Oparte na faktach historie uzależnień od dopalaczy.
Czy istnieje środek, który jest w stanie odebrać ci ciało i duszę?
Tak. Nie musisz po nim jeść i spać, nie czujesz zmęczenia, a jedynie euforię, pobudzenie, błogostan. Dryfujesz na cienkiej granicy usypanej białym pyłem między życiem a śmiercią i nie zdajesz sobie sprawy, że za chwilę pochłonie cię bez reszty, a ty nie będziesz już w stanie powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejną dawkę.
Właśnie tak działa mefedron i jego pochodne. O jego destrukcyjnej sile przekonała się piątka znajomych: Sedonia, Miriam, Kaja, Oskar i Natan. Ci młodzi ludzie spotkali się przypadkiem, dzieląc między sobą sploty wydarzeń, które wkrótce uświadomią im, że przypadki nie istnieją. Każdy z nich ma inny powód, by sięgnąć po narkotyk. Czy uda im się wyrwać ze świata o strukturze kryształu?
„Kryształowe dzieci” to powieść o dorastaniu, zranionej duszy, miłości i o tym, od czego staramy się uciec, nieświadomie przybliżając się do niej każdego dnia – o śmierci.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-06-26
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 296
Język oryginału: polski
Uwielbiam czytać o wszelkiej patologii, którą gdzieś tam omijałem i już na szczęście nie dotyczy mnie. Uwielbiam o tym czytać, ponieważ zawsze zastanawiam się nad dylematami moralnymi osób dotkniętych pewnym rodzajem patologii. Interesują mnie też absurdalności i irracjonalności za tym idące. Dlatego książka Laury Chudzyńskiej o ofiarach nałogów narkotykowych to ważna perspektywa. Niestety zbyt delikatna jak na temat narkotyczny. Kiedy czytam tę książkę, wiem już, co znaczy mieć "lekkie pióro". Wbrew pozorom "Kryształowe Dzieci" to nie jest lekka historia. To historia oparta na faktach (co powinno w nas wzbudzić jeszcze większą ciekawość). To historia grupki przyjaciół w wieku studenckim, których łączy jedno - mefedron i jego uzależniająca moc. Grupka przyjaciół to osoby pogubione, niewidzące dalszych perspektyw na przyszłość. Ich jedynym credo jest tu i teraz, carpe diem, zwijka, kryształ i ciągła euforia wiążąca się z fizycznymi konsekwencjami. Motyw być może oklepany, znany z filmów "Requiem for a Dream" Darrena Arronofsky'ego (przywoływanego w książce) lub "Że Życie ma Sens" - klasycznego polskiego filmu grupy studenckiej Sky Piastowskie. Niemniej temat musi być stale odświeżany, gdyż każda generacja wpada w podobny nałóg i nikt nie wyciąga z tego nauki.
Zazwyczaj nie omawiam świata przedstawionego w utworach przeze mnie opiniowanych, lecz tym razem zrobię wyjątek ze względu na luźną formę tego utworu - zbyt luźną. Można się troszkę pogubić, ale to nie ujmuje świetności tej opowieści.
Czas i miejsce akcji:
Czas, w którym dochodzi do zdarzeń w "Kryształowych Dzieciach" jest istotny, gdyż oscyluje w czasach, gdy mefedron, po upadku dopalaczy, stał się popularny. Każdy rozdział takowy przybliżony czas ma sobie przypisany, a są to lata 2012 - 2015. Jeśli chodzi o miejsce akcji, nie ma tu ściśle określonego miejsca. Domyślamy się, że jest to gdzieś w Polsce. Pojawiają się natomiast miejsca, do których bohaterowie brną - Berlin i istotna w całej historii Islandia. Najwyrazistszym i najistotniejszym miejscem jest te Sakra - klub, do którego wszyscy chodzą na imprezy, gdyż jest tam skupisko dilerów, oraz największa potańcówka w rytmach techno. Sakra to chyba jedyne miejsce mające w tym opowiadaniu jakąś duszę.
Bohaterowie:
Miriam, Sedonia, Kaja, Natan, Oskar, Misza, Rodzice... i wydaje mi się, że tych bohaterów jest za dużo. To chyba najboleśniejszy mankament. Bohaterowie są jacyś niewyraźni, jakby rzeczywiście coś wzięli. A tak serio to są mało charakterystyczni. Trudno ich sobie wyobrazić. Jedynie o Natanie wiadomo, że jest ekscentrycznym artystą, więc idzie go sobie wyobrazić. Aczkolwiek każdy bohater ma tam jakiś "atrybut", jednak to za mało, żeby ich sobie nie pomylić. Ratuje nas za to zabieg zastosowany w narracji - bohaterowie zdają nam relację z tego, co się dzieje. Narracja więc jest w pierwszej osobie. To ostatnio popularny zabieg wykorzystywany we wcześniej czytanych przeze mnie lekturach Żulczyka, Orła czy Misiury. Za to, jak ratuje nasze zżycie się z bohaterami.
Główny motyw:
W końcu problem, który jest głównym bohaterem całego utworu. Jak wspomniałem, jest nim mefedron - czyli tytułowy kryształ. Z tym że tak naprawdę problemem jest jego relacja z grupką przyjaciół i jego wpływ na nich. Bohaterowie nie kontrolują swego nałogu i nie mają pojęcia, kiedy wpadli w poważne ciągi, których reakcją są np. drgawki, niemogące się zakończyć, póki znów się nie "przywali". Do tego dochodzi zwierzęce pożądanie. Często towarzyszący odurzeniu pociąg seksualny jest tu ukazany już nawet na poziomie gwałtu. Uczucia są tłumione, natomiast jeśli już są odczuwane i okazywane, skonfrontowane są z ogromnym cierpieniem. Bohaterowie zauważają swój ciąg, lecz czują się bezradni wobec niego, co wiąże się z wiecznym powrotem do punktu wyjścia. Szczere rozmowy o rzuceniu nałogu nie są szczere, a raczej wymuszone cierpieniem. W końcu bagatelizowane, wyśmiewane i w tym samym momencie zagłuszane kolejną działką.
Powieść zaliczana jest do literatury faktu, dla młodzieży. Jednak uważam, że dzisiejsza młodzież potrzebuje dosadniejszej narracji. Z tym że tak jak wspomniałem, bardziej wrażliwy czytelnik odnajdzie się w lekturze. Bezsprzecznie będzie to dla niego szokujący temat. Osobiście zaliczyłbym powieść do dramatu, gdyż bohaterowie wyraźnie przeżywają dramaty życiowe - krystalicznie wyraźne dramaty.
Zakończenie ukazuje nam się w trojaki sposób i podzieliłem je na sad end (bardzo złe i smutne zakończenie - uwieńczenie dramatu), middle end (zakończenie wypośrodkowane, gdzie nie jest powiedziane czy coś zostało wywnioskowane, bo głupia niemoralna decyzja pociągnęła następną) oraz happy end - przypadkowe spełnienie marzeń, będące silnym bodźcem do ucieczki przed nałogami i życiem bez perspektyw. Myślę, że poznawanie problemów nałogu można zacząć na spokojnie właśnie od tej lektury. Szczególnie jeśli nie miało się do czynienia z osobami, o których piszę autorka. Następnie można sobie podwyższać poprzeczkę. Lekturę mona śmiało polecać młodym, ale z uwagi na niebezpieczeństwo idące z nałogiem. Książkę czyta się szybko, co jest ogromnym plusem. Jak na debiut to tematyka była poważna i pomimo małych szczegółów, autorka udźwignęła brzemię i stworzyła ciekawą pozycję. Wystrzegajmy się autodestrukcji, bo to, co dzieje się w tej książce to zaledwie część koszmarnego dramatu!
Przeczytane:2020-08-16,
(Zastosowane w tekście cytaty pochodzą z książki Kryształowe dzieci.)
O CZYM JEST DEBIUTANCKA KSIĄŻKA LAURY?
Historie uzależnienia od dopalaczy oparte na faktach to drugi debiut, który recenzuję tego wieczoru. W przeciwieństwie do książki Zofii Markowieckiej, ten jest naprawdę wyjątkowo udany.
O niszczącej sile mefedronu i innych dopalaczy przekonała się piątka znajomych: Sedonia, Miriam, Kaja, Oskar i Natan. Wszystkich ich połączyła miłość do narkotyków. Od autorki dowiadujemy się, że historie te wydarzyły się naprawdę. Sprawiło to tylko, że jeszcze bardziej przeżywałam opisane sytuacje.
— Jaki jest sens w braniu tego? — pytam. Ona zastanawia się chwilę, a potem pełna spokoju odpowiada:
— Nie ma. Za każdym razem po prostu mam nadzieję coś poczuć (…).
NARKOTYKI? DLACZEGO?
Laurze naprawdę dobrze udało się przybliżyć obcy dla większości z nas świat. Świat młodych ludzi, którzy chwytają się czegoś, co uważają za dobre rozwiązanie, ponieważ są tak bardzo zagubieni. Dlatego, że chcą uciec od wszystkich problemów, z którymi się zmagają. Wielu mogłoby tutaj zadać pytanie: z czym mogą zmagać się nastolatki albo młodzi dorośli? W pierwszej chwili większość z nas założyłaby, że wiodą lekkie i przyjemne życie. Cóż za bzdura!
Pochylam się i wciągam kreskę, (…) Nieprzyjemne pieczenie w nosie i ciepła łza spływająca po moim policzku. Jestem zamroczona. Wszystko widzę jak przez mgłę, słuch wyostrza mi się maksymalnie, a każdy dźwięk perfekcyjnie we mnie uderza. (…)
Obowiązek zatroszczenia się o dzieci spoczywa na rodzicach. Smutne niestety jest to, że wielu z nich o tym zapomina. Młodzi są pozbawieni wsparcia, pomocnej dłoni, kogoś, kto ich wysłucha. Tak naprawdę są zostawieni sami sobie. Godnym uwagi jest fakt, że nikt nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się za murami ich domów – patologia, gwałty, alkoholizm, przemoc. Autorka postanowiła przybliżyć nam motywy kierujące takimi młodymi, zagubionymi, skrzywdzonymi osobami i udało jej się to idealnie.
KRYSZTAŁOWE DZIECI – NA ZAKOŃCZENIE
Mimo naprawdę ciężkiego tematu, książkę czytało mi się dość lekko i jeśli to słowo jest tutaj odpowiednie – przyjemnie. Co prawda, na początku miałam problem z zapamiętaniem, kto akurat jest narratorem, ale nie stanowiło to problemu. Historia tej piątki wyjątkowo mnie wciągnęła, nie mogłam odłożyć powieści na półkę. Podczas lektury towarzyszyło mi wiele emocji – gniew, smutek, rozpacz, bezradność. W jednej chwili miałam ochotę krzyczeć na tego nastolatka, podczas gdy w kolejnej chciałam potrząsnąć jego rodzicem, żeby coś zauważył. Książka jest nad wyraz realistyczna, włącznie z opisami scen po zażyciu narkotyków.
Przede wszystkim Kryształowe dzieci poruszają temat bardzo ważny dla społeczeństwa, mimo że nadal traktowany jako tabu. Dlatego uważam, że po książkę, którą napisała Laura Chudzyńska, bez wątpienia powinien sięgnąć każdy nastolatek i każdy rodzic. Może dzięki niej zauważysz, że z kimś w twoim otoczeniu dzieje się coś złego i będziesz mógł mu pomóc? A może skłoni cię ona do refleksji i sam poprosisz o pomoc nim będzie zbyt późno?
Jestem dzieckiem fatum. Nieuchronnego, złego losu i nieodwracalnej woli bogów, którzy ograniczyli moją wolność, krępując ruchy jak marionetkę, którą dla żartu miotają na lewo i prawo.