Polska poezja jest rozpięta na przeciwnych sobie
nurtach, dwóch biegunach, dwóch zupełnie
odmiennych literackich kontynentach. Z jednej
strony mamy poezję tradycyjną, reprezentowaną
choćby przez naszych noblistów, Miłosza i
Szymborską, ale po za nimi choćby także przez
Herberta i Różewicza, Zagajewskiego. To liryka
która konsekwentnie wynika z wcześniejszych
dokonań polskiej poezji, tych z dwudziestolecia
międzywojennego a nawet po części z XIX wieku.
Z drugiej strony mamy tak zwanych
barbarzyńców, którzy "pień" swojej poezji osadzili
w zaprzeczeniu tymże tradycjom.
Mowa tu o całym sprzężeniu literackim które
miało miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych,
a więc pokoleniu brulionu którego sztandarową
postacią stał się Marcin Świetlicki. To poezja
unikająca patosu, wybierająca przyziemne, proste
tematy, podczas gdy wspomniana wcześniej
wyrosła na moralizowaniu, refleksji nad światem
oraz poważnej zadumie - konflikt jest więc
oczywisty. Co więcej, miał miejsce nawet konflikt
personalny pomiędzy dwoma ikonami obu
nurtów, Miłosza i Świetlickiego, głównie rzecz
jasna w postrzeganiu poezji, jej roli - Miłosz ją
znajdywał, zaprzęgał poezję do aparatu walki o
charaktery ludzkie, Świetlicki brzydził się tego
typu poetycką indoktrynacją, stawiał na wolność
wypowiedzi, kontestację własnego ja łącznie z jego
wadami i przywarami. Jak widać więc mowa tu o
nurtach poetyckich skrajnie przeciwstawnych,
literacki ogień i woda, żywioły nie do połączenia.
Jednak czy aby na pewno?
Jarosław Baprawski w swojej poezji odnajduje
wspólne punkty tych zdawałoby się
nieprzystających do siebie przestrzeni poetyckich.
Wspólna droga, która łączy cechy zarówno poezji
"tradycyjnej", jak i tej pokolenia brulionu, decyduje
o tym, iż jest to poezja charakterystyczna. Poezja,
która nie boi się stawiać sobie trudnych wyzwań,
poezja odważna, poszukująca. Jarosław Baprawski
w pewnym sensie łączy elementy poezji Miłosza i
poezji Świetlickiego, bowiem jego wiersze to
właściwy temu pierwszemu namysł nad
rzeczywistością, próba refleksji ogarniającej
sprawy wysokiej wagi, często zakończona
moralizatorską nutą, a z drugiej strony język który
nie owija w bawełnę, nie boi się mocnych słów.
Baprawski wykorzystuje do kreowania swojej
literatury tworzywo prozy życia, sytuacji
codziennych, natomiast przy tym nie unika
tematów filozoficznych, oglądów i sądów nad
ideami.
Przykładowo, w wierszu "Niewidzialni",
opowiadającym o niezgodzie na samotność,
czytamy:
wyglądam przez okno
do roześmianych twarzy
może ktoś zobaczy
i wstąpi na słowo
cześć stary
mnie też nikt nie widzi
chodź pójdziemy razem
Ten niewątpliwie ważki temat można też
skomentować innym wierszem, w którym pada
taka oto fraza:
dasz radę
rusz dupę.
To mocny zwrot, nie kojarzony zbytnio z językiem
literatury, jednak właśnie dlatego brzmiący w tej
przestrzeni świeżo, orzeźwiająco. Tego typu
kontrasty znajdujemy na przestrzeni kolejnych
wierszy. Fragment:
nie pytaj o imię
tak po prostu
wypełnij pustkę
zdaje się pisać zupełnie inna osoba niż ta, która
jest autorem:
szambo
szambo też jest pełne
wywóz gówna
para stów
chuj
Które prywatnie jest jednym z moich ulubionych
momentem tomu, tak mocno zakorzenionych w
powszedniości wierszy brakuje polskiej
literaturze.
Te dwa fragmenty pokazują zróżnicowanie
wewnętrzne poezji Jarosława Baprawskiego, a
także największą jej zaletę: w obu tych różnych
nurtach autor czuje się swobodnie. Potrafi zdobyć
się na celną obserwację rzeczywistości, a przy tym
być może nawet lepiej porusza się po meandrach
tematów, z którymi wszyscy mierzymy się
każdego dnia, w zwyczajności.
Często zarzuca się poezji, iż jest oderwana od
problemów przeciętnego człowieka. Zajmuje się
sprawami w sposób niewyraźny, niezrozumiały,
koncentruje na rozważaniach zbyt teoretycznych i
ogólnych. Jarosław Baprawski pokazuje, że można
mówić o świecie wierszami tak, by nie
"odstraszać" formą czytelnika, by być na bieżąco z
tym co dotyczy ludzi, a zarazem pozostać
wiernym tradycji refleksji literackiej.
Oczywiście, możemy zwrócić uwagę, że autorowi
nie raz brakuje jeszcze szlifu w przedstawianiu
metafor, jednak poza sporadycznymi
technicznymi ułomnościami trzeba zauważyć, iż
jest to poezja - przy swojej niewątpliwej
przystępności - niosąca spory ładunek literacki.
Powód jest prosty: autor po prostu ma o czym
pisać. Choroba tocząca literaturę polską - co
notabene jeszcze bardziej widać na słabości
współczesnej prozy rodzimej - to właśnie brak
nośnych tematów, zakleszczanie się w
górnolotnych banałach, ogólnikach,
generalizacjach, natomiast brak konkretów, można
powiedzieć: brak życia. Poetycki nerw autora,
korespondujący w sposób zauważalny z poezją
Charlesa Bukowskiego, zasadza się na krwi, błocie
i siniakach którym jest codzienny kierat, a działa
sprawnie dzięki czemu Jarosław Baprawski
uniknął pułapki twórczych wydmuszek, która
pochłonęła już dziesiątki polskich literatów.
Leszek Milewski
Informacje dodatkowe o Jarosław:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2011-10-17
Kategoria: Poezja
ISBN: b.d
Liczba stron: 108
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2012-09-22, Ocena: 6, Przeczytałam,