Kiedy trafiła mnie pierwsza kula, pomyślałem o swojej córce... Chirurg plastyczny Marc Seidman - człowiek, który nie miał wrogów - zostaje postrzelony we własnym domu i zapada w śpiączkę. Po kilkunastu dniach budzi się w szpitalu i dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka Tara zniknęła bez śladu. Policja podejrzewa go o udział w zbrodni. Otrzymawszy pocztą żądanie zapłaty okupu w wysokości dwóch milionów dolarów, Marc reaguje jak praworządny obywatel - informuje FBI.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2001-11-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 2
Miłośnikom kryminałów nazwisko Harlana Cobena jest znane i grzechem byłoby omijanie tego autora. Widocznie ze mnie słaby miłośnik tej literatury, skoro dopiero teraz sięgnęłam po jego twórczość. W natłoku i mnogości książek sensacyjnych i kryminalnych pojawiających się lub też dobrze zadomowionych na bibliotecznych półkach dotychczas omijałam tego autora wybierając polską literaturę. Jednak jak się okazuje wszystko ma swój czas i porę. Nadszedł czas Cobena i mniemam, że tą książką przetrze szlak w moim czytelnictwie do poznania większej ilości histori, które wyszły spod jego pióra. Książka spełnia wszystkie moje wymagania, które charakteryzują kryminał. Akcja szybka, intryga sprawiająca wodzenie za nos czytelnika, prawdopodobieństwo utrafienia w rozwiązanie minimalne, to wszystko sprawia, że takie książki po prostu chce się czytać. Co tu mamy? Zgodnie z Hitchocowską teorią początek to swoiste trzęsienie ziemi a później napięcie rośnie. Postrzelony chirurg plastyczny Marc walczący o życie, zastrzelona żona i porwana córka. Perypetie dowodzenia własnej niewinności przed stróżami prawa, poszukiwania córki, nawiązanie kontaktu z dawną miłością, nowe postacie dochodzące w miarę rozwoju akcji, gmatwanina przyczyn i efektów a w zakończeniu zaskoczenie kto i dlaczego maczał palce w zbrodni z pierwszych stron. Jak na pierwszą przeczytaną przeze mnie książkę tego autora spełnione zostały wszelkie przesłanki by nie była ona ostatnią . Przy następnej wizycie w mojej bibliotece zapewne ponownie sięgnę po kolejny tytuł, który wpadnie mi w rękę.
Marc Seidman to znakomity chirurg plastyczny. Magia jego działań nie polega jednak na tym, że pomaga kobietom w upiększaniu swojej urody. Doktor zajmuje się pomocą biednym i poszkodowanym dzieciom z krajów trzeciego świata, które najczęściej odnoszą poważne obrażenia w wyniku działań wojennych, a powstałe zniekształcenia utrudniają im normalne funkcjonowanie. Seidman oddaje swojej pracy całe serce, a po wypełnieniu zawodowych powinności chętnie wraca do domu- do pięknej żony Monici i małej córeczki Tary, będącej dla niego całą resztą świata.
Lekarza poznajemy w momencie, kiedy jego poukładane życie przestaje być takie idealne. Coben przedstawia nam bowiem doktora, który w wyniku strzelaniny, sam musi wcielić się w rolę pacjenta.
Fabuła skupia się na próbach odnalezienia wielu niełatwych odpowiedzi.
Kto chciałby skrzywdzić doktora w jego własnym domu?
Dlaczego tylko on wyszedł cało ze strzelaniny?
Gdzie podziała się jego mała córeczka?
Była czwarta rano, kiedy zadzwonił telefon. Wyrwał mnie ze stanu, jaki obecnie nazywam snem. Teraz nigdy nie zasypiam naprawdę. Po prostu leżę z zamkniętymi oczami. Noce niewiele różnią się od dni. Oddziela je najcieńsza z granic.
Jedyna szansa to jedna z tych powieści, w których główny bohater szybko zmienia się w ofiary w podejrzanego. Chociaż Seidman ledwo przeżył, jego największym problemem stało się udowodnienie swojej niewinności. A gra toczy się o wielką stawkę, bowiem sprawą zaczyna interesować się FBI.
Autor oferuje nam dosyć klasyczną historię o tym, jak dobrze planują wszystko przestępcy i jak słabo radzą sobie funkcjonariusze prawa. A tytułowa jedyna szansa to tylko jedna możliwość przekazania okupu i odzyskania córki.
Główny bohater zostaje podstawiony przed całym szeregiem różnego rodzaju dylematów. Mimo pomocy przyjaciół i teścia tak naprawdę jest zdany jedynie na siebie. Zagłębiając się w jego wybory, czytelnik zastanawia się, jaką on podjąłby decyzję, zwłaszcza znajdując się w sytuacji, gdzie każdy wybór wydaje się kiepski. A tutaj chodzi przecież o życie małej, niewinnej istotki, której dobro było dla mężczyzny najważniejsze.
Decydującym czynnikiem w całej historii jest czas. Porywacze nie dają go Marcowi zbyt wiele, wiedzą, że każda godzina otwiera przed nim nowe możliwości i pogrąża go w kolejnych wahaniach. Ponadto, momentami przeszłość zaczyna dominować nad teraźniejszością, co jak się okazuje na końcu, może mieć bardzo zgubne konsekwencje.
Coben oferuje nam sprawnie napisaną i dosyć ciekawą książkę. Świetnie pokazuje dylematy bohaterów, lekko zagłębiając się w sferę psychologiczną. Interesująco przeplata losy postaci, pokazując ich wzajemną zależność.
Mimo że szczerze uwielbiam Cobena, postaram się tym razem nie idealizować. Ciężko zaliczyć tę powieść do jego najlepszych. Całkiem interesująca fabuła jest przecież dosyć banalna, a zakończenie do przewidzenia. Mimo że sama nie odgadłam, co w rzeczywistości się wydarzyło, to po zakończeniu doszłam do wniosku, że było to przecież takie oczywiste. Poza tym wydaje mi się, że mimo wszystko bohater miał za wiele rzeczy podanych mu prosto na tacy- przyjaciel prawnik i przyjaciółka z FBI, to za dużo pomocników jak na jeden raz. No i jednak ciężko uwierzyć, że tajemnicy nie rozwiązał cały sztab funkcjonariuszy, a udało się to zupełnemu laikowi.
Jak zawsze świetnie, choć z przesytu zaczynają być zanadto przewidywalne
Wiele razy zdarzało mi się sięgać po tytuły Cobena, ale ten mnie nie zachwycił. Akcja ni to się ciągnęła, ni to przyspieszała, czasami nagle jakby się zawieszała. Plusem było, choć trochę nieudolne, zamieszanie tak, by czytelnik nie zorientował się w końcu, kto za tym wszystkim stoi. Nie chciało mi się wierzyć, że Marc Seidman przez półtora roku nie zrobił nic, by po nieudanym wręczeniu okupu, odnaleźć córeczkę. Czyżby show must go on, nie świadczy o tym niestety dalszy ciąg. Potem wielki finał i żyli długo i szczęśliwie z Rachel i Tarą ściana w ścianę. Trochę tchnęło mi myszką w myśl tego, że drugie to lepsze i dozgonne. No cóż dla kogoś, kto pierwszy raz zetknął się z tym autorem, książka może się podobać. Mi wiele w niej zabrakło. Mdłe postaci, sztywne i przewidywalne, wręcz nudne. Ale przecież każda opinia jest subiektywna, czyż nie?
Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.
Od kuli ginie była gwiazdka tenisa, dwudziestoczteroletnia Valerie Simpson. Przed śmiercią próbowała bezskutecznie umówić się z Myronem Bolitarem...
Studentka Kathy Culver znika w tajemniczych okolicznościach na terenie kampusu Uniwersytetu Restona w New Jersey. Pozostawione ślady pozwalają przypuszczać...