Paul przybywa z Malty do Rzymu i rozpoczyna pracę jako szofer w starym pałacu arystokratycznej rodziny Agostinich. Wkrótce okazuje się, że kryje tajemnicę, która całkowicie odmieni życie wszystkich mieszkańców wiekowej rezydencji. Jedni stają się jego sojusznikami, inni zamieniają się we wrogów. Jak Paul, który przywykł do ciężkiej pracy i którego nie pociąga ani blichtr salonów, ani alkoholowe i narkotykowe ekscesy, odnajdzie się w tym środowisku? Czy ulegnie kaprysom którejś z córek pani domu, czy może wybierze miłość skromnej pokojówki Anny? Czy sekret, który ukrywa, doprowadzi go do szczęśliwego zakończenia?
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2015-06-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: A maltai szereto
Język oryginału: węgierski
Tłumaczenie: Weronika Sobolewska
Ilustracje:Joanna Wasilewska
Lato to ta pora roku, która najbardziej sprzyja romansom, również tym literackim. To czas, gdy szukamy lektur lekkich i przyjemnych, w sam raz do samochodu, czy też na plażę. Wydawnictwo Feeria zdaje się doskonale znać preferencje czytelników, nic więc dziwnego, że właśnie teraz na rynku pokazała się powieść o wdzięcznym, nieco egzotycznym tytule "Kochanek z Malty. Włoski romans". Do Rzymu przybywa pochodzący z Malty Paul. Mężczyzna ma stać się nowym szoferem jednej z najbardziej wpływowych włoskich rodzin. Nikt jeszcze nie przypuszcza, że już wkrótce właśnie ten człowiek nie tylko wywróci do góry nogami życie sympatycznej pokojówki Anny, ale również zatrzęsie światem całego klanu Agostinich. .. Książka ma w sobie chyba wszystko, czego można by oczekiwać od sympatycznego, letniego romansu. Mamy skromną, niczym nie wyróżniającą się dziewczynę, tajemniczego, zniewalającego mężczyznę, który zwraca uwagę właśnie na Annę, a w tle klimatyczną, wiekową rezydencję. Do tego dochodzi również rodzina Agostinich, nieprzyzwoicie bogata i wyjątkowo chętnie pakująca się w tarapaty. Jakby tego było mało, mamy tajemnicę, za sprawą której życie wielu osób może całkowicie się odmienić. Bardzo przyjemna mieszanka, która intryguje i zachęca do lektury. Chyba największym atutem książki są opisy poczynań arystokratycznej rodziny. Świat pięknych i bogatych jak zawsze pociąga i dostarcza sporej dawki rozrywki. Mamy tu starszą damę z klasą, która wymaga od otoczenia całkowitego podporządkowania i profesjonalizmu, dwie córki, które nie bardzo radzą sobie w życiu uczuciowym, z których przynajmniej jednej nieobce są alkoholowe i narkotykowe ekscesy, syna, adwokata nie stroniącego od podejrzanych interesów i sympatyczną nastolatkę, która próbuje jakoś odnaleźć się w zwariowanym, arystokratycznym świecie, w którym przyszło jej dorastać. Po raz kolejny okazuje się, że pieniądze szczęścia nie dają, a skromna pokojówka może okazać się ciekawszą partią niż nieprzyzwoicie bogata dama z przeszłością. Melissa Moretti wplotła w swoją opowieść pewną tajemnicę, która miała zapewne uatrakcyjnić całą historię. Szkoda, że już pierwszy trop, jaki umieszcza w książce, jest na tyle oczywisty, że wiele osób bez trudu rozwikła wielką zagadkę. Kolejne są już tak mało subtelne, że trzeba naprawdę się wysilić, by nie przewidzieć zakończenia książki. A na dobrą sprawę wystarczyło kilka drobnych poprawek, by całość stała się o wiele bardziej ekscytująca. "Kochanek z Malty. Włoski romans" co prawda nie jest powieścią szczególnie zaskakującą, jednak dobrze sprawdzi się w roli lektury do podróży czy też na plażę. Jeżeli więc macie ochotę choć na chwilę zapomnieć o codziennych troskach i przenieść się do świata, w którym każdy może przeżyć fascynującą, miłosną przygodę, zachęcam do lektury.
Wiele uchodzi jej na sucho, wiele zbywa się milczeniem, ale też o wielu jej sprawach dyskutuje się po cichu zarówno na firmowych bankietach wśród ważnych, ale nie najważniejszych, osobistości jak i podczas domowego obiadku zwykłych zjadaczy chleba. Potrafi doskonale tuszować swoje ekscesy i wyskoki – ma od tego zaufanych ludzi. Zresztą, ludzi ma od wszystkiego – od ubrań, chorób, kosmetyków, jedzenia, wina, kawy, sprzątania, samochodów i czego tam jeszcze sobie wymyśli. I choć ta zewnętrzna otoczka kusi i nęci wielu, tak naprawdę jest jedynie bezwartościową skorupą, która niejednokrotnie skrywa zakłamanie i fałsz swoich członków. Arystokracja – bo o niej mowa – rządzi się swoimi prawami i żyje wedle własnych zwyczajów. I właśnie w to obłudne, ale wciąż podziwiane środowisko wkraczamy wraz z „Kochankiem z Malty” Melissy Moretti.
Tytułowy bohater, Paul Hamrun przybywa do Rzymu, do arystokratycznej rodziny Agostinich, gdzie zostaje zatrudniony jako kierowca. Ot, nieco sztampowy i schematyczny początek powieści, zdałoby się powiedzieć. I taki jest rzeczywiście. Niemniej jednak wraz z kolejnymi stronami, odkrywamy prawdziwe oblicze zamożnej i zbyt pewnej siebie arystokratycznej rodziny i to już jest naprawdę ciekawe, bo mimo, że wszyscy ci bohaterowie należą do jednego rodu, to niezmiernie różnią się od siebie. Są jednak uderzająco zachłanni i fałszywi. Jakby było się można tego spodziewać - wszak sugeruje to już podtytuł – pojawi się i wątek miłosny, ale jest on niezwykle wyważony i subtelny - nie ma tu ostrych scen erotycznych czy wyuzdania. Ów tytułowy „włoski romans”, który z Włochami ma jednak wspólne tylko miejsce i to tylko przelotnie zaznaczane , jak dla mnie, rozegrał się za szybko, jakby w pośpiechu – przez co stracił swoją siłę oddziaływania i zmarnował potencjał. Znacznie bardziej żywe i trafiające w czytelnika były podchody jednej z przedstawicielek czcigodnego rodu, niejakiej Roberty - dobiegającej czterdziestki, dwukrotnej już rozwódki ze skłonnością do tycia, co kilkakrotnie powtarzano :P, – usilnie próbującej zwabić do swojej alkowy Paula.
Podsumujmy zatem: mamy już napaloną rozwódkę, przeświadczoną o swojej wyższości rodzinkę oraz „świeżą krew” reprezentowaną przez Paula. Mamy też subtelny romans. Czego brakuje? Dramaturgii!!! Jest i ona(!) budowana poprzez tajemnicę maltańskiego przybysza oraz szemrane interesy Raffaela, kolejnego przedstawiciela Agostinich, który próbuje pozbyć się niewygodnego pracownika. I choć wcale nie polubiłam Raffaela, to momenty, w których pojawiał się w książce, czytało mi się najlepiej – były nie tylko ciekawe, ale i zabawne, gdyż odsłaniały jego nieudolność oraz głupotę. Myślę też, że był to celowy zabieg autorski – stworzyć taką postać, której NIE DA się polubić, a o której chce się czytać. Moretti udało się do doskonale! A jeśli ktoś z Was odniósł wrażenie, że podśmiewam się nieco z tej książki, to mylicie się, bo cokolwiek by o niej nie mówić, to okazała się naprawdę idealną lekturą na lato! Prosta, niezobowiązująca, zgrabnie i z lekkością napisana opowieść o maltańskim przybyszu, którego życie odmieniło się w Rzymie… Ot, całkiem przyjemna historia, zdałoby się powiedzieć!
Czyta się błyskawicznie. Przyjemna i ciekawa.
Już początek przenosi nas w klimaty bajki i można poczuć, że to będzie dla czytelnika wspaniała przygoda.
Z pewnością byłby z tego świetny scenariusz do kinowego hitu w kategorii: komedia romantyczna.
Zabawna, zaskakująca a do tego wciąż unosząca się w powietrzu nutka tajemnicy.
Oczywiście nie obędzie się bez minusu: kto bardziej błyskotliwy od razu będzie wiedział, jak książka się zakończy ale to nadal nie zmienia faktu, że powieść wciąga i chce się ją jak najszybciej zakończyć.
Przeczytane:2015-07-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
„- Hello, Paul Hamrum, szofer.- Hello, Anna Tresa, pokojówka – odpowiedziała dziewczyna tym samym tonem – wesoło isympatycznie, jak to leżało w jej naturze.”Agostini to najstarsza arystokratyczna rodzina w całej Europie, na jej czele stoi wielmożna PaniLucjana. Starsza kobieta dla własnej wygody zatrudnia nowego szofera. Zostaje nim MaltańczykPaolo Hamrum młody i przystojny mężczyzna. Nikt nie spodziewał się, że pojawienie się nahoryzoncie Paola zmieni w krótkim czasie życie całej rodziny. Dwie siostry Roberta i Stella odpierwszego dnia zaczęły uwodzić mężczyznę, ten jednak był nieugięty i za każdym razem odtrącałkobiety, rzucając niejasne wyjaśnienia. Odtrącenie „takich kobiet”?! Niemożliwe! A jednak, dlategoprowadzi to do ciągłych intryg, podejrzeń, rzucanych oskarżeń w stronę Pola. Jednakże kiedymłodsze pokolenie Agostinich poddawało mężczyznę ciągłym próbom, to seniorka rodu darzyła goszczerą sympatią. Mało tego, nawet chciała aby jej własne dzieci były jak Paolo, nad wyrazdojrzałe, inteligentne, skromne, lojalne, a także szanujące drugiego człowieka.„No to mamy piękną kolekcję. Chcą mnie obydwie dziedziczki i córka jednej z nich. Do kompletubrakuje już tylko babci.”Kim tak naprawdę był Paolo? Jaka przeszłość się za nim ciągnie? Z jakim zamiarem przyjechał doWłoch? Co takiego knuł Raffaele, syn Lucjany? W końcu czyim tytułowym kochankiem zostaniePaul?Często w książkach podejmowany jest temat bogaczy, czytamy o tym jak szastają pieniędzmi, wożąsię drogimi samochodami, chodzą na przeróżne bankiety, widzimy świat przepychu i luksusu. Wtejże książce możemy podziwiać „zaplecze” tej scenerii, a dokładniej rzecz ujmując, znajdziecie sięw świecie służby, portierów i szoferów, którym wystarczy tylko pytanie: „No i co tu się będziedzisiaj działo? Mówcie!”, a wszyscy rzucają się z niepowstrzymaną lawiną opowieści o wpadkachbogaczy, niekontrolowanym piciu alkoholów oraz zażywaniu narkotyków.„(…) tacy jak oni faktycznie nie mają w życiu żadnych zmartwień. Najwyżej przed południem musząsię zastanowić, które z zaproszeń przyjąć i dokąd wybrać się na wieczorny ubaw. A zaproszeńprzychodzi mnóstwo. Dzwonią telefony, przychodzą maile i codzienna poczta, której większą częśćstanowi korespondencja oficjalna – bale, przyjęcia, akademie, spotkania. Tu trzeba rozdać nagrody,tam wspomóc biednych. Oczywiście, w miarę możliwości tak, żeby nie trzeba się było do nichzbytnio zbliżać… Błyszczą, olśniewają i pełno ich w każdym brukowcu. (...)”„Patrzcie, ludzie! Nie mam na sobie majtek! Jutro wieczorem w telewizji też nie będę miała!” -zachowanie pijanej kobiety po jednym z przyjęć, która za dnia zapowiada pogodę w telewizji.Charakterystyka bohaterów jest bardzo dobra, niektórzy zyskali moją ogromną sympatię inni wręczprzeciwnie. Czytelnik w mgnieniu oka przenosi się w wykreowany przez autorkę świat, adokładniej do Rzymu. Oprawa graficzna jest miła dla oka i z pewnością przyciągnie nie jednączytelniczkę choćby jedynie po to aby przeczytać opis.Pomimo, że rozwiązanie było raczej przewidywalne, bo praktycznie od połowy lektury wiedziałamkim jest Paul i po co przyjechał do Włoch, to jednak samo zakończenie zaskoczyło, bowiem byłyniespodziewane zwroty akcji. Jeszcze jedno nie daje mi spokoju, nie chciałabym tutaj spamować,bo jednak wszystko działo się w ostatnich rozdziałach książki, jednak jedyne co mogę napisać to to,że „Matka tak nie postępuję!”, a los potrafi płatać różne figle, tutaj jednak musicie sięgnąć poksiążkę.Jest mi bardzo miło napisać, iż niezmiernie się cieszę, że mogłam przeczytać tę pozycję. Jest toksiążka lekka, ciepła, zabawna i przyjemna w odbiorze. Czyta się ją błyskawicznie, jest to dobrebabskie czytadło doskonałe na wakacje, ponieważ z pewnością każdej umili czas. Od pierwszychstron wciąga czytelnika i prowadzi do ostatnich z ogromnym zainteresowaniem. Przy tej lekturzezrelaksowałam się oraz odpoczęłam i tego życzę również Wam. Polecam.