.
,,Kryzys" nie jest łatwą lekturą i zapewne nie jest dla każdego. W zalewie lekkiej i łatwej literatury, czytanej dla relaksu, ta zostaje z czytelnikiem na dłużej, gdzieś tuż pod powierzchnią świadomości, jak taka nieuchwytna myśl, która umyka, gdy chcemy się na niej skupić.
Jeśli chcecie przeczytać coś innego, coś nietuzinkowego i skłaniającego do refleksji, to dajcie szansę ,,Kryzysowi". Serdecznie polecam.
,,Nie samym wzrokiem widzi człowiek".
Filozofowanie na temat sensu życia, doprowadza nas do różnorakich wniosków. W jednej chwili uznajemy, że zrozumieliśmy naszą egzystencję, aby w następnej znów ją rozkładać na czynniki pierwsze. Każda sytuacja, która nie jest zrozumiała dla nas w danej chwil, sprawia, że zaczynamy się zastanawiać nad jej biegiem i przyczyną. Niejednokrotnie dzięki takim rozważaniom znajdujemy inne wytłumaczenie czy spojrzenie.
,,Warto doceniać małe rzeczy. Umieć dostrzec wartość w jakichś momentach, pojedynczych chwilach. One w połączeniu potrafią zbudować ogólną satysfakcję z życia".
Książka, która wpadła w moje ręce, opiera się na dywagacjach o życiu i jego sensie przez głównego bohatera. Mierzy się on z demonami przeszłości, ukrytym żalem i tajemnicami.
Autor operuje barwnym językiem, często stosując metafory i kreaturalne nakreślenie emocji bohatera. Jego sposób obcowania z innymi, prowadzone rozmowy są w pewnych momentach niezbyt trafne, mogąc posilić się o stwierdzenie, że człowiek ten urwał się z choinki wraz ze swoim językiem. Jednak jako osoba samotna, pochłonięta przez literaturę zaczęła operować słowem, z którym stał się jednością, doświadczał go w większości swojego czasu i to nim jest w stanie odpowiadać na zwykłą prostotę.
Narracją prowadzona w książce jest w trzeciej osobie. Dla większości może nie być to najlepszy sposób, ale nie jest on uwłaczający niczemu. To tak jakby usiąść z babcią przy herbacie i wsłuchiwać się w jej opowieść, przymykając oczy, aby wyobrazić sobie, co narrator ma zamiar nam przekazać.
Książka wywiera na czytelniku różnorakie emocje. Dzięki sposobie rozważań głównego bohatera samodzielnie możemy spojrzeć na własne życie, znaleźć jego sens i zrozumieć nasze położenie względem ludzkiej egzystencji.
,,Na świecie wszystko jest zależne od ludzkich wyborów".
Powieść nie jest łatwa i prosta, ale nie skreślaj jej tak łatwo. Dzięki jej filozoficznemu wydźwiękowi daj sobie chwilę na oczyszczenie i dostąpienie mądrości, która może być tym pomocnym drogowskazem.
Andrzej po trzydziestu latach wraca do rodzinnego miasteczka by tam oczekiwać na pogrzeb ojca.
Zderzenie dorosłego człowieka ze wspomnieniami, ale i wyobrażeniami. Podróż do krainy dzieciństwa gdzie stacją końcową jest dorosłość.
Te kilka dni oczekiwania dokonało w życiu bohatera rewolucji. To była swoista droga ku oczyszczeniu, zrozumieniu. To starcie z własnymi poglądami i upodobaniami. To trudne i łatwe rozmowy, to spotkania, które wnoszą nowe światło.
Książka jest jak dla mnie jedną ogromną refleksją nad życiem i tym co w nim spotykamy... Refleksje bohatera powodowały moje własne. To nie jest książka przez którą przechodzi się bezmyślnie. Nie jest to również lekka lektura. To rodzaj prozy wchodzącej głęboko w czytelnika i usiłującej dokonać zmian. W końcu życie jest ciągłą zmianą.
Jest to literacki debiut i tym większe moje zaskoczenie jak olbrzymia dojrzałość płynie ze stron. Jak płynnie i lekko obrazy zmieniają się pod palcami autora w słowa by w naszych głowach wybuchać mnóstwem barw. Ten zdawałoby się tak prosty, ale jednocześnie piękny język ma ogromną władzę grania na emocjach, nieustannie pociąga za odpowiednie sznurki i nie daje zmysłom odpocząć.
Muszę przyznać, że do książki podchodziłam trzy razy, bo wciąż zaczynałam lekturę by po jakimś czasie odłożyć z myślą, że to nie ten moment. Trzeba mi było uwolnić do niej myśli i wyciszyć się. Dać się wciągnąć opowieści i razem z Andrzejem przeżyć te wszystkie zmiany.
Jeśli najdzie Was ochota na chwilę refleksji, na sentymentalną podróż to bardzo polecam tę książkę.
Rok 1957. Uznany bostoński detektyw Frank Sullivan otrzymuje zlecenie przeprowadzenia śledztwa w sprawie zaginionego mnicha z zakonu znajdującego się na...
Przeczytane:2023-05-27, Ocena: 5, Przeczytałam,
W pierwszym odruchu po przeczytaniu kilku stron pomyślałam sobie, że książka jest monotematyczna. Narrator przedstawia nam Andrzeja i jego postrzeganie świata, które według nas jest jakby bez życia. Opowiada nam, że Andrzej robi to czy tamto, myśli o tym, czy o tamtym, jednak bez jakiegokolwiek dialogu ciężko jest nam wdrążyć się w czytanie. Troszkę ciężko mi było wgryźć się w jego myśli, gdyż były bardzo pesymistyczne. Przez cały czas czułam jakby ktoś opowiadał mi historię starszego mężczyzny, który musi co najmniej dwa razy coś zrobić, by dostrzec tego sens. I właśnie ja miałam tak samo, kiedy ją czytałam. W pierwszym odruchu tłumaczyłam sobie, że do takiej lektury trzeba dojrzeć. Nie byłam w stanie zapamiętać wiele z tej książki, gdyż pisana jednym ciągiem bez jakiegokolwiek entuzjazmu zwyczajnie mnie dręczyła. Dialogi zajmują znikomą część książki i choć opowieść jakby toczy się teraz, to jednak wizja bohatera i jego wspomnień bardziej dotyczyły spraw z przeszłości. Bardzo często porównywał te same rzeczy z perspektywy czasu.
Andrzej jest postacią bardzo mądrą, wykształconą i posiadającą pewien dorobek literacki. To osoba przed pięćdziesiątym rokiem życia, która wita rodzinne progi żegnając się ze swoim ojcem po raz ostatni. Śmierć ojca otworzyła w nim jakby skrzynię dawno ukrywanych boleści. Tym bardziej, że przez wiele lat był od niego odizolowany. Długo nie wiadomo, czemu jego odejście traktuje jako rzecz naturalną, niemal zwyczajną. To taki moment w życiu człowieka, kiedy nie chce się rozmawiać, gdyż usta nie wiedzą co mają powiedzieć, po co i do kogo. To taka gęsta cisza, gdzie przez jego umysł przelatują setki tysięcy myśli jedna za drugą i nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać. Autor poruszył tutaj motyw małych nagrobków i aniołków w nich śpiących. Przemierza on cmentarz i stawia znicz tam, gdzie jego zdaniem powinien zapłonąć. Możecie nie uwierzyć, ale ja robię dokładnie to samo. Nie ważne było dla mnie kto tam leży ani jak długo. Czułam wewnętrzną potrzebę, by dać światło tym o których albo ktoś zapomniał, albo nie ma nikogo, kto mógłby o niego zadbać. Te sceny sprawiły, że choć postać była ode mnie dziesięć lat starsza, to jednak przekonała mnie do siebie na tyle, że to co dotychczas stanowiło dla mnie nieokreśloną drogę, nagle nabrało sensu. Mniejszy druk jakby zgubił swoje oblicze, a treść uzyskała pewną myśl przewodnią. Reszta opowieści jawiła mi się jako niespokojny sen, gdzie mózg potrzebował przetworzyć wszystkie negatywne emocje, by mógł naszą postać z nich oczyścić. Ja nadała bym jej tytuł Rachunek Sumienia, gdyż równocześnie może być i pamiętnikiem w którym Andrzej zapisywał wszystko, co go dręczyło, męczyło i o czym nie chciał z nikim rozmawiać, ale go uwierało gdzieś wewnątrz siebie.
,, Nie chcę, aby cokolwiek warunkowało obecność zawartych tu myśli. Myśli, pośród których na pewno są takie, jakimi poza dziennikiem mógłbym się nigdy z nikim nie podzielić. "
Kolejnym tematem, który został tu poruszony była wiara. Przyznaję, że ja również nie mam z kim o tym rozmawiać, bo ilekroć zaczynam ten temat, to czuję się odrzucona od środowiska. Tą samą kwestię poruszyła tu młoda osoba zagadując o to Andrzeja. Uważał on bowiem, że bohater jest osobą godną zaufania. Myślę, że wielu z nas zadaje sobie w tym temacie nawet niewygodne pytania dlatego jeśli chcecie uzyskać na nie odpowiedź, to polecam przeczytać tą książkę.
Jak już wspominałam wcześniej, zapewne bym się z nim zaprzyjaźniła. I tu dodam, że jeżeli jesteś osobą, która dosyć często i nad wieloma rzeczami się zastanawia, to ta książka ci się spodoba. Napotkane przez Andrzeja osoby były jakby odwzorowaniem jego samego. Prowadząc z nimi krótkie rozmowy sprawiał, że nasze pytania względem życia uzyskiwały odpowiedzi. Jakbym mogła z nim rozmawiać i wspólnie filozofować na wybrane tematy. Zdecydowanie jest to pozycja jakich niewiele, dlatego nie każdemu może się spodobać. Jeśli zatem jesteś osobą, która żyje tym, co tu i teraz, nie myśli o dniu jutrzejszym i lubi głośną zabawę, to jej nie czytaj, gdyż znajdziesz tutaj tego przeciwieństwo. To książka dla osób, które choć raz pomyślały, a co by było, gdyby...
Nie ważne ile masz lat, ważne czy o czymś rozmyślasz. Jeśli tak, to bardzo ci ją polecam:-)