,,Przeżyłam setki wydarzeń, z których jedne mnie radowały, drugie smuciły, a jeszcze inne wgniatały w fotel i rzucały po ścianach rozpaczy jak marną kukłą w brutalnym teatrze życia". Powyższy fragment książki doskonale odzwierciedla moje życie... Opowiadając tę historię, czuję się jak główna bohaterka w groteskowej wersji filmu ,,Cztery wesela i pogrzeb". Tam ludzie na umór się żenili i okazjonalnie umierali, u mnie natomiast okazjonalnie się żenili, a na umór umierali...
Mam sześćdziesiąt dwa lata i spisałam swoje najpiękniejsze oraz najokrutniejsze chwile, które wprawiają w osłupienie Sherlocka Holmesa, a Alfreda Hitchcocka przyprawiają o dreszcze. Gdybym chciała zapisać wszystko, prawdopodobnie z łatwością przebiłabym ,,Przeminęło z wiatrem"... Lubiłam i lubię żyć. Tak po prostu. Trochę na przekór. Dobrze, że lubię pływać pod prąd... Jestem dowodem, że mimo klęsk, porażek, strat, lęku, rozpaczy, tragedii i makabrycznych wydarzeń szatkujących serce na drobne kawałki, wciąż można żyć. Moje serce nadal bije. Bliscy mówią, że podnoszę się jak feniks z popiołów, a moje pozytywne spojrzenie na świat zaraża. Ciekawe... Skoro osoba z depresją, która straciła w życiu wszystko, daje innym radość, to jak bardzo nam jej brakuje? Jak mocno jej poszukujemy?!
O tym jest moja historia: o nadziei, akceptacji i szansie na ponowne ujrzenie słońca w najczarniejszą godzinę nocy polarnej. Wierzę, że biografia ,,zwykłego człowieka" trafi do ,,zwykłych czytelników", którzy nie potrzebują kolejnej historii o miliardach i światowej sławie. Wierzę, że ludzie potrzebują kogoś, kto ich zrozumie i pokaże, że sam przez to przechodził. Nie w historii zrodzonej w głowie pisarza, ale w opowieści, która była i jest prawdziwa. Właśnie dlatego dzielę się życiem. Aby nikomu go nigdy nie zabrakło.
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2021-04-28
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 448
Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę, myślałam, że będzie to kolejna łzawa historia, którą przeczytam, w trakcie po współczuję, a potem zapomnę. Teraz jednak wiem, że tak nie będzie… nie zapomnę.
Książka to bardzo osobista i intymna historia Lidii Stevens, rozpoczynająca się w Łodzi w latach 70. Autorka pisze w taki sposób, że lektura intryguje już właściwie od pierwszych stron. Brnęłam w jej historię dalej i, dalej i nie wierzyłam ile ta kobieta, jest w stanie znieść. Mało tego, jest w stanie się podnieść i czerpać z życia całymi garściami. Książka jest też światełkiem w tunelu dla chorych na depresje. Pokazuje, że mimo okrutnych i dramatycznych przeżyć jeszcze można wrócić do normalności. Przez postawę do życia, jaką prezentuje, jej siłę, sposób myślenia, dla mnie autorka staje się autentyczną inspiracją. Dziękuję!
Książkę oczywiście bardzo gorąco polecam, szczególnie tym, których dopada zwątpienie. Ta lektura jest jak bateria, którą (mimo trudnej historii) można pozytywnie się naładować
To przykład prozy bardzo osobistej i zaznaczam już na wstępie, że nie każdemu przypadnie do gustu. Narracja w tej książce przybiera formę spowiedzi , monologu ,w którym bohaterka Lidia obnaża przed czytelnikiem najbardziej intymne momenty swojego życia. Wiele w tej opowieści emocji, żalu, nostalgiczny klimat potęgują pełne bólu wyznania. Podoba mi się postawa bohaterki - pomimo licznych negatywnych życiowych doświadczeń ta kobieta potrafi się podnieść i zacząć od nowa, nie użala się nad sobą.
Zastanawia mnie jaki był cel napisania tej książki? Czy autorką kierowała jedynie chęć podzielenia się z czytelnikiem swoimi przeżyciami, czy to bardziej próba oczyszczenia? A może książka ma wzbudzić w czytelniku refleksje nad własnymi poczynaniami. Nie jest to łatwa i przyjemna w odbiorze historia, nie da się jej czytać jednym tchem ze względu na jej osobisty charakter i dużą dawkę emocji.
Być może okładka jest taka zwyczajna, natomiast środek wzbogacono o liczne fotografie mające nam przybliżyć opisywanych bohaterów.
Polecam ją w szczególności tym, którzy poszukują w książkach głębszych refleksji i nie zraża ich forma pamiętnika. Powieść oscyluje na granicy biografii.
"Kolekcjonerka śmierci"była dla mnie wyzwaniem. Na samym początku bałam się trochę samej treści. Bałam się, że na każdej stronie będzie czyhać śmierć, a emocje sięgną zenitu. Bałam się, że strach zajrzy w oczy zbyt głęboko i ciężko będzie się pozbierać. Za dużo się nie myliłam.
Jak dla mnie to spowiedź autorki, która relacjonuje swoje życie w najbardziej prywatnym wydaniu. Nie boi się mówić o prawdzie, cierpieniu, ale i złych decyzjach. Nie boi się ukrywać złych cech ludzi, których spotkała na swojej drodze. Nie da się odmówić odwagi Lidii, choć wielokrotnie można powiedzieć sobie: "Ja postąpiłabym inaczej". Jednak czy mamy prawo wchodzić w czyjeś buty? Warto pamiętać, że były to inne czasy, inne relacje i zawsze choć trochę inny sposób myślenia.
Wielokrotnie Lidia spotkała na swojej drodze śmierć i jej kolekcja jest niestety bardzo bogata. Wielokrotnie pokazała, że człowiek może wszystko przejść. Choć nie jest łatwo, to dobro mimo wszystko czeka tuż za rogiem. Ciężko uwierzyć ile cierpienia można znieść w życiu.
Zastanawiałam się jaki cel ma ta książka. Czy pragnie nauczyć nas doceniania każdej chwili? A może to sposób terapeutyczny autorki? Spowiedź? Pamiętnik? A może prawdziwego celu nigdy nie poznamy?
Bardzo osobista relacja, która wielu młodych może nauczyć bycia tu i teraz. Budowania relacji i przestrzec przed przekonaniem o swojej nieśmiertelności. Nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro. Nie można być pewnym swojego losu i spodziewać się tylko spełniania swoich próśb do świata.
Podsumowując, jest to książka, która ma w sobie mnóstwo refleksji, trudności i bólu. Oczywiście pojawiają się momenty szczęścia przeplecione żalem. Osobiście mi się podobało, choć spędziłam nad nią dużo więcej czasu niż zazwyczaj nad tego typu książkami. Nie uważam, aby był to czas stracony. To ważna lekcja dla nas na przyszłość. Trzeba wierzyć w siebie, swoje możliwości i mieć dla kogo żyć. Szukać szczęścia w każdej najdrobniejszej chwili. Tak odebrałam przekaz autorki i uważam, że mądrość, którą chciała nam przekazać, jest niesamowita. Opisana na faktach, nie tylko pięknymi słowami może trafić do wielu. Polecam.
Autorka zaznajamia nas, ze swoimi przeżyciami.
Poznajemy jej tragiczne przeżycia, jej miłości, rodzinę, przyjaciół. Lidia jest bardzo kreatywna osobą, która się nie poddaje, bierze los w swoje ręce i stara się tworzyć swoją przyszłość. W życiu autorki było bardzo wiele tragicznych wydarzeń, tak jak w tytule "kolekcjonowała" śmierci, jednak za każdym razem twardo podnosiła się po tragicznych doświadczeniach. Książkę czyta się z zapartym tchem, sprawia, że poznaje się autorkę jak bardzo bliską przyjaciółkę.
"Wierzę, że ludzie potrzebują kogoś, kto ich zrozumie i pokaże, że sam przez to przechodził. Nie w historii zrodzonej w głowie pisarza, ale w opowieści, która była i jest prawdziwa. Właśnie dlatego dzielę się życiem. Aby nikomu go nigdy nie zabrakło."
To głównie te słowa przekonały mnie do sięgnięcia po tą książkę. Chciałam trochę odpocząć od idealnych postaci, którym koniec końców wszystko się udaje, występujących w większości współczesnych książek z gatunku young adult. "Kolekcjonerka śmierci" była ciekawym urozmaiceniem. Poznajemy w niej dziewczynę, a kończąc książkę rozstajemy się z kobietą. Autorka przedstawia swoje życie, pełne zarówno wydarzeń tragicznych i smutnych, jak również tych radosnych. Dodatkowo na stronach znaleźć można również zdjęcia, które urozmaicają lekturę. Biografia ukazuje silną postać kobiecą, która dzielnie stawia czoła wszelkim przeciwnościom losu. I chociaż w kilku opisanych sytuacjach postąpiłabym zdecydowanie inaczej niż Lidia, to mimo wszystko dażę autorkę szczerym podziwem. Dodatkowo książka zmotywowała mnie, bym sama w końcu wzięła sprawy w swoje ręce i ukształtowała własne życie tak, jak sama tego chcę.
Zazwyczaj nie lubię książek o "ciężkiej" tematyce, dlatego miałam co do niej mieszane uczucia, mimo wszystko przeczytałam ją w jeden dzień i jestem szczerze zachwycona, Opowieść jest bardzo osobista, podczas czytania miałam wrażenie, że przeżywam z autorką wszystko, czego doświadczyła. W tym przypadku tytuł książki jest bardzo adekwatny do fabuły, "kolekcjonerka śmierci" mimo przeciwności losu nie poddawała się, i z nimi walczyła.
Losy Lidii przypadły mi do gustu. Autorka w intrygujący sposób opowiada zarówno te miłe, jak również tragiczne wydarzenia z życia bohaterki.
Książkę czyta się szybko i z wielkim zaciekawieniem. Zdecydowanie polecam!
Historia życia kobiety, która wiele przeszła. Jednak do końca się nie poddała i walczyła. Los jej nie oszczędzał i miała w życiu sytuacje kiedy mogła upaść i tam zostać jednak walczyła dalej.
Przeczytałam z zapartym tchem. I bardzo zżyłam się z bohaterkom tej historii. Chciałabym mieć taką siłę jaką ona ma. Polecam ;)
Historia kobiety, która tak jak w tytule "kolekcjonowała" śmierć, ale za każdym razem była w stanie podnieść się po każdej tragedii, jaka ją spotkała. W książce jest sporo zdjęć, dzięki którym wiemy jak, wyglądali opisani bohaterowie. Nie zgadzam się ze wszystkimi rzeczami, które robiła autorka, ale nie można odmówić jej tego, że niektóre osoby, mogłyby brać z niej przykład. Nawet z depresją autorka była w stanie sobie bardzo dobrze radzić.
Przeczytane:2021-09-05,
Bardzo mądra i wartościowa książka, która skłania nas do refleksji. Ja podeszłam do niej z dość dużym dystansem i sceptycznie, ponieważ jest to prywatna biografia Pani Lidii. Nie wiedziałam, czego możemy się po niej spodziewać i jak jest napisana. Nie rozczarowałam się!
Kobieta w życiu przeszła wiele, i już po pierwszych 50 stronach będziecie naprawdę dotknięci jej historią i będziecie chcieli wiedzieć co dalej! Ja nie mogłam się od niej oderwać, błyskawicznie ją przeczytałam i chyba mogę śmiało powiedzieć, że przez te 400 stron zaprzyjaźniłam się z naszą autorką. Książka napisana jest lekkim językiem, jakbyśmy rozmawiali z dobrą koleżanką, przy kawce i opowiadałaby nam co tam u niej słychać. Jest to bardzo wartościowa lektura, która na pewno na długo pozostanie w Waszych myślach.