Legenda jest bardzo dynamiczna, zaskakująca i przypomina mi trochę jedną z bajek dla najmłodszych o Kreciku, który marzył o posiadaniu spodni z kieszeniami. Jednak wtedy zwierzęcy bohater szukał pomocy i rady u kolejnych leśnych przyjaciół dążąc do celu a tutaj... No cóż, król okazał się nieco niecierpliwy a pewne rzeczy trzeba robić z miłością a nie w gniewie. Zamiast poszukać pomocy, dowiedzieć się najpierw o co chodziło staruszkowi, to król postąpił jak typowy władca. Wydawał rozkazy, mimo że nie zawsze były właściwe... Dobrze chociaż, że nie kazał staruszka zgładzić.
Sam przekaz tej historii, czyli opowieść o tym co to jest len i do czego służy jest bardzo ciekawy. Jednak jak pokazała praktyka, czyli próba przekazania historii pięciolatce, tak jak w zamyśle książeczki, okazało się, że sposób w jaki legenda została napisana jest bardziej przeznaczona dla dorosłych. Pięciolatka skupiała się na zadawaniu pytań o znaczenie trudnych słów (najpierwsi, onym, frasować) a nie całości historii. Zresztą się jej nie dziwię, bo mnie samą rozpraszały długie zdania i niedzisiejsze słowa. Dlatego uważam, że utwór Marii Konopnickiej zdecydowanie nie jest przeznaczony dla kilkuletnich dzieci, zwłaszcza że tekst będzie dla dziecka istnym labiryntem a kiedy się już przez niego przedrze, to sens historii odbierze zupełnie inaczej niż dorosły czytelnik.
całość recenzji oraz foto (inne wydanie przeczytałam): http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/01/maria-konopnicka-jak-to-ze-lnem-byo.html
"Jak to ze lnem było" to legenda opowiadająca o tym jak powstał len, który dla biednych ludzi był ważny niczym złoto.
Pewien król miał wspaniałe królestwo, można powiedzieć "mlekiem i miodem płynące". Piękne, bogate sady, łąki i lasy, urodzaj ryb, ptaków i zwierzyny łownej, a mimo to król ciągle był niezadowolony. Martwił się, że nie ma złota, dzięki któremu jego lud by się wzbogacił. Pewnego dnia spotkał starca, który dał mu nasiona, z których ponoć miało powstać złoto. Król był tak szczęśliwy, że samodzielnie postanowił zasiać ziarno i osobiście doglądał jego wzrostu. Niestety plony w żaden sposób nie przypominały złota. Zezłoszczony postanowił zniszczyć zielsko, które wyrosło i polecił szukać starca, który tak go ośmieszył przed ludem. Co wydarzyło się gdy straże odnalazły starca? Dlaczego starzec twierdził, że oddaje królowi złoto? I jak właściwie powstał len? Na wszystkie te pytania odnajdziemy odpowiedź w tekście.
Legenda o lnie jest bardzo ciekawa, niestety obawiam się, że forma przekazu mało atrakcyjna dla dzisiejszych dzieci. Język dość trudny, wiele słów może być niezrozumiałych dla dzieci, a i liczne długie zdania nie sprzyjają zrozumieniu tekstu. Czcionka jest duża i wyraźna, ale to za mało. Najczęściej tekst pojawia się na dwóch stronach, a na kolejnych dwóch widnieją ilustracje - taki układ może przytłoczyć małego czytelnika i zniechęcić go do lektury. Same ilustracje też nie są specjalnie ciekawe - różowa broda króla, kolorowe konie, szare, pomarańczowe czy różowe twarze - mnie to nie przekonuje. Szkoda, bo sama historia powstania lnu jest naprawdę interesująca. Dla dorosłego czytelnika odbiór tej książeczki może być przyjemny, ale dziecko najpewniej się zniechęci :(
Przeczytane:2016-01-23, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,