Mój kot, twoje rybki, nasze dziecko. Wolna od patosu historia dochodzenia do macierzyństwa
Czyli masz kota, taa? Mhm, dobrze że nie wzięłaś ze schroniska psa. Wiesz, co się dzieje z dziewuchami, które litują się nad biednymi, bezdomnymi psiakami?
Takie dziewuchy zaraz zachodzą w ciążę!
Aśka, trzydziestolatka bez wielkich życiowych planów, ze stabilną pracą, kawalerką po babci, kotem i z nie do końca wymarzonym facetem u boku, robi test ciążowy. Niespodziewanie - dla siebie i Piotrka, zwanego Piotrusiem Panem - przekonuje się, że wynik jest pozytywny.
Tylko czy Aśka chce mieć dziecko? Czy chce mieć je teraz? Z tym mężczyzną?
Kaśka, jej najlepsza przyjaciółka, nieoczekiwanie mówi: powinnaś! Piotrek udaje, że cieszy go perspektywa zostania ojcem. Ona sama wcale nie jest pewna...
Ja matką? Ratunku! to opowieść o parze beztroskich trzydziestolatków, którym przydarza się coś niespodziewanego i zarazem zupełnie zwyczajnego. Rodzicielstwo. Aśka i Piotrek mają dziewięć miesięcy na to, by dorosnąć do roli matki i ojca. Czy zdążą?
Czas - start!
Justyna Wydra jest autorką świetnie przyjętych przez czytelników powieści Esesman i Żydówka (2015), Ponieważ wróciłam (2016), Zaniemówienie (2018) oraz Warkoczyk (2021).
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-01-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 280
Język oryginału: polski
Jedna z książek, którą miałam ochotę przeczytać na rozluźnienie i zobaczyć z jakimi problemami mierzą się literackie mamy. Myślałam, że to luźna tematyka z humorem i właśnie taka jest! Warto dodać, że sporo w niej wartości i otrzymałam mnóstwo wsparcia od literackich mam.
👉 Aśka, trzydziestolatka bez wielkich życiowych planów, ze stabilną pracą, kawalerką po babci, kotem i z nie do końca wymarzonym facetem u boku, robi test ciążowy. Niespodziewanie – dla siebie i Piotrka, zwanego Piotrusiem Panem – przekonuje się, że wynik jest pozytywny.
Tylko czy Aśka chce mieć dziecko? Czy chce mieć je teraz? Z tym mężczyzną?
👉 Książka godna polecenia szczególnie dla mam, które znoszą trudy macierzyństwa i doskonale wiedzą z czym to się wiąże. Oprócz humoru jest też wiele wzruszenia, ale też wsparcia. To nie jest poradnik! Bardziej lekka obyczajówka. Świetna i szczerze polecam- szczególnie mamom.
„Ja matką? Ratunku!” to kolejna idealna książka dla nieidealnych rodziców, a zwłaszcza matek. Ale oczywiście nie tylko. Nie jest to żaden poradnik! Jest to najzwyklejsza książka z gatunku literatury obyczajowej.
Autorka oddała w nasze ręce świetną pozycje o macierzyństwie, gdzie nie zabraknie nikomu dawki humoru, ale i przede wszystkim zrozumienia, czy wsparcia. Styl pani Justyny jest świetny. Całość napisana została bardzo lekko i przez książkę dosłownie się płynie. Historia jest niezwykle mądra i opisuje trudy macierzyństwa bez jakiegokolwiek owijania w bawełnę. Poznajemy jego piękne, jak i gorsze strony. Stajemy się świadkami życiowej rewolucji jaka powstaje w wyniku zobaczenia dwóch kresek na teście ciążowym. Główną bohaterkę dosłownie pokochałam i jestem pewna, że wiele kobiet będzie się z nią utożsamiać. Jej historię poznajemy w postaci pamiętnika. Wyruszamy z nią w podróż po macierzyńskiej drodze, a także tej damsko-męskiej i luźnej relacji z Piotrkiem.
Muszę przyznać, że książka ta spowodowała, że przestałam się w jakiś sposób obawiać macierzyństwa. Zobaczyłam, że z różnych sytuacji można wybrnąć, a to naprawdę podniosło mnie na duchu. Książka uświadamia nam, że musimy patrzeć także na siebie, a nie to co wypada.
„Ja matką? Ratunku!” to lektura dla każdego. Nie tylko dla kobiet, ale i mężczyzn. Z książki bije realizm, przekaz i poczucie humoru. Powieść wciąga od pierwszych stron i zdecydowanie potrafi umilić czas. Polecam!
Nie wiem jak inni podeszli do tego tematu, ale czytając całą książkę prawie śmiałam się w głos:-))) Totalnie ironiczny zawrót głowy. Główna bohaterka stara się być ogarnięta, ale coś jej wciąż nie wychodzi. Do tego jej głos w głowie wciąż sprowadza ją na ziemię. Jakby miała obok siebie drugą osobę, która wciąż wypominała jej czego jeszcze nie zrobiła i sprowadzała ją na ziemię. Dość solidnie i bardzo zabawnie jednocześnie. Nie wspomniałam jeszcze o tym, że nie macie do czynienia z poważnym poradnikiem, tylko historią pewnej kobiety, która w najmniej oczekiwanym momencie spodziewa się dziecka. Trzeba zaznaczyć, że jest do tego totalnie nieprzygotowana. Jest w związku, choć nie przypuszczała, że będzie to coś do końca życia. Miał być raczej do czasu, póki ten wymarzony książę się pojawi, a tu nagle taka niespodzianka. To w tym momencie doszło do mnie, że Kaśka jest jej przyjaciółką, a nie nieokreślonym głosem. Jedynie do pewnego momentu nasza bohaterka odtwarzała jej słowa w swojej głowie, gdyż wie jak i na co by w jaki sposób zareagowała.
No dobrze, skoro wszystko już wyjaśnione, to teraz wypadałoby się zająć samą kobietą.
W pierwszym odczuciu jest nieco zszokowana, jakby nie do końca docierał do niej fakt posiadania dzieci. Następnie nadchodzi strach, czy sobie z tym poradzi, już nie wspominając o jej dylematach, gdzie zastanawia się czy w ogóle chce tego dziecka. Niby ma już niezaprzeczalny próg trzydziestu lat, gdzie większość osób wie czego od życia chce, jednak ona zachowuje się jak nastolatka, gdzie jeszcze daleko jej do dorosłości. Jej zorganizowany czas jest bardziej rozstrojony niż radio z lat dwudziestych, gdzie z zasięgiem było niezwykle ciężko. Gdzieś coś jej świta w głowie, ale wciąż nie potrafi odnaleźć tej fali. Czy więc zatem pogodzi się z losem i będzie wymarzną mamą dla swojego dziecka?
Aby się tego dowiedzieć musicie przeczytać ją sami:-)
Polecam nie tylko osobom, którzy mają już dzieci, ale i tym, którzy się do tego przygotowują i tym, którym w ogóle nie w ogłowie takie ekscesy.
Kwiecień 1943 roku. Debora Singer wyskakuje z wagonu transportującego krakowskich Żydów. Podczas próby ucieczki boleśnie skręca w kostce nogę i nie jest...
Ile poświęcisz, by przetrwać? W Przełęczy Strażników rządzą twarde reguły gry Tesa, córka owczarzy z dolin, ma wszystko – młodość...
Przeczytane:2022-02-27,
Kiedy przeczytałam opis książki, od razu wiedziałam, że chcę poznać jej treść. Autorka ma wyważone poczucie humoru i łączy je z realizmem. W niektórych sytuacjach wcale nie jest do śmiechu, jednak po to ma się rodzinę i przyjaciół, by wspierali i pomagali przejść przez życie.
Para trzydziestolatków - Aśka i Piotr - żyją na "kocią łapę". On, wiecznie zapracowany, zwany Piotrusiem Panem, ma własne mieszkanie, gdzie hoduje rybki. Ona, dziewczyna mająca stabilną pracę i mieszkanie, odziedziczone po babci, mieszka z kotem. Czasem nocują u siebie, wychodzą gdzieś razem, lecz żadne nie pała się do zmiany. Dziewczyna tak do końca nie wie, czy chce być z Piotrem. Jest im dobrze tak, jak jest.
Pewnego dnia Asia podejrzewa, że jest w ciąży. Jej pierwsza reakcja: "Ja matką? Ratunku!". Pieluchy, przeprowadzka, ciągłe niewyspanie, rozmowy o kupkach, to nie dla niej. A jeszcze nie wiadomo, jak zareaguje na tę wiadomość Piotr. No bo przecież rybki i kot w jednym mieszkaniu? Kiedy jej przypuszczenie się potwierdza, zastanawia się nawet, czy nie usunąć ciaży. Przyjaciółka, której samej nie będzie dane być matką, uświadamia ją, że to cud i dobrze, że życie zadecydowało za nich. Co do słuszności słów, wypowiedzianych przez Kaśkę, utwierdza się, leżąc na patologii ciąży. Z dnia na dzień oswaja się z myślą o byciu mamą.
Ta opowieść to kawałek z życia nas - matek. Czytając, przypomina mi się kiedy sama byłam w ciąży. Ciągłe obawy o zdrowie maluszka, o to, jak zmieni się nasze życie itp. Jednak, mimo zawartego w niej humoru (bowiem Justyna Wydra pisze świetnym stylem), znajdziemy też gorzką stronę życia i macierzyństwa. Autorka pokazuje, że to życie często samo za nas planuje, raz w dobrą, innym razem w złą stronę. Grunt to "Boże plany" przyjąć i dostosować się do nich. W wielu przypadkach, jak mówi powiedzenie: "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Czy tak było w przypadku bohaterów? Zachęcam do przeczytania.