Nagore po raz kolejny znajduje się na życiowym zakręcie. Nie ma oszczędności, pomysłu na siebie, a jej ostatni związek właśnie się rozpadł. W akcie desperacji przyjmuje pracę w kociej kawiarni w Barcelonie, choć nie znosi kotów i kociarzy!
Czy wśród puchatych futer i głośnych miauków odnajdzie wreszcie szczęście?
To, co na początku ją przeraża, w miarę upływu czasu staje się przemieniającym doświadczeniem. Od każdego z siedmiu mieszkańców kawiarni Nagore dostaje wyjątkową lekcję. Może nawet dzięki nim wreszcie się zakocha (o zgrozo, w kociarzu!)?
Czasem zdarzają się cuda, zwłaszcza jeśli w pobliżu jest kot!
Ponad 100 tys. sprzedanych egzemplarzy i dokładnie tyle samo uszczęśliwionych czytelników!
Wydawnictwo: WAM
Data wydania: 2023-03-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Czyta:
Ja bardzo lubię koty, od zawsze nazywano mnie kocią mamą a koty również do mnie jakoś lgnęły. Myślę jednak, że ta książka nie tylko jest przeznaczona dla miłośników kotów, jak pisze wydawca, ale również dla tych co ich nie lubią. Bo po prostu nie znają kotów, więc to znakomita okazja do ich poznania.
Być może, a raczej z pewnością, moja ocena tej książki nie jest obiektywna gdyż wynika z mojej fascynacji kotami i po przeczytaniu aż zachciało mi się iść do takiej kociej kawiarni, a nawet powiem więcej, chciałabym tam pracować (mimo emerytury), lecz w mojej najbliższej okolicy niestety nie ma takiej...
"Kocia kawiarnia" to dosyć krótka, ale wartościowa książka, która mimo swojej lekkości i zdawałoby się opowiadająca o niczym, to jednak poruszająca ważne tematy i skłaniająca do refleksji nad swoimi fobiami.
" Zaakceptuj siebie taką, jaka jesteś, a nie będziesz potrzebowała aprobaty ze strony innych."
Życie Nagore nie wygląda tak, jak chciałaby. Wszystko się posypało, straciła pracę i mężczyznę, przyjechała do Barcelony żeby odciąć się od przeszłości i zacząć żyć na nowo, z dala od tamtych wspomnień. Problemy finansowe są coraz większe a w dodatku kobieta ma problem ze znalezieniem pracy. Jednak dzięki przyjaciółce ma szanse na pracę w kawiarni, lecz nie jest to typowa kawiarnia. Bo Neko Café to... kocia kawiarnia. I może nie byłoby w tym problemu, lecz Nagore czuje lęk przed kotami. Jednak kobieta decyduje się pójść na spotkanie z właścicielką mając nadzieję, że się nie nada, chociaż z drugiej strony praca jest jej teraz bardzo potrzebna. Japonka Yumi jest bardzo miłą kobietą, od razu zauważyła jaki stosunek do kotów ma Nagore. Mimo to, zatrudnia ją na próbę. Okazało się, że był to bardzo dobry sposób na odnajdywanie spokoju i radości z życia, którego można się nauczyć od kotów. W kawiarni przebywa siedem kotów mających różne charaktery i wymagających innego traktowania. Nagore stopniowo przełamuje swój lęk przed futrzakami a nawet była niejako zmuszona do trzymania jednego z kotów i pójścia z nim do weterynarza...
Jakby tego było mało, to kobieta zaczyna zakochiwać się w przychodzącym do kawiarni mężczyźnie. Czy ten typowy kociarz odwzajemni uczucie?
"Bardzo lubię koty. Są doskonałym towarzystwem na popołudnie z książką. Nie trzeba się z nimi bawić, żeby się od nich uczyć, wystarczy ich obecność, przebywanie w ich przestrzeni."
Książkę czyta się z przyjemnością, lekko i szybko, bo to niezbyt obszerna lektura. Prosty język daje nam jednocześnie jakby lekcję życia nie tylko od kotów, ale także od innych bohaterów, możemy nauczyć się jak poszerzać i przekraczać swoje strefy komfortu, żeby zmieniać na lepsze i barwniejsze swoje życie. Można się relaksowo przenieść w koci świat z kubkiem gorącej kawy z pianką i zarysem kota na niej...
Ta ciepła opowieść pokazuje nam, jak nasze życie może się czasem diametralnie zmienić, i to na lepsze!
Mrucząco ją polecam nie tylko kociarzom.
“Kocia kawiarnia” Anny Sólyom to lektura odpowiednia na kocie święto, które wypadło wczoraj, 17 lutego. Przeczytałam tę książkę w jedno popołudnie i przeniosłam się w wyjątkowy, koci świat.
Nagore, główna bohaterka książki, zdesperowana, podjęła pracę w kociej kawiarni, choć tak naprawdę nie lubiła kotów (tak jak ja!). Jest zmuszona przełamać swoją niechęć do tych zwierząt, przebywać z nimi codziennie, opiekować się nimi. Nie było to dla niej łatwe na początku, ale z czasem zaczęła poznawać zwyczaje kotów i powoli przekonywała się do tych futrzaków, zazdroszcząc im jednocześnie spokoju i swoistej filozofii życia. Razem z Nagore i ja zaczęłam odnajdywać się w świecie pełnym kotów, kocich przysmaków i zielonej japońskiej herbaty.
“Kocia kawiarnia” przez niektórych może zostać uznana za zbyt naiwna i prostą. Myślę jednak, że właśnie w tym tkwi jej urok. Ta krótka opowieść o rozpoczynaniu życia na nowo, oswajaniu się ze swoimi lękami, jest pełna ciepła, nadziei, pokrzepiająca i trochę magiczna. Nie brak w niej mądrości życiowych, a właściwie ważnych lekcji udzielanych Nagore przez koty, jak choćby taką: “Zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś, a nie będziesz potrzebowała aprobaty ze strony innych”. Zapewne te sentencje nie są zbyt odkrywcze i oryginalne, ale może skłonią do chwili refleksji, a wtedy dojdziemy, tak jak Nagore, do wniosku, że “Ja chyba zawsze chciałam zmieniać to, z czym tak naprawdę powinnam była się pogodzić”.
Przyjazna to i lekka książka, z kocimi bohaterami o różnorodnych charakterach, momentami zabawna, momentami wzruszająca , nie tylko dla kociarzy. Ja do nich nie należę, ale przyjemnie było mi przez chwilę znaleźć się w tym kocim, mruczącym świecie, a przy okazji i w pięknej Barcelonie!
Dzisiaj zamierzam przedstawić Wam bardzo ciekawą książkę, jaka jest "Kocia kawiarnia" Anny Sólyon. Kiedy dowiedziałam się, że istnieje taka powieść, zaliczana do literatury pięknej, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo od dziecka uwielbiam koty, a od jakiegoś czasu nie wyobrażam sobie dnia bez kawy. Tak więc, kiedy pierwszy raz odwiedziłam kocią kawiarnię, to nie chciałam już z niej wychodzić! Zobaczmy zatem, o czym jest ta intrygująca "Kocia kawiarnia"!
Nagore znajduje się na życiowym zakręcie i to już nie pierwszy raz. Ma za sobą nieudane małżeństwo, nie ma pracy, ani nie ma oszczędności na życie, a głupio jej ciągnąć pieniądze od rodziców emerytów. Poza tym nie cierpi kotów i kociarzy, ale z racji tego, że jest zdesperowana, przyjmuje pracę w kociej kawiarni w Barcelonie. Z czasem okazuje się, że praca, w miejscu, gdzie znajduje się siedem kotów, wcale nie jest taka zła... Nagore zdobywa nie tylko nowe doświadczenie związane z pracą w tym miejscu, ale i zyskuje wyjątkową życiową lekcję. Czy wśród tylu kotów odnajdzie wreszcie szczęście? A może w końcu się zakocha? Jedno jest pewne, tam, gdzie w pobliżu jest kot, tam większe prawdopodobieństwo, że wydarzy się cud!
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są krótkie, każdy ma swój tytuł. Ze względu na ich długość i przyjemny styl pisania autorki, książkę tę czyta się szybko. Tak ona wciąga, że można ją nawet przeczytać w jeden wieczór, ja zaczęłam ją czytać w wigilijny wieczór, a skończyłam w pierwsze święto. Historia opisana w tej książce została przedstawiona krótko, ciekawie i zwięźle, bez żadnych nużących długich opisów, w których więcej jest lania wody, niż konkretów i to mi się w niej podobało. Tak jak myślałam na początku, lektura ta jest idealna dla wielbicieli kotów i kawy, czyli dla mnie, oraz dla miłośników kocich kawiarni. Z tej książki dowiecie się wielu ciekawych rzeczy. Można poznać "koci język", można też dowiedzieć się tego, jak taka kocia kawiarnia funkcjonuje, bo jak pewnie się domyślacie, bardzo się ona różni od zwykłych kawiarni. Każdy klient przy wejściu do kociej kawiarni zapoznaje się z zasadami obowiązującymi w takim miejscu. Z racji tego, że byłam już w takiej kawiarni i bardzo mi się tam spodobało, tak więc z tego względu książkę tę czytało mi się bardzo przyjemnie. Oprócz tego powieść ta zawiera dużo mądrości życiowych, szczególnie tych, których można się nauczyć od kotów. W bardzo fajny sposób zostały one przedstawione na końcu książki kocie sposoby na życie, gdzie obok ilustracji najciekawszych bohaterów tej książki, czyli kotów, zamieszczono bardzo mądre i ciekawe rady. Najbardziej spodobał mi się trzeci sposób na życie, pod którym podpisany jest kot Chan, brzmi on: "Złap oddech (po porządnej drzemce problemy się kurczą)". Nieświadomie od jakiegoś czasu sama zaczęłam stosować ten sposób na życie i mogę Wam powiedzieć, że faktycznie on działa! Myślę, że końcowa kocia lekcja jest najważniejsza, bo mówi ona o tym, że nie potrzeba siedmiu, ani dziewięciu żyć, bo można być szczęśliwym w tym.
"Kocia kawiarnia" jest książka wprost idealną dla mnie! Jeśli tak jak ja uwielbiacie koty i kawę, to koniecznie ją przeczytajcie, na pewno będziecie nią tak zachwyceni jak ja. Jeśli, już byliście w kociej kawiarni, to myślę, że ta książka spodoba Wam się jeszcze bardziej. Oprócz ciekawej fabuły, wielu ciekawych informacji o kotach i kocich kawiarniach, książka ta zawiera wiele życiowych mądrości i lekcji, dzięki którym z pewnością poczujecie się lepiej!
Nie potrzebujesz siedmiu żyć.
Możesz być szczęśliwy w tym!
Jesteście tean psy czy koty?
"Kocia kawiarnia" to debiut literacki autorki, a debiuty to ja chętnie.
Nagore po raz kolejny znajduje się na życiowym zakręcie. Jej związek właśnie się zakończył, straciła pracę, nie ma pomysłu na siebie i nie ma oszczędności. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka i tak Nagore przyjmuje pracę w kociej kawiarni w Barcelonie.
Chociaż nie lubi kotów nie ma wyjścia.
Neko Cafe to kawiarnia inna niż wszystkie. Tu koty przechadzają się puszczone wolno, leniuchują i miauczą gościom,a celem jest znalezienie im nowych domów.
Każdy z siedmiu kotów daje Nagore niezapomnianą lekcję.
"Kocia kawiarnia" to pozornie króciutka i lekka historyjka.
Nic bardziej mylnego wiele możemy z niej wynieść, dostajemy wiele mądrego i ciepłego przesłania.
To idealna, otulająca lektura na te mroźne jesienne wieczory.
"Bardzo lubię koty. Są doskonałym towarzystwem na popołudnie z książką. Nie trzeba się z nimi bawić, żeby się od nich uczyć, wystarczy ich obecność, przebywanie w ich przestrzeni."
Choć (jeszcze) nie posiadam kota to uwielbiam te mruczące stworzenia i cieszę się ich towarzystwem ilekroć są w pobliżu. Dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok "Kociej kawiarni" bo książki, w której koty mają swoją rolę nigdy wcześniej nie czytałam.
Czy mi się podobała? Oczywiście, że tak! Przeczytałam ją podczas jazdy pociągiem i bardzo umiliła mi podróż. "Kocia kawiarnia" Anny Sólyom to prosta, krótka ale bardzo przyjemna i relaksująca opowieść.
Główną bohaterką tej książki jest 40-letnia Nagore. Poznajemy jako samotną kobietę, bez pracy i pieniędzy, która po wielu niepowodzeniach musiała opuścić Londyn i wrócić do Barcelony. Przyjaciółka Nagore proponuje jej pracę u znajomej w nowej, kociej kawiarni o nazwie Neko Cafe. Nagore nie może sobie pozwolić na odrzucenie oferty, ale jest jeden problem: nie cierpi kotów i strasznie się ich boi! Jak sobie poradzi? I co przyniesie jej ta praca? Cóż ... Mogę tylko powiedzieć, że będzie to początek ważnych zmian w jej życiu.
"Kocia kawiarnia" to taka lekka opowieść, szybka w czytaniu, a co najlepsze to oprócz ludzkich bohaterów mamy też 7 kocich bohaterów! Koty przebywające w Neko Cafe czekają na adopcję i każdy z nich ma swój niepowtarzalny wygląd i charakter. Wspaniale było przeczytać o tym, jak każdy kot jest inny, jak mają swój własny sposób komunikowania się oraz dostrzec czego mogą nas nauczyć.
Jeśli chodzi o historię Nagore to jest dość przewidywalna i bez zaskoczenia ale może wywołać uśmiech na naszej twarzy, dać nam kilka rad podnoszących na duchu - jest po prostu optymistyczna! Fajnie spędzić czas w otoczeniu kotów z "Kociej kawiarni". Polecam! ❤️
Na okładce widzimy cztery koty, ścianę oraz stolik z krzesłami. Prosto, minimalistycznie - kocia kawiarnia. Pastelowe odcienie głównie dominują, co mi się akurat w tym przypadku podoba. Posiada skrzydełka, które są dodatkową ochroną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka, bym powiedziała, że jest duża. Podzielona została na rozdziały, a każdy z nich jest zatytułowany. Liczy niecałe dwieście stron.
Moje pierwsze spotkanie z autorką wypadło dosyć nieźle. Nie mamy tutaj rozbudowanej fabuły, ponieważ nie ma tutaj zbyt wielu stron, a i jest to prosta historia. Bardzo prosta, na tyle, że mogę stwierdzić, że dawno nie czytałam nic tak lekkiego, prostego i co ważne, zawierającego jakikolwiek morał. Tutaj mamy ich trochę, ale to też wszystko zależy od tego, jak ją zinterpretujecie. Ogólnie jestem osobą kochającą zwierzęta, koty również. Od razu przypomniałam sobie o tych, które miałam w swoim życiu i które dzielnie stawiały czoła swoim kocim problemom. Wzruszyłam się...
Nie mamy tutaj też dokładnego opisu Barcelony, dlatego miejscowości, w jakiej toczy się akcja nie ma najmniejszego znaczenia, bo pod tym kątem, niewiele zyskacie.
Akcja głównie ma miejsce właśnie w kociej kawiarni, gdzie nasza bohaterka zaczyna swoją pracę. To nie ważne, że wcale tych zwierząt nie lubi... Widzimy jak jej sposób postrzegania siebie, życia i naszych mniejszych przyjaciół zmienia się.
Pojawia się również baaaardzo prosty wątek romantyczny, gdzie nasza bohaterka po prostu jest zauroczona. Nie jest to wątek przepełniony emocjami czy wieloma zdarzeniami, po prostu jest.
Nagore to kobieta, którą ktoś bardzo skrzywdził i zamknęła się na ludzi, na wszystko niemal. Ma czterdzieści lat i żadnej perspektywy na przyszłość.
Mamy też innych bohaterów, ale do nikogo nie jesteśmy w stanie się zbytnio przyzwyczaić, bo książkę czyta się szybko i jest krótka, a co za tym idzie nie można wszystkiego w tak krótkiej formie rozwinąć.
Reasumując uważam, że jest to książka niezwykle prosta, ale z niejednym przesłaniem, które warto mieć na uwadze. Dla mnie to było miłe spędzenie czasu, tym bardziej, że założycielka tej kawiarni miała jasny cel - nie zbieranie pieniędzy, a znalezienie domu dla dzieciaków, czyt.kotów, które mieszkały w tej kawiarni. Coś na wzór schroniska i adopcji. To był moment niezwykle łapiący za serce, gdy Yumi o tym opowiadała. Polecam obowiązkowo wszystkim kochającym te zwierzęta, ale i osobom szukającym przerywnika od cięższych, trudniejszych lektur. Myślę, że będziecie zadowoleni.
Nagore po raz kolejny znajduje się na życiowym zakręcie. Nie ma oszczędności, pomysłu na siebie, a jej ostatni związek właśnie się rozpadł. W akcie desperacji przyjmuje pracę w kociej kawiarni w Barcelonie, choć nie znosi kotów i kociarzy!
Czy wśród puchatych futer i głośnych miauków odnajdzie wreszcie szczęście?
To, co na początku ją przeraża, w miarę upływu czasu staje się przemieniającym doświadczeniem. Od każdego z siedmiu mieszkańców kawiarni Nagore dostaje wyjątkową lekcję. Może nawet dzięki nim wreszcie się zakocha (o zgrozo, w kociarzu!)?
Czasem zdarzają się cuda, zwłaszcza jeśli w pobliżu jest kot!
"Kocia kawiarnia" jest debiutancką powieścią autorki, a jak już wiecie lubię i często sięgam po debiuty, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu, dodatkowo do sięgnięcia po tą książkę zachęcił mnie ciekawy opis i wszechobecne tam koty. Jeśli chodzi o mój stosunek do tych zwierząt, to przyznaję się bez bicia, że wcześniej nie przepadałam za kotami, jednak kiedy zauważyłam, że mój autystyczny synek Janek bardzo lubi obcować z kotami nie było innego wyjścia jak przygarnąć malucha, teraz po ponad roku od tamtego momentu mamy już dwa koty! Ale wracając do książki... Styl i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny, co sorawia, że książkę czyta się z zaciekawieniem i bardzo sprawnie, ze względu na swoją objętość "Kocia kawiarnia" jest idealną lekturą na jeden wieczór. Fabuła książki jest ciekawie nakreślona, dobrze poprowadzona i bardzo przewidywalna, ale wcale a wcale nie odbiera to radości z czytania. Bohaterowie tej powieści zostali ciekawie wykreowani, ale moim zdaniem w szczególności na uznanie zasługuje prezentacja siedmiu kotów, z których każdy jest inny, ma swoje określone zachowania, zwyczaje. Naprawdę miło było obserwować razem z główną bohaterką te zwierzęta, to właśnie one pomogły Nagore wyciągnąć pewne wnioski dotyczące jej życia. "Kocia kawiarnia" to urocza, niezobowiązująca i pełna ciepła opowieść o odnajdywaniu siebie, swojego miejsca na ziemi, miłości i kotach rzecz jasna, idealna dla miłośników "sierściuchów" i nie tylko. Polecam! Moja ocena 8/10.
“Czasem zdarzają się cuda, zwłaszcza jeżeli w pobliżu jest kot”*
Nagore zawalił się świat. Straciła ukochaną pracę w Londynie, a facet, z którym tworzyła wieloletni związek, zostawił ją dla innej. Los chciał, że trafiła do Barcelony, a tam do…Neko Cafe. Dziewczyna nie przepada za kotami, a oprócz tego cierpi na ailurofobię - lęk przed nimi. Powoli, między jednym kotem, a drugim, między kolejnymi kawami z wąsami na piance, Nagore nie zauważa momentu, w którym koty stają się jej bliższe, niż kiedykolwiek mogłaby się spodziewać. A może dzieje się tak za sprawą właścicielki kawiarni Yumi? A może na jej zmianę wpłynął poznany w Neco Cafe młody prawnik, Marc? A może fakt pojawienia się w życiu dziewczyny pewnego starszego pana i jego kota? A może po prostu koty zmieniły jej podejście do otaczającego ją świata?
Ta książka jest ciepła i przytulna jak miłe kocie futerko. Czyta się ją błyskawicznie (sprawdziłam i zajęło mi to dwie godziny), jest pięknie wydana i pełno w niej kocich mądrości, które warto wykorzystać w swoim ludzkim życiu.
*cytat pochodzi z książki “Kocia Kawiarnia” A.Sólyom
Koty to piękne, mądre i niezależne istoty. Chodzą własnymi drogami. Są doskonałe. Sprawiają, że świat jest lepszy. Plotka głosi, że mają siedem żyć i podobno to one wybierają człowieka, z którym chcą żyć.
"Kocia kawiarnia" to krótka powieść obyczajowa, której akcja rozgrywa się w Barcelonie. Jej bohaterką jest Nagore. Kobieta nie ma pracy, pieniędzy, niedawno rozstała się z mężczyzną. Przyjaciółka załatwia jej rozmowę w sprawie zatrudnienia. Nagore ma być kelnerką w kociej kawiarni. Jest tylko jeden problem. Kobieta boi się i najdelikatniej mówiąc nie przepada za kotami.
Od każdego futerkowego mieszkańca kawiarni Nagori dostaje cenną lekcję.
Czy bohaterka pozbędzie się uprzedzeń i zmieni swoje życie na lepsze?
Przekonacie się podczas lektury.
Kocia kawiarnia to miejsce pachnące aromatyczną kawą, pełne kocich indywidualności. Można tu przysiąść na chwilkę lub na dłużej, poznać jej puchatych mieszkańców. Zakochać się i adoptować jednego z nich.
"Kocia kawiarnia" to urocza historia dla miłośników kotów i nie tylko. Można się przy niej pośmiać, wzruszyć i miło spędzić czas. A także czegoś nauczyć od jej futrzanych mędrców. To książka, która otuli was swoim ciepłem w chłodny wieczór. Jest przytulna i milusia jak kocia sierść. Potrafi ukoić i dać wytchnienie od codzienności.
Nagore i koci bohaterowie czekają właśnie na Ciebie 🙂. I życzą udanej lektury.
Spodobała mi się ta historia. Być może dlatego, że utożsamiłam się z Nagore (też jestem na zakręcie i nie bardzo wiem, czego pragnę od życia...). Być może przez koty, które okazały się świetnymi nauczycielami życia...
Mam kota i psa. Jestem zwierzętolubna. Ale zrozumiałam lęk Nagore. Lęk, który pokonała. Ja, co prawda mam inne lęki, ale być może, podobnie jak Nagore, pokonam je kiedyś.
Historia Nagore była przede wszystkim historią tytułowej kociej kawiarni, w której Nagore zaczęła pracę. Nie była to typowa historia obyczajowa, bo miała w sobie elementy poradnika.
Chciałabym zastosować kocie lekcje w swoim codziennym życiu - może mi się to uda. Póki co... poszukam innych tak lekkich i miłych książek, po których po prostu jest miło... ciepło na duszy. Bo... dzięki tej pozycji pojawił się uśmiech na mojej twarzy, poczułam się trochę lepiej i chciałbym powtórzyć te uczucia przy innych lekturach. Bo to były mega pozytywne i potrzebne uczucia...
Mogę więc powiedzieć, że ta książka już mi pomogła...
Polecam. Czyta się ją bardzo szybko, a historia jest bardzo ciepła. Podczas lektury można poczuć się tak jakby się było częścią zespołu tytułowej kociej kawiarni.
Książka dosłownie na jedno popołudnie. Podnosząca na duchu, trochę filozoficzna opowieść o życiu. zyciowe lekcje przekazują tutaj futrzaści bohaterowie.
Czasami dodaję na półkę do przeczytania jakąś książkę, a później zastanawiam się dlaczego, co mnie podkusiło. I czasami nie znajduję odpowiedzi. Tak też było w tym przypadku. Zupełnie nie wiem jak ta krótka powiastka znalazła się na mojej liście lektur, przecież ja nawet nie jestem fanką kotów. Tak czy inaczej, książeczka była króciutka, prosto, ale dobrze napisana i... dość naiwna. Takie proste czytadełko, z przemyconymi poradami "terapeutycznymi" i do tego wątek romansowy, który zupełnie popsuł mi przyjemność z lektury. Chyba nie ja jestem czytelnikiem docelowym. Watki miłosne są zupełnie nie dla mnie. Pomysł był fajny, wydźwięk książki jest bardzo optymistyczny, ale ja wolę zdecydowanie lektury na innym poziomie.
Nagore to czterdziestoletnia kobieta, która niedawno rozstała się z partnerem, straciła pracę, a także pomysł na siebie. Postanawia przeprowadzić się do Barcelony, by tam zacząć nowe życie. W związku z brakiem oszczędności i perspektyw zawodowych, przyjmuje ofertę pracy w kociej kawiarni, mimo że tak naprawdę nie znosi kotów. Wkrótce okazuje się jednak, że te urocze, mądre stworzenia mogą dać kobiecie kilka ważnych życiowych lekcji.
??
,,Kocia kawiarnia" to książka, podczas czytania której czułam się bardzo zrelaksowana. Autorka przeniosła mnie do niezwykłej, urokliwej kawiarenki w słonecznej Barcelonie i przyznaję, że świetnie się tam bawiłam.
To powieść krótka i prosta, ale też piękna w swoim przekazie, a jej fabuła jest nieskomplikowana i przyjemna w odbiorze.
Bardzo podobał mi się pomysł osadzenia akcji w kociej kawiarni. Każdy z jej mieszkańców miał bowiem do przekazania coś bardzo ważnego.
Wątek romantyczny był uroczy, choć nie zaangażowałam się w niego jakoś szczególnie. Chciałbym bliżej przyjrzeć się rozwojowi relacji Nagore i jej nowego wybranka.
Podsumowując, jest to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli kotów, kawy i Barcelony ?
Nagore, niespełna czterdziestolatka, stoi na życiowym zakręcie. Niedawno rozstała się z partnerem, nie ma pracy ani oszczędności. Pomimo wielu rozmów kwalifikacyjnych, kobieta ciągle stoi w miejscu. Kiedy przyjaciółka przychodzi z pomocą i załatwia Nagore pracę, kobieta wcale nie jest wniebowzięta, ponieważ... jest to praca w kociej kawiarni! A warto dodać, iż Nagore cierpi na ailurofobię, czyli lęk przed kotami! Bohaterka w pierwszej chwili naprawdę chce zrezygnować z tej szansy i się poddać, gdy jednak przypomina sobie, że ma rachunki do opłacenia... postanawia spróbować. Czy kobieta przezwycięży swój lęk? A może nauczy się czegoś cennego od czworonogów?
Nie chcę zdradzać zbyt wiele szczegółów, ale Nagore dostaje tę pracę i zaczyna dziać się magia. Mruczący mieszkańcy kawiarni dają naszej bohaterce lekcje każdego dnia. I nagle wszystko układa się tak, jak powinno.
Autorka pokazała nam kocie zachowania, wplatając w treść instrukcję zachowania kotów. Dodatkowo obdarzyła nas mądrymi sentencjami, które warto zapamiętać na dłużej.
Wielkim atutem jest piękna okładka, która przyciąga wzrok i dopracowana szata graficzna w środku. Napisana lekkim, przyjemnym językiem, co działa kojąco podczas czytania. Polecam miłośnikom kotów i nie tylko!
Nie potrzebujesz siedmiu żyć. Możesz być szczęśliwy w tym! Nagore po raz kolejny znajduje się na życiowym zakręcie. Nie ma oszczędności, pomysłu na siebie...
Przeczytane:2023-03-05,
,, Zaakceptuj siebie taką, jaka jesteś, a nie będziesz potrzebowała aprobaty ze strony innych".
,, Znacznie lepiej zająć się tym, co robisz, nawet jeżeli to tylko spanie, niż martwić się rzeczami, które być może nigdy się nie wydarzą".
Oj tak mało jest cudownych książek z duszą, gdzie bohaterzy zmagają się ze swoimi słabościami. Rozpoczynając tą lekturę nie spodziewałam się, że odczuję tyle rodzajów szczęścia. Rozdziały są krótkie i każdy z nich przedstawia początek i koniec pewnego etapu. Czytamy o bohaterce, której oszczędności się kończą i dokładnie czujemy ten smutek z tego powodu. Wiemy dlaczego w poprzedniej pracy jej się nie układało, dlatego tym bardziej rozumiemy jej lęk. Jej humorek nieco upada na myśl o tym, że prawdopodobnie niedługo nie będzie miała gdzie się podziać. Wielką nadzieją na wyjście z problemu okazuje się propozycja pracy. Podobało mi się, że miała tutaj kogoś bliskiego, kto pomyślał o niej, kiedy była w potrzebie. Jednak choćby i praca była lekka, to my wiemy jak wiele kosztuje ją strachu i stresu. Nie spodziewała się, że będzie pracowała w miejscu, gdzie prawie wszędzie widuje koty. Jej pracodawczyni doceniła jej dobre serce, choć zwróciła jej uwagę na fakt, skąd bierze się jej lęk przed kotami. Kolejną miłą rzeczą było to, że pomagała jej się przemóc pokonać jej lęk, choć nigdy nie powiedziała jej tego wprost. Nie jestem pewna, ale istnieje szansa, że wiedziała o jej problemach finansowych, bądź zwyczajnie pisarka dobrała jej tu dobrą duszyczkę. Podobno ktoś z góry stawia na naszej drodze Anioły, tylko my ich nie dostrzegamy. Można nawet powiedzieć, że z pomocą przyszły jej same kotki, które nauczyły jej wiele rzeczy. Dwie ważne sprawy zostawiłam wam w cytatach. Wracając do pracy naszej postaci, musi ona zachęcić kupujących do adopcji kociaków. Obie wiedzą, że potrafią być niesforne i niezwykle bystre. Czy jednak uda im się kogoś oczarować? Nasza bohaterka niekiedy podkreśla swój już nie młody wiek, jednak czy istnieje szansa, by wśród swojego strachu odnalazła miłość? Czy możliwe jest, by nie tylko kotki wymagały tutaj opieki? Naprawdę nie spodziewałam się, że ta książka tak mi się spodoba. Jest przepełniona ciepłem , pokazuje walkę ze swoimi słabościami i daje nadzieję na szczęście. Nie ma ograniczenia wiekowego dla którego ma ono istnieć. Każdy zasługuje na radość, pracę, do której pójdzie się z przyjemnością i uczucie, że jest się komuś potrzebnym.