Kalendarze

Ocena: 4.92 (12 głosów)
Inne wydania:

Usiana autobiograficznymi wątkami, nostalgiczna opowieść matki, której dzieci wyfruwają z gniazda, o dzieciństwie, rodzinie, urokach beztroski i bliskości. Rok z życia dziecka we wspomnieniach dorosłej kobiety to wyprawa w głąb siebie i czasu. Wakacje u dziadków na wsi, bose przebieżki po trawie, zabawy ze zwierzętami, rozmowy przy stole, rodzinne spotkania. Piękno zwyczajnych rzeczy. "Kalendarze" mają moc i otwierają oczy na rzecz z pozoru oczywistą - by cenić codzienność każdego momentu życia, również tego z pozoru zwykłego.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk- jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich autorek, z wykształcenia historyk teatru - zadebiutowała jako scenarzystka serialu "Tata, a Marcin powiedział...". Jest autorką kilkunastu poczytnych powieści dla dorosłych i młodzieży. "Cukiernią Pod Amorem" podbiła serca czytelników i rankingi sprzedaży. Jest żoną reżysera filmowego Wojciecha Adamczyka. Ma dwóch synów - Macieja i Piotra.

Informacje dodatkowe o Kalendarze:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-05-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788382950472
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Kalendarze

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kalendarze - opinie o książce

Sentymentalna podróż do... przeszłości. Książka, której tempo jest powolne, ale takie jest przecież zwyczajne życie. Przyjemna pozycja tych, którzy mają ochotę zanurzyć się we wspomnieniach i poczuć klimat PRL-u.
Link do opinii
Czas biegnie nieubłaganie dla każdego. Mija kolejny dzień, tydzień, miesiąc... Pory roku następują sobie, dzisiaj planujemy wakacje, jutro już szykujemy choinkę. Czas przecież tak szybko ucieka. Jako dziecko człowiek ma go tak dużo, na starość zastanawia się czy zdąży ze wszystkimi swoimi planami. Rodzimy się, dorastamy, by w końcu odejść na zawsze... Książka ,,Kalendarze" Magdaleny Gutowskiej - Adamczyk jest zapisem jej prywatnej wyprawy w przeszłość. Powodem jej powstania było opuszczenie przez synów autorki rodzinnego gniazda. Są dorośli, dawno już rozpoczęli życie na własny rachunek, mają swoje sprawy i pewno wkrótce założą własne rodziny. Dla matki to dobry czas, by zrobić pewne podsumowanie, by spojrzeć nie tyle w dzieciństwo swoich dzieci, ale dalej - w swoje własne. Przypomnieć sobie, że był taki czas, że sztuczna biżuteria mamy była cenniejsza niż skarby sezamu, a zabawki towarem tak luksusowym, że stawały się zapamiętanym na zawsze prezentem. Wraz autorką cofamy się do jej dzieciństwa, kiedy to miała sześć lat i właśnie w jej rodzinie pojawia się owy członek - siostra Urszulka. Mała Małgosia w swoich oczach staje się na tyle dorosła, że czuje się odpowiedzialna za siostrę. Wierzy, że to ona - jako ta starsza- kiedyś wprowadzi ją w dorosły świat. Jednak w tle tych rozważań autorka kreśli świat lat sześćdziesiątych - tak jak go zapamiętała. Jednak to nie tylko wspomnienia, ale autorka równocześnie porównuje tamten świat ze współczesnością. Zapracowani rodzice (matka była nauczycielką, ojciec pracował na kolei i jeszcze się dokształcał), którzy ,,dorabiali się wszystkiego" szanowali pieniądz, ale zawsze mieli czas dla swoich dzieci. Któż, jak nie tata umiał rozwiązać przedszkolne problemy Małgosi - Chudusia ( tak dziewczynkę nazywali rodzice)? Kto, jak nie mama, umiał wyleczyć paskudne przeziębienie i pozwolił zostać w domu zamiast pójść do przedszkola? Mieszkanie Gutowskich było małe, pozbawione wygód, jednak swoje miejsce znalazła tam kuzynka mamy, ciocia Ania, kiedy zapragnęła uciec ze wsi do miasta i potrzebowała na początku pomocy. Zaś w starej kamienicy wszyscy sąsiedzi się znali i nikt nie bał się zostawić bez opieki dziecka na podwórku. Dziadkowie z kolei mieszkali na wsi. Ich dzieci były pierwszym pokoleniem, któremu udało się osiąść w mieście. Oni sami zaś pracowali na roli ( chociaż dziadek również pracował na kolei). Nie mieli długów, kredytów, nie stać ich było na luksusowe rzeczy i wczasy w kurorcie. To do nich przyjeżdżało się na wakacje. Rozbicie namiotu na pobliskiej czy wyprawa do lasu stawało się epokowym wydarzeniem w życiu wnuków. Pozornie w książce nie ma akcji, spektakularnych zwrotów, ot zwykłe życie, sama autorka pisze przecież: ,,Zapamiętałam tak niewiele! Ale cóż miałam zapamiętać, skoro w moim życiu nic się nie działo? Dni spokojnie mijały jeden za drugim, czasem przedzielone świętem lub jakąś maleńką burzą". Jest takie powiedzenie, że ,,czas uszlachetnia wspomnienia". Może autorka trochę koloryzuje swoją przeszłość, jednak wspomina i o trudnych aspektach ówczesnego życia ( np. wyjazd ojca zagranicę), ale odniosłam wrażenie, że ludzie kiedyś byli bardziej szczęśliwsi. Sama pisarka zresztą też się nad tym zastanawia. Dlaczego tak się działo? Czy byli bliżej ziemi, żyli w rytmie przyrody - jak jej dziadkowie? A może tajemnica kryje się w tym, że po prostu kontakty międzyludzkie były bardziej szczere i prawdziwe? Nie było telefonów komórkowych, Internetu i rozwiniętych mediów społecznościowych, jednak paradoksalnie ludzie żyli bliżej siebie. Dzisiaj mamy rozwiniętą technikę, nie ograniczają nas granice państw, ale bywa, że więcej wiemy o znajomych z facebooka niż o sąsiedzie zamieszkującym obok. Mamy świat pełen pośpiechu, pobieżnych relacji i ... samotność w tłumie. Książka napisana jest piękną polszczyzną, aż się prosi by wziąć do ręki ołówek i zaznaczyć, co niektóre fragmenty, pełne przemyśleń i cennych uwag o przemijaniu, dorastaniu, doświadczeniu, które nabywamy wraz z wiekiem. Pisarka wspomina swoja przeszłość, ale czyni to w taki sposób, że i mnie, jako czytelnikowi, zaczęły nasuwać obrazy z dzieciństwa. Co pamiętam, jakie jest moje najstarsze wspomnienie, co się stało z ukochaną zabawką? Książkę ,,Kalendarze" poleciłabym osobom, które lubią literaturę zmuszająca do zadumy, refleksji, wewnętrznej analizy. To wymarzona lektura dla tych, którzy chcą cofnąć się w czasie, wywołać jakieś wspomnienie, przypomnieć chwilę, kiedy było się dzieckiem i wszystko wtedy zdawało się być możliwe.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jusia
jusia
Przeczytane:2016-12-27,
Książka podzielona jest na dwie narracje, pierwsza jako dorosłej kobiety, która stara sobie poukładać życie na nowo po wyprowadzce dzieci. Małgorzata nie potrafi pogodzić się z samotnością, która ją otacza, a pusty dom wzbudza w niej lęk i nostalgię, dlatego powraca do wspomnień. Tutaj rozpoczyna się druga narracja, jako mała dziewczynka wraca do czasu, kiedy została starszą siostrą i siłą rzeczy przestała być oczkiem w głowie rodziców. Od tej pory całą uwagę i miłość przelewa na swoją babcię, która zastępuje jej matczyne uczucia. Beztroskie wakacje na wsi, pierwsze obowiązki, ale również przyjemności, specyficzne powietrze i niezwykłe krajobrazy przyrody to cały urok wsi tam właśnie przenosi nas autorka w swojej osobistej książce.
Link do opinii
Avatar użytkownika - leonia
leonia
Przeczytane:2016-10-30,
Autorka ukazana w dwóch odsłonach - jako mała sześcioletnia dziewczynka, która właśnie zostaje starszą siostrą i jako dojrzała kobieta, żona i matka, której synowie wyfruwają z gniazda. Wspomnienia z dziecięcych lat, z okresu przedszkolnego i szkolnego, który dla małej Małgosi przypadł w czasach PRL-u. Są to wprawdzie nie tak bardzo odległe lata, ale jednak całkiem inna epoka. Inne priorytety, inne ideały, inna technika, inne wartości. Lepsze czy gorsze? Trudno ocenić,gdyż wspomnienia z dzieciństwa często są wyidealizowane. Książka taa może być powrotem do przeszłości dla wielu czytelników.
Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2015-12-30,
Kalendarze to wspomnienia z przeszłosci dla wielu czytelników, również moje, z tą tylko różnicą, że kobieta była tą "starszą siostrą",a ja tą "młodszą". Akcja toczy się leniwie (może to było charakterystyczne dla PRL-u). Jeżeli ktoś chce powspominać dawne czasy, to polecam.
Link do opinii
Powieści autorstwa Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk mają już rzesze wiernych czytelników, a mało tego wciąż zdobywają nowych. Sama zaliczam się do tego grona i zawsze z ogromną niecierpliwością czekam na kolejną książkę Pani Małgorzaty, po którą rzecz jasna sięgam, gdy tylko jest to możliwe. Najnowsze ,,Kalendarze" są zupełnie inne niż to, co do tej pory proponowała nam autorka, jednakże i tym razem się nie zawiodłam. Bohaterką powieści jest Dziewczynka, alter ego autorki, którą poznajemy w przełomowym dla niej momencie - w pewien październikowy poranek dowiaduje się ona, iż właśnie została starszą siostrą. Dzięki wspomnieniom autorki, bo to one są główną bazą ,,Kalendarzy" czytelnik ma szansę dokonać swego rodzaju retrospekcji. Zobaczyć oczyma Dziewczynki świat, którego dzisiaj już nie ma. W owym świecie, choć nie brak codziennego trudu, znoju, a niejednokrotnie również biedy wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Istnieją pewne praktyki, które charakteryzowały okres PRL-u. Dzięki niniejszej książce nieco starsi czytelnicy będą mieli okazję odrobinę powspominać tamte czasy. Młodsi odbiorcy natomiast będą mieć szansę przeczytać np. o tym, jak odbywało się świniobicie bardzo popularne w owym okresie, gdyż dawało ono pewien rodzaj samowystarczalności konsumpcyjnej. Jak również o tym, że dawniej pościel zanoszono do magla - o czym dzisiaj w dobie niemnących materiałów etc dziś już mało kto pamięta. Na tle bardzo wielu różnorodnych obrazków z dawnych lat obserwujemy jak Dziewczynka dorasta, staje się coraz bardziej dojrzała i odpowiedzialna. Autorka w sposób bardzo barwny ukazuje jej ciekawość świata, a także pełne ciepła relacje rodzinne. W opowieści nie brakuje także fragmentów rzec można humorystycznych. Natrafiamy na epizody z czasów przedszkolnych, kiedy to Dziewczynce np. wręcz nie mieści się w głowie co przyjemnego jest w całowaniu i jak dorośli mogą robić coś tak odrażającego. Cała powieść jest pełna ciepła i nostalgii za mimo wszystko beztroskim czasem dzieciństwa, a także za najbliższymi, którzy odeszli... Należy również zwrócić uwagę na wplecione w snutą przez autorkę opowieść, króciutkie rozdziały dotyczące teraźniejszości. Chociaż według mnie są one dosyć melancholijne i przepełnione zadumą nad nieustannie mijającym czasem, to zapewne właśnie te fragmenty w dużej mierze stały się jedną z przyczyn powstania ,,Kalendarzy" w takiej formie jaką otrzymaliśmy do ręki jako czytelnicy. Polecam. Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. * https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta * http://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2015/11/wspomnienia-upiekszaja-zycie.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - Daisy
Daisy
Przeczytane:2015-10-31,
Sentymentalna autobiograficzna podróż przez życie,od małej dziewczynki po dojrzałą kobietę..Opis czasów PRL starszym przypomni młodość,a młodym histori. Wpowieści jest wiele znaków zapytania więc radzę uważnieczytać. Polecam.
Link do opinii
Okładka książki "Kalendarze", zachwyca swoją kolorystyką. Nie tylko grafika zwróciła moją uwagę. Małgorzata Gutowska-Adamczyk. Gdzieś już chyba słyszałam to nazwisko. No tak, przecież ta Pani napisała scenariusz do kultowego serialu "Tata, a Marcin powiedział". Realizowany był w latach 1994-1999. W rolę taty wcielił się Piotr Fronczewski, natomiast syna grał Mikołaj Redwan. Tak się składa, że jestem z rocznika '85, więc coś niecoś pamiętam. Ale z książką autorstwa Pani Małgorzaty spotykam się po raz pierwszy. Czy to spotkanie należało do udanych i czy zechcę takowe jeszcze powtórzyć?? Do czego służą kalendarze chyba każdy wie. Przybierają różną formę. Posiadają w sobie kartki, które dzień po dniu wyrywamy, przypominają notatniki, w których zapisujemy ważne dla nas informacje. Gdy traci swoją ważność wyrzucany jest przez nas do kosza, a potem kupujemy nowy. Co robimy w tym czasie ze wspomnieniami. Też się ich pozbywamy jak starego kalendarza? Na szczęście zostają w nas na długie lata i w każdej chwili możemy do nich wrócić. W świat swoich wspomnień zaprasza Małgorzata Gutowska-Adamczyk. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę, która spędzała wakacje na gospodarstwie swoich dziadków. Mimo młodego wieku, starała się pomóc w różnych pracach związanych z jego prowadzeniem. Praca na roli nie należy do lekkich i przyjemnych, ale mała Małgosia dawała sobie świetnie radę z obowiązkami, które przydzielała jej babcia. Była dzieckiem, więc potrzebowała również czasu, który mogła wykorzystać na zabawę i odpoczynek. A jak wiemy wyobraźnia u dziecka nie zna granic. Pojawienie się w domu nowego członka rodziny spowodowało, że jej pozycja nagle się zmieniła. Stała się starszą siostrą. Poczuła się dojrzalsza i bardziej odpowiedzialna. Lata dziecięce przeplatają się z życiem dorosłej już kobiety, która zmaga się z domową ciszą. Każda matka przeżywa na swój sposób dorosłość swoich dzieci. Kiedyś musi nadejść taki czas, gdy będą chciały zamieszkać na swoim. Ta chwila staje się dla Małgorzaty impulsem, aby otworzyć drzwi do przeszłości i przekroczyć ich próg. Małgorzata Gutowska-Adamczyk pisząc swoją najnowszą książkę podarowała czytelnikom bilet, który pozwoli odbyć podróż w czasie. Wgłębiając się w treść książki poznajemy cienie i blaski Polski Rzeczypospolitej Ludowej. Warszawa w tym okresie miała swój klimat, który w cudowny sposób został przedstawiony przez autorkę książki. Odbyłam bardzo pouczający spacer, zaglądając w sklepowe okna. Sklepowy asortyment jak i wystawy bardzo różniły się od obecnych. W dzisiejszych czasach wystarczy pójść do pierwszego lepszego hipermarketu lub centrum handlowego i mamy wszystkie produkty pod ręką. Idziemy do kasy, pani kliknie czytnikiem i już. Kolejki również się zdarzają, szczególnie w okresie przedświątecznym. W czasach PRL-u miały zupełnie inne znaczenie. Czekało się na zrzut produktu całymi godziny, aby potem dowiedzieć się, że niestety ktoś przed nami zakupił ostatnią paczkę cukru lub papieru toaletowego. Pomarańcze i mandarynki były towarem luksusowym. Trudno jest sobie teraz coś takiego wyobrazić, prawda? PRL to nie tylko sklepowe kolejki, miał także specyficzny urok. Szklane butelki na mleko, maszyna do szycia typu singer, kanapa zwana pieszczotliwie amerykanką. Nie było telefonów komórkowych, komputerów i internetu. Więc w jaki sposób swój wolny czas spędzały dzieci. Teraz przecież trudno jest odciągnąć nasze pociechy od światła monitora. Pamiętam do dziś, jak bawiłam się drewnianymi klockami. Miałam również paczuszkę z bierkami. Na półce leży jeszcze w dobrym stanie zestaw do gry w "Chińczyka". Natomiast na strychu przechowuję dla potomnych rzutnik "Ania", który służy do wyświetlania bajek na prześcieradle. Muszę sprawdzić, czy jeszcze działa. Wiedziałam, że tak będzie. Teraz i mnie wzięło na wspominki... Taka jest właśnie książka "Kalendarze". Wypełniona po brzegi wspomnieniami i nostalgią. Nastraja, wprowadza czytelnika w magiczny klimat. Sprawia, że samemu wracamy do chwil, które zostały głęboko zakorzenione w naszych sercach. Przywołujemy w myślach lata gdy byliśmy dziećmi. Beztrosko spoglądaliśmy w niebo oglądając przepływające białe obłoczki przypominające bitą śmietanę. Z dala od trosk i problemów dorosłych. "Szczęśliwe dzieciństwo, to najlepsze wiano na dorosłe życie". Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Stwórzmy naszym dzieciom dom wypełniony ciepłem i miłością, do którego będą mogły wrócić. Nawet wtedy gdy ściany budynku przemienią się w gruz. Bo: | "Dom to miejsce, do którego wraca się we wspomnieniach. Tych najtrwalszych, z najwcześniejszego dzieciństwa. Kiedyś, w przyszłości, nie będziemy pamiętać, co stało się wczoraj, ale dom naszego dzieciństwa będzie wciąż pamiętany ze szczegółami, jakbyśmy dopiero co zamknęli za sobą drzwi. Będziemy do niego tęsknić, gdy poczujemy się źle. Błądząc po nim myślami, dotykając sprzętów, których już od dawna nie ma, wrócimy do najszczęśliwszego i najważniejszego okresu w życiu. O ile łatwiej byłoby umierać, gdyby nam ktoś zagwarantował, że po śmierci tam właśnie trafimy". ( cyt. s. 159 ) PS. We wstępie do recenzji zadałam sobie samej dwa pytania. Książka "Kalendarze" wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Pani Małgorzata wie jak pisać, aby przyszły czytelnik nie został zniechęcony, a tym bardziej znudzony lekturą. Ja nie poczułam nudy ani przez moment. Wspomnienia pisarki wciągnęły mnie bez reszty i z przyjemnością sięgnę po inne książki autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2015-09-30,

Dzieciństwo to najważniejszy czas w życiu i ma ogromny wpływ na dorosłe życie. Każdy pamięta je inaczej. Ta sama sytuacja zapisuje się w inny sposób, ma inne zabarwienie emocjonalne, inne kolory.Małgorzata Gutowska-Adamczyk właśnie dzieciństwo obrała za temat przewodni swojej najnowszej książki pt.,,Kalendarze".
W powieści przeplatają się wydarzenia z życia dwóch głównych bohaterek: dojrzałej kobiety-matki i małej dziewczynki.Matka, której dorośli synowie wyprowadzili się z domu próbuje przyzwyczaić się do nowej sytuacji budzącej w niej lęk.W pustym domu kobieta czuje się samotna, boi się nocy, wciąż kupuje za dużo jedzenia, nie może skupić się na pracy. 
,,Kontakt z wami mam coraz rzadszy, coraz luźniejszy, dopuszczam do siebie absurdalne myśli, z których kiedyś pewnie bym się śmiała. Po raz pierwszy w życiu przychodzi mi do głowy pytanie, czy mnie jeszcze kochacie. Zastanawiam się nad istotą naszych więzi, Nigdy dotąd nie było mi to potrzebne."
Wspomina dawne czasy i swoje dzieciństwo, które było dla niej szczęśliwym okresem, gdy czuła się bezpieczna przy rodzicach i babci. W ten sposób stara się oswoić z nową codziennością.
Sześcioletnia dziewczynka z małego podwarszawskiego miasteczka z czasów wczesnego PRL-u cieszy się z narodzin siostrzyczki, chodzi do przedszkola, odwiedza babcię i dziadka na wsi, boi się czarnej wołgi, śpi na rozkładanym łóżku amerykance, ogląda czarno-białe bajki...
Małgorzata Gutowska-Adamczyk odtwarza dawne, bardzo często już zapomniane, powtarzające się rytuały dnia codziennego: oprawianie kury i gotowanie rosołu, ćwiartowanie świni, jazdę furmanką-głównym środkiem lokomocji, rozpalanie w piecu kaflowym.Większość jest znana z obserwacji lub opowieści, ale przyznam się, że niektóre były dla mnie nowością, jak np. oddawanie firanek do naprężania. Siatkowe firanki, by ładnie wyglądały w oknie powinny wyschnąć napięte na drewnianą ramę o wielkości tkaniny. Ze względu na rozmiary nikt nie mógł tego robić w ciasnym mieszkaniu, więc oddawano do naprężenia.
Okładka książki, na której wykorzystano obraz Jacka Yerki doskonale oddaje ducha tej pięknej i mądrej powieści o dzieciństwie, ale też o syndromie opuszczonego gniazda. Autorka zamieściła w niej wiele osobistych wątków z życia jej rodziny. Obrazy przesuwają się leniwie, codzienne czynności pokazują upływający czas, jak zrywana kartka z kalendarza...ale w tej zwyczajności mieści się czar życia.Starsi czytelnicy odnajdą w tej powieści wspomnienia także ze swojego dzieciństwa, a inni przeszłość swoich dziadków i rodziców.
Zachęcam do zanurzenia się w świat bezcennych wspomnień z powieścią ,,Kalendarze":)http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/

Link do opinii
Czas płynie ,codziennie jest inna data, wszystko przemija,ale warto żyć tak,żeby było co wspominać dobrego.
Link do opinii

Książki Małgorzaty Gutkowskiej Adamczyk biorę w ciemno. Wiem, co otrzymam.

Tak było i tym razem.

Jakież było moje zdziwienie, gdy zapisywałam ją na portalu Lubimy Czytać, jako pozycję "właśnie czytam" i zerknęłam na opinie. Niektóre były bardzo niekorzystne. Czytelnicy pisali, że nudna, że o niczym.

A ja zaczęłam czytać i przepadłam ?

To według mnie jedna z najpiękniejszych powieści, jakie ostatnio czytałam.

Pani Małgorzata zabiera nas do siebie. Do czasów obecnych, oraz do czasów dzieciństwa, kiedy chodziła do przedszkola, kiedy rodziła się jej siostra, kiedy spotkało ją pierwsze przedszkolne zauroczenie, kiedy szykowała się do pierwszej klasy.

Opisy pobytu u babci były mi bardzo bliskie. Moja babcia też nie miała kanalizacji, wody, kąpałam się w dużej misce a do ubikacji chodziło się "za stodołę" do drewnianego kibelka ?

Ludzie żyli w zgodzie z przyrodą i porami roku. Żywili się tym, co sami wyhodowali. 

Do dziś się zastanawiam, jak te kobiety dawały sobie ze wszystkim radę...

Czasy obecne pani Małgorzaty to tzw. syndrom pustego gniazda. Autorka nie może się pogodzić z tym, że synowie wyprowadzają się z domu.

Dla mnie to również nie nowość, bo moja córka "wyfrunęła" z domu dwa lata temu. Jednak nie odczuwałam przy tym aż takich emocji. Ja się cieszyłam szczęściem dziecka.

Styl pisania pani Małgorzaty zawsze mnie fascynował. Widać tu dbanie o każdy szczegół, o piękno naszego języka, brak pośpiechu i brak "byle jakości".

Dla kogo jest ta książka? Myślę, że dla wszystkich, którzy pamiętają tamte czasy, bez wygód, bez "rozpraszaczy". Ja bardzo lubię cofać się w przeszłość, przeżywać tamte chwile z bohaterami książęk.

Ale książka ta jest również dla ludzi młodych, którzy nie doświadczyli życia w PRL-u. To będzie dla nich ciekawa lekcja. Zobaczą ówczesny świat oczami sześciolatki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Shi4
Shi4
Przeczytane:2018-02-01, Ocena: 5, Przeczytałam,

Kalendarze to wspomnienia autorki z okresu jej dzieciństwa. Opisuje tutaj czas od narodzin młodszej o 6 lat siostry, do początku nauki w szkole podstawowej.
To ciepła opowieść o Polsce PRL z punktu widzenia dziecka. Znajdziemy w niej też opis Mińska Mazowieckiego ze wspomnień autorki.
Jedyne, co mogę jej zarzucić, to to, że zbyt szybko się skończyła. Brakuje mi ciągu dalszego perypetii dziewczynki w szkole.

Link do opinii
Avatar użytkownika - danutka
danutka
Przeczytane:2016-07-20, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - sw3112
sw3112
Przeczytane:2015-10-23, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Cukiernia pod Amorem. Hryciowie
Małgorzata Gutowska-Adamczyk0
Okładka ksiązki - Cukiernia pod Amorem. Hryciowie

Trzeci tom sagi o Gutowie. Fascynująca historia rozkwitu i upadku bogatego mazowieckiego rodu. Podczas wykopalisk na rynku w Gutowie archeolodzy dokonują...

Cukiernia Pod Amorem. Jedna z nas
Małgorzata Gutowska-Adamczyk0
Okładka ksiązki - Cukiernia Pod Amorem. Jedna z nas

Trzeci i ostatni tom drugiej serii "Cukierni Pod Amorem". Tym razem autorka opowiada o wieku dojrzałym swoich bohaterek i latach 1970 - 2016. Monika wyjeżdża...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy