Zakazana miłość, włoska sztuka i urzekająca Florencja
Kiedy profesor sztuki włoskiej Matteo Bartollini zawitał na naszej uczelni, był niczym długo wyczekiwany bóg. Inteligentny, poważany, a do tego piekielnie przystojny. Miał wszystko: wiedzę, ambicje, sympatię studentów i... piękną żonę. Jedna wyprawa do Florencji zmieniła wszystko. To właśnie tam udało mi się zobaczyć w nim więcej. To tam odkryłam, że jego życie nie jest idealne. I choć nigdy tego nie planowałam, przepadłam, boleśnie przekonana o tym, że moje poszarpane już serce będzie krwawić jeszcze mocniej. Nie miałam pojęcia, że profesor Matteo poczuł to samo.
Życie nie jest jednak piękną bajką. Pewnego dnia miałam się o tym przekonać.
Weronika Tomala to autorka poczytnych książek: Cztery liście koniczyny, Nieprzegrany zakład, Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, Płynąc ku przeznaczeniu i Rabih znaczy wiosna.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2021-09-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
To druga książka Weroniki, którą mam okazję przeczytać! Pierwsza to "Cztery liście koniczyny", gdzie też ją recenzowałam i bardzo mi się podobała. Czas na włoską miłość! Nie jest to typowy romans, a bardziej książka obyczajowa z wątkiem miłosnym...
IG: Czytomanka
👉Matteo Bartollini to przystojny i żonaty profesor włoskiej sztuki. Osiąga sukcesy zawodowe, jednak w prywatnym życiu niestety szczęśliwy już nie jest. Magda to studentka ostatniego roku, która pisze magisterkę. Promotorem jej magisterki okazuje się Matteo. Wspólny, edukacyjny wyjazd do Florencji pokazuje im, że łączy ich więcej, niż się wydawało. Niestety zakazana miłość smakuje najbardziej, a wydarzenia sprawią, że ich życie już nigdy nie będzie takie same...
👉Historia, która wywołuje mnóstwo emocji. Weronika zdecydowanie ma talent do pisania emocjonujących, pełnych wrażeń książek. Styl autorki bardzo do mnie przemawia, a sama historia niezwykle urzekła. To historia nie tylko o miłości, ale również o obsesjach, zazdrośni, zawiści, manipulacji, ale też o walce o szczęście! Świetna, szczerze polecam!
❗ Ocena: 8/10
Jestem po lekturze najnowszej powieści Weroniki Tomali "Włoska miłość". Czytałam poprzednie dwie książki i byłam nimi naprawdę zachwycona! Jeżeli chodzi o powyższą pozycję...muszę stwierdzić, że różni się od poprzednich. Czytając miałam wrażenie jakby była poważniejsza... To co tym razem przygotowała dla nas Weronika zaskoczy nie jednego czytelnika!
Czego możemy spodziewać się w tej historii?
🎨 zakazana miłość.
Uczucie, ktore zrodziło się między Magdą - studentką, a Matteo Bartollinim-profesorem sztuki włoskiej. Na początku byłam ciekawa jak dojdzie do ich bliższego spotkania...Ale wszystko działo się niespodziewanie! Wierzcie mi🙈
🎨 włoska sztuka.
Profesor podobał się studentkom, był przystojny, mądry...miał ogromną wiedzę na temat sztuki włoskiej (można z tej powieści wynieść wiele informacji-za to ogromny plus! A jeżeli książka trafi do kogoś kto kocha sztukę to będzie nią podwójnie zachwycony!). Tylko był jeden mały problem... Matteo miał żonę... Tutaj muszę wspomnieć, że ten wątek z żoną trochę namieszał w moich uczuciach🙈przez co zmieniłam zdanie o niektórych bohaterach 😋
🎨 Florencja. Włochy.
Tu chyba nie muszę nic pisać. Jeżeli ktoś lubi/kocha Włochy... zapraszam do ich zwiedzania z przystojnym profesorem!
Jeżeli chodzi o mnie... historia mnie zaskoczyła. Nie jest łatwa. Pokazuje nam jak przewrotne jest życie i zaskoczy nas w najmniej oczekiwanym momencie.
Polecam!
Miłość pomiędzy profesorem, a studentką. Uważacie ją za coś zakazanego, czy dozwolonego? Osobiście wychodzę z założenia, że nigdy nie wiemy kiedy trafimy na swoją bratnią duszę i takie sytuacje mogą się zdarzać. Powinniśmy je akceptować. Jedynie należy nauczyć się rozgraniczać życie prywatne od zawodowego. Jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Poruszam go zresztą nie bez powodu.
Wczoraj skończyłam czytać najnowszą książkę Weroniki Tomala - „Il professore. Włoska miłość”. Jest to historia zakazanej miłości pomiędzy profesorem, a jego studentką z włoską sztuką i urzekającą Florencją w tle.
Zacznijmy od tego, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i bardzo przypadło mi ono do gustu. Pani Weronika ma niezwykle lekkie pióro, książkę czyta się szybko, a emocje z niej kipiące odbiera się całym sobą. Fabuła wciągnęła mnie już od pierwszych stron, a plastyczne opisy miejsc sprawiły, że na moment przeniosłam się do Krakowa i przepięknej Florencji. Akcja płynie w swoim rytmie, jednak nie powoduje znużenia, a wręcz intryguje i sprawia, że książka staje się tą z tych „nieodkładalnych na później”.
Bohaterowie - z pozoru tak różni, a jednak podobni do siebie. Połączyło ich piękne, namiętne, ale i zakazane uczucie, którego konsekwencje mogą być straszne dla obojga. W postaci Magdy odnalazłam cząstkę siebie - zaradna, mądra, waleczna i zorganizowana dziewczyna, która nie lubi imprez. Jest cicha, spokojna ale i samotna. Matteo za to, pomimo że żonaty także jest samotny chociaż nie daje tego po sobie poznać. Jest charyzmatyczny, ambitny i niezwykle inteligentny. Jego życie wygląda całkiem inaczej niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Małżeństwo, w którym żyje od dawna nie istnieje - nie ma w nim miłości, szacunku, zrozumienia… Dopiero spotkanie Magdy otwiera przed nim nowe drzwi… do czegoś piękniejszego jednak zakazanego.
Jednak co najbardziej mi się podobało to samo zakończenie i epilog, które wywołały we mnie największą falę emocji. Stało się tam coś czego kompletnie się nie spodziewałam.
Nie chcę więcej Wam zdradzać, ponieważ uważam że ta książka jest po prostu do przeczytania. „Il professore. Włoska miłość” to nie tylko historia zakazanej miłości, ale i zazdrości oraz nienawiści. Historia ludzkich błędów i wybaczania. Za jej sprawą miło spędzicie coraz to dłuższe jesienne wieczory. Polecam!
Przychodzi niespodziewanie
Miłość, czasem czekamy na nią całe życie, czasem nie pojawia się nigdy, czasem zjawia się niespodziewanie, przewracając nasze życie do góry nogami, trafia nas jak grom z jasnego nieba, porywa nas jak huragan i potem nic nie jest jak dawniej.
Takiego uczucia właśnie doświadczają bohaterowie najnowszej powieści Weroniki Tomali, ,,Włoska miłość", Magda i Matteo. Ona, studentka piątego roku, on, profesor sztuki na jej uczelni. Ona, samotna, w młodym wieku straciła najbliższych, wychowywana przez babcię, marzy o pełnej, szczęśliwej rodzinie, on, żonaty z piękną, ale zimną emocjonalnie Pauliną, skłócony z ojcem. Ich spotkanie zapoczątkuje historię miłości pięknej, prawdziwej, ale zarazem zakazanej i z pozoru niemożliwej. Jak to w opowieściach o miłości bywa, ich uczucie także zostanie wystawione na próbę, czy ją przetrwa, tego dowiecie się sięgając po książkę.
Mimo że powieść czyta się szybko i z przyjemnością, za sprawą dobrego pióra autorki, tak cała historia zawiodła moje oczekiwania. Praktycznie przez połowę książki nie dzieje się nic ciekawego, takiego co przyciągnęłoby uwagę czytelnika i zachęcało do dalszej lektury. Dlatego odkładałam książkę parę razy zniechęcona tym co czytam. Pod koniec książka nabiera tempa, a historia nabiera rumieńców, choć niektóre sceny przywołały w mojej głowie wspomnienia telenowel, które za dzieciaka oglądało się w telewizji. Chcę być szczera w swojej opinii , więc przyznam wam, że przez pierwszą część wynudziłam się jak mops, mimo że można dużo dowiedzieć się o sztuce, o obrazach, widać ogrom pracy, którą autorka włożyła w przygotowanie do omawianego tematu. Co do bohaterów, to ani Magda ani Matteo nie zdobyli mojej sympatii. Nie zauważyłam momentu w którym zaczęła się ich historia miłosna, brakowało mi tej chemii między nimi, parę spotkań, kilka rozmów i bach, okazuje się, że się w sobie zakochali. Rozumiem, że miała być to miłość od pierwszego wejrzenia, to uczucie, spadające na człowieka z nieba, ale czytelnik nie ma okazji zobaczyć tego rodzącego się uczucia, nie ma możliwości przeżywania go razem z głównymi bohaterami. Winne temu są kilkukrotne przeskoki w czasie, które serwuje nam autorka, które wpływają na to, że historia Magdy i Matteo jest niepełna. Ostatecznie nie wiem też, jakie jest przesłanie ,,Włoskiej miłości", czy ma pokazywać siłę i trwałość miłości, czy skutki niedopasowania w małżeństwie, konsekwencje złych wyborów, skutki zdrady, której przedstawianie w literaturze czy kinematografii nigdy nie jest proste ani przyjemne w odbiorze. Myślę, że każdy czytelnik inaczej odbierze tę powieść i co innego będzie dla niego tym przesłaniem.
Podsumowując, ,,Włoska miłość" jest książką przeciętną, nie opowiada o niczym nowym, wszak temat nieszczęśliwego małżeństwa, zdrady i miłości, która pojawia się nagle i okazuje się być ważniejsza od tego co było dotychczas, to nic nowego. Intryga żony Matteo była czymś intrygującym, choć niesmacznym i rażącym, ale i ją wprawne oko czytelnika rozgryzie szybciej niż główny bohater. Niektóre sceny przywołują na myśl telenowele, jedna mimo swojego dramatycznego wydźwięku nie wywołała we mnie łez ani wzruszenia, a śmiech. Chyba ze względu na swoją sztampowość, nie chcę spoilerować, być może czytając domyślicie się, którą scenę miałam na myśli. Brakowało mi podbudowania relacji głównych bohaterów, pełniejszego obrazu ich miłości, bym naprawdę uwierzyła w to uczucie, które ich połączyło. Nie polubiłam bohaterów, być może dlatego, że mało o nich się dowiadujemy, nie mamy okazji lepiej ich poznać, związać się z ich historią. Mimo pięknej Florencji, sztuki, która otaczała bohaterów, dla mnie ta cała historia była jakaś mdła, bez kolorów. Czegoś w niej mi zabrakło, emocji, tak, to chyba dobre słowo. Może gdyby powieść była dłuższa? Nie wiem. Jeśli chcecie poznać historię Magdy i Matteo, i lubicie pióro Weroniki Tomali to sięgajcie po ,,Włoską miłość", ale ja zauroczona okładką książki, dałam się zwieść i ostatecznie się rozczarowałam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Autorkę "Il professore. Włoska miłość" znam już z poprzednich książek. Wiem, że Weronika Tomala trafia swoimi powieściami w mój gust, więc nie mogłam nie skorzystać z okazji zapoznania się z jej najnowszym dziełem.
Główna bohaterka, Magda, to studentka piątego roku jednej z krakowskich uczelni. Dziewczyna skromna, mądra, niestety doświadczona przez los. Jest inna, niż jej koledzy i koleżanki ze studiów, bardziej zdystansowana, stroni od używek i imprez. Dlatego jest uważana za dziwaczkę.
Na ostatnim roku studiów do grupy wykładowców dołącza Matteo Bartollini, wykładowca sztuki włoskiej, włoch z polskimi korzeniami, mieszkający w Polsce. Matteo od razu wzbudza zainteresowanie wśród studentek. Jego włoska uroda i wiedza sprawiają, że nawet w skromnej Magdzie coś się budzi.
Wyjazd do Włoch, do przepięknej Florencji sprawia, że relacja między mini zaczyna wykraczać poza granice, których wykładowcy i studentce przekroczyć nie wolno.
To nie jest ckliwy romans, jeśli tak by się na początku wydawać mogło. To piękna historia o życiu, trudnych wyborach, zakazanej miłości. Opisy obrazów włoskich artystów jeszcze bardziej wzbogacają książkę. Widać pasję i duże zaangarzowanie autorki, widać tu jej fascynację Florencją i sztuką włoską.
Cudownie się czytało tę książkę. Jak dla mnie, osoby, która tylko raz w życiu była we Florencji, było jej zdecydowanie za mało, chciałam jeszcze więcej spacerów tymi pięknymi uliczkami, więcej opisów dzieł sztuki. Ale cóż, muszę po prostu jeszcze raz tam pojechać i wtedy obejrzę Katedrę Santa Maria del Fiore oczami Magdy i Matteo :-)
W tej książce poznacie Magdę, studentkę piątego roku. Jest przeciętnej urody, dlatego nie liczy na cudotwórczą miłość. Mimo swej prostoty posiada coś wyjątkowego, co zwróci uwagę pewnego przystojniaka. Nieco niepewna w działaniu, zraniona przez życie i nieśmiała, choć jej myśli przegadałyby niejedną kobietę. Będzie miała przyjemność i nieprzyjemność poznać mężczyznę, który z jakiegoś powodu się nią zainteresował.
Matteo, bardzo przystojny nauczyciel sztuki włoskiej. Posiada wszystkie cechy pożądanego mężczyzny, a jedno jego spojrzenie umie wywołać lawinę rozkoszy. Jest jednak zakazanym owocem, co sugeruje noszona na palcu obrączka. Ale czy na pewno?
Od razu zaznaczam, że książka jest dla osób, które potrzebują czułości i bliskości. Jeśli potrzeba wam lekkiej historii, która was wzruszy i napełni pięknem zakazanej miłości, to przeczytajcie ją. Nie ukrywam, że jest troszkę do przewidzenia, jednak ja bardzo potrzebowałam historii, która właśnie w ten sposób by się skończyła.
Moim jedynym minusikiem jest zgodność językowa. Niby wiedziałam, kiedy wypowiadał się on lub ona, lecz tylko dlatego, że książka napisana jest z ich perspektyw. Niby znam ich zdania na różne tematy i myśli, jednak nie odnalazłam tego ogniwa, które by wszystko rozwaliło. Jakby autorka wiedziała, że mają pałać do siebie gorącym płomieniem, ale nie zupełnie ten płomień umiała ukazać.
Jak wiadomo, wykładowca ze studentką nie powinien się wiązać. Tym bardziej, że wiemy o jego żonie która jest ukazana w złym świetle. Tutaj nie można się zastanawiać, dlaczego ona jest zła, bo to fakt stwierdzony. Jest bardziej osobą poboczną. Matteo wie, że nie powinien się interesować Magdą, ale faktycznie stało się coś błahego, co sprawiło, że jego serce mocniej zabiło. Sama wiem, że czasem przypadek sprawia, iż dzieją się rzeczy na które nie mamy wpływu. Tak więc oznaczam tą książkę mianem lekkiej powieści z zakazanym romansem.
Będzie piękna dla tych, którzy oczekują tych zawiłości, zakazanych uczuć i dreszczyku emocji, który sprawi, że i u czytającego się pojawi. Nie jest typem lektury nad którą się myśli. Ją się czyta i czuje, bo wiadomo co się stanie, tylko nie wiadomo jak do tego dojdzie. Mi się podobała:-)
Książka bardzo przyjemna. Zakazana miłość, tragedia. Trochę tylko bardziej rozwinęłabym zakończenie.
W imię miłości Nie dam ci nic w zamian, ale proszę, daj mi szansę. Bo możesz uratować czyjeś życie. Wiedz, że jest teraz w twoich rękach... ...
On jest dziedzicem rodzinnej fortuny. Ją zawsze wytykano palcami. Więź między tą dwójką nigdy nie powinna się wydarzyć... Lilianna wie, jak gorzka potrafi...
Przeczytane:2021-10-17, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2020, polecam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, 52 książki 2021, Ulubione,
Gdy miłość puka do ludzkich serc, nic nie jest w stanie jej powstrzymać, gdyż przed jej siłą trudno się obronić, zwłaszcza wtedy, gdy sprzyjają temu okoliczności. Czasami bywa tak, że a skutki takiej pokusy są trudne do przewidzenia. O takiej miłości opowiada książka „Il professore. Włoska miłość”
Weronika Tomala jest z wykształcenia nauczycielką angielskiego, a prywatnie szczęśliwą mężatką, mamą Martynki i Dawidka oraz autorką powieści, głównie obyczajowych, ale też romansów i literatury młodzieżowej. Jej najbardziej znana książki to "Płynąc ku przeznaczeniu", "Rabih znaczy wiosna", "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc" oraz "Nieprzegrany zakład". Ja nie miała okazji poznać do tej pory żadnej z jej powieści, mimo że nazwisko autorki nie jest mi obce.
Matteo Bartollini jest Włochem, który przeprowadził się do Polski, podążając za swoją miłością, Pauliną. Od tamtego czasu mija kilka lat. Pozornie, patrząc na ich związek z zewnątrz, wydają się udanym, zgodnym małżeństwem, które ma wszystko: piękny dom, pieniądze i ukochaną osobę u boku. Jednak prawda jest zupełnie inna, gdyż z każdym dniem, słowem, gestem oddalają się od siebie coraz bardziej. Paulina jest kobietą zapracowaną, całkowicie oddaną karierze, a w związku z tym sprawy rodziny i związku schodzą na dalszy plan.
Gdy on zaczyna pracę na krakowskiej uczelni, wzbudza ogólne zainteresowanie środowiska studenckiego, zwłaszcza żeńskiej strony. Szybko zdobywa uznanie i szacunek swoją wiedzą i podejściem do wykładów. Matteo nie lubi pustych, zrobionych kobiet, które uważają, że wyglądem załatwią sobie wszystko, co chcą. Ceni sobie naturalność, wdzięk i subtelność, a taka jest Magda, dlatego dosyć szybko zwraca jego uwagę, jednak przystojny profesor zdaje sobie sprawę z niestosowności swoich odczuć, dlatego robi wszystko, by ich relacje pozostawały w uznawanych normach.
„Upadek ciągnie się za ludźmi o wiele dłużej, niż ich sukcesy”
Magda studiuje malarstwo na Uniwersytecie w Krakowie, a także w wolnym czasie dorabia w pobliskim antykwariacie, jako sprzedawczyni. Jest dziewczyną spokojną, stroniącą od ludzi, odstającą od innych studentów, gdyż nie lubi imprezować i być w centrum uwagi. Uwielbia zaszywać się z książką we własnych czterech ścianach i pobyć sama ze sobą. Z tego względu nie jest przez wszystkich akceptowana, ale ona tym się nie przejmuje. Poznajemy ją w szczególnym momencie, gdy jakieś wcześniejsze wydarzenia przepełniły ją goryczą i żalem. Wszystko wyjaśnia się w kolejnych rozdziałach, w których dowiadujemy się o tym, co doprowadziło bohaterkę do takiego, emocjonalnego stanu. Powieść ma budowę klamrową, w której sytuacja z prologu jest zapowiedzią efektu decyzji i podjętych kroków przez bohaterów. Po dotarciu fabuły do tego punktu, śledzimy dalsze ich losy po powrocie z studenckiej wycieczki, by dotrzeć do niezwykłego, zaskakującego i przyprawiającego o dodatkowe emocje zakończenia.
Matteo długo powstrzymuje swoje pragnienia, zachowując dystans i próbując ratować to, co kiedyś łączyło go z żoną, ale okazuje się, że jeżeli chce tego tylko jedna strona, wówczas niewiele można zrobić. A stąd już krok w stronę, od której często nie ma już odwrotu. Wyjazd ze studentami do pięknej Florencji uświadamia mu, że dłużej nie jest w stanie hamować w sobie budzącej się namiętności.
Zaczyna działać magia. Magia uczuć, subtelnych wibracji serca, chemia, której trudno się oprzeć. A to wszystko otulone romantycznym klimatem florenckiego wieczoru, zapachów, urokliwą grą świateł i nastrojem chwili. To wystarczyło, by Matteo dostrzegł w Magdzie nie tylko swoją studentkę…
„To, co prawdziwe i dobre, nie potrzebuje błyskotliwej dekoracji i rozgłosu.”
Cóż to była za piękna historia! Takie wrażenie wywarła na mnie cudna opowieść, jaką stworzyła pani Weronika Tomala swoim chwytającym za serca stylem, opowieściami o włoskim malarstwie i prowadzeniem czytelnika przez kolejne wydarzenia. Doskonale oddała zarówno nastrój krakowskich uliczek, studenckiego życia, jak też florenckich zaułków i zjawiskowość danej chwili. Pieści słowem nasze zmysły, tworząc obrazy naznaczone kolorami, romantyzmem, magią chwili i subtelnym opisami.
Tworząc barwne postacie i budując wokół nich fabułę, sprawiła, że nie raz odczuwamy silne, różnorodne emocje, nie tylko związane z tym, co czują bohaterowie, ale też z przebiegiem wydarzeń, które następują jedno po drugim dosyć szybko, przerywane od czasu do czasu wykładami o obrazach i ich twórcach, ale też miejscach, w których tworzyli. To sprawia, że na wiele z malarskich dzieł zaczynamy spoglądać zupełnie inaczej, dostrzegając w obrazach ukryte historie, odkrywając detale, subtelne niuanse, symbolikę i przekaz z nich płynący.
„Uczymy się przez całe życie, a jeśli ktoś śmie twierdzić, że wie wszystko, nie wie w istocie nic.”
Autorka porusza w swojej powieści kilka trudnych tematów, spośród których na pierwszy plan wychodzi zakazana miłość, wyciągająca swoje eteryczne macki w rejony, które nie są uznawane za właściwe przez środowisko studenckie, ale też społeczne. Romans między wykładowcą a studentką nadal wywołuje oburzenie i jest tematem tabu. Jednak opowiedziana historia pokazuje, że dla miłości nie ma żadnych zakazów, ani nakazów czy jakichkolwiek ograniczeń.
To cudownie napisana opowieść o miłości, która wymyka się spod kontroli zarówno tych, wyznaczonych przez bohaterkę, utwierdzając w przekonaniu, że jeżeli dwa serca są sobie przeznaczone, to nic nie jest w stanie powstrzymać ich wzajemnej fascynacji. Inną kwestią jest przyczyna, która pcha ludzi ku drugiej osobie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta z serwisu nakanapie.pl
Recenzja pochodzi z mojego bloga: