Tiao niebawem wychodzi za mąż za swojego przyjaciela, jednak
wcześniejszy romans ze starszym mężczyzną wciąż nie daje jej
spokoju. Jej siostra Fan sądzi, że ucieczka do Ameryki rozwiąże
każdy problem, a ich dumna przyjaciółka Fei jest gotowa na
wszystko, by uwolnić się od pracy w fabryce. Youyou tymczasem
marzy tylko o jednym – chce gotować i prowadzić własną
restaurację.
Bohaterki powieści na różne sposoby starają się wziąć przyszłość
we własne ręce – nawet kiedy ramy otaczającego je świata okazują
się płynne i nieuchwytne jak woda.
Tie Ning – niewydawana dotąd w Polsce, należąca do grona
najbardziej cenionych i najczęściej nagradzanych współczesnych
chińskich pisarzy – podgląda swoje bohaterki jak tytułowe Kobiety
w kąpieli. Obserwuje je w najbardziej intymnych sytuacjach,
odziera z pozorów i obnaża ich najskrytsze myśli.
Częściowo oparte na motywach autobiograficznych Kobiety
w kąpieli to uderzający, wielopłaszczyznowy obraz życia kobiet
we współczesnych Chinach – kraju, w którym nikt nie jest czystą
kartą, a historia na każdym mocno odciska swoje piętno.
Informacje dodatkowe o Kobiety w kąpieli:
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-07-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788324024902
Liczba stron: 496
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2019-03-10,
Grono kobiet, których ścieżki przecinają się czasem w przedziwny sposób. Czasy rewolucji kulturalnej w Chinach. Próba zawalczenia o własne szczęście. Recepta na sukces powieści? Niekoniecznie.
Na lekturę „Kobiet w kąpieli” miałam chęć od dłuższego czasu. Interesują mnie bowiem powieści dotyczące życia kobiet w innych kulturach i spodziewałam się niezłego kąska. Tymczasem książka okazała się jedną ze słabszych, jakie ostatnio czytałam.
Tym, na co zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności są fragmenty dotyczące rewolucji kulturalnej w Chinach. Nie jest to temat, który bardzo chciałabym zgłębić i nie zależało mi, żeby zdominował on powieść, ale liczyłam, że dowiem się czegoś więcej. Niestety apetyt rozbudzony na początku książki nie został zaspokojony. Z czasem temat ten słabnie, wątki z nim związane w zasadzie zanikają, najwidoczniej dla Ning przestał być istotny.
Opis książki obiecuje nam historię czterech bohaterek, których ścieżki w pewnym momencie się splatają. Niektóre z nich natomiast mają być połączone więzami krwi. I wszystkie planowo powinny walczyć o siebie i lepsze jutro. Może ta walka rzeczywiście się odbywa, przynajmniej w przypadku części z nich, ale w dużej mierze zwyczajnie nie mogę się zgodzić na formę, którą ona przybiera. Być może wynika to z różnic kulturowych, ale dość często miałam problem ze zrozumieniem decyzji podejmowanych przez bohaterki. Zupełnie nie rozumiem, jak można dążyć do osiągnięcia celu z wielką pasją, a potem po prostu odpuszczać, czy zmieniać zdanie. Albo nie zgadzać się z postępowaniem innych wobec własnej osoby i nie potrafić tego wyrazić, najzwyczajniej w świecie po prostu grzecznie przytakując. Ja się na to nie zgadzam.
Jeśli chodzi o same bohaterki moje uczucia również są mieszane. Żadnej z nich nie polubiłam na tyle, by wspomnieć o niej choćby z imienia. Te, które zrobiły na mnie lepsze wrażenie, zawodziły w dalszej części powieści. Do tych nielubianych od początku nie zdążyłam się już przekonać. Być może wpłynął na to fakt, że zamiast obiecanej walki regularnie spotykałam się z obojętnością i oporem, a kroki podejmowane w celu realizacji planów zupełnie mnie nie przekonywały. Co więcej, mam żal do autorki, że skupiła się na relacji dwóch sióstr (i ich matce), zupełnie moim zdaniem marginalizując pozostałe bohaterki książki. I może nie byłoby to wcale złe, gdyby nie fakt, że siostrzane stosunki były dziwne, napięte, przepełnione goryczą i rywalizacją, a także próbą udowodnienia sobie nawzajem przewagi. Nie, to nie było to.
Niewiele też dowiadujemy się tak naprawdę o kulturze i tradycji samych Chin, co moim zdaniem mogłoby wzbogacić powieść. Tych elementów jest mało, a tych obecnych w książce trzeba się doszukiwać. A kiedy już je znajdziemy, sprawiają, że na tę kulturę patrzymy podejrzliwym i rozczarowanym okiem.
I styl autorki, czyli ostatnia bolączka. Ning pisze ciągiem, wykorzystując zdania złożone i wielokrotnie powtarzając jedną myśl, nawet nie próbując jej przekazać innymi słowami. Co więcej, w powieści brakuje dialogów. Mimo wszystko czyta się całkiem dobrze i dość szybko, ale akcja raczej nie porywa czytelnika. Przeczytałam i tyle. Szału nie było.
Nie mogę powiedzieć, żeby „Kobiety w kąpieli” są złą powieścią, bo na pewno nią nie są. Po prostu zupełnie nie spełniły moich oczekiwań i pokładanych w nich nadziei. Być może oczekiwałam zbyt wiele, może źle się na nią nastawiłam. Ale zupełnie mnie nie przekonała. I nawet nie zdawałam sobie sprawy z tak wielu uwag, dopóki nie zasiadłam do pisania tego tekstu.