Były Mistrz Walk i jego ukochana uciekają ze Związku, aby rozpocząć wspólne życie na śnieżnej Północy, jednakże Przeznaczenie okazuje się silniejsze od marzeń. Przeszłość żąda od kochanków zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Severo, by ratować ukochaną, zostaje zmuszony do zawarcia krwawego paktu oraz wzięcia udziału w politycznej rozgrywce, której stawką jest tron Cesarstwa. Tymczasem Mrok, wykorzystując naiwność ukochanej byłego Mistrza, uwalnia się z wiekowego więzienia, by dopełnić zemsty i zmienić Los Kontynentu. Czy miłość może usprawiedliwić zbrodnię? Czy każdą krzywdę można wybaczyć?
Bohaterowie Klątwy Przeznaczenia powracają w drugim, zamykającym serię tomie. Zmierz się z ciążącą nad nimi klątwą i poznaj zakończenie ich historii.
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2018-10-25
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 777
Język oryginału: polski
"Ty jesteś moją Światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę
i już nigdy nie zbłądził."
Zakończenie pierwszego tomu wywołało w wielu czytelnikach niemałe zaskoczenie. Sama nie mogłam otrząsnąć się z szoku i zastanawiałam się jak autorki rozwiną rozpoczęty wątek, który zakończył Klątwę Przeznaczenia. Czytelnicy musieli długo czekać na kontynuację. W kilku zdaniach nie jestem w stanie opisać jakie pokłady determinacji, cierpliwości i wiary w swoje dzieło musiały włożyć Monika i Sylwia, bym wraz z innymi zagorzałymi fanami, mogła trzymać swój egzemplarz Korony Przeznaczenia w dłoniach. Udało się! Jadąc na ubiegłoroczne Krakowskie Targi Książki miałam możliwość osobiście poznać te dwie niezwykłe kobiety i wreszcie nabyć ich drugie papierowe dziecko.
Severowi i Ariadnie udaje się uciec z Ravillonu. Przed byłym Mistrzem Walk i Tahitanką maluje się przyszłość, w której będą mogli wreszcie prowadzić szczęśliwe, nieograniczone przez innych życie. Niestety, Severo by ratować ukochaną decyduje się zawrzeć krwawy pakt, który rzuca się cieniem na idyllę, która była na wyciągnięcie ręki. Nie informując Ariadny o cenie, którą przyszło mu zapłacić, postanawia wziął udział w walce, która wstrząsnęła całym Kontynentem. A to nie koniec problemów. W Ravillonie to Severo ustalał wszelkie zasady. Zdarzało mu się brać pod uwagę zdanie Tahitanki, jednak poza murami twierdzy wszystko może ulec zmianie. Czy Severo i Ariadna odnajdą się w nowej rzeczywistości? I czy miłość naprawdę może wybaczyć wszelkie błędy? O tym przekonacie się sięgając po Koronę Przeznaczenia.
Prawie osiemset stron za mną, a ja czuję niedosyt. I nie chodzi mi o to, że w książce czegoś zabrakło. Wręcz przeciwnie. Wsiąknęłam po raz kolejny w świat wykreowany przez Monikę i Sylwię. Odczuwałam tęsknoty Ariadny, zagłębiałam się z Severem w jego wewnętrzne rozterki, współodczuwałam ból targający Venem, poznawałam prawdziwe oblicze Tamiry, a także innych bohaterów, którzy pojawili się w książce. Wszystko ze sobą współgrało. Klątwa Przeznaczenia była dobra i z pewnością kiedyś jeszcze do niej wrócę, jednak drugi tom był lepiej dopracowany jeśli chodzi o dialogi bohaterów oraz spójność. Są niespodziewane zwroty akcji, niektóre bardzo bolesne o czym z pewnością przekonały się osoby, które są już po lekturze powieści.
Relacja między kochankami nabiera nowego kształtu. W Związku oboje mogli pozwolić sobie na większą swobodę. Severo, przywykły do tego, że robi to co chcę, nie może pogodzić się z tym, że musi podlegać dworskiej etykiecie. Ponad to osoba z którą zawarł pakt, przypomina byłemu Mistrzowi Walk, że czeka na swoją zapłatę... Początkowo miałam mieszane uczucia jeśli chodzi o decyzje, które podejmował Severo. Złościłam się, powstrzymywałam cisnące się na usta przekleństwa, aż wreszcie popatrzyłam na to z jego perspektywy. I wtedy wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Co do Ariadny - w poprzedniej części nie ukrywałam, że jest dla mnie za łagodna, zbyt wyrozumiała i zapatrzona w swojego ukochanego. W Koronie dalej Tahitanka jest zapatrzona w Severa, jednak widać strona za stroną, że przechodzi przemianę, dorośleje. Jest bardziej obiektywna, jednak nie zatraca w sobie romantyzmu, co sprawiło, że naprawdę ją polubiłam.
Bardzo podobała mi się postać Tamiry. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, czarodziejka potrafiła pokazać pazury. Oczytana, niesamowicie inteligenta i broniąca swoich racji, żyła według własnych zasad. Oddana przyjaciółka Ariadny urzekła mnie swoją osobowością. Z wypiekami na twarzy śledziłam jej losy.
Cudownie było ponownie przeżywać wzloty i upadki bohaterów. W Koronie Przeznaczenia znajdziecie miłość, pikanterię i wątki fantastyczne. Nie obędzie się bez uronionych łez, zarumienionych z emocji policzków, ale i smutku, podczas czytania niektórych scen. Czekam na Srebrnego Demona, a Wam, jeśli jeszcze nie czytaliście, polecam dać się porwać Przeznaczeniu.
Jak większość czytelników po cudownej lekturze Klątwy Przeznaczenia z niecierpliwością oczekiwałam momentu, kiedy będę mogła sięgnąć po jej kontynuację. W końcu nadszedł ten moment, choć przeczytanie tak opasłego tomu troszkę mi zajęło.
Arienne oraz Severo postanawiają uciec, myśląc, że to pozwoli im w pełni być szczęśliwymi. Jednak jak się szybko okazuje, przeznaczenie dosięga ich w każdym miejscu. Ich miłość skazana jest na ciągłe zawirowania i poświęcenia. Severo zrobi wszystko, aby chronić ukochaną. Biała Dama nieoczekiwanie skład mu pewną propozycję, na którą ten przystaje bez zawahania. Tylko czy będzie w stanie zapłacić tak wysoką cenę za życie ukochanej?
Muszę przyznać, że autorki po raz kolejny stanęły na wysokości zadania i napisały świetną powieść, którą czyta się z dużym zainteresowaniem i uwagą. To co mnie czasem gubiło to ogrom bohaterów występujących w powieści, miałam przez to często mętlik w głowie i zamęt. Na szczęście na ostatnich stronach mamy wpis bohaterów, więc bez problemu mogłam tam zajrzeć w każdej chwili.
Ariadna to nadal taka szara myszka, której brak wystarczającej pewności siebie. Ma ogromne serce, jednak czasem bywa zbyt naiwna. To co ją cechuje to niezwykła odwaga i ośli upór.
Postać Severo w dalszym ciągu jest mroczna, czasem wręcz nieokrzesana, choć w stosunku do swojej ukochanej jest opiekuńczy. Choć czasem nie podobało mi się jego zachowanie względem niej.
Oboje mają przed sobą jakieś tajemnice, które zamiast scalać ich związek, tylko go poróżniają. On myśli, że nic jej nie mówiąc o propozycji Białej Damy chroni ją, natomiast ona będąc ciekawą wszystkiego nie mówi mu czego tak naprawę pragnie i jak się czuje.
"Ty jesteś moją Światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę i już nigdy nie zbłądził."
Autorki zdecydowanie zadbały o to, aby czytelnik czytając takiego grubaska nie nudził się i nie zniechęcał. Akcja toczy się w miarę błyskawicznie, co chwilę coś się dzieje, poznajemy różnych bohaterów, którzy nie zawsze mają dobre zamiary. Za sprawą kart przenosimy się w magiczny, tajemniczy, ale i pełen intryg świat, który fascynuje swojego czytelnika z każdą kolejną przewróconą stroną. Nie zabraknie brutalnych scen, spisków oraz erotyki.
Miłość, której bardzo pragniemy nie zawsze ułatwia nam do jej dążenia. Czasem przeznaczenie ma dla nas inny los, sprawia, że musimy zmagać się z wieloma rzeczami, aby osiągnąć to, na czym tak bardzo nam zależy. W miłości nie ma miejsca na niedomówienia i tajemnice, bo w takim przypadku wszystko zaczyna się psuć, o czym zresztą przekonali się nasi bohaterowie. Pytanie powinniśmy sobie zadać: jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić w imię miłości? I czy to wszystko jest tego warte?
Zakończenie powieści totalnie zbiło mnie z nóg, bo nie bardzo mogłam połapać o co w nim chodzi.
"Korona przeznaczenia" to kolejne pełne akcji przygody niezwykłych bohaterów, które na wiele godzin wciągają nas w swój świat. Tajemnice, intrygi i niedomówienia, a także miłość wystawiona na próbę. Jeśli uwielbiacie świat fantasy, to koniecznie musicie przeczytać.
"Twoje wzruszenie, pani, dowodzi jedynie, że masz serce, które czuje i jest stęsknione miłości. Nie obwiniaj się za to. Każda z nas tego pragnie. "
Przeznaczenie rządzi się swoimi prawami, a to pokazuje los Ariadny i Severa, którzy chcieli uciec z Ravillonu. Zaistniała sytuacja wymaga od lwa złożenia mało realnej przysięgi okalanej dużą ilością krwi, aby móc zaznać spokój. Do tego dochodzi nieoczekiwane starcie polityczne, gdzie na szali leży tron Cesarstwa oraz Mrok, który wydostaje się na światło dzienne, przez naiwność wybranki serca Severa. Czy wszystko pójdzie w dobrym kierunku i tych dwoje zazna spokoju w swoich ramionach?
"Chociaż dzielą nas klątwy, nasze dusze łączy miłość, której nie jest w stanie rozerwać nawet sama śmierć..."
Wracamy do mrocznej Twierdzy i do naszych bohaterów, których losy w poprzednim tomie urwały się raptownie, w dość kryzysowej sytuacji. Na książkę czekałam ze zniecierpliwieniem, nie mogłam się doczekać, gdy znów wkroczę w ten brutalny świat i oto w końcu dostaje cegiełkę, która wypełniła mi ostatnie dni, zabierając mnie do mroźnych i klimatycznych miejsc.
W tej części, mamy możliwość poznać Ariadnnę trochę w innych okolicznościach niż poprzednio, ponieważ nie raz zagości ona w królestwie, które powinno być dla niej naturalnym miejscem. Przyznam się szczerzę, że w Koronie Przeznaczenia, dziewczyna przeszła chyba jakąś psychiczną metamorfozę, ponieważ ta dziewczyna momentami, swoją głupotą, naiwnością i małym móżdżkiem doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Po przeczytaniu kojarzę ją głównie z marudzenia o ślubie i marzeniu o życiu jak z bajki. I trochę dziwiło mnie jej podejście do całej sprawy, tym bardziej że wiedziała od początku jak rysuje się jej związek z Severem. Nie mniej jednak z drugiej strony ją rozumiałam, bo gdybym ciągle słyszała od swoich kuzynek, matki itd. że jestem starą panną, że chyba się do niczego nie nadaje, bo facet nie chce mnie za żonę, to bym siłą zaciągnęła tego mężczyznę pod ołtarz. A jeszcze jednym elementem na jej usprawiedliwienie jest to, że jej przeznaczony, ciągle okrywał się tajemnicami i wszystko zostawiał dla siebie. Podziwiałam mocno tę bohaterce, w końcowej fazie książki, ponieważ wykazała się ona jasnym umysłem i niezwykłą odwagą dokonując pewnej rzeczy, o której MUSICIE przeczytać sami.
Jeśli chodzi o Severa, to jakoś on się za wiele nie zmienił. Nadal nieziemsko przystojny, nadam o wielkiej sile, nadal uparty. Nie raz na kartkach tej historii, wykazał się odwagą. Nie były mu straszne dosłownie żadne przygody, które pojawiły się na ich drodze. Wszystko starał się wyprowadzić na prostą. Tylko gdyby, tak uparcie nie zachowywał wszystkiego dla siebie i nie zrzucał wszystkich problemów na swoje barki, ich życie byłoby o wiele łatwiejsze. Severo to taki bohater, którego się kocha, ale i chwilami nienawidzi ze względu na jego dwie natury, jedną nieznoszącą sprzeciwu, a drugą jednak trochę milszą sercu.
Strasznie podobało mi się to, że autorki postanowiły w tej części nie stawiać tylko na głównych bohaterów, ale i pozwoliły nam, czytelnikom poznać bliżej osoby odgrywające drugie, ale jak ważne dla całości skrzypce. Ven i Tamira to osoby, których sylwetki są nam lepiej przytoczone w Koronie Przeznaczenia i zapewniam Was, że nie da się ich nie polubić. Pomocni, oddani swoim wiarom, ale i przyjaciołom, uparci i skryci o wielkich sercach.
Wspomnę też, że mocno zaintrygowała mnie postać Mityleny, która od początku była kreślona na tę złą, ale czy źli bohaterowie są po prostu źli, czy może ich historia jest nam za mało znana, byśmy mogli ocenić ją obiektywnie? Po raz kolejny zachęcam do zapoznania się z książką i zwrócenia uwagi na tę postać.
Fabuła tej książki jest tak szeroko rozbudowana, dynamiczna i zmieniająca się jak w kalejdoskopie, że ciężko mi jest ją nakreślić. Dzieje się tu naprawdę wiele, od mrocznych sojuszy, niespodziewanych spotkań, mocnych intryg, brutalnych i krwawych potyczek, tajemnic, zła czającego się na horyzoncie, po miłosne uniesienia, chwile zabawy, tańca i radości. Nie ma tu chwili wytchnienia, przechodzimy z jednego punktu do drugiego i gdy okazuje się, że już prawie jest okej, to jednak autorki wprowadzają zwrot i wszystko staje na głowie. Całość otacza niesamowity klimat, który został naprawdę porządnie przez autorki przedstawiony! Jeśli jest zimno, to my to zimno czujemy, jeśli jest niepokojącą to mamy ciarki na plecach, a jeśli śledzimy chwile smutne, to autentycznie łezka kręci się w oku. No cóż, tu dużo mówić, autorki włożyły w swoją książkę tyle serca, że to po prostu czuć.
Zakończenie książki zwala z nóg. Od razu Wam o tym piszę, bo ja się kurde tego nie spodziewałam, no po prostu biorąc pod uwagę wiele możliwości, ta za żadne skarby nie przyszła mi do głowy. Jednocześnie podobał mi się pomysł autorek, a z drugiej strony spodziewałam się czegoś innego i moje serce lekko krwawi, ale nie jest to żaden minus.
" Te błękitne oczy zaraz będą płakać, a on zna doskonale moc ich łez. "
Bardzo długo zbierałam się do tej recenzji, bo ciężko było mi ubrać moje emocje i całą książkę w słowa. Książka od samego początku zaczyna się bardzo dynamicznie, zostajemy po prostu wrzuceni w wir wydarzeń i musimy podłapać tempo, które narzucają nam autorki. Nie ma tu chwili na nudę. Bohaterowie są niezwykle charakterni, zapadają w pamięć w taki lub inny sposób, plusem jest zwrócenie większej uwagi na bohaterów pobocznych. Podobało mi się również to, w jaki sposób została przedstawiona zła bohaterka, zwraca ona mocno uwagę, mimo początkowej niechęci. Fabuła przesiąknięta jest brutalną walką, krwią, intrygami, zagadkami, tajemnicami, miłosnymi uniesieniami i niedomówieniami. Zakończenie nie do przewidzenia, nagłe i tajemnicze. Wydaje mi się, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, zaczynając od elementów fabularnych, po bohaterów.
Podziwiam również mocno autorki, które mimo wielu przeciwności losu nie poddały się i zrobiły dla swoich fanów wszystko by wydać książkę, dziękuje.
Na tę książkę czekałam z wielką niecierpliwością. „Klątwa przeznaczenia” (recenzja)pomimo swoich wad pokazała mi drzemiący w autorkach potencjał, a fabuła skutecznie obudziła apetyt na więcej. Samo zakończenie pierwszego tomu serii, nie pozwoliło mi nie sięgnąć po jego kontynuację. Po miesiącach oczekiwania nareszcie nadszedł moment premiery i w euforycznym nastroju zabrałam się do lektury "Korony przeznaczenia". Tego, co nastąpiło potem, zupełnie się nie spodziewałam...
Jeżeli przyjdzie wam do głowy, aby czytać „Koronę przeznaczenia” bez należytej uwagi, to jestem na 100% pewna, że będziecie wracać do momentów, na których się nie skupiliście. Bo pogubić się w tej powieści jest naprawdę bardzo łatwo, nie tylko za sprawą skomplikowanej fabuły, wielu wątków i niezliczonej ilości bohaterów. O ile na pierwsze dwa powody niewiele można poradzić, to jeżeli chodzi o gubienie się w postaciach stworzonych przez autorki, to na końcu powieści jest dostępny spis wszystkich bohaterów, co może znacznie to zadanie ułatwić. Ja niestety dowiedziałam się o nim dopiero po skończonej lekturze, a wtedy już nie był mi potrzebny.
W „Klątwie przeznaczenia” poza małymi mankamentami podobało mi się niemal wszystko. Od świetnej kreacji bohaterów, barwnie przedstawiony świat po wątek romantyczny, niestety w koronie przeznaczenia wszystko poszło w zupełnie innym kierunku, niż się tego spodziewałam.Piękne i romantyczne uczucie pomiędzy głównymi bohaterami, nieco przypomina przepychankę pomiędzy krnąbrnymi nastolatkami. Albo pakują się w tarapaty, albo obrażają się jedno na drugie. Nie można natomiast powiedzieć, że nie ma między nimi chemii, bo tu autorki wzięły sobie do serca apele czytelniczek i zafundowały fankom kilka, a nawet więcej niż kilka, apetycznych epizodów z Severem w roli głównej. Jak już jestem przy głównym bohaterze, to tu pomimo tego, że nie polubiłam tego nowego Lwa, to ta postać bardzo się zmienia i nie chodzi mi tu tylko o jego charakter. Znika gdzieś magnetyczny brutal, a na jego miejscu pojawia się książę opętany obsesją na punkcie swojej ukochanej.
"Ty jesteś moją Światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę i już nigdy nie zbłądził."
„Korona przeznaczenia” okazała się również bardziej krwawa niż jej poprzedniczka. Już od pierwszych stron natrafiamy na walki i rzezie, a wszechobecna polityka, knowania i spiski zmuszają do ciągłego skupienia, a i tak momentami łapałam się na tym, że gdzieś coś mi umykało. Oczywiście, jeżeli już uda się przebrnąć przez początek powieści, to możecie liczyć na niesamowitą i niezapomnianą literacką przygodę. Być może była to wina długiej przerwy pomiędzy lekturą pierwszego i drugiego tomu, okazało się bowiem, że poza ostatnią sceną i postaciami głównych bohaterów, niezbyt dobrze zapamiętałam całą resztę. Tu muszę nadmienić, że „Korona Przeznaczenia” jest książką, której nie ma sensu czytać bez znajomości pierwszego tomu, a jeżeli nawet czytaliście, ale minęło od tego momentu dość sporo czasu, to lepiej sobie odświeżyć jej lekturę, ponieważ w samej treści brak jakiegokolwiek wprowadzenia, czy przypomnienia ról bohaterów. Zazwyczaj bardzo denerwuje mnie nudne powtarzanie przez autorów tego, co działo się w poprzednim tomie, ale tu bardzo tego potrzebowałam i niestety dość długo zajęło mi odnalezienie się w świecie autorek.
Czytając „Koronę przeznaczenia” zauważyłam, że podobnie jak w „Klątwie przeznaczenia” występuje pewien problem z narracją. Jest lepiej niż w pierwszym tomie, ale przeskoki pomiędzy bohaterami a narratorem znacznie utrudniają rozeznanie w akcji. Kolejnym punktem odrobinę mnie dezorientującym mnie, był brak informacji, o jakim bohaterze czytamy. Często zdarzało się tak, że dopiero po kilku zdaniach czytanego rozdziału orientowałam się, że czytam przemyślenia Vena, a nie jak mi się wydawało Severa.
Największym atutem powieści Moniki Magoskiej- Suchar i Sylwii Dubieleckiej jest pomysł na fabułę. Można było się spodziewać, że wątek romansowy będzie dość rozwinięty także i w drugim tomie serii, ale to, na jakie przeszkody trafią bohaterowie z całą pewnością, było nie do przewidzenia. Severo musi walczyć o swoją ukochaną nie tylko z ludźmi, którzy chcą ich rozdzielić. Tym razem przeciw ich miłości są również siły nadprzyrodzone, jak i charaktery głównych bohaterów. Ich miłość zostaje wystawiona na wiele prób, klątwa musi zostać złamana, zjawa przegnana a wróg pokonany. Na tych 777 stronachn na których została spisana ta opowieść, wciąż coś się dzieje, co nie bardzo daje czytelnikowi odetchnąć, ale za to nie pozwala na nudę. Na zachętę w książce fani autorek znaleźć mogą opowiadanie „Zapisane w toni” opowiadające o tym, jak poznali się rodzice Severa, naświetlające również motywy działania jego macochy. Z pewnego źródła wiem, że autorki zastanawiają się nad stworzeniem większej ilości opowiadań, co bardzo mnie cieszy, bo to które przeczytałam zrobiło bardzo dobre wrażenie.
„Korona przeznaczenia” jest powieścią z bardzo bogatą fabułą, wartką akcją i bardzo mocną w odbiorze treścią. Śmiało można by było podzielić ją przynajmniej na dwie książki i wciąż nie byłoby mowy o nudzie. Podobnie jak jej poprzedniczka, wymaga od czytającego pewnej dozy skupienia przy lekturze, ale wynagradza niesamowitymi emocjami oraz niepowtarzalną fabułą. Mimo trudnych początków ta książka pochłonęła mniebez reszty, zupełnie tak jak pierwsza część. Druga połowa książki zrekompensowała mi wszelkie wady, a samo zakończenie daje nadzieję na bardzo emocjonujący ciąg dalszy. Polecam!
Uważano go za anioła... A on był wcielonym diabłemEdward Collins jest charyzmatyczny, piekielnie bogaty i nieziemsko przystojny. Seksowny, można by rzec...
Znajdę ją. Nie ma znaczenia, gdzie ją zabrano. Już wkrótce wróci do mnie i Hirokiego! Mila wie, że jej związek z Shinjim nie ma przyszłości, a jego rodzina...
Przeczytane:2022-06-23, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2022, 52 książki 2022, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022,
Dwójka zakochanych ucieka ze Związku. Chcą uciec na Północ, by tam zacząć nowe życie. Jednak Przeznaczenie ma dla nich inny plan i muszą zapłacić za decyzje, które podjęli. Biała Dama żąda wysokiej ceny za ich szczęście, wręcz niemożliwej do spełnienia. Rodzina dziewczyny zaczyna dużo mieszać w ich życiu, a Los przestaje być łaskawy. Co będą musieli znieś bohaterowie by zaznać spokoju? Czy ich plan o sielskim życiu, z dala od innych się ziści?
Długo zbieram się do tej książki. Bałam się, że po wielkim zachwycie nad pierwszą częścią, po tym się zawiodę. Byłam mocno zaskoczona tym, co działo się w tym tomie i jak autorki nie oszczędzały nikogo. Niestety trochę wywróżyłam i mam mieszane odczucia po skończeniu lektury i już piszę, o co mi chodzi.
Na początku trudno było mi powrócić do tego świata, bo jednak trochę czasu minęło odkąd skończyłam pierwszy tom. Wiele osób wyleciało mi z głowy i to był potężny szok żeby ponownie to sobie poukładać. Super, że na końcu jest spis bohaterów, by to ułatwić. Potem jak pierwszy szok minął, było już trochę lepiej. Jednak pierwsza część tak nie raziła mnie mocno w oczy jak ta. Dawno nie czułam się tak nieswojo czytając o przedmiotowym traktowaniu kobiet. Z jednej strony wiem, że taki był fabuły i realizm stworzonego przed autorki świata, ale to aż bolało. No i chyba dla mnie najboleśniejszy zarzut to zakończenie. Zdenerwowało mnie niemiłosiernie. Nie wyjaśniło ono wiele, a pozostawiło jeszcze więcej pytań. Najgorsze jest to, że ważnych pozostawionych samych sobie.
Jeśli chodzi o bohaterów to także wywoływali mieszane uczucia. Jak w pierwszym tomie można było ich polubić i kibicować, tak tutaj to wrażenie minęło. Severo po informacji o swojej przeszłości i długu u Białej Damy stał się nieobliczalny i choć wszystko co robił, było dla ukochanej to i tak sprawiało to nieprzyjemne wrażenie. Popadł w furię mordów i nie dało się go zrozumieć wręcz odstraszał. Ariadna co w sumie dobrze Severo zauważył, była naiwna i głupiutka. Po ich zachowaniu trudno stwierdzić, co tak naprawdę ich połączyło.
Mimo tego książkę czytało się całkiem przyjemnie i szybko. Dużo się w niej działo, poruszanych w niej zostało kilka różnych wątków. Można było bardziej poznać bohaterów drugoplanowych. Mamy także przedstawione mocne i krwawe sceny walk oraz utratę własnej świadomości. To książka brutalna i bez litości.
Podsumowując, niestety jak pierwszy tom mnie zachwycił i nadal dobrze go wspominam, tak o kontynuacji wolałabym raczej zapomnieć. Trudno mi wyrazić ból, jaki mam po skończeniu tej książki. Jest mi cholernie przykro, że tak to się potoczyło i mam takie, a nie inne odczucia po lekturze. Nie chce Was zachęcać ani zniechęcać do sięgnięcia po nią. Sami powinniście podjąć decyzję czy macie na nią ochotę. Przygody Severa i Ariadna są specyficzne i podejrzewam, że niektórym się one nie spodobają, więc sami musicie ocenić, czy to coś dla Was.