W ten ciepły, jesienny poranek nic nie zapowiadało tragedii. W klinice dla kobiet, oferującej pomoc wszystkim potrzebującym, praca wre jak każdego innego dnia. Gdy do środka wpada zdesperowany mężczyzna, otwiera ogień i bierze zakładników, dochodzi do tragedii.
Na miejsce przybywa Hugh McElroy, policyjny negocjator. Zabezpiecza teren i przygotowuje się do rozmowy ze sprawcą. Wystarczy jednak krótki esemes, by ziemia usunęła mu się spod nóg. Wśród zakładników jest Wren, jego piętnastoletnia córka, która przyjechała tu bez jego wiedzy i w sobie tylko znanym celu.
Na szczęście Wren w tej trudnej sytuacji otaczają wspaniali ludzie. Pielęgniarka, która mimo paraliżującego strachu ratuje życie ciężko rannej kobiecie. Lekarz, który wykonuje swoją pracę w imię wiary. Młoda kobieta, która przyjechała usunąć ciążę. A nawet obrończyni życia udająca pacjentkę, która podstępem weszła do ośrodka. Im wszystkim zagraża niezrównoważony osobnik, który mści się za swoje krzywdy.
Odważna, wciągająca powieść, w której akcja toczy się niejako "do tyłu" - autorka stopniowo odsłania przed czytelnikami powody oraz pobudki, które owego feralnego dnia sprowadziły bohaterów w to samo miejsce.
Jodi Picoult, jedna z najbardziej nieustraszonych pisarek naszych czasów, jak zwykle nie stroni od trudnych tematów i stawia niewygodne pytania. Jak pogodzić prawa matki z prawami jej nienarodzonego dziecka? Co znaczy być dobrym rodzicem? Czy ten, kto rzuca kamień, zawsze jest bez winy? "Iskra światła" nikogo nie pozostawi obojętnym.
Jodi Picoult (ur. 1966) - studiowała nauki humanistyczne na Uniwersytecie Princeton i pedagogikę na Uniwersytecie Harvarda. W 2003 roku otrzymała nagrodę New England Book za całokształt twórczości. Jest autorką osiemnastu powieści, m.in.: "Bez mojej zgody", "Zagubiona przeszłość", "Świadectwo prawdy", "Jesień cudów" i "Krucha jak lód". Łączny nakład jej książek na świecie (w ponad 40 krajach) to 7 milionów egzemplarzy. Powieści Jodi Picoult przetłumaczono dotychczas na 30 języków.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-11-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: A Spark of Light
Akcja książki rozgrywa się w klinice dla kobiet. Klinika ta jest miejscem oferującym pomoc wszystkim potrzebującym kobietom. Jedne zgłaszają się tam aby usunąć niechcianą ciążę, inne potrzebują dobrze dobranej antykoncepcji, a jeszcze inne przychodzą na badania. Pewnego dnia do kliniki wtargnął zdesperowany, uzbrojony mężczyzna Goorge Goddard, zaczął strzelać, uwięził zakładników. Na miejsce zostaje wezwany policyjny negocjator Hugh McElroy. Gdy przygotowuje się do rozmowy ze sprawcą, otrzymuje esemes od córki Wren. Z wiadomości dowiaduje się, że jego piętnastoletnia córka oraz jego siostra Bex znajdują się w klinice. Mężczyzna jest przerażony myślą, że dwie najważniejsze kobiety w jego życiu właśnie znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, wie, że musi zrobić wszystko aby uspokoić napastnika, a to, że w środku znajduje się jego rodzina nie ułatwia mu zadania. Rozpoczynają się negocjacje. Poza Bex i Wren wśród zakładników znajdują się między innymi: doktor Ward pracujący w klinice, pielęgniarka Izzy, pacjentka Joy, która właśnie usunęła ciążę, zagorzała obrończyni życia poczętego Janine oraz Olive, starsza pani, która właśnie potwierdziła straszną diagnozę. Autorka przybliża nam każdą z postaci, opisuje historię życia bohaterów. Dowiadujemy się kim są ci ludzie i co wpłynęło na to, że podejmują takie a nie inne decyzje. "Iskra światła" jest pierwszą powieścią Jodi Picoult, którą przeczytałam i ze smutkiem muszę stwierdzić, że strasznie się przy niej namęczyłam. Specyficzna konstrukcja powieści, przedstawienie historii od końca, wprowadza chaos, zamęt i utrudnia czytanie. Sposób w jaki napisana jest powieść totalnie mi nie odpowiada i strasznie irytuje. Momentami miałam wielką ochotę odłożyć tę książkę i już więcej po nią nie sięgać. Jednak mam zasadę, że jak zacznę coś czytać to kończę aby uczciwie móc ocenić całość. Tak więc byłam zadowolona kiedy w końcu udało mi się dobrnąć do ostatniej strony. Autorka porusza w tej powieści bardzo ważny,trudny i kontrowersyjny temat jakim jest aborcja. Pokazuje, że ludzie mogą mieć naprawdę różne spojrzenie na tą sprawę. Przedstawia, poparty argumentami, punkt widzenia i zwolenników i przeciwników aborcji. Ciekawy jest wątek Janine,która działa w organizacji przeciwaborcyjnej, a jednocześnie jako młoda dziewczyna sama tej aborcji dokonała. Czy nie jest to czysta hipokryzja? Sama sobie dała kiedyś prawo dokonania wyboru ale teraz za wszelką cenę chce to prawo odebrać innym kobietom. Autorka umożliwia przyjrzenie się tematowi z różnych stron. Przybliża nam tok myślenia przeciwników aborcji, jednocześnie pokazując, że aborcja nie jest dla kobiet egoistyczną zachcianką. Najczęściej jest to ostateczność i najtrudniejsza decyzja jaką przyszło tej kobiecie w życiu podjąć. Lektura powieści zdecydownie skłania do refleksji. Na ostatniej stronie autorka umieściła bardzo ważne i mądre dwa zdania:
"Ustawy są czarne i białe. Życie kobiety to tysiąc odcieni szarości."
Temat powieści zdecydownie bardzo trudny, ale Jodi Picoult ma odwagę takie tematy poruszać. Niestety konstrukcja powieści jest okropna przez co bardzo źle się czyta i dlatego nie mogę przyznać wiecej niż 3 gwiazdki.
To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale już mogę powiedzieć, że pisze świetne książki. „Iskra światła” to powieść z ważnym przekazem i z sensowną, bardzo na czasie treścią.
Porusza problem aborcji, zmusza do refleksji i do wczucia się w daną sytuację. Jodi Picoult odwołuje się w tej lekturze do przejść i punktu widzenia różnych bohaterów. Każdy przypadek jest zupełnie inny i rozbudza w czytelniku masę emocji, zainteresowanie problemem i pobudza do przemyślenia zagadnienia, które porusza. Bohaterowie są wyraziści, silni, znają swoje potrzeby i wiedzą czego chcą.
Akcja książki dzieje się od tyłu i poznajemy bohaterów i ich losy godzina po godzinie. W jednej z klinik dla kobiet przeprowadza się badania ginekologiczne i zabiegi aborcyjne. Dlatego zwolennicy ochrony życia poczętego protestują i wyzwiskami próbują zniechęcić ludzi idących do budynku. Nagle pojawia się uzbrojony mężczyzna, który terroryzuje zakładników a do kilku strzela. Policja próbuje negocjować z szaleńcem. Hugh McElroy rozmawia przez telefon z desperowanym mężczyzną. W tle słyszy głos córki i uświadamia sobie, że jego pociecha jest zakładniczką jak i jej ciotka Bex, która została postrzelona.
Wartka i chaotyczna treść lektury utrzymuje napięcie.Przyznam, że uciążliwe były dla mnie zmiany czasu, jednak chęć poznania wszystkich zagadnień i zakończenia, popychały mnie do dalszego czytania. Kluczowe okazały się dwa zdania, które są na samym końcu. To one zmuszają do przemyśleń co tak naprawdę jest właściwe. Ja jeszcze się zastanawiam.
Każdy z nich znalazł się tego dnia w niewłaściwym miejscu, w nieodpowiednim czasie. Co robili w klinice kobiecej? Jakie wydarzenia doprowadziły ich do tego miejsca? A przede wszystkim, co wspólnego mają z tematem aborcji? Czy podjęte wcześniej decyzje zadecydują teraz o ich życiu?
Jodi Picoult to jedna z moich ulubionych pisarek, niezastąpiona wręcz w przypadku literatury kobiecej. Świetnie przygotowana, skłaniająca do refleksji, czerpiąca z ważnych i aktualnych tematów oraz zaskakująca sposobem ich przedstawienia. Jeszcze nigdy nie rozczarowała mnie swoim piórem. Tym razem nie mogło być inaczej.
„Iskra światła” to jedna z tych powieści, które oddziałują na czytelnika za pomocą swego mocnego przekazu, z jednej strony wykorzystując ważną rolę omawianych kwestii, z drugiej zaś polegając na wywoływanych przy tym emocjach. W swojej najnowszej książce autorka odnosi się do tematu, jaki nikogo nie pozostawi obojętnym. Patrząc przy tym z każdej strony i odwołując się do doświadczeń wielu bohaterów. Szukając odpowiedniego rozwiązania i próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie miejsce w tym przypadku najlepiej wybrać.
Aborcja. Kwestia mocna. Sporna. Głośna. A przede wszystkim niezwykle aktualna. to jeden z tych tematów, które nigdy nie przestaną być na czasie. Podobnie, jak nigdy nie przestaną zaskakiwać, niezależnie od tego, jakie stanowisko i w jakich okolicznościach przyjdzie nam zająć. Które życie liczy się bardziej- matki czy dziecka w jej łonie? Czy kobieta ma prawo decydować o sobie, czy bezwzględnie powinna przestrzegać przepisów prawnych? Jakie przypadki aborcji mogą zostać rozgrzeszone czy usprawiedliwione? Czy mężczyzna powinien w ogóle w tej sprawie zabierać głos?
W „Iskrze światła” Picoult zdaje się szukać odpowiedzi na te i wiele innych pytań, konfrontując czytelnika z różnymi przypadkami i jeszcze różniejszymi bohaterami. Mogłoby się wydawać, że to jeden z tych problemów, które na każdym z nas wymuszają opowiedzenie się po jednej ze stron. Tylko czy na pewno? Nie zdradzę, jaką opinię posiadam w sprawie aborcji, śmiało mogę jednak powiedzieć, że autorce udało się nakłonić mnie do zweryfikowania tego, co zawsze było dla mnie pewne. Wzbudziła we mnie pewną wątpliwość, wywołała nutkę zawahania. A to wszystko za pomocą mocnego przekazu, jaki płynie z tej powieści.
Picoult tworzy powieści obyczajowe najwyższych lotów. To część literatury kobiecej, jakiej nie można nic zarzucić. Nie wypełnia stron romansami, nie skupia się na seksie, nie próbuje zaszokować i zwabić czytelnika skandalem. Ona po prostu pokazuje różne sprawy z różnego punktu widzenia. Próbuje postawić się na miejscu bohaterów, wczuć w ich sytuacje, oddać towarzyszące im emocje. Na pierwszy rzut oka grupa, jaką zebrała w klinice kobiecej, specjalnie się nie wyróżnia, ale kiedy poznajemy ją bliżej, zaczynamy rozumieć, że za każdą z tych osób kryje się szereg niespodzianek, sekretów i historia, która koniecznie musi ujrzeć światło dzienne. A im dalej podążamy za autorką, tym bardziej osobiste, życiowe i realne stają się te ludzkie dramaty z książkowych stron.
Za każdym razem w głębokie zdumienie wprawia mnie fakt, jak bardzo Picoult potrafi rozbudzić czytelnicze zainteresowanie i sprawić, że emocje przez całą historię nieustannie będą buzowały. W jak wiele kolorów umie oprawić swą opowieść i jak wiele stanowisk przedstawia w celu podtrzymania tej różnorodności, siły charakteru i ludzkiej odmienności. Te elementy pięknie wpisują się w przygotowane przez nią kreacje bohaterów, którzy ani przez chwilę nie wydają się papierowi czy płascy. I kobiety, i mężczyźni w tej opowieści charakteryzują się siłą, głębią, odwagą. Zwyczajnie trzeba ich wysłuchać.
Interesującym zabiegiem okazało się odwrócenie akcji- poznajemy ją godzina po godzinie, ale od tyłu. Na początku otrzymujemy zarys tego dramatu, fragmenty powstałej katastrofy, by już po chwili powoli wracać do początku. Nieco dziwnie, trochę nietypowo, ale przy tym z ciekawym pomysłem i ważnym przesłaniem. W ten sposób dowiadujemy się, jak poszczególni bohaterzy trafili tego dnia do kliniki, poznajemy ich historię, wyrabiamy sobie opinię na ich temat, stają nam się bliżsi lub dalsi.
„Iskra światła” to kolejna poruszająca, emocjonalna, odważna, dojrzała i osobista historia w dorobku autorki. Wiele można by o niej powiedzieć czy napisać, ale najważniejsze to po prostu ja przeczytać. I zrozumieć, dlaczego było warto.
Męczyłam, męczyłam i zmęczyłam.
Twórczość Jodi Picoult poznałam w szkole średniej. Z ciekawości sięgnęłam po jedną z jej powieści w miejskiej bibliotece i bardzo się polubiłyśmy. Podoba mi się jej styl i pisania i literackie podejście do trudnych tematów. Po wielu latach przerwy ponownie sięgnęłam po dzieło, które wyszło spod jej pióra. Oczekiwania miałam duże. Poprzeczka ustawiona była wysoko, a ja, nawet podskakując, unosząc książkę w dłoni, nie musnęłam jej choćby rogiem.
Temat trudny. W obliczu aktualnych wydarzeń- wywołujący napięcie narodowe. O moich poglądach wspominać nie będę. To nie czas i miejsce na polityczne dyskusje.
Co do samej powieści- odwrócona chronologia nie przypadła mi do gustu. Wzdychałam więcej przy przypominaniu sobie, że idziemy do tyłu niż przy wchodzeniu na trzecie piętro do mieszkania. Miałam również wrażenie, że autorka często się powtarza. Jedne wątki rozwleczone i upchnięte do granic, inne, według mnie, ciekawsze, okraszone minimalnym wspomnieniem w przelocie.
Końcem końców mogę odetchnąć bo wyjeżdżam z Jackson w stanie Missisipi ale, mimo mojego zawodu, kolejnego spotkania z autorką nie odmówię
Uwielbiam sposób pisania Jodi Picoult. Retrospekcje, poruszanie cięzkich tematów w sposób który pozostawia w nas refleksję. Tak jest również i z tą pozycją. Tym razem autorka porusza temat aborcji pokazując dwie strony. zarówno obrońcow życia jak i kobiety które dokonały bądź też zostały zmuszone do wykonania zabiegu przez różne sytuacje życiowe.
Treść jaką niesie książka jest dosyć ciężka. Jodi poprzez różnych bohaterów i ich wcześniejsze przeżycia pozwala czytelnikowi stanąć z każdej strony problemu; Fabuła przedstawiona jest od końca z każdą następną kartką czytelnik poznaje powody postępowań bohaterów, bardzo dużo daje do myślenia czytelnikowi. Na długo pozostanie w mojej pamięci ta książka.
Autorkę uwielbiam i każda jej książkę biorę w ciemno, jako gwarancję dobrej lektury. Nie zawiodłam się i tym razem. Picoult ukazuje "problem" aborcji widziany oczami 10 bohaterów. Książka, która chwyta za serce i miażdży psychikę... Napisana w bardzo ciekawy sposób. Akcja toczy się wstecz- pierwszy rozdział jest tym, który zwykle w książce jest ostatnim. Początkowo mnie to rozpraszalo i nie mogłam się połapać o co tak na prawdę chodzi, ale w kolejnych rozdziałach książka wciąga tak, że ciężko się oderwać. Na taki zabieg moze pozwolić sobie tylko doświadczony pisarz.
Polecam
Kolejna pozycja w twórczości Jodi Picoult, która porusza ważny , kontrowersyjny temat jakim jest kara śmierci, która przykuwa uwagę...
Czy można kochać dziecko, nie radząc sobie z byciem matką? Garść wspomnień – tylko to pozostało dziewczynie imieniem Paige po matce, która opuściła...
Przeczytane:2024-09-15, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, 12 książek 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 26 książek 2024, 52 książki 2024, Mam, #Z wątkiem kryminalnym, Psychologiczne,
WOLNOŚĆ WYBORU
Powieść Jodi Picoult „Iskra światła” już od dłuższego czasu czekała na półce mojej biblioteczki na przeczytanie. Muszę przyznać, że już się trochę stęskniłam za piórem tej poczytnej amerykańskiej pisarki i chętnie zasiadłam do lektury.
Fabuła książki skupia naszą uwagę wokół jednego z najbardziej kontrowersyjnych i delikatnych tematów jakim jest ochrona życia poczętego. Są kraje, w których aborcja jest ogólnie dostępna, w innych została dozwolona jedynie pod pewnymi warunkami, w jeszcze innych jest definitywnie zakazana. W Stanach Zjednoczonych dostępność zabiegu zależy bezpośrednio od regionu, ale jedno jest pewne i niezmienne – aborcja to zawsze ostateczność, a jej dokonywanie wzbudza wiele emocji i generuje napięte sytuacje z uwagi na różnicę zdań i poglądów.
Jodi Picoult zaprasza nas do niewielkiego miasteczka Jackson w stanie Missisipi, gdzie znajduje się jedna z klinik dla kobiet, w której mogą one legalnie i bezpiecznie usunąć ciążę. Miejsce to wzbudza ogromne zainteresowanie i jest piętnowane przez obrońców życia poczętego. Liczne protesty i pikiety przeciwników aborcji dezorganizują prace personelu medycznego, ale też powodują zamieszanie, które wykorzystuje zdesperowany uzbrojony mężczyzna George Goodard aby wejść do budynku. Padają strzały, są ranni, a pracownicy i pacjentki zostają zakładnikami zamachowca. Mediatorem w tej trudnej, patowej i tragicznej w skutkach sytuacji jest detektyw miejscowej policji Hugh McElroy, który podejmuje się negocjacji z przestępcą.
Dlaczego terrorysta wybrał sobie na cel klinikę w Jackson i jakie były okoliczności tego zdarzenia przeczytacie w książce, która w dość charakterystyczny sposób ujawnia kulisy zdarzeń. Będziecie mogli także rozszyfrować tytuł, który od samego początku intryguje.
Podziwiam Jodi Picoult za odwagę i stanowczość w przedstawieniu tematu aborcji. Autorka nie pierwszy raz pisze o trudnych, kontrowersyjny i niewygodnych problemach, często tych określanych mianem tabu, które trzeba ujawniać, nagłaśniać i o nich mówić. Ale tym razem jest to prawdziwy manifest w imię wolnego wyboru każdej kobiety. Powieść jest bardzo dobrze przemyślana, dopracowana w najmniejszym szczególe i niezwykle prawdziwa, szczera, po prostu ludzka.
Powołując do życia naprawdę szerokie grono bohaterów autorka starała się pokazać różne aspekty tego złożonego problemu. Bohaterowie dzielą się na dwa obozy: pro-life i pro-choice, które ścierają się ze sobą. Mamy zatem lekarza, który dokonuje zabiegów, są pielęgniarki, recepcjonistka, pacjentki oraz zupełnie przypadkowe osoby poszukujące lekarskiej porady. Wśród bohaterów znalazła się również osoba z grona jawnych przeciwników aborcji. Każda z tych postaci ma swoje racje, każda znajduje się w innej sytuacji i reprezentuje odmienny światopogląd, ale jednocześnie dla każdej z tych osób zabieg przerwania ciąży to ostateczność. Autorka postarała się abyśmy mieli szansę na obiektywne i całościowe podejście do tematu, bez względu na własne poglądy i przekonania. Zdarzenia wywołują emocje, niektóre fragmenty są wstrząsające, inne wzruszają albo zaskakują.
Powieść została skonstruowana w niecodzienny sposób. Akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie jednego dnia, ale mamy tu odwróconą narrację. Najpierw obserwujemy konsekwencje działań zamachowca, a następnie cofamy się w czasie stopniowo o kolejne godziny aż do samego poranka. Jest to zabieg celowy, który ma nam pomóc w obiektywnej ocenie sytuacji. Mam jednak wrażenie, że za sprawą takiej kompozycji i w połączeniu z szerokim gronem bohaterów do wydarzeń wkrada się chaos, wątki się urywają. Trzeba naprawdę mocno się skupić na lekturze, żeby nie pogubić się w przebiegu zdarzeń.
Zaskoczyło mnie trochę posłowie, czyli słowa skierowane bezpośrednio od autorki i zamieszczone na końcu książki. Ta część książki wzbudza spore kontrowersje i nie wiem, czy było to potrzebne. Według mnie powieść powinna zakończyć się epilogiem i ewentualnie podziękowaniami.
„Iskra światła” to na pewno wartościowa historia obyczajowa, choć moim zdaniem nie jest to najlepsza opowieść Jodi Picoult. Cieszę się, że mogłam przeczytać książkę samodzielnie, bo audiobook zapewne wprowadziłby jeszcze większy chaos. Pozostaje mi więc tylko potraktować tę książkę jako tzw. wypadek przy pracy i za jakiś czas sięgnąć po kolejną powieść autorki.