Kometa i ja. Jak przygarnięty pies uratował mi życie

Ocena: 4.33 (3 głosów)
Wzruszająca, prawdziwa opowieść o przyjaźni między człowiekiem i psem, która odmieniła niejedno życie. Choroba, załamanie Stevena i niespodziewany dar losu - doświadczona przez życie, porzucona przez poprzedniego właściciela Kometa. Wspólne spacery, wzajemna czułość i opieka, radość bycia potrzebnym to lekarstwo na ich problemy.

Informacje dodatkowe o Kometa i ja. Jak przygarnięty pies uratował mi życie:

Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 2014-03-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN: 978-83-240-2505-3
Liczba stron: 352

więcej

Kup książkę Kometa i ja. Jak przygarnięty pies uratował mi życie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kometa i ja. Jak przygarnięty pies uratował mi życie - opinie o książce

Kiedy zobaczyłam tego cudownego psa na okładce wiedziałam, że chcę przeczytać tę książkę. Trudno jednocześnie obiektywnie ją ocenić,bo każdy będzie patrzeć na coś innego. Czy historia jest poruszająca lub to, że jest prawdziwa, styl pisania a może jeszcze coś innego. O chartach nie wiedziałam wiele a autor w bardzo interesujący sposób opisał życie psów tej rasy. Nie mogłam pojąć do jakiego okrucieństwa są w stanie posunąć się ludzie. Książka opisuje piękną przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem. Steven i Kometa nie mieli łatwego życia a te ciężkie przejścia zbliżyły ich do siebie. Oboje mogli na siebie liczyć i mieć pewność,że się nie zawiodą. Książkę czyta się naprawdę szybko, jedynie pod koniec może być trochę nużąca, ale nie odczuwa się tego aż tak bardzo. Obowiązkowa pozycja dla miłośników psów, właścicieli tych niezwykłych zwierząt oraz dla każdego kto lubi prawdziwe historie z udziałem zwierząt. Każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2014-04-18, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2014,
Nie wiem, co przyświecało pracownikowi księgarni, który ustawił książkę ,,Kometa i ja" na półce z powieściami obyczajowymi. Jeśli dodać do tego podtytuł ,,Jak przygarnięty pies uratował mi życie" można by się spodziewać ckliwej powiastki, takiej w jakich lubują się Amerykanie - w sam raz do zekranizowania na potrzeby kina familijnego. Nawet ja, znana z tego, że kupię każdy produkt opatrzony psią mordką - od skarpetek po żyrandol (nawet torbę na notebooka mam ozdobioną wizerunkiem mopsa), brałam ten tomik do ręki z dużą dozą sceptycyzmu. Tymczasem ,,Kometa i ja" nie ma z powieścią wiele wspólnego. Właściwie nic. Trudną tę książkę jednoznacznie zakwalifikować. Należy się jej miejsce gdzieś w pół drogi między wspomnieniami a publicystyką. Trudno jest jednoznacznie ocenić efekt pracy Stevena D. Wolfa i Lynette Padwy. Jako dokument ,,Kometa i ja" jest rzeczą niewątpliwie ciekawą, inspirującą, a momentami wręcz wstrząsającą. Literacko natomiast... Hmmm... Jak by to grzecznie powiedzieć... Nie jest dobrze. Jest źle. Bardzo źle. Zacznijmy od tego co dobre, czyli od treści. ,,Kometa i ja" to zapis walki autora z chorobą. Chorobą na tyle poważną, że zrujnowała mu zarówno życie zawodowe, jak i prywatne. Nie jest to jednak, na szczęście!, ckliwa opowieść o tym, jak siła woli, wiara, etc., pozwala pokonać wszelkie przeciwności. Autor nie domaga się litości, nie oczekuje współczucia. Wręcz przeciwnie, bezwzględnie punktuje wszystkie własne błędy i słabości. To dość nietypowy sposób przedstawiania własnej osoby. Co prawda, mam pewne podejrzenia, że w powstaniu książki maczał palce psychoterapeuta stąd taki niemal analityczny ,,rozbiór" własnej postawy (dość często psycholodzy zalecają pacjentom pisanie jako formę terapii), nie zmienia to jednak faktu, że główny bohater przedstawiony jest wiarygodnie, a czytelnik szczerze przejmuje się jego losem. Drugim bohaterem jest Kometa - adoptowany chart. Jest to niewątpliwie bohater pozytywny, jedyny, wobec którego autor traci obiektywizm. Poznajemy skomplikowaną (a może wręcz przeciwnie - bardzo prostą) relację psa i właściciela. Postaci Komety pełni w książce dodatkową rolę - jest pretekstem do poruszenia problemu nieludzkiego traktowania chartów w Stanach Zjednoczonych. Psy, hodowane na potrzeby wyścigów, są traktowane jak przedmioty. Po osiągnięciu wieku, w którym nie mogą się już więcej ścigać, są masowo zabijane. A kariera psa wyścigowego jest niezwykle krótka - trwa trzy, cztery lata (odpowiednik ludzkiego wieku ok. dwudziestu pięciu lat). Trzecim, przewijającym się na kartach książki problemem jest rozpad rodzinny nie potrafiącej stawić czoła narastającym problemom oraz opis prób naprawienia wzajemnych relacji. Jednak, mimo ciekawej i bogatej tematyki, książkę ,,Kometa i ja" czyta się po prostu źle. Dlaczego? Głównie ze względu na okropną kompozycję, a właściwie jej brak. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że początkowo napisano dwie oddzielne pozycje - wspomnienia z czasu choroby i broszurkę propagandową Stowarzyszenia Miłośników Chartów. Następnie obie prace pocięto na fragmenty i pomieszano nie podejmując próby wygładzenia tekstu tak, by stanowił w spójną całość. Potem ktoś uznał widocznie, że książka potrzebuje elementów bardziej osobistych, dodano więc kilka bardzo płytkich akapitów o stosunkach rodzinnych. Poszczególne fragmenty dobrano subtelnie niczym elementy garderoby stracha na wróble. Z pewnością nie żałuję czasu spędzonego na poznawaniu losów Komety i jej pana, głównie ze względów poznawczych. W tej niewielkiej książeczce znalazłam wiele, naprawdę ciekawych informacji, ale lekturę trudno zaliczyć do kategorii udanych przeżyć artystycznych. Opinia pochodzi z bloga: http://polekturze.blogspot.com/
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2014-08-28, Ocena: 4, Przeczytałam,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy