Rzym, 11 lipca 1982 roku. Kiedy włoska drużyna narodowa zdobywa mistrzostwo świata w piłce nożnej, ginie bez śladu Elisa Sordi, osiemnastoletnia pracownica instytucji zarządzającej nieruchomościami Watykanu. Śledztwo zostaje powierzone młodemu komisarzowi policji, Michele Balistreriemu. Arogancki i gnuśny Balistreri lekceważy sprawę do czasu, gdy ciało Elisy zostaje odnalezione przy brzegach Tybru. Nie udaje mu się jednak rozwikłać zagadki jej śmierci.
Rzym, 6 lipca 2006 roku. Kiedy włoska reprezentacja wygrywa z Francją finałowy mecz piłkarskich mistrzostw świata w Berlinie, matka Elisy Sordi popełnia samobójstwo. Balistreri, który po dwudziestu czterech latach chce oddać Elisie sprawiedliwość, postanawia ponownie otworzyć starą sprawę. Okazuję się, że będzie musiał wydobyć na światło dzienne prawdę nieskończenie straszliwszą od stosu kłamstw, pod którymi ją pogrzebano, i stawić czoła nieuchwytnemu i nieustępliwemu Złu, które może mieć wiele twarzy.
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2016-05-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 648
,,Balistrieri to jedna z najbardziej udanych postaci we współczesnej literaturze kryminalnej". The Independent Rok 1990. W środku upalnego lata, gdy...
Drugi tom bestsellerowej Trylogii zła Trypolis, lata 60. XX wieku. Młodość niespokojnego Michele Balistreriego jest burzliwa jak ghibli, wiatr...
Przeczytane:2019-04-18, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019, 52 książki 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
To dobra książka, chociaż muszę przyznać, że ciężko mi się ją czytało. W sumie jednak warto było przez nią przebrnąć. Jedna nierozwiązana sprawa morderstwa młodej dziewczyny rzutuje cała serią kolejnych po dwudziestu czterech latach. Wiele pojedynczych śladów, tropów, które ciągle się gdzieś urywają. Szereg podejrzanych osób. Wszystko wskazuje na Rumunów, ale jakże to mylne to dowiadujemy się dopiero gdy uda się dotrwać do końca. Władza, korupcja, nieudolność policji, imigranci i zdawałoby się zupełnie przypadkowe ofiary. Czy rzeczywiście tak było pokazuje dopiero zakończenie, które trochę mnie zdziwiło.