Któż nie miał dzieciństwa pełnego przygód, czarów i niebezpieczeństw, ukochanych bohaterów filmowych, zmyślonych piratów i ukrytych skarbów? Któż oparłby się pokusie pozostania na zawsze w krainie niezwykłych snów? W dniu swego ślubu, tysiące kilometrów od rodzinnego domu, Tonio przywołuje w pamięci letnie wakacje z czasów dzieciństwa, niezapomniane i niekończące się dni spędzane u boku swoich braci, rodziców i pierwszej, wielkiej miłości. Cudowny świat eksplorowany z wrażliwością bosonogiego odkrywcy, rozświetlony wyjątkowym światłem mikrokosmos, świat pogrążający bohatera we śnie, z którego nie będzie się chciał już nigdy obudzić. Ale się obudzi.
Informacje dodatkowe o Jeśli się nie obudzę:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012-08-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
9788378392613
Liczba stron: 288
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-04-28, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2013,
O zamykaniu pewnych rozdziałów w życiu, mówi się dużo i często. Chcemy zatrzasnąć drzwi do przeszłości, by nie odciskała ona piętna na dalszym życiu. Kończymy jedno, by rozpocząć następne. Rozliczamy się z minionych zdarzeń, czynów, myśli, pragnień, po to, by nie wpływały na jutrzejsze doznania.
Antonio bierze ślub, a to bez dwóch zdań, jest rozpoczęcie nowego rozdziału. Znajduje się właśnie w Mombasie i wraz ze swoją siostrą, Estelą, zastanawia się co począć z wolnym czasem, dzielącym go od ceremonii. Panna młoda przebywa w tym czasie z rodzicami, dokonując ostatnich przygotowań. Nie chodzi w tym wszystkim o zabobony i wiarę w to, że ujrzenie przyszłej małżonki przed ślubem ani chybi przyniesie obojgu pecha, a o czysto praktyczne usunięcie poddenerwowanego mężczyzny z widoku. Dla panny młodej to naturalnie coś więcej niż pech, to pełnowymiarowa tragedia. Jeśli wziąć pod uwagę krzyż pański, jaki musi mieć teraz bidulka, brakuje jej tylko ciebie na głowie, wtykającego nos we wszystko, z jej intymną bielizną włącznie: "Ty jeszcze nie ubrana? To pasuje ci lepiej, o, tak, w ten sposób. Jak to? Nie włożysz zegarka, który dostałaś ode mnie w prezencie?" - wyrecytowała szyderczym głosem siostra pana młodego.
Tonio nie chce iść jednak na plażę, nie ma ochoty na spacer, ani mohijo wypite w hotelowym barze. Wpada na pomysł, by wraz z dużo młodszą siostrą pojechać do Gedi. Przed wieloma laty spędził tam z rodziną wakacje. Esteli nie było jeszcze wówczas na świecie. On sam miał kilka lat, bujną wyobraźnię i dwóch braci. Młodszy, Nico, mistrz słowotwórstwa i miłośnik ryb często siadywał nad sadzawką i czytał rybom bajki, a ósmego czerwca, w Światowy Dzień Oceanów, zorganizował im przyjęcie urodzinowe. Starszy, Miguel, był jednocześnie prowodyrem wszelkich zabaw, głosem rozsądku, który potrafił rozsądzić spory i zdusić w zarodku kłótnie oraz mistrzem opowiadania historii grozy. Cała trójka uwielbiała kino przygodowe, horrory i fantastykę. Ich idolem był Harrison Ford, wcielający się w Hana Solo, Ricka Deckarda czy Indianę Jonesa. Niesamowita wyobraźnia i chęć przeżycia przygód pchały chłopców w przestrzeń wymykającą się poza szarą rzeczywistość. Ten barwny, niesamowity, ale i niebezpieczny świat przyciągał ich jak magnes. Zawsze byli gotowi, by stawić czoła wyzwaniom, bez względu na to czy zagrożenie stanowiły strzygi ukrywające się w kloakach, które wychodzą stamtąd, żeby rabować ze szpitali krew podtrzymującą je przy życiu, czy Dygot, szalony staruch z głową kobiety, zawieszoną na szyi.
Chłopcy byli ze sobą bardzo zżyci. Antonio ujął kwestię posiadania rodzeństwa tak: jeśli je masz, jest twoją nierozerwalną częścią, decentralizacją twoich kompetencji jako osoby, jednym rozdystrybuowanym w kawałeczkach niczym pudełko serków topionych umysłem, jednością w wielości, i jeśli zabraknie któregoś z segmentów, całość traci zwartość i rozsypuje się w na wpół pustym opakowaniu. Zawsze razem, inspirując się przygodami bohaterów filmowych, precyzyjnie przygotowywali się do realizacji kolejnych pomysłów. Co zrobić, gdy jest się zaproszonym na eleganckie przyjęcie, ale w planach ma się także poszukiwanie pirackiego skarbu?
Rozważaliśmy stylistyczną opcję Jamesa Bonda, który pod skafandrem neoprenowym czy przebraniem żebraka miał w zwyczaju skrywać nieskazitelny pod każdym względem smoking. Doszliśmy jednak do wniosku, że żadna z reinkarnacji tego gościa, wypełniającego przez dziesięciolecia karkołomne misje w tajnej służbie Jej Królewskiej Mości, nie zetknęła się nigdy ze straszliwym upałem madryckiego lata, wobec czego zapakowaliśmy nasze cywilne ciuchy do plecaków.
Tonio opowiada Esteli o swojej chłopięcej miłości, dziecięcych przygodach, o niesamowitych snach i wakacjach w Kenii. W tym radosnym, kolorowym obrazku jest jednak coś niepokojącego. Widać to w niekiedy zbyt zaczerwienionych oczach matki, smutnym spojrzeniu ojca. Tonio krąży wokół tematu, ale nie mówi wprost, co wydarzyło się tamtego lata. Tylko numeracja rozdziałów pozwala przypuszczać, że było to jedno z tych zdarzeń, nad którymi niełatwo przejść do porządku. Coś się wydarzyło, coś się zmieniło. I nagle nic już nie było tak jak dawniej. Javier Yanes w powieści "Jeśli się nie obudzę" raz opowiada historie sprzed tamtego wydarzenia, to znów wybiega w przyszłość. I tak raz mamy dzień 158., to znów 123., potem -2, a następnie 73. Przyszłość miesza się z przeszłością. Gdzieś pomiędzy nimi znajduje się dzień zero. Z tych porozrzucanych dób, jak z rozsypanych na stole puzzli, powoli udaje się złożyć obraz tamtego okresu sprzed ćwierćwiecza.
"Jeśli się nie obudzę" przyciągnęła mnie nieco smutnym tytułem i klimatyczną okładką. To kolejny tytuł, ściągnięty z półki pod wpływem impulsu. Spodziewałam się dobrej książki, nie spodziewałam się dwóch zarwanych nocy, zarumienionych policzków i cicho płynących łez w miarę jak docierała do mnie prawda.
Javier Yanes, biolog, dziennikarz, miłośnik wędrówek po świecie, napisał książkę, którą nie każdy doceni. Niekiedy niełatwy język, liczne metafory, nielinearna fabuła. Ta książka nie będzie bestsellerem, który czytelnicy z obłędem w oczach wyrywają sobie z rąk. Tym bardziej się cieszę, że przypadkiem trafiłam na ten tytuł. Powieść Hiszpana jest pełna ciepła i dziecięcej wyobraźni. Mieści w sobie mnóstwo humoru i wzruszeń. Pod spodem czai się ledwie wyczuwalny smutek. Świat dzieci, ich niesamowity sposób interpretacji rzeczywistości, wyjątkowa wrażliwość, niezwykła wyobraźnia i entuzjazm, z jakim zabierają się do realizacji swoich pomysłów, jest światem wyjątkowym. Bez względu na to, czy jest to radosna rzeczywistość "Dzieci z Bullerbyn" czy trudne dzieciństwo pięcioletniego Zeze, bohatera "Mojego drzewka pomarańczowego", zawsze wkraczam w ten świat z zainteresowaniem. Dorosłość wydaje się wówczas taka bezbarwna, odarta nie tylko z kolorów, ale także z wyobraźni.
"Jeśli się nie obudzę" z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, nie tylko ze względu na wspaniałych bohaterów i ich perypetie, ale także z powodu wspaniałego języka, w którym dziecięca naiwność miesza się z dorosłą erudycją.
-Jak byś powiedział, że ktoś jest bardzo zadowolony, ale nie dosłownie?(...)
-Może... że ma ochotę skakać na jednej nodze?
Po lekturze na to właśnie miałam ochotę. Skakać na jednej nodze.