Michalina Grzesiak, autorka bestsellerowej książki na podstawie bloga "Krystyno, nie denerwuj matki" powraca z nową książką!
To nie jest przewodnik, który poprowadzi was przez gąszcz rodzicielskich wyzwań. Z tej książki niczego się nie nauczycie. Nie znajdziecie tu żadnego tutorialu, który odwiedzie was od popełniania błędów. No serio, to nie tu. Tu notorycznie coś się paprze.
Ta książka pokazuje świat oczami dziecka, a widzenie i rozumienie u pięciolatki to jakby wyższy stopień wtajemniczenia. To jest sztuka. Tak nie oceniać, nie kategoryzować i nie nienawidzić.
Jest w nas, dorosłych, poczucie, że mamy niekontrolowaną władzę nad młodszymi. Przeświadczenie, że wolno nam przelewać w ich głowy dokonania i porażki, wiary i niewierności, chęci i niechęci, lubienia i nielubienia.
Niepopsuty człowiek, kiedy tylko dopuścisz go do głosu, opowie ci o pomaganiu nieznajomemu na dziale z lizakami i tęsknocie za „umarniętą” mamą, chociaż mama jeszcze nigdzie się nie wybiera. Przekona świat, że chłopcy mogą malować paznokcie na czerwono i zakładać sukienki z tiulem. Wskaże też palcem najsubtelniejsze sposoby wyznawania miłości każdemu, kto tylko zechce go posłuchać.
Posłuchajcie Krysi.
Szczęśliwe dzieci, które mogą być Krysiami i szczęśliwi dorośli, którzy z Krysi nie wyrośli. To wielka sztuka – zachować w sobie trochę dziecka. Nie myśleć kolorami skóry, konwenansami, opiniami innych, nie patrzeć na płeć. Wiedzieć, chociaż przez chwilę, co jest w życiu ważne. Znów zedrzeć buty, farbować włosy bibułą, gadać z mamą o przedszkolnych dramatach, a potem zasypiać w samochodowym foteliku.
Ta książka uczy słuchać uważniej, myśleć prościej, dostrzegać więcej. Ta książka budzi w czytelniku dziecko, które zasnęło znudzone dorosłością.
Anna Ciarkowska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2019-11-18
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 247
Język oryginału: Polski
„Pamiętaj, Jureczku, kisiel to się komuś robi, jak się jest w nim bardzo zakochanym.”
Krysia. Mała książka wielkich spraw to historie z życia pięcioletniej Krysi. Dziewczynki bardzo tolerancyjnej (nie widzi problemu w tym, że jej młodszy brat bawi się lalkami i czasem tak jak ona pomaluje paznokcie). Sama lubi bawić się samochodami, kolekcjonuje siniaki i zdecydowanie bardziej woli Hip-hop niż balet. A wszystko dzięki jej rodzicom, którzy pozwalają pięciolatce na dokonywanie wyborów, nie narzucają jej z góry, że autami bawią się chłopcy a lalki są tylko dla dziewczynek.
A małe dziecko chłonie wszystko jak gąbka, bardzo łatwo my rodzice wpajamy im, co jest złe a co dobre, a maluch sam w niektórych sprawach może do tego dojść, czasem popełniając jakiś błąd, ale to sprawi, iż sam odkryje, co będzie dla niego lepsze.
„Mamo, gdybym ja ci jeszcze kiedyś potłukła szklankę, to pamiętaj, że strasznie cię przy tym tłuczeniu kochałam. Kochanie jest ważniejsze niż szklanka.”
Książka porusza temat, iż przed nami rodzicami jest naprawdę nie łatwe zadanie by wychować dzieci na ludzi tolerancyjnych i bez uprzedzeń. I nie zawsze wszystko idzie jak po maśle. Czasem zdarzy się bardzo kręta droga pełna dziur, z którymi będzie się nam wydawało ze nie damy rady. I autorka książki wcale tego nie kryje. Pokazuje, że wychowując dwoje dzieci jej tez zdarzają się potknięcia i to dosyć często. Nic nie koloryzuje. Rodzic tez człowiek, może mieć gorszy dzień i czasem milimetr dzieli go od przepaści. Książka jest pełna emocji. Ja odnoszę wrażenie, iż jest taka prawdziwa, że autorka -mama Krysi nic przed nami nie ukrywa.
„Chodź tu Jurek. Mama kazała się porządnie przeprosić, tak jak się przeprasza w tym domu. To oznacza, że muszę cię przytulić, mały gadzie.”
Historie z życia Małej Krysi, które opisuje jej mama Michalina, nakierowują nas jak wychować dziecko na otwarte i tolerancyjne. Największym naszym (rodziców) błędem jest to, że staramy się chronić dziecko, przed „złym” światem według nas, a to nie daje możliwości rozwoju dla dziecka. Kiedyś dzieci same biegały po podwórkach, wspinały się po drzewach, i skakały przez strumyki. Dziś, mam takie wrażenie, że dziecko jest hamowane przed rozwojem. Tam nie idź, tu się nie wspinaj, bo spadniesz, uważaj, bo się poślizgniesz. My rodzice powinniśmy chronić dzieci, ale przed tymi najgłupszym pomysłami, bo wiadomo jak raz się pozwoli dziecku na „bycie samodzielnym” to w tej małej główce nagle zradza się milion pomysłów na minutę i nie wszystkie są najmądrzejsze. Ale od tego jesteśmy właśnie my, Rodzice.
„Ale kiedy ja tak bardzo lubię prykać. Jak człowiek nie pryka, to ma zatwardzenie i myśli czarne…”
Kończąc chciałabym tylko powiedzieć, że książka jest świetna naprawdę. Lekka zabawna, czyta się bardzo szybko.Nie raz wywołała uśmiech od ucha do ucha. Ukazuje, iż dzieci czasami maja mądrzejsze rzeczy do powiedzenia niż niektórzy dorośli.
"Czy do wychowania dzieci można się w ogóle przygotować?
Nie można"
"Krysia - mała książka wielkich spraw" to nie jest książka dla dzieci. To książka dla nas, rodziców. Opisuje przygody małej, pięcioletniej Krysi jednocześnie przekazuje ważne treści.
Krysia ma młodszego brata Jurka. Chodzi do przedszkola. Jej mama pracuje i opiekuje się dziećmi. Jak sama podkreśla jest semisamotna, bo mąż rzadko bywa w domu- taka praca.
Autorka na początku zaznacza, że z książki niczego się nie nauczymy. Nie mogę się z to zgodzić. Jestem młodą mamą i dopiero zaczynam się swoją rodzicielską przygodę. Wydaje mi się, że każdy z nas ma w głowie jakieś wyobrażenie tego jak wszystko ma wyglądać, ale dzieci czasem chcą żyć po swojemu, a nie w narzuconym przez nas schemacie. Krysia często zaskakuje swoją mamę. Czasem nie zachowuje się tak jakby chciała tego mama, a czasem potrafi, całkiem nieświadomie, podnieść ją na duchu, kiedy wydaje się jej że jest do niczego. Autorka kilkakrotnie podkreśla, że dzieci są czystą kartą i to z jakimi przekonaniami wejdą w dalsze życie w bardzo dużej mierze zależy od Nas. Zgadzam się z tym. Dobrym przykładem jest opis sytuacji z przedszkola, kiedy Krysia miała tęczowe włosy z których była dumna, a po wyjściu z przedszkola już ich nienawidziła. Czy to kolejny dowód na to że szkoła zabija indywidualność?
Książka pokazuje prawdziwe oblicze macierzyństwa. Zmęczenie, zdenerwowanie, szycie stroju na bal przebierańców późno w nocy. Dalekie jest to od zdjęć instagramowych, szczęśliwych, idealnych mam, które zalewają Internet. Macierzyństwo jest trudne i wymagające, ale dzieci potrafią odwdzięczyć się w najmniej spodziewanym momencie. Kochają nas rodziców takimi jakimi jesteśmy, bez makijażu i poczesanych włosów.
Krysia jest rezolutną dziewczynką, a książka potrafiła mnie rozbawić jak i mocno wzruszyć.
Myślę że każdy rodzic powinien sięgnąć po tę książkę. Jesteśmy najlepszymi rodzicami dla swoich dzieci.
"W życiu nic nie trzeba kupować... - spuentowała, odwracając twarz do ściany - ...w życiu, tato, to trzeba spać na trawie i wywoływać zdjęcia..."
"Nie marnować czasu, nie trwonić, obok cudzych wyborów przechodzić, swoim kibicować."
Krysia to bardzo rezolutna pięciolatka, ma swój światopogląd a jej mama postanawia dać jej rozwijać się tak jak chce, niczego nie narzucając. W ich nieidealnym świecie synek Jerzy może malować paznokcie i ubierać się w sukienki a Krysia bawić samochodzikami i tańczyć hip-hop zamiast baletu, ich mama uważa że jest to dobre bo to dorośli mają zakodowane w głowie że różowy jest dla dziewczynek a niebieski dla chłopców, dzieciom jest to obojętne. Pomimo tego że mama stara się ze wszystkim dobrze radzić to prawie za każdym razem spóźnia się po Krysie do przedszkola, a do tego jeszcze nigdy nie zrobiła jej przebrania do teatrzyku na czas, ale jej dzieci i tak uważają ją za najlepszą mamę na świecie.
Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej książce, bałam się trochę tego że będzie nudna bo nieszczególnie lubię czytać o cudzych dzieciach a tutaj takie pozytywne zaskoczenie, książkę pochłonęłam na raz. Krysia jest bardzo zadziorna i tak sobie właśnie wyobrażam moją córkę za dwa lata, dziewczynkę która nie będzie z każdą drobnostką biegnąć do mamy tylko poradzi sobie sama a do tego obroni rodzeństwo. Postać mamy też jest tutaj świetnie przedstawiona niby nieidealna rano ciężko jest jej wstać z łóżka, spóźnia się do pracy, spóźnia do przedszkola, nie pozwala dzieciom na wszystko ale taka właśnie powinna być mama, ukazująca że nie da się być idealną kobietą ale da się przy tym być idealną mamą.
Chętnie przeczytałabym dalsze losy Krysi i jej śmieszne anegdoty, spodobał mi się jej światopogląd, dzieci są takie niewinne, im jest obojętne czy kompan ich zabaw w piasku jest czarny, jest osobą z niepełnosprawnością lub w przyszłości okaże się homoseksualistą. To my powinniśmy brać przykład z dzieci a nie one z nas, radość z jaką patrzą na świat to najpiękniejszy dar od losu.
Książki o rodzicielstwie właściwie niezbyt mnie interesują - po tę sięgnęłam zachęcona opiniami. Niestety bardziej mnie męczyła niż bawiła i na pewno nie pomagał fakt, że kojarzę autorkę i to nie z bloga, którego prowadzi, a z irytującej reklamy, w której wzięła udział - ciągle miałam w głowie to idiotyczne zdanie "a czulej się nie da?"...
"Krysia. Mała książka wielkich spraw" Michalina Grzesiak, ocena 6
"...mówiłem nie do dzieci, a z dziećmi, mówiłem nie o tym, czym chcę, aby były, ale czym one chcą i mogą być." "Jak kochać dziecko. Kolonie letnie", Janusz Korczak
Poznajcię Krysię, usiądźcie wygodnie i posłuchajcie co ma wam ważnego do przekazania.
"Krysia" jest uroczą, ciepłą i wywołującą na twarzy uśmiech opowieścią o macierzyństwie, wychowywaniu dzieci, a także niesie ważne przesłanie dla nas, dorosłych, by słuchać dzieci, pozwalać im na swobodne poznawanie świata i siebie, nie skażać ich czystych umysłów, wolnych od jakichkolwiek uprzedzeń i sztywnych zasad, zachowaniami, z którymi spotykamy się na co dzień.
Autorka przypomina, że dziecko ma prawo odkrywać otaczający świat na własnych zasadach, że dziewczynki mają takie samo prawo bawić się samochodzikami i tańczyć hip-hop jak chłopcy, żeby nie dzielić i segregować dzieci według ustalonych kryteriów, one bowiem nie rozumieją takiego postępowania, nie znają podziałów i nie segregują, dla nich wszyscy są równi, i martwi je sytuacja dzieci na świecie, pytają, tak jak Krysia, czemu dzieci z Syrii nikt nie lubi, czemu ludzie stawiają między sobą ściany, choć przecież, jak mówi rezolutnie Rysia, na końcu świata nie ma ścian, są kolejne kraje, a za nimi kolejne, a wszędzie żyją ludzie tacy jak my. To od dzieci możemy uczyć się empatii i tolerancji. Dzieci są czyste, nieskażone, nie psujmy ich. Zgadzam się z tym w 100% z autorką.
Potwierdzam także jej opinię o tym, że nauczyciele starają się stłamsić indywidualności dzieci, zabić ich kreatywność, zdusić kolory, które przynoszą ze sobą tam, gdzie się pojawiają ( opisywana przez Michalinę scena z ufarbowanymi włosami Krysi i reakcją pań pracujących w przedszkolu). Nie róbmy tego, pozwólmy dzieciom rozwijać się, być tym kim chcą, jak chcą wyglądać, bo jak mówi autorka, najważniejsze to mieć ładne serce, a to w co je opakujemy to nasza sprawa ;)
Książka ta jest także opisem zwykłego, zwariowanego dnia z życia rodzica i jego dzieci. Autorka uświadamia nam, żeby cieszyć się każdą chwilą spędzaną wspólnie, cieszyć się sobą, celebrować każdy moment, bo to do tych wspomnień będziemy wracać w przyszłości. By docenić to co się ma, by nie narzekać na kwestie materialne, bo najważniejsze w życiu już mamy, i nie są to pieniądze, tylko bliscy, rodzina, są oni czymś najpiękniejszym i najcenniejszym. To jest prawdziwe poczucie szczęścia.
Autorka mówi też, by rodzice nie zamartwiali się tak, czy aby na pewno są idealnymi rodzicami, czy dobrze wychowują dzieci, czy mogą popełniać błędy, czy nie rzuci to na nich jako rodziców złego cienia niepowodzeń wychowawczych. Oczywiście, że nie, rzeczą ludzką jest błądzić, popełniać błędy, ale najważniejsze by wyciągać z nich wnioski, uczyć się na własnych błędach, bo nie o to chodzi by być idealnymi rodzicami, bo takich nie ma, ale kochającymi swe pociechy całym sercem, by dawać im szczęście, bo to w życiu jest najważniejsze, miłość, szczęście i poczucie bezpieczeństwa.
"Krysia" jest cudowną opowieścią matki dwójki dzieci, która dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, jakże cennymi uwagami dotyczącymi macierzyństwa, rodzicielstwa, ale także jak traktować dzieci, podchodzić do nich z szacunkiem i miłością, w końcu jak mówił Janusz Korczak nie ma dzieci, są ludzie, dzieci mają swoje prawa, należy ich słuchać, gdy do nas mówią, być przy nich, gdy nas potrzebują, uczyć jak poradzić sobie w tym przerażającym, choć pięknym świecie.
Przepiękna książka, z prześliczną błękitną okładką, która przyciąga wzrok i zachęca do lektury. Podzielona na rozdziały, określane tematami, które przeplatane są cudownie rozbrajającymi złotymi myślami przeuroczej Krysi.
"Nie wkurzaj mnie, bracie, zanim będę zmuszona użyć wobec Ciebie agresji" no i jak jej nie kochać ?
Polecam z całego serca lekturę "Krysi. Małej Książki Wielkich Spraw" dla rodziców, dla tych, którzy jeszcze nie posiadają swojego potomstwa, dla wszystkich. To piękna i urocza książka. Polecam ! Moja ocena to 6 ! Za możliwość lektury i recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona ?
„Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamierzeń. Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo.” Janusz Korczak
Powtórzę za Michaliną Grzesiak: " Oddajmy dzieciom i rybom głos!" ?
Przeczytane:2022-07-13, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2022,
Krysia rozumie świat jak nikt inny. Pomimo swojego młodego wieku, uczy dorosłych jak żyć. Tłumaczy świat po swojemu, wielokrotnie bardziej trafnie niż człowiek z wyższym peselem.
Kolejna książka, która zostanie w mojej biblioteczce na zawsze. Ja ją zdecydowanie polecam. Nie tylko dla rodziców. Ale dla dorosłych. Żeby wrócić do lat dziecięcych i móc przypomnieć sobie jak to było.