Nocni Łowcy, Supernatural, Caraval – brzmi znajomo?
Sięgnij po serię Circus Lumos i daj się oczarować!
Alicja jest w ostatniej klasie liceum, do tej pory jej życie przebiegało spokojnie, by nie powiedzieć, że nudno. Jednak los bywa przewrotny, a seria nieprzewidzianych zdarzeń rzuca ją na głęboką wodę magii i miłości. Kiedy poznaje Hadriana z Circus Lumos, wie, że nic nie będzie takie jak dawniej.
Demony atakują waszą duszę, niszczą was od wewnątrz. Budują w ludziach zło i tak zakorzeniają się w świecie. Im więcej w ludziach ciemności, tym ciemniejszy robi się świat. Im bardziej się im poddajecie, tym są silniejsze. Pokonać je można tylko swoją własną światłością. Sercem.
źródło opisu:
źródło okładki:
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-10-25
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Król Kier
Język oryginału: polski
Nawet nie przypuszczacie, jak wiele osób ostrzegało mnie przed tą książką. Co rusz słyszałam (lub czytałam): „Ola, nie ma co sobie psuć nerwów. Są znacznie lepsze młodzieżówki, na któryś mogłabyś skupić uwagę. Odpuść, proszę”. Ale ja – jak zwykle – zbagatelizowałam te słowa. Bo przecież nie byłabym sobą, gdybym nie chciała zrobić komuś na złość. No i mówiąc krótko: dostałam za swoje!
MUSZĘ PRZESTAĆ BYĆ TAKA UPARTA!
Lekturę tej książki śmiało mogę przyrównać do spaceru na bosaka po potłuczonych szkłach, gdzie co rusz nadziewałam się na jakiś ostry, przeszywający mnie na wskroś odłamek. Po prostu czytałam ją i nie dowierzałam temu, jak przy tak – nie bójmy nazywać się rzeczy po imieniu – oklepanej fabule można było jeszcze bardziej ją spłycić. Nie zrozumcie mnie źle, ale niestety „Król Kier” może bardziej pochwalić się przerysowaniami, widocznymi z paru kilometrów schematami oraz niedopracowaniem fabularnym, niżeli czymś innowacyjnym. Pomijając już fakt, że wyraźnie dało się odczuć głęboką inspirację „Miastem Kości” pani Cassandry Clare (wiecie, sytuacja w klubie, i nie tylko ona...), gdzie to prawie podchodziło pod plagiat, to jeszcze miałam nieodparte wrażenie, jakby autorka sama nie wiedziała, o czym ma właściwie pisać. Nagromadziła tutaj tak wiele wątków, że gdzieś po drodze padł jej pisarski GPS i się nieźle przy tym pogubiła. Przykład? Nasza „przeurocza” Alicja, po fast foodowej uczcie, bardzo obawiała się skoku wagi. I to jeszcze chwilę przed studniówką, co mogłoby grozić tym, że nie zmieściłaby się w kreację przygotowaną na tę okoliczność. Tylko szkoda, że parę (lub paręnaście, w tej książce czas raz przyśpieszał, a raz spowalniał) dni wcześniej zamówiła z przyjaciółką po dużej pizzy dla każdej z nich. Oczywiście później wyszło jak wyszło, jednak czemu wtedy nie martwiła się możliwością spożycia aż tylu nadprogramowych kalorii? Także nie mogłam doczekać się tej chwili, kiedy cyrkowa magia rozczapierzy swoje paluchy i naznaczy strony swoją potęgą. I już, kiedy była zapowiedź tej ekscytującej chwili, pani Aleksandra Polak upchnęła kolejne elementy w fabule, spychając ten wątek na bok, gdzie leżał smutny i pochrumkiwał z żalu nad swym marnym losem. „Kwii, kwii”, powtarzał jak mantrę Circus Lumos, „Kwii, kwii...”.
Nie powiem, w niektórych momentach autorce udało się mnie żywnie zaciekawić poczynaniami naszej „inteligentnej inaczej” Alicji (przepraszam za to wyrażenie, ale ta dziewucha zbyt wiele razy dawała popis swojej głupoty, bym mogła ukazać ją w znacznie innym świetle). Ba, nawet w takich momentach w mojej głowie świtała myśl, iż „po burzy zawsze wychodzi słońce”, ale za każdym razem moja radość była przedwczesna. Wrażenie déjà vu oraz mnożąca się jak przykłady na tablicy podczas lekcji matematyki absurdalność pewnych zdarzeń powoli przekraczały śmiertelną dawkę. I jak wcześniej przeklinałam pod nosem na wątki szkolne (czułam się przy nich tak, jakbym oglądała przereklamowane filmy dla zakompleksionych nastolatek), które zostały całkowicie wyolbrzymione, tak gdy nadeszła wiekopomna chwila z gwałtownie wybuchającym uczuciem między Alicją i Hadrianem... A kiedy jeszcze doszła do tego sympatyczna przewidywalność... Wtedy miałam olbrzymią ochotę przetestować, czy te skrzydełka przy książce są użyteczne i ujrzę, jak „Król Kier” odlatuje. I to możliwie jak najdalej ode mnie! W sumie dalej mam na to chrapkę...
CZY ONA ABY NA PEWNO LADA MOMENT KOŃCZY SZKOŁĘ? I TO NA DODATEK ŚREDNIĄ?
Spotykałam na swojej czytelniczej drodze niezbyt rozgarnięte, niegrzeszące inteligencją bohaterki, jednak żadna z nich nie przebija Alicji! Ta narzekająca na zbliżającą się maturę, wyobrażająca ją sobie jako największy koszmar świata (w tym momencie studenci polecają ci poznać smak sesji) nastolatka niejednokrotnie doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Irytująca jak mało kto, zachowująca się jak poznająca smak „dorosłości” gimnazjalistka, uczennica ostatniej klasy licealnej na profilu matematyczno-fizycznym (gdzie co krok powtarzała, jaka to fizyka jest nudna – bo przecież w każdej innej placówce nie ma zupełnie innych mieszanek przedmiotowych, które by jej lepiej pasowały) niejednokrotnie powodowała, że miałam ochotę ją udusić. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy jej adorator, Hadrian, tłumaczył jej, ile wysiłku wkładają w to, aby móc stanąć do walki z wrogiem, kiedy ona wyskoczyła z tekstem, że też się nadaje, bo kiedyś, będąc małym dzieckiem, pobiła w piaskownicy trzech chłopaków? Alicja, serio? Może to miało za zadanie rozweselić czytelnika w tak napiętej sytuacji, ale u mnie wywołało jedynie rytmiczne uderzanie się książką w czoło. Nawet pamiętam, że nuciłam coś takiego: Za co? Za jakie grzechy? Co ja takiego zrobiłam? A jeżeli chodzi o samego Hadriana, to jego kreacja również nie powaliła mnie na kolana. Jak jeszcze na początku myślałam, że może on uratuje sytuację i podciągnie co nieco moją ocenę na temat bohaterów, tak po czasie zrozumiałam, że nie mam na co liczyć. Może będę się powtarzać, ale zalatywało od niego tym słynnym rozcieńczonym kisielem, lecz tym razem wlano znacznie więcej wody.
Również przyjaciółka Alicji, Julia, nie zdawała się zbytnio od niej odbiegać, jeżeli chodzi o inteligencję. Chociaż jej rola w książce stopniowo zanikała, kiedy wątek miłosny (od czasu do czasu przeplatany czymś, co poniekąd można nazwać magią) skradał coraz więcej miejsca, to jednak ciężko zapomnieć coś, co mnie totalnie załamało. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy nadeszła wiadomość o tym, że Julia została przyłapana na całowaniu się z chłopakiem na szkolnym korytarzu. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że znała go zaledwie dwa dni, a już od samego początku powtarzała, że to wielka miłość! W ogóle miałam nieodparte wrażenie, że inspiracją do wykreowania niektórych bohaterów stały się... kawały. Tak, nie musicie przecierać oczu – po prostu część z nich zachowywała się tak komicznie, że kabarety prawie mogłyby ich uznać za konkurencję. Prawie, bo gdyby przekomarzanki w wykonaniu rodziców Alicji czy też „wariacje” jej kuzynów byłyby skeczami, to byłabym pierwszą osobą, która obrzuciłaby scenę pomidorami i czym prędzej uciekła od tej katastrofy. Dopiero kiedy na scenę weszły czarne charaktery, odczułam, że ktoś tu wreszcie zasługuje na miano człowieka, a nie zaprogramowanego robota, chociaż i tak dalej to nie było to, o czym marzyłam. Jednakże najbardziej zaintrygował mnie sam Tristan, który stanowił dla mnie największą zagadkę. Przedstawiony jako największy potwór, łaknący rozlewu krwi przeciwnik Circus Lumos, ukazał zupełnie inną twarz, tylko czy... to nie była sztuczka?
MOŻE JAKAŚ ZRZUTKA NA NOWY GPS DLA AUTORKI?
Mogę narzekać na niezbyt porywającą fabułę... mogę jęczeć z powodu źle wykreowanych bohaterów... mogę przeklinać na oklepane jak pośladki nieuka po wywiadówce schematy... jednak jestem w stanie znaleźć coś, co spowodowało, że nie wyrzuciłam tej książki przez okno. Oprócz lekkiego pióra i widocznego gołym okiem potencjału na stworzenie czegoś bardziej dopracowanego, doceniam to, że pani Aleksandra Polak nie poszła w ślady swoich koleżanek po fachu i akcja „Króla Kier” toczy się właśnie u nas, w Polsce. Naniosła na strony magię Gdańska, które od lat przyciąga tłumy turystów nie tylko swoją majestatycznością, ale również historią. Może nie ukazała go z tak wielu stron, jak bym chciała, aczkolwiek liczy się samo to, że dała mu szansę. Jednakże zastanawia mnie, skąd pomysł na to, aby uczennice liceum bezpardonowo chodziły po szkole w butach na obcasach. Co jak co, ale nawet w szkole średniej obowiązuje zmiana obuwia... Także zastanawia mnie fakt, czemu nikt nie zainteresował się, że dość okazały dom, który dotąd stał pusty, nagle został zamieszkany. Na pewno ktoś wiedział o jego istnieniu, bo jakby nie patrzeć w naszym kraju bardzo dobrze ma się coś takiego, jak eksploracja miejska (czyli słynny Urbex), gdzie celem bywają właśnie takie miejsca!
Podsumowując, tę młodzieżówkę mogę bezceremonialnie zatytułować „Książkową Femme Fatale”. Dlaczego? Otóż wabi ona swym pięknem ofiary, znaczy się czytelników, omamia je obietnicą udanej lektury, lecz przynosi im jedynie zgubę. Mówiąc szczerze, myślałam, iż oszukam przeznaczenie i będę mogła tym wszystkim ludziom powiedzieć, jak bardzo się mylili. Niestety „Król Kier” to kolejna książka, która mnie zawiodła. Miała być magia, wyszło krętactwo, dlatego też, czym prędzej chcę o niej po prostu zapomnieć...
To jest pierwsza książka, po której mi smutno. Może zabrzmieć ostro, ale smutno mi, że napisała to Polka.
Alicja jest zwyczajną nastolatką uczęszczająca do liceum i przejmującą się nadchodzącą maturą. Ma chłopaka, Maksa, ale ten zaczyna się ostatnio dziwnie zachowywać, a Alicja nie wie, co się stało (chociaż my domyślamy się już na samym początku). Razem z najlepszą przyjaciółką, Julią, wybiera się do cyrku, gdzie znajduje mnóstwo ciekawych gadżetów, które wydają się być magiczne oraz poznaje przystojnego chłopaka o osobliwym imieniu, Hadriana. Od razu wpada jej w oko, ale przecież ona wciąż jest z Maksem. Hadrian powoli wprowadza Alicję w swój świat, który jednocześnie może ją zafascynować i śmiertelnie wystraszyć.
Ostatnio czytałam same dobre książki polskich autorów, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie jest z nami tak źle i potrafimy stworzyć coś oryginalnego. A potem pojawia się to. Sklejka wszystkiego, co już było, w dodatku za granicą, w dodatku wyraźnie to widać. I nie chodzi mi o schematy, chociaż one też zostały nieporadnie powielone. Słyszałam, że jest podobieństwo do Zmierzchu, ale nie sądziłam, że zauważę je nawet ja, osoba, która czytała Zmierzch x lat temu i pomięta tylko ogólny zarys. Hadrian i jego rodzinka, oprócz posiadania super mocy, zostali też łowcami demonów (Dary Anioła raczej były główną inspiracją), co było zupełnie niepotrzebne, ponieważ łowów jako takich nie dostajemy i musimy wierzyć Hadrianowi na słowo. Alicja została wykreowana naprawdę okropnie, tutaj przejmuje się maturą i w ogóle, jak to ona zda, a później ma już to gdzieś, bo Hadrian. Tutaj podnieca się studniówką, czy wyjściem, jak to ona się ubierze i pomaluje, a później szykuje się w ostatnie dziesięć minut, bo się zagapiła. Była naprawdę naiwna i infantylna, nie wiem, co autorka chciała z niej zrobić, ale nic dobrego nie wyszło. A jej wynurzenia miłosne na temat Hadriana naprawdę były żenujące.
Akcji albo nie ma, albo trwa dwie-trzy strony. Właściwie w tej książce nic się nie dzieje. Miała potencjał, miała naprawdę fajny pomysł z Hadrianem i Tristanem, i tą całą przepowiednią (choć mam wrażenie, że to też już gdzieś słyszałam), ale zrealizowana została źle. Gdyby autorka skupiła się na tym, co jej, z pewnością wyszłoby to oryginalniej i nieco lepiej, chociaż styl pisania też nie powala. Opisy są płaskie i zwyczajnie nudne. Niektóre wątki, miałam wrażenie, że były wciśnięte na siłę, zapychacze, które nic nie wnoszą. A te, które wnosić powinny, wydawały się wymuszone, nienaturalne. Alicja zaś ogranicza się do myślenia o Hadrianie, więc nie ma wiele do zaoferowania. Plusy? Szybko się czyta. Tyle.
Nie zaznaczałam nawet cytatów, bo nie znalazłam nic ciekawego, dlatego posilam się tym, co znajdę w internecie. Nie wiem, czy sięgnę po następną część, może z ciekawości, zobaczyć, czy autorka poprawia to, co złe, czy to ignoruje. Zazwyczaj staram się być wyrozumiała dla debiutów, ale tutaj po prostu nie potrafię.
Ostatnimi czasy, po wielu latach niechęci do twórczości polskich autorów, stwierdziłam że nadszedł czas by dać im szansę. Stąd kiedy wydawnictwo Czwarta Strona zaczęło wydawać powieści napisane przez naszych rodowitych twórców w gatunku, który bardzo lubię oraz w oprawie, która zachwyca na półce - wiedziałam, że to coś dla mnie. Kroniki Jaaru nie podbiły mojego serca, jednak dałam szansę dziełu Aleksandry Polak - Król Kier. Tym razem muszę przyznać, że moje wrażenia są o wiele lepsze.
Król Kier to debiutancka powieść polskiej autorki. Na okładce została określona jako połączenie Supernatural, Nocnych Łowców i Caraval. Już z góry muszę was uprzedzić, że redaktorzy dość niefortunnie dobrali te porównania. Fabuła książki zawiera dużo magii, lecz pierwsza część serii Circus Lumos nie o tym opowiada.
Za jedno muszę autorce podziękować. W końcu, po wielu latach przestałam mieć uraz do polskich imion i miejsc w książkach. Za samo to powinnam jej wysłać tabliczkę czekolady (albo kilogram ziaren kawy, która pozwoli pisać po nocach?). Cała akcja dzieje się w Gdańsku, podczas okresu wyczekiwanego przez licealistów - studniówki.
Pierwsze rozdziały książki przybliżają nam życie głównej bohaterki i jej znajomych. Niestety charakter Alicji i jej problemy życiowe nie były zbyt interesujące. Nie można jedynie odmówić bohaterce humoru i zabawnych sytuacji. Dla mnie to on w powieściach młodzieżowych ma duże znaczenie i bardzo doceniam to, że autorka dopasowała poziom żartów i śmiesznych sytuacji do całej konstrukcji bohaterów. Można uznać Alicję za typową damę w opałach, ale takie postacie bardzo łatwo skradają serce czytelnika i tym razem mimo wszystko było podobnie. Możemy nienawidzić Belli, ale nie wyobrażamy sobie Edwarda z nikim innym.
Zresztą to porównanie nie jest umieszczone bez przyczyny. Dla mnie forma prowadzenia fabuły przywodzi mi na myśl Zmierzch. Nie piszę tego w złej wierze, bardzo lubię książki Stephenie Meyer i mam do nich ogromny sentyment. Jednak mam wrażenie, że w Królu Kier zastosowano zbyt dosadnie schemat, który tak dobrze przyjął się w serii o wampirach. W skrócie chodzi o to, że duża część książki opowiada po prostu o spotkaniach Alicji i Hadriana - członka tajemniczej trupy cyrkowej. Moment, w którym fabuła powinna się rozwinąć, był bardzo niedopracowany i całe wprowadzenie do historii niezbyt miało sens. Niestety później autorka próbowała chyba nadgonić akcję i po mdłym początku, nagle w ciągu kilkunastu stron mamy natłok wydarzeń. Za dużo szybkich scen sprawia, że czytelnik z każdej strony bombardowany jest innym miejscem, postacią czy dialogiem, przez co momentami nie jest pewien o czym właściwie czyta.
Mimo wszystko sam pomysł na książkę zachwyca. Wykorzystanie cyrku i zamiana wyrzutków w ukrywających się rycerzy jest naprawdę ciekawym podejściem do cyrkowego motywu. Mimo dość widocznych błędów i niedociągnięć, książka Aleksandry Polak jest dobra. Pierwsze części zawsze są trudne do napisania przez fakt, że muszą ukazać czytelnikowi świat, w którym wszystko się dzieje, bohaterów oraz na tyle tajemnic, żeby chciał sięgnąć po kolejną część. Ja z wielką przyjemnością będę wyczekiwać drugiego tomu Circus Lumos. Myślę, że autorka może nas bardzo pozytywnie zaskoczyć i wyróżnić się na tle polskich twórców Young Adult/Fantasy Young Adult.
Kocham cyrk. Właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po "Króla kier". Uważam, że w świecie literatury naprawdę brakuje książek, które poruszałaby tematykę cyrku. A przecież to daje tak dużo możliwości! Aleksandra Polak miała bardzo dobry pomysł na fabułę, ale czy treść jest równie piękna jak okładka?
Choć "Króla kier" czytałam z przyjemnością, nie mogę dać tej książce najwyższej noty. Po pierwsze, ubolewam nad tym, że tego cyrku jest tu po prostu za mało. Co to znaczy? Autorka przedstawia czytelnikowi całą trupę cyrkowców, którzy tak naprawdę są prawdziwymi magikami, ale to wszystko... Miałam nadzieję na przynajmniej jeden porządny opis występu cyrkowego. Kolorowe namioty, balony w kształcie zwierzątek, akrobatki "bez kręgosłupa", tajemnicze pokazy iluzjonistów... Niczego takiego nie było w tej książce! Oczywiście, magii nie brakuje. Ale zapewniam Was, że poczujecie niedosyt i w tym przypadku nie będzie to pozytywne uczucie.
Fabuła jest wciągająca, choć moim zdaniem można było ją trochę bardziej pokomplikować. Nie mogę Wam zdradzić niczego konkretnego, ale powiem tylko, że w którymś momencie fabuła mogła ulec drastycznej zmianie. Wystarczyło wprowadzić tylko jeden element... Autorka jednak miała inny pomysł i mam nadzieję, że rozwinie go bardziej w drugim tomie.
Choć "Król kier" nie zadowolił mnie w 100%, nie chcę Was do niego zniechęcać. Podobał mi się na przykład wątek romantyczny, licealny klimat czy pewne prawdy, które z czasem odkrywa główna bohaterka. Znajdziecie tu świetny opis studniówki, który z pewnością na długo zapamiętacie. Przy okazji przypomniałam sobie swoją studniówkę, którą miałam przecież nie tak dawno temu. :) "Króla kier" polecam przede wszystkim osobom niewymagającym jeżeli chodzi o literaturę fantastyczną. Jest to naprawdę ciekawa historia, ma duży potencjał. Mam nadzieję, że drugi tom okaże się strzałem w dziesiątkę i będzie na tyle dobry, że wszyscy zapomnimy o tych niedociągnięciach z "Króla kier". ;)
Uwielbiam tą książkę, fajnie że napisała ją polka. Ogólnie książka opowiada Alicji. Kiedy na jej studniówce widzi że jej chłopak Max zdradza ją z inną, nie może w to uwierzyć i zamyka się w sobie. Jej najlepsza przyjaciółka - Julia namawia ją do pójścia do cyrku "Circus Lumos" spotyka tam pracującego przystojnego blondyna, o nie typowym imieniu - Hadriena. Zakochują sie w sobie, pewnego razu gdy jest w klubie ze swoim "chłopakiem" Maxem, ese-mesuje z Hadrienem, po czym on zjawia sie na imprezie. 20-letni Hadrien po chwili całuje sie z Alicją, zauważa to Max i Alicja z nim zrywa. Hadrien po kilku dniach jest już chłopakiem Alicjii. Potem ujawnia jej że jest magikiem i zabija demony (cienie) które wzbódzają negatywne emocje. Więcej już nie spoileruje, z czystym sercem polecam wam tę książke JEST CUDOWNA
Czy jest tu ktoś kto będąc dzieckiem nie był zafascynowany cyrkiem choć przez chwile? Te pokazy, sztuczki, akrobacje już same w sobie są niezwykle magiczne. A co dopiero gdyby przenieść je do świata fantazji! Myślicie, że cyrk zyskałby na tym jeszcze więcej magii? Jeśli jesteście naprawdę gotowi się przekonać jakby to było to zapraszam Was do tajemniczego świata Króla kier.
„Są na tym świecie rzeczy, które nas krzywdzą, a pragniemy ich bardziej niż czegokolwiek innego. Umysł mówi: „Uciekaj” i już obracamy się, by biec, ale nogi prowadzą nas w drugą stronę.”
Debiutancka powieść Aleksandry Polak nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia. Wręcz nawet trochę męczyłam się z tą książką. Czytając jej opis spodziewałam się magicznej historii, która przeniesie mnie do enigmatycznego świata cyrku. Niestety już po kilku pierwszych rozdziałach zauważyłam, że ten wątek został całkowicie zdominowany przez życie uczuciowe głównej bohaterki. Ten zabieg sprawił, że zamiast dobrze zapowiadającej się fantastyki otrzymałam dość schematyczny i przewidywalny romans, przez co „Król kier” stracił odrobinę w moich oczach. Winę jednak za to w większości ponosi mój wiek. Wydaje mi się, że historia ta jest przeznaczona dla zdecydowanie młodszego czytelnika, który ma więcej wspólnego z poruszanymi tematami.
Na moją ocenę również bardzo duży wpływ miał początek książki. Bo o ile prolog mnie zachwycił to następne kilka rozdziałów sprawiły, że moja euforia szybko opadła. Aleksandra Polak zdecydowanie za dużo czasu poświęciła na wprowadzenie czytelnika do głównej fabuły. Dopiero tak naprawdę kilka ostatnich rozdziałów zaczyna nadrabiać braki z początku książki. Sytuacja w jakiej znaleźli się tam bohaterowie staje się bardziej intrygująca, mroczna i zarazem zaskakująca. Wszystko to za sprawą zastosowania motywu walki dobra ze złem oraz pojawieniem się czarnego charakteru. Na dodatek wreszcie zaczyna dziać się prawdziwa magia.
Drugim największym plusem „Króla kier” oprócz wspaniałego prologu są bohaterowie. Okazali się barwni, ciekawi i niezwykle rzeczywiści, chociaż autorka moim zdaniem trochę zbytnio wyidealizowała postać Hadriana.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspominała również o okładce, która idealnie odwzorowuje klimat cyrku. Już na pierwszy rzut oka widać, że każdy detal został pieczołowicie dopracowany. Nie wiem jak Czwarta Strona to robi, ale ich okładki zawsze zachwycają. Chyba nie będzie przesadą, gdy powiem, że pracują tam najlepsi graficy.
„(…) prawdziwa miłość jest inna. Jest dzika, surowa, i choć ogólnie jest do bani, muszę przyznać, że rzeczywiście zaskoczyła mnie swoim wyjątkowym pięknem.”
Choć „Król kier” nie jest bez wad to warto po niego sięgnąć i na własnej skórze poczuć tę odrobinę magii cyrku. Polecam zwłaszcza młodszym czytelnikom, ponieważ wydaje mi się, że zdecydowanie bardziej docenią tą historię.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Król kier” autorstwa Aleksandra Polak.
Szukaj mnie na:
http://tygrysica.tumblr.com/
https://www.instagram.com/tygrysicaa/
Alicja wiedzie życie przeciętnej nastolatki, którą czeka ostatni rok w liceum. Przed nią jeden z najważniejszych balów w życiu, na który postanawia wybrać się ze swoim chłopakiem. Okazuje się, że nastolatek, którego darzyła wielkim uczuciem pokazuje inną stronę swojego charakteru, czym łamie jej serce. Na Alicję czekają w najbliższym czasie egzaminy, więc chciała wieść spokojne życie bez żadnych niespodzianek. Niestety rozstanie z wybrankiem przysporzyło jej kilku nieszczęść, a dodatkowo je życie zawirowało, kiedy pojawił się w nim Hadrian. Już podczas pierwszego spotkania między bohaterami tworzy się specyficzna relacja. Nowy znajomy okazuje się być nietypowym nastolatkiem, co bardzo intryguje Alicję i dziewczyna pragnie poznać prawdę na temat jego życia.
"W ciągu jednej sekundy może zmienić się los całego świata,
w ciągu jednej sekundy życie może się pojawiać i może zniknąć na zawsze.
Jedna sekunda może być definicją całej wieczności, punktem zwrotnym dla wszechświata,
ale może też przeminąć w zapomnieniu."
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się, iż w książce poznam losy zwyczajnych nastolatków. Myślałam, że głównym wątkiem będą tutaj niestworzone istoty i specyficzne wydarzenia.Fakt, że do takich dochodziło, ale wszystkiego było z umiarem. Magia wkracza do akcji dopiero pod koniec książki i mi osobiście, to nie przeszkadzało.
Główna bohaterka została postawiona w nowej sytuacji. Wiedziała, że coś dziwnego charakteryzuje jej znajomego, ale nie miała dokładnie pojęcia o co chodzi. Musiała stopniowo zdobyć jego zaufanie i udowodnić, że może jej wyjawić wszelkie tajemnice. W związku ze stopniowo budowaną relacją między tym dwojgiem doszło do zakochania. Miłość jednak nie jest łatwa i człowiek spotyka na swojej drodze wiele niepowiedzeń. Alicja po raz kolejny zostaje zraniona i rozpacza po utracie ukochanego. Czy mimo wszystko będzie o niego walczyła? Jaki sens ma związek zwyczajnej nastolatki, z chłopakiem zajmującym się magią? Czy demony i istoty nadprzyrodzone zawładną jej życiem?
"Choć życie bywa ciężkie i okrutne,
powinniśmy świętować jego piękno,
gdy nadarzy się ku temu okazja."
Wiecie co? Po przeczytaniu "Króla Kier" porównałam tę pozycję do "Zmierzchu". Myślę, że nagle wzięło mi się to stąd, że spotykają się dwa światy, gdzie ludzie zakochują się i rozszyfrowują swoje tajemnice. Alicja otrzymała wiele informacji, których nie dowiedziałaby się w normalnym życiu. Dopiero pojawienie się "odmiennego" chłopaka wniosło wiele nowości do jej świata. Najpierw on ją rozkochał, ona miała już wizje i plany, a następnie on stwierdził, że ten związek nie ma szan. Znany model? Jak dla mnie Bella i Edward! :)
Książka lekka i przyjemna ale było w niej tak dużo podobieństw do "Darów Anioła" że aż raziło w oczy- wygląd Hadriana (identyczny jak Jace), miłość Konrada do Juliana (Alec-Jace), motyw demonów i te sprawy. Autorka wzorowała się na Cassandrze Clare bardzo, ale trochę jej jeszcze brakuje. Nie wiem czy sięgnę po kontynuację, zobaczymy ;) Plus za żartobliwe dialogi (zwłaszcza Edward!)
Król kier jest to debiutancka książka polskiej autorki Aleksandry Polak. O pisarce nie wiem za dużo ponieważ nie udało mi się znaleźć jakiś konkretnych informacji. Sama historia opowiada o Alicji, uczennicy ostatniej klasy maturalnej, która przygotowuje się do matury. Jej najlepszą i chyba jedyną przyjaciółką jest Julia. Pewnego dnia odwiedza wystawę cyrku Circus Lumos, który jak później się okazuje nie jest zwyczajnym cyrkiem, a osoby tam występujące nie są „normalnymi” ludźmi. Właśnie na tej wystawie poznaje Hadriana. To właśnie w tym momencie rozpoczyna się cała historia.
Na tyle okładki książka przyrównywana jest do Nocnych Łowców, Supernatural i Caraval. Znam każdy z tych tytułów i muszę przyznać, że co do tych dwóch ostatnich to mam wątpliwości to do Nocnych Łowców mogę tę książkę przyrównać. Chociaż styl pisania Clare dużo bardziej mi odpowiada.
O książce dosyć trudno mi dużo napisać. Jest to dobry debiut. Jednak podczas czytania przelatywała mi jedna myśl, że jest to książka bardzo poprawna, ale nic ponad to. Przez ponad pół książki nie dzieje się praktycznie nic ciekawego. Mamy opis spotkań Alicji z Hadrianem, jej przemyśleń i dni w szkole. Dopiero pod sam koniec zaczyna się robić interesująco, jest dużo więcej akcji. Mamy zdrady, walki i potwory. Liczę na to, że w kolejnym tomie właśnie to od akcji zacznie się książka. Co do samych bohaterów to można ich polubić, chociaż Hadrian to taki typowy idealny chłopak bez żadnych wad, a Alicja to typowa nastolatka, trochę niedojrzała i płytka. Co do samej oprawy książki nie mam żadnych zastrzeżeń. Bardzo podoba mi się okładka (uwielbiam fioletowy kolor), wstawki przy każdym rozdziale, to, że tak ładnie się błyszczy. Czarta strona przy wydaniu się postarała.
Podsumowując to wszystko. Książkę polecam tym co chcą przeczytać coś lekkiego z elementami fantastycznymi.
Mroczne intrygi, polowania na demony i czarna magia… Miłość i nienawiść jeszcze nigdy nie były sobie tak bliskie! Złowrogie moce oplatają członków...
Magiczny cyrk powraca. Ciemność znów atakuje. Takiego obrotu wydarzeń nikt się nie spodziewał! Alicja walczy o przetrwanie w mrocznych podziemiach...
"Demony atakują waszą duszę, niszczą was od wewnątrz. Budują w ludziach zło i tak zakorzeniają sie w świecie. Im więcej w ludziach ciemności, tym ciemniejszy robi się świat. Im bardziej się im poddajecie, tym są silniejsze. Pokonać można je tylko swoją własną światłością. Sercem."
Więcej