W Baskin Zachodnim dzieci znikają bez śladu niemal od zawsze. Uciekają z domu czy są uprowadzane? Żyją czy umarły? Nikt nie wie, jaki spotykał je los.
Nikt prócz Kusaka. Sadystycznego seryjnego mordercy, który je porywa i w bestialski sposób morduje. Równie wiele przyjemności jak torturowanie ofiar sprawia mu gra jaką prowadzi z lokalną społecznością i policją. Psychopata na co dzień przybiera różne maski: wzorowego obywatela, sympatycznego sąsiada, wolontariusza zaangażowanego w pomoc rodzinom ofiar. Karmi swoje ego ich cierpieniem, bezradnością i łatwowiernością. Czuje się bezkarny.
Los stawia jednak na jego drodze nietypowych przeciwników. Dwoje nastolatków połączonych tragedią i wspólnymi tajemnicami odkrywa, jaki los spotyka zaginione dzieci.
Nieprzygotowani wkraczają w świat dorosłych. Odnajdują prawdę, przyjaźni i miłość. Płacą za to wysoką cenę. Być może zbyt wysoką?
opis książki za www.literate.pl
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019-05-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 300
Język oryginału: polski
Przeczytane:2021-03-18, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2021,
W Baskin od zawsze giną dzieci. Z mniejszą lub większą częstotliwością dzieje się to od lat. Winien tego jest osobnik nazywający siebie Kusakiem. Właśnie w Baskin mieszka nastoletnia Ada, zwana Rudą i jej kumple. Dziewczyna zwraca na siebie uwagę Kusaka - ona i jej młodszy dziwny kolega, Emil, dziecko Indygo, dziecko, które widzi więcej.
Twórczość Michała Jana Chmilewskiego uważam za jedno z moich najlepszych tegorocznych odkryć. Autor, którego spokojnie można by porównać z Kuczokiem pod względem przyrostu fabularnych okropieństw jakimi obrzuca czytelnika i z Kubą Małeckim pod względem wrażliwości na owe okropieństwa, nie doczekał się takiej popularności na jaką w moim mniemaniu zasługuje, a wiedzcie, że mówię to z pełnym przekonaniem po lekturze zaledwie dwóch jego książek.
"Indygo" jeśli mam go definiować gatunkowo jest kryminałem i obyczajówką z wątkiem paranormalnym. Jego bohaterami są młodzi ludzie, praktycznie jeszcze dzieci. Jak to u Chmielewskiego bywa w ich krainę dzieciństwa wdziera się zło, tym razem uosobione w postaci mordercy.
Świetnie wykreowany antybohater nie stanowi popłuczyn po amerykańskim micie serial killer, jest bardzo zwyczajny, autor nie robi z niego nad człowieka i nie sili się by z jego modus operandi czynić sensacje XX wieku. Wiemy o nim tylko tyle, by wzbudził w nas grozę i niechęć. Bardzo łatwo uwierzyć, że ten człowiek przez tyle lat przemykał przez Baskin niezauważony. W powiesi poznajemy jego perspektywę, ba, otwiera ona całą historie gdy świadkujemy jednemu z jego zbrodniczych działań. Naszą final girl, mówiąc językiem slashera, jest dorastająca Ada. Nie da się jej nie polubić, nie da się nie zaangażować w jej los. Jest jeszcze Emil, Emil dziwadło, młodszy kolega Ady, który z pewnością skojarzy Wam się z chłopięca postacią pewnego bardzo znanego ghost story.
"Zło" zmiażdżyło mnie psychicznie, ciężko nazwać tą powieść dobrą rozrywką, ale w przypadku "Indygo" istnieje na to znacznie większa szansa. Jest w niej zawarty smutek i tragizm, ale w przeciwieństwie do "Złe" los bohaterów nie jest tak kategorycznie naznaczony nieuchronnym fatum. Tu tli się nadzieja. Poczynania Ady, Emila i oczywiście Kusaka śledziłam w napięciu. Książka napisana z niezwykłą wrażliwością, jednocześnie relacjonująca ciekawą, angażującą historię.