Kicająca groza
James Howe

Króliczki to takie słodkie zwierzątka, każde dziecko rozpływa się na ich widok, rodzice często kupują je dla swoich pociech, bo są takie milutkie i spokojne, ale nikt nie zna ich drugiej, mrocznej natury.
Pewnego dnia państwo Monroe wrócili z kina z królikiem, którego tam znaleźli, a ponieważ byli na filmie o Drakuli to nazwali go Królikula. Króliczek całe dnie przesypiał i budził się, dopiero kiedy nastawała noc, wtedy niepostrzeżenie mknął do kuchni i tam się pożywiał, ale nie tak jak prawdziwe króliki dlatego też kot Czesław zaczął podejrzewać, że jest on wampirem. Kot razem z psem Haroldem postanowili ostrzec rodzinę oraz pozbyć się Królikuli z domu, prowodyrem zdecydowanie był Czesław, który wpadał na bardzo szalone pomysły, bo nie chciał, żeby ktoś z jego rodziny ucierpiał.
Pierwszy raz czytałam książkę pisaną z perspektywy psa, narratorem w niej jest właśnie pies Harold i opowiada on o sobie, swoim koledze kocie Czesławie oraz rodzinie, u której mieszka. Państwo Monroe tak jak ich synowie traktują Harolda i Czesława jak członków rodziny, bardzo ich kochają i rozmawiają z nimi jak z ludźmi, dlatego, kiedy w domu pojawia się nowe zwierzątko kot i pies zaczynają być zazdrośni.
Opowieść to taki thriller dla dzieci, zdecydowanie jest tu dreszczyk grozy i sama zastanawiałam się, jak ta sprawa się rozwikła, królik niby był groźny, ale nie chciałam, żeby stało mu się coś złego, no ale jak to w książkach dla dzieci wszystko zawsze kończy się szczęśliwie.
Książka jest przepięknie wydana, ma ładną czcionkę, każdy rozdział zaczyna się obrazkiem, a do tego jest też grafika na innych stronach, książka ma również fajny, mniejszy format i twardą oprawę.
Ta książka to cudowny obraz tego, jak powinniśmy dbać o nasze zwierzęta i je szanować, a jeżeli znajdzie się jakieś dziecko, a na pewno znajdzie się nie jedno, które bardzo pokocha Czesława, Harolda i Królikulę to nie musi kończyć swojej przygody z nimi na jednej książce, tylko może sięgnąć po kolejną część.