Ciekawość to pierwszy stopień do... Instytutu Absurdu?
Eliza Żaczek, niedoszła studentka dziennikarstwa, podczas poszukiwania swojego pierwszego wielkiego tematu wplątuje się w niedorzeczną historię. Podążając tropem tajemniczego mężczyzny, trafia do biblioteki uniwersyteckiej, gdzie przeżywa atak krwiożerczych moli książkowych. Nie poddaje się jednak - chęć napisania wspaniałego artykułu sprawia, że ciekawość staje się silniejsza niż instynkt samozachowawczy. Śledztwo doprowadza ją do magicznego Instytutu Absurdu, gdzie nic nie jest normalne: na widok wilkołaków to kobiety wyją do księżyca, wampiry są weganami, a gargulce - niszczarkami do papieru.
Absurd goni absurd, a Eliza staje w samym jego centrum i może wybrać - albo przyjmie posadę stażystki w tym pokręconym miejscu, albo pożegna się z marzeniem o samodzielnym życiu w dużym mieście.
Wybór może być tylko jeden.
Instytucie, poznaj swoją nową stażystkę!
***
Nie do wiary! Spojrzała na niego i zamrugała kilkukrotnie. Założyli się o to, czy odważy się przyjść ponownie do tego wariatkowa?! O, nie! Udowodni sobie i im, że nie znalazła się tu przypadkiem. Instytut Absurdu nie wpuścił jej tu bez przyczyny, prawda? Prawda! No chyba prawda...
(fragment książki)
BIOGRAM
Justyna Sosnowska
Architektka krajobrazu z Wrocławia, rocznik 1991, w wolnym czasie pisze humorystyczne historie fantasy o tematyce słowiańskiej. Na Wattpadzie debiutowała Instytutem Absurdu, który zdobył tam ogromną popularność.
Jej opowiadania zostały opublikowane w kilku antologiach, w tym w charytatywnym e-booku Wszyscy razem, z którego zysk przeznaczany jest na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Obecnie pracuje nad kontynuacją Instytutu Absurdu.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Instytut absurdu
W książce zakochałam się już po okładce, a opis tylko utwierdził mnie w tym, że to książka dla mnie. Opowiada o młodej dziewczynie, która po tym jak nie dostała się na studia dziennikarskie, zastanawia się nad studiowaniem zaocznie, żeby to jednak zrobić musiała by znaleźć pracę i to płatną z góry. Załamana sytuacją zastanawia się co począć, wtedy widzi dziwnie wyglądającego i zachowującego się człowieka. Postanawia go śledzić, jest pewna, że znalazła świetny temat i z takim materiałem przyjmą ją na wydział odrazu. Gdy zaczyna podążać za mężczyzną, jest świadkiem dziwnych, absurdalnych wręcz rzeczy. Jednak krwiożercze mole książkowe jej nie odstraszają, postanawia, że dowie się oco chodzi. Śledząc dalej mężczyznę, trafia do niewidzialnego budynku, gdy wchodzi do środka, trafia do biura dyrektora, a ten proponuje jej prace w tym dziwnym i absurdalnym miejscu, co najważniejsze oferują jej opłate studiów. Czy dziewczyna podejmie prace? Czy to wszystko nie jest zbyt dziwne?
Powiem szczerze, że bawiłam się świetnie. Książka jest tak magiczna, co cudowna. Uwielbiam jak w książce różnorodne czy też różnogatunkowe postacie współpracują, rozumiejąc się nawzajem i wspierając. Tajemniczy Pan P cały czas zastanawia i trzyma w niepewności, a w między czasie widać cudowne relacje jakie mają między sobą tak różne postaci... no cudownie, do tego masa przygód jaka spotyka inspektorów jest wspaniała, byłam z nimi na każdej z nich i nie mogę się doczekać kolejnych. Bo muszą być kolejne. No dobrze może dodała bym więcej stron, żeby dłużej cieszyć się ich przygodami.
Fantastyka to jest to co kocham. To zupełnie inny świat, nierealny i pobudzający wyobraźnię. Jednak niedoceniany i często książki z tego gatunku są oceniane słabiej bo coś jest nie tak ale nie że źle napisan ale np. "wykreowany świat dziwny i nierealny". Czy nie o to chodzi w fantastyce? Tu nic nie musi być realne i bohaterowie, sytuacje czy wydarzenia. Obwiałam się, że nasze społeczeństwo nie jest gotowe na fantastyke bo a bardzo skupia się na realności. I w sumie "Instytut absurdu" pięknie nam to przedstawił. Ciekawi historii?
Eliza marzy o studiach dziennikarskich. Kiedy udaje jej się na nie dostać jest szczęśliwa. Ale coś poszło nie tak i gdy przyjeżdża dopełnić formalności okazuje się, że nie ma jej na liście. Próbuje wyjaśnić to w dziekanacie ale bez skutecznie. Załamana nie wie, co teraz ma zrobić. Kiedy zauważa przypadkiem dziwnego człowiek, który mimo lata jest ubrany w płaszcz, szal i kapelusz postanawia go śledzić. Już wcześniej go widziała przed dziekanatem ale dziwi ją nie tylko jego ubiór i zachowanie ale to, że nikt nie zwraca na niego uwagi. Tak trafia do biblioteki gdzie widzi coś, czego nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć. Kiedy ochłonęła okazuje się, że przed jej oczami pojawia się budynek, którego tu nie było. Ciekawość bierze górę. Eliza trafia w miejsce, gdzie dostaje propozycję. Czy podejmie się pracy w tym dziwnym miejscu? Co ją czeka?
Historia jest tak świetnie napisana, że to nie tylko fantastyka ale ja bym powiedziała nowy jej podgatunek. Określiłabym ja jako komedię fantastyczną, bo czytając ją uśmiech mi nie schodził z twarzy. Do tego dodać bohaterów, którzy są specyficzni. Tak możemy poznać pracowników Instytutu. Poza dyrektorem, który jest zakręcony i totalnie niepasujący do stanowiska, poprzez Panią Lusię z sekretariatu, która no cóż, jest wielką chodzącą tajemnicą. Jest też duch z archiwum, skrzat, gargulce i inne cuda. Na początek mamy oprócz Elizy 5 bohaterów, którzy mają swoje "biura" ale okazuje się, że i tak wszyscy siedzą razem. I tak poznajemy Aleksa bardzo szarmanckiego wampira, Wiktora dość luźno podchodzącego do wszystkiego wilkołaka, Jagę czarownice oraz Maję pół rusałkę. Eliza po początkowym szoku szybko łapie to co jest jej zadaniem. Tylko musi się przyzwyczaić bo w Instytucie wszystko wygląda inaczej a elektronika nie działa praktycznie wcale. Do tego specyficzna mieszanka magicznych współpracowników, którzy mają specyficzną formę rozmów.
Eliza zostaje wciągnięta nie tylko w specyficzną atmosferę samego Instytutu, jego pracownikó ale także w akcje w terenie. Tak poznaje magiczne stworzenia, to, że one żyją wśród ludzi i czemu ich nie widać. Zaczyna rozumieć co przegapiajmy i jak ludzki umysł jej ograniczony. Przezywa przygody nie tylko w różnych miejscach, ale i poznaje świat mitologi. Chochliki, Olbrzymy, zaczarowany piasek od Dziadka Piaskowego, wróżki, syreny i ich królestwo gdzie rządzi władczyni mórz Jurata i jej mąż Neptun, poznaje Leszego i jego magiczną szkółkę. Oprócz tego ma zadanie udokumentować wszystkie to nad czym pracują Inspektorzy. Tylko jak to zrobić prosto i szybko jak do dyspozycji a się maszynę do pisania gdzie jeden błąd oznacza tylko jedno? Eliza radzi sobie coraz lepiej ale kiedy już myśli, że będzie spokój i może skupić się na nowym zadaniu wszystko się wali i musi pomóc w uśpieniu smoka. Kolejna poważna akcje, która wywołuje salwy śmiechu.
Podsumowując książka jest świetna i co na duży plus poznajemy to mitologię słowiańską chociaż są także postacie wywodzące się nie tylko z niej. Dodatkowo czyta się ja rewelacyjnie, podzielona na 5 części nazywanych sprawami nr c jest bardzo fajne bo każda jest jakby oddzielną przygodą, mimo że w pewien sposób się łączą. Okładka książki bardzo dobrze się komponuje z treścią. W sumie to ona i opis zachęcił mnie do przeczytania i nie żałuje. Jedynie co było takim ale to to, że na sam koniec okazuje się, że to dopiero początek. Mam nadzieje, że kontynuacja ukaże się szybko i poznamy dalsze losy naszych bohaterów, kolejne mitologiczne i magiczne stworzenia oraz rozwiążemy zagadkę Pana P. Ja ze swej strony serdecznie polecam.
Eliza chce bardzo dostać się na studia dziennikarskie na wymarzonej uczelni. Jednak dowiaduje się, że nie znajduje się na liście studentów. Pojawia się w dziekanacie, by sprawę wyjaśnić. Okazuje się, że nie opłaciła wpisowego i teraz nie może tego nadrobić. Jedyną alternatywą dla niej, są studia zaoczne, za które musi zapłacić z góry. Zła i sfrustrowana wychodzi z uczelni, gdzie widzi osobę, która w wielki upał jest ubrana tak, że nie widać nawet kawałka skóry. Ma pewne podejrzenia i rozpoczyna swoje śledztwo. Tak trafia do biblioteki, gdzie staje się świadkiem krwiożerczego napadu moli książkowych. Jednak postanawia nie odpuszczać i wreszcie przechodzi przez dziwne drzwi i trafia do pewnego budynku. Osoby tam są bardzo miłe i nietypowe, a Eliza dowiedziała się, że trafiła do Instytutu Absurdu i dostaje propozycję stażu w tym miejscu, bo budynek bardzo chciał, by do nich dołączyła. Co zastanie w środku? Jakie stworzenia pozna?
Po wattpadowych romansach, nie przypuszczałam, że można na tej platformie jeszcze znaleźć coś ciekawego i wartego uwagi. Jednak byłam w ogromnym błędzie! Już czytając sam opis przeczuwałam, że będzie to dobra lektura, ale nie sądziłam, że aż tak. Od pierwszej strony przepadłam i całość przeczytałam w jeden dzień.
Pani Justyna miała boski pomysł na fabułę i już teraz zaszalała, to aż strach się bać, co będzie w kolejnych tomach. Autorka nie ogranicza się do jednego folkloru, wierzeń czy legend z jednego państwa. Stworzyła miks, gdzie spotkamy wampiry, wilkołaki, smoki, Neptuna czy Leszego. To jest genialny pomysł i daje mnóstwo możliwości na kolejne interwencje.
Jeżeli chodzi o postacie, to tutaj macie do wyboru do koloru wybór charakterów. Eliza jest młoda i ambitna. Choć dowiaduje się nieprawdopodobnych rzeczy to potrafi stawić im czoła. Może nie jest typem osoby, która chętnie wyrywa się do niebezpiecznych wyjść, to jednak stawia im czoła. Jej dużym atutem jest spostrzegawczość i pomysłowość. Ma poczucie humoru i cięty język, a mimo to jest łatwowierna i łatwo ją wyprowadzić na manowce. Za to jej przełożeni są boscy! Mamy Aleksa, który jest wampirem weganinem i uważa się z hrabiego. Jest Moras, który jest wilkołakiem i to kobiety za nim wyją, a nie on do nich. Maja jest półrusałką, która jest spokojna i wstydliwa, jednak jak ktoś niszczy naturę, odpala jej się instynkt wręcz zabójczy. Jest jeszcze Jaga, która jest uwielbiającą się ubierać na czarno wiedźmą i nie daje sobą pomiatać. I jeszcze mnóstwo innych postaci, o których mogłabym jeszcze długo opowiadać.
Głównym wątkiem, który jest tutaj poruszony to sprawa masowych zaginięć ludzi i nadmierna ilość istot nadnaturalnych w Polsce. Eliza zostaje wręcz wrzucona od razu w pomoc i razem z inspektorami sprawdza różne zgłoszenia w terenie. Z bohaterami zwiedzamy różne polskie miasta, który przy okazji zostały bardzo dobrze opisane. Był wątek w Gdańsku, w którym mieszkam i opisy starówki, nazwy przystanków i nawet numery linii się zgadzały, jak postacie gdzieś jechały. Ogromny plus dla autorki za tak dokładny opis! No a z istot nadnaturalnych to poznajemy jeszcze gargulce, chochliki czy nawet olbrzymy. Poznamy nawet obrażający się budynek!
Podsumowując krótko, jestem książką po prostu zachwycona. Trudno byłoby mi podać rzecz, która nie przypadłaby mi do gustu. Absurd goni absurd, ale to jest coś genialnego. Może zachęci Wam to, że w książce poznajemy NIKT i KTOŚ, by otrzymać COŚ. Skróty myślowe autorki to istna perełka. Jeżeli szukacie powieści, która Was rozbawi, totalnie wciągnie i przez nią na niektóre rzeczy spojrzycie inaczej to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Gdyby to była pierwsza powieść z Wattpada, którą bym przeczytała to zdecydowanie zakochałabym się w tej platformie i spędzała tam dużo czasu. Jeżeli tak jak ja, nie jesteście przekonani do utworów stamtąd, to może po "Instytucie Absurdu" zmienicie zdanie, a zdecydowanie warto ją poznać!
Przeczytane:2024-04-03, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, 52 książki 2024, 26 książek 2024, 12 książek 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
„Instytut Absurdu” to pełna humoru i magii opowieść, której fabuła zaprasza czytelnika do świata, gdzie normy i rzeczywistość zostają zakrzywione w najdziwniejszy sposób. Eliza Żaczek, główna bohaterka powieści, nieoczekiwanie staje się częścią Instytutu Absurdu, miejsca, gdzie nic nie jest normalne, a każda sprawa prowadzi do jeszcze większego absurdu. Justyna Sosnowska w swojej debiutanckiej powieści prowadzi czytelnika przez labirynt absurdalnych wydarzeń, które nie pozostawiają miejsca na nudę ani chwilę wytchnienia.
Eliza, nieśmiała i pełna ciekawości, zostaje wciągnięta w wir wydarzeń, których nawet nie mogła sobie wyobrazić. Jej poszukiwania pierwszego tematu do artykułu prasowego prowadzą ją do Instytutu Absurdu, gdzie staje się stażystką. To, co na początku wydawało się jedynie kolejną dziwną opowieścią, szybko okazuje się prawdą, gdy Eliza staje oko w oko z wilkołakami, wampirami weganami i niszczarkami do papieru w postaci gargulców. Sosnowska umiejętnie łączy elementy znanego nam świata z absurdalnymi zjawiskami, tworząc niezwykle barwny i oryginalny świat, który wciąga od pierwszych stron.
Opowieść rozwija się w dynamicznym, ale nie szalonym tempie. Przesycona jest nietuzinkowym dowcipem i nieprzewidywalnymi zwrotami akcji. Nie brakuje w powieści humoru, który sprawia, że czytelnik nieustannie uśmiecha się lub nawet śmieje głośno z kolejnych absurdalnych sytuacji, w jakich znajdują się bohaterowie. Autorka doskonale operuje językiem i kreuje postaci, które mimo swojego specyficznego usposobienia, a może właśnie dzięki niemu, stają się bliskie sercu czytelnika. Każdy z członków Instytutu, od Mai zajmującej się Frapującą Florą po Aleksandra od Zaskakujących Zjawisk, ma swoje unikalne cechy i tajemnice, które są stopniowo odkrywane przez Elizę, a przy okazji przez czytelnika.
W powieści znaleźć można wiele nawiązań do znanych baśni i legend, co dodaje jej dodatkowego uroku. Istoty magiczne i tajemnicze artefakty stają się elementami codzienności, z którą Eliza musi się zmierzyć jako nowa stażystka Instytutu Absurdu. Jednakże, mimo że historia jest nasycona magią i absurdem, opowieść ta jest przede wszystkim historią o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, o akceptacji różnorodności i o odwadze stawiania czoła wyzwaniom. To książka, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala oderwać się od lektury. Mimo że nie brakuje tu momentów pełnych napięcia i niepewności, atmosfera utrzymana jest w lekkim tonie, co sprawia, że lektura powieści jest czystą przyjemnością. Choć niektórzy mogą być zaskoczeni niestandardowym stylem i strukturą opowieści, dla wielu czytelników będzie to odświeżająca odmiana pośród wielu podobnych pozycji z literatury fantastycznej.
„Instytut Absurdu” to wspaniała i zdecydowanie oryginalna powieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom nietuzinkowych historii i absurdu. Pełna humoru, magii i nieoczekiwanych zwrotów akcji dostarcza czytelnikom wiele niezapomnianych przygód i mnóstwa wrażeń. Polecam!