Nesta Archeron od zawsze była dumna, wybuchowa i niezbyt skłonna do wybaczania. Odkąd zmuszono ją do wejścia do Kotła i została Fae wbrew swojej woli, walczy o znalezienie własnego miejsca dla siebie w zabójczym i niebezpiecznym świecie. Co gorsza, wojna i wszystko, co w niej straciła, wypaliły w jej duszy niezatarte piętno.Jedyną osobą, która rozpala ją bardziej niż ktokolwiek inny, jest Kasjan, tajemniczy i twardy wojownik na Dworze Nocy Rhysanda i Feyry. Między Nestą a Kasjanem płonie prawdziwy ogień. Żar jednak może spalić lub oczyścić.Tymczasem zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, zawarły nowy niebezpieczny sojusz, zagrażający kruchemu pokojowi, który zapanował w królestwach. Klucz do powstrzymania kolejnej wojny dzierżą wspólnie właśnie Nesta i Kasjan. By jednak ocalenie pokoju było możliwe, te dwa żywioły muszą zacząć ze sobą współpracować. Czy będzie to możliwe?
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2021-11-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 640
Tytuł oryginału: A Court of Silver Flames
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Mortka, Agata Suchocka, Aleksandra Stańczyk
„Dwór srebrnych płomieni”, na mojej półce czekał od premiery, czyli prawie rok. Już przed pojawieniem się na księgarnianych półkach książka wzbudziła wiele kontrowersji. Czy kolejny tom Dworów przypadł mi do gustu ? Tak, chociaż ma też moim zdaniem słabsze momenty.
⭐Styl autorki jak zawsze był lekki,a opisy bardzo plastyczne przez co historię czytało się płynnie. Od samego początku Nesta była moją ulubienicą spośród sióstr Archeron. Wyczuwałam, że pod kotłującą się złością, arogancją skrywa się dziewczyna, która od losu doznała wielu krzywd. Gdy wody kotła zamknęły się nad jej głową odcina się od bliskich, szuka swojego sposobu na radzenie sobie z traumą.
⭐„Dwór srebrnych płomieni” klimatem był dla mnie zbliżony do nowelki – „Dworu szronu i blasku gwiazd”. Najnowszy tom dworów to wyboista droga, na której Nesta toczy walkę z lękami, stara się pogodzić z przemianą w fae, przyjąć i zaakceptować miłość Kasjana, wyrazić zgodę na troskliwe ramię towarzysza, odnaleźć swoje miejsce w nowej rodzinie –tworzonej przez członków Dworu Nocy. ⭐Podobało mi się ukazanie motywu przyjaźni, siły drzemiącej w kobietach.ACOSF nie tyle stoi akcją, co stanowi swego rodzaju wspinaczkę do odnalezienia lekarstwa na życie.
🌚Przejdźmy teraz do małych minusów:
Opisy treningów Nesty i Kasjana to jednocześnie plus i minus tej książki. Stopniowy rozwój siły fizycznej Nesty, uzdrowienie jej ciała miło było obserwować, ale jednocześnie uważam, że opisów tych momentów było zbyt wiele. Myślę, że skrócenie ACOSF o 200 stron byłoby wielkim plusem dla lektury, a wewnątrz zostałoby interesujące „mięso”.
Scena porodu Feyry wydała mi się napisana troszkę niechlujnie, a cała akcja potoczyła się zbyt szybko. Dodatkowo obecność wszystkich najbliższych członków Dworu Nocy w pokoju rodzącej wydała mi się nie na miejscu. Odarło to moim zdaniem rodzącą i jej partnera z poczucia prywatności, kobiecej delikatności. Poród jest jednak czymś intymnym, co chcemy przeżyć na osobności, bez zbędnej publiczności czy świateł jupiterów.
No i na koniec. Nie jestem zwolenniczką tego wydania książki. Oczywiście po zapoznaniu się z treścią książki wiem już jak jej wnętrze koresponduje z wybraną okładką. Ten tom jednak znacząco odcina się na półce od reszty serii. Uważam też, że dało się zmniejszyć czcionkę, pozostawić mniejsze marginesy i mniej światła na stronie, a podział książki byłby zbędny. Przykład Dworu Skrzydeł i zguby pokazuje, że da się wydać grubaska tak, aby nie rozpadał się w rękach. Dwór srebrnych płomieni oceniam na mocne 7/10 - na pewno będę sięgać po kolejne tomy. Zaznaczę w tym miejscu,że książka zawiera sceny erotyczne i ze względu na to polecam lekturę osobom 16+. 😊
Jako miłośnik fantastyki już nie raz słyszałem o amerykańskiej autorce, o serii Szklany Tron, a także o cyklu Dwór cierni i róż. Nigdy wcześniej nie miałem jednak okazji sięgnąć po żadną z powyższych książek. Aż do dziś, kiedy to w moje ręce wpadł wspomniany Dwór srebrnych płomieni. Zdawałem sobie sprawę, że jest to tytuł skierowany bardziej do płci pięknej, ale nic nie mogło mnie przygotować na mordęgę, jaką okazała się być jego lektura.
Na dobry początek trzeba powiedzieć, że główną bohaterką poprzednich części cyklu była Feyra Archeron, a tym razem autorka skupia się na jej siostrze Neście. Ta doświadczyła traumatycznych przeżyć podczas wojny z królestwem Hybernii oraz starcia z mrocznym Kościejem. Przede wszystkim chodzi o śmierć ojca, która mocno się na niej odbiła. Teraz obserwujemy bohaterkę i jej próby poradzenia sobie z pełnym chaosu życiem.
Dwór srebrnych płomieni opowiada nam zatem o poważnym temacie, jakim jest radzenie sobie z tragedią. Traktowałbym to jako wielki plus książki, gdyby nie fakt jak ta historia została opakowana. W zasadzie śledzimy kolejne dni z życia Nesty. Jest zmęczona, wypalona i ma dość wszystkich. Smutki leczy alkoholem i przygodnim seksem. Nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy i jest nieprzewidywalna. Wszelkie próby wyciągnięcia do niej pomocnej ręki przez przyjaciół traktuje jak swego rodzaju karę.
Ten stan ciągnie się strasznie długo. Ma się wrażenie, że autorka „leje wodę” i na tym etapie nie wie gdzie historia ma zmierzać. Ten dłużący się czas spędzony z Nestą wypełnia jej pracą w bibliotece, rozmowami z zaczarowanym domem i w końcu seksem z wojownikiem Kasjanem. W pewnym momencie wydawało mi się wręcz, że to właśnie ich seksualne podrygi są głównym wątkiem książki. Szkoda tylko, że ich opis przypomina bardziej scenariusz kiepskiego porno, aniżeli skomplikowaną relację dwójki osób, które nie do końca rozumieją własne uczucia.
Dwór srebrnych płomieni tych erotycznych momentów ma z każdym kolejnym rozdziałem coraz więcej. Praktycznie nie ma tutaj akcji, aż do samej końcówki książki, gdy bohaterki biorą udział w krwawym rytuale. Gdy coś ciekawego zaczynało się dziać i już myślałem, że fabuła ruszy z kopyta, po kilku stronach wszystko wracało do normy. Mnóstwo tu bardzo szczegółowych, pełnych kwiecistych porównań opisów i niewiele poza tym.
Warto w tym momencie podkreślić, że polskie wydanie książki zostało podzielone na dwie nierówne części. Pierwsza liczy sobie nieco ponad 600 stron, druga raptem 300 i to właśnie w części drugiej czeka was sporo akcji i kilka niespodzianek. Myślę, że spokojnie można było obyć się bez kilkuset stron, a i tak udałoby się odpowiednio nakreślić psychiczne rozterki Nesty i jej próby powrotu do rzeczywistości.
Następnym problemem, jaki zauważyłem jest zbytnie skupienie się na dwójce bohaterów. Nesta i Kasjan zajmują dobre 90% lektury. Inne postacie, które wcześniej odgrywały ważną rolę w uniwersum stworzonym przez amerykańską autorkę, tutaj pojawiają się zazwyczaj na krótko, bardziej by uzupełnić fabułę. Złoczyńcy odgrywają znikomą rolę, aż do ostatnich rozdziałów, gdy w końcu zaczynają działać. Nie wiemy jednak jakie są teraz ich motywacje, czy cele. Sarah J. Maas za bardzo koncentruje się na perspektywie głównej bohaterki.
Dostrzegłem, że autorka zbudowała ciekawy, fantastyczny świat, ale z jakiegoś powodu Dwór srebrnych płomieni nie pokazuje nam jego kolejnych odcieni. Czytając najnowszą pozycję z cyklu, utykamy w miejscu. Dobrze, że książkę czyta się naprawdę łatwo i szybko, gdyż perspektywa spędzenia dłuższego czasu z użalającą się Nestą i jej nudnymi dniami mogłaby doprowadzić mnie do wyrywania włosów z głowy.
“Dwór srebrnych płomieni” Sarah J. Maas została podzielona na dwie części, pierwsza część miała premierę 10 listopada, zaś część druga ma mieć swoją premierę 24 listopada, jest to książka, której nie mogłam się doczekać. Pewnie większość z was wie, że moją ulubioną autorką jest Sarah J. Maas, nie potrafię zdecydować, która seria jest lepsza, która jest bliższa mojemu sercu. Dwory mnie urzekły, choć miałam z nimi trudne początki, zaś Szklany tron niekiedy mnie przemęczył ilością książek. Na temat Księżycowego miasta zaś nie mogę się w pełni wypowiadać, ponieważ nie jest to zakończona seria. Wiele opinii już słyszałam o “Dworze srebrnych płomieni”, większość jest bardzo nie przychylna, lecz dla mnie to była książka wspaniała. Odczułam dużą różnicę wobec poprzednich tomów Dworów, lecz sama autorka zapowiedziała, że tą książką odchodzi od książek dla młodszych czytelników, tym razem kieruje ją dla starszych czytelników i przede wszystkim bardziej dojrzałych. Duża doza erotyzmu i wulgarności sprawia, że większości książka się nie podoba, lecz ja czuję się zaprawiona w takich lekturach dzięki licznym erotykom, które czytam pomiędzy fantastyką. Na początek opowiem co nieco o nowej nowelce z uniwersum Dworów Sarah J. Maas.
“Mało brakowało, a odsłoniłby przed nią serce, które zapewne wyszarpnęłaby mu z piersi.”
Główną bohaterką jest Nesta Archeon, najstarsza siostra księżnej Dworu nocy Feyry. Ta zimna, dumna i tak bardzo wybuchowa kobieta po wojnie z Hybernią zamknęła się w swoim świeci, nie liczy się dla niej nic innego jak picie do nieprzytomności i zabawianie się co noc z innym mężczyzną. Nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca w tym świecie, w którym tak dobrze odnalazła się jej najmłodsza siostra, od chwili, w której wrzucono ją do Kotła jej złość nie znajduje ujścia, nie potrafi znaleźć w sobie ani odrobiny ciepła, nawet dla najbliższych. W momencie, gdy pewnej nocy zabalowała bardzo konkretnie, jej bliscy chcąc jej pomóc zsyłają ją do miejsca na tyle odosobnionego, że Nesta ma czas i sposobność na przemyślenia nad swoim życiem. Towarzyszem w jej “wygnaniu” jest Kasjan, z którym łączą ją ogniste spojrzenia oraz iskry, które między nimi przeskakują. Dwór Nocy po raz kolejny zmaga się z niebezpieczeństwem na horyzoncie, zdradzieckie ludzkie królowe nie skończyły knuć, zagrażając wszystkim Dworom oraz ludziom.
Mimo tego, że nie mogłam się doczekać tej książki, bałam się tego co przygotowała autorka. Nienawidziłam Nesty, życzyłam jej najgorszego, zadufana w sobie kobieta, która nie potrafi kochać. Po lekturze tej książki nie powiem, że uwielbiam ją, ale toleruję, udało mi się ją zrozumieć a autorce udało się pokazać ją z innej strony. Nesta przeszła ogromną przemianę, autorka ukazała nam jak naprawdę była zraniona i zmanipulowana. Jak bardzo pochłaniał ją jej ból i nienawiść w większości do samej siebie.
O reszcie bohaterów nie ma co wspominać, bo znam ich od kilku tomów i zachwycam się nimi wszystkimi, lecz dwie nowe postacie, które wypłynęły dzięki Neście to tak odmienne od niej charaktery a w dodatku tak ciepłe i zranione, że idealnie pasują do tej historii.
Ta część obfituje w bardzo obrazowo przedstawione sceny seksu, sceny te są napisane dość wulgarnie, jak dla niektórych czytelników, lecz dla mnie te sceny są jak z dobrego erotyku. Brakuje mi informacji na książce, że jest ona przeznaczona dla dojrzalszych czytelników. Wiele fanów twórczości Maas nie jest w odpowiednim wieku na taką lekturę i może się bardzo zdziwić podczas lektury tej książki.
Podsumowując w największym skrócie to muszę powiedzieć z ręką na sercu, że polecam tę część jak i następną, ponieważ fabuła tak się rozwija, że nie można wytrzymać i chce się od razu przeczytać kolejną część. Nie będziecie się przy niej nudzić, akcja pędzi, co chwile dzieje się coś, co powoduje szybsze bicie serca i nie chodzi tu o sceny miłosne Nesty.
Jak cudownie było wrócić kolejny raz do świata Rhysa i Feyry. Choć tym razem historia opowiedziana jest oczami Nesty i Kasjana. Szczerze mówiąc bardzo mi się to podoba, bo od samego początku byłam ciekawa czym kieruje się Nesta. A także od samego początku uwielbiam Kasjana. Po tym tomie moja miłość do niego jest jeszcze większa. ?
Jak mi brakowało tych bohaterów. Nie wiem czemu tyle czasu zwlekałam z przeczytaniem tej książki. ? Kolejna powieść od Maas, która jest przecudowna! Kolejna, która wzbudza ogromne emocje. Na koniec to się nawet popłakałam, ale to przy książkach autorki jest nieuniknione w moim przypadku. ?
Bohaterowie znowu muszą się mierzyć ze swoimi wrogami. Akcja jest ciągła, zawiła i ciężko dojść jak sytuacja dalej się potoczy, gdyż Maas lubi mieszać. A co za tym idzie w drugiej części może coś nieźle wybuchnąć. Aż się boję. ?
Takie książki to można czytać bez końca. Wciągają na maxa, zapewniają nie lada przygodę i sprawiają, że nasze emocję sięgają nieba. Uwielbiam i polecam ogromie!
Nawet nie macie pojęcia jak ostatnio udaje mi się pokochać większość książek po które sięgam! Nie wiem, czy to dobra aura, czy po prostu faktycznie są dla mnie naprawdę dobre. Na skład mojego wielbienia złożyła się tutaj miedzy innymi szata graficzna książki. Każdy nowy rozdział zapoczątkowuje jakby ogon smoka, który oddaje kliamtyczność powieści. Zapewniam, że nie wiedziałam czego mogę się tu spodziewać, gdyż nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki. A słyszeć i samemu czytać, to bardzo wielka różnica. Na całe szczęście każdy z nas ma inny gust czytelniczy, dzięki któremu nasze opinie mogą się wzajemnie nie tylko różnić, ale i odkrywać coś, czego sami moglibyśmy nie dostrzec.
Ja jako recenzentka niedługiego stażu zawsze unikam wcześniejszych recenzji książek, które sama będą miała przeczytać. Wolę zawsze przejść przez to pierwsza i dopiero pod koniec ewentualnie zerkam czy ktoś miał swoje spostrzeżenia inne od mojego. To znacznie ułatwia kontakt z książką.
Po drugie po prostu kocham druczek jakim jest ona wydana. Jest duży, przejrzysty ze średnia ilością dialogów. Spotkamy tu postacie którym daleko od ideału, ale i taką, która nim była. To, co przeszła Nestra, to prawdziwa walka nie tylko o życie, ale i własne ja. Bardzo się zmieniła. Wciąż pamięta co sprawiło, że doznała traumy. Każda strata jest dla nas bolesna, jednak trzeba sobie z nią jakoś radzić. Jej to niezbyt wychodzi. Dodatkowo znajdzie się tu również osoba, która doprowadza ją do szewskiej pasji. Bardzo ciężko jest w tym świecie utrzymać pokój, tym bardziej, że zacne królowe, które kłamią częściej niż ja zmieniam skarpetki, zawarły nowy sojusz. Pozostaje tylko walczyć o swoje, jednak jak tego dokonać, kiedy w grę wchodzą osoby, które są swoimi przeciwnościami? Lecz czy istnieje coś, co może sprawić, że ocalą swój świat?
Niby nie ma tutaj wiele żartów, jednak bohaterowie posiadają poczucie humoru. Oczywiście nie wszyscy. Potrafią się mądrze wypowiadać, ale i dość prostacko. Potrafią traktować kopulację jako przygodę, przy czym ranią innych. Teraz tym bardziej ciekawi mnie część druga:-)
Ta część była zupełnie o niczym. Nic się w nim ciekawego nie działo. Ta część to typowy erotyk.
Oszałamiający czwarty tom serii Dwór cierni i róż. Niezgłębiona potęga. Dwa żywioły. Jedna walka. Nesta Archeron, odkąd została wepchnięta do Kotła...
Bryce Quinlan i Hunt Athalar wraz z wierną drużyną przyjaciół i tych, którzy ich wspierają, wchodzą na nowy poziom gry. To już nie jest tylko bunt przeciwko...
Przeczytane:2023-05-07,
Seria o Dworach autorstwa Sary J. Maas nie należy do moich najukochańszych cykli - przyznaję to bez bicia. Jakoś nie po drodze mi z miłością do głównej bohaterki i jej ukochanego. Tak, nawet Rhysand nie zdołał rozbudzić we mnie większych emocji. Dwór srebrnych płomieni obiecywał mi jednak powiew pewnego rodzaju świeżości w tej historii. Czy historia Nesty, czyli jednej z najbardziej antypatycznych postaci mnie wciągnęła? O tym w tej recenzji.
Nesta od zawsze miała w sobie pewnego rodzaju dumę i upór. Jej zamknięte serce nie pozwalało dopuszczać do siebie kogokolwiek, nawet siostry. Od momentu, gdy wbrew swojej woli została przemieniona w Fae, próbuje jakoś się odnaleźć w tej nowej i piekielnie trudnej rzeczywistości. Jej zainteresowaniem cieszy się Kasjan – wojownik Dworu Nocy. On jako jedyny potrafi rozpalić serce Nesty, jednak ich temperamenty niekoniecznie mogą iść ze sobą w parze. Czy w przypadku wybuchu kolejnej bitwy będą w stanie powstrzymać swoje uczucia i stanąć do walki ramię w ramię?
Powiem szczerze, że początek książki, choć rzeczywiście w pewnym stopniu mnie zaciekawił, to jednak nie zdołał do siebie przekonać na tyle, bym zechciała z niecierpliwością przewracać kolejne strony. Przyznaję, zrobiłam sobie kilka dni przerwy i dopiero po tym czasie wróciłam do tego tytułu - już z lżejszą głową. Od tamtego momentu zaczęłam wręcz pochłaniać kolejne rozdziały, a historia Nesty i Kasjana z każdą kolejną chwilą rozbudzała moją miłość.
Główna bohaterka nie należy do tych najsympatyczniejszych, a jej odzywki i ośli upór potrafiły wzbudzić we mnie morze irytacji. Z czasem jednak zaczęłam widzieć w niej wiele cech, które gdzieś tam sama posiadam i ten aspekt sprawił, że. Nestę po prostu zaczęłam bardziej lubić. Jest to postać, która rzeczywiście wiele przeszła w życiu, a strach o to, jak będzie wyglądać jej życie, zaowocował tym, że kobieta zamknęła się na różne rzeczy, tak by za wszelką cenę uniknąć m.in. bólu. Myślę, że dla wielu z nas brzmi to bardzo znajomo.
Kasjana było tutaj sporo, ale jednak nie na tyle, bym mogła z precyzją napisać o nim obszerniejszy akapit. Postać ta została wykreowana poprawnie i momentami czułam pewnego rodzaju przywiązanie (takie, jak czujemy, przywiązując się do ulubionych bohaterów), ale było to jedynie fragmentaryczne, nad czym ubolewam najbardziej. Cala moja nadzieja w drugiej części tego tomu - może tam dostanę Kasjana w lepszym wydaniu i będę mogła napisać, że poczułam się do niego... przywiązana?
Nie będę ukrywać, że Dwór srebrnych płomieni zdecydowanie odmienił moje postrzeganie całej serii o dworach. Choć nie wszyscy są zachwyceni tą historią, to ja po prostu ją pokochałam - Nesta i Kasjan mimo wszystko mają w sobie coś, co po prostu mnie do nich przyciąga i chwyta za serce. Nastawiam się już na lekturę drugiej części i mam nadzieję, że będzie ona równie dobra (a może nawet i lepsza).
Jeśli poszukujecie książki z wątkiem fantasy oraz romansu hate-love, to koniecznie zainteresujcie się tą pozycją.