Ten kultowy reportaż to głos przeciw wszelkiej wojnie.
Ryszard Kapuściński nazywał go swoją pierwszą prawdziwą książką
Wojnę domową w Angoli, tuż przed uzyskaniem przez ten kraj niepodległości 11 listopada 1975 r., reporter opisuje przez pryzmat doświadczeń indywidualnych swoich bohaterów i własnych. To książka bardzo osobista. Nie tyle o samej wojnie, ile o zagubieniu w chaosie, bezsensowności ponoszonych ofiar, niepewności jutra. ,,Były tam takie sytuacje, że człowiek właściwie wiedział, że nie będzie już żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: - O, jeszcze jeden dzień z życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka. Ale już nie więcej." - pisze autor.
Gdy rozpoczęła się chaotyczna, bezwzględna walka, która przeraziła całą Europę, Kapuściński udał się do miejsca, z którego wszyscy uciekali z przerażeniem. Był tam w pewnym momencie jedynym korespondentem zagranicznym. Reporter miał świadomość, iż może to być podróż w jedną stronę, ale nie wyobrażał sobie, aby jej nie odbyć.
Równocześnie z wznowieniem książki do kin wchodzi polsko-hiszpański film pod tym samym tytułem, łączący techniki animacji i dokumentu. Reżyserzy szukają prawdy także poza książką mistrza, rozmawiając z ludźmi, których opisywał, prowadzą śledztwo na własną rękę.
FILM W KINACH OD 2 LISTOPADA
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 184
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o Ryszardzie Kapuścińskim, jednak mało kto sięga po jego reportaże.
Ja postanowiłam naprawić swój "Błąd" i przeczytałam "Jeszcze dzień życia", który opisuje wojnę domową w Angoli w latach siedemdziesiątych (i która trwała i trwała nawet po roku 2000). Przede wszystkim przez większość tego reportażu czułam się jakbym czytała zwykłą książkę z mocnym wojenno-obyczajowym wątkiem. To świadczy o klasie pisarza, którego słowa w żaden sposób nie męczą czytelnika, a wręcz wciągają jak niejedna powieść. Oczywiście przedstawiał tu sytuację, opisywał co i gdzie się działo, co myśleli i czuli ludzie, jak zachowywali się w obliczu bliskiego upadku swojego kraju. Jednak wplatał też dużo odczuć, przemysleń, które budowały klimat i pozwalały czytelnikowi na wejście w tą opowieść i wręcz stanie przy Kapuścińskim, np gdy zastanawiał się, czy podał dobre słowo patrolowi, czy może właśnie wydał na siebie wyrok śmierci.
Jeszcze dzień życia - ucieczka przed śmiercią i dziękczynienie za kolejne godziny niepewności, czy nie będą ostatnimi... z pewnością warto przeczytać (nawet jeśli ktoś nie przepada za reportażami "wojennymi", historia warta uwagi!)
Znakomity pisarz i reportażysta po raz pierwszy publikuje w albumie zdjęcia stanowiące artystyczny plon jego licznych podróży w głąb Czarnego Kontynentu...
Lapidarium jest tekstem pisanym spontanicznie od przypadku do przypadku - jest to rodzaj pisania spontanicznego. Lapidaria stanowią taki odrębny nurt,...
Przeczytane:2024-07-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Lekturę czyta się dobrze, jest napisana prostym językim, nie jest grubych rozmiarów. Warto sięgnąć po ten tytuł, aby wzbogacić swoją wiedzę o Angoli, która była wcześniej kolonią portugalską. Polecam jednak na niektóre wydarzenia patrzeć z przymrużeniem oka. Kapuściński tworzył subiektywne zapisy (i koloryzował je), a w Polsce panował wtedy komunizm i cenzura. Jednak brawa za odwagę dla publicysty, który nie bał się być w centrum wydarzeń wojennych. P.S. ładne, nowe wydanie książki.