„I odpuść nam nasze korpo” to druga, a zarazem finałowa część serii urban fantasy, która w brawurowy sposób łączy fantastykę, satyrę i refleksję nad współczesnym światem. Autorka ponownie przenosi nas do rzeczywistości, w której niebo i piekło funkcjonują niczym gigantyczne korporacje, a biurokracja, absurdalne procedury i niejasne hierarchie przypominają realia znane z wielu codziennych doświadczeń. Tym razem stawka jest jeszcze wyższa, a fabuła nabiera międzywymiarowego rozmachu.
Historia podejmuje wątki z pierwszego tomu, wprowadzając zarówno bohaterów, jak i czytelników w wir wydarzeń o epickich konsekwencjach. Powrót Lucyfera po tysiącach lat wygnania stawia przed głównymi bohaterami, Moniką i Mateuszem, wyzwanie na niewyobrażalną skalę. Losy nie tylko ich świata, ale i wielu innych rzeczywistości zależą od decyzji, jakie podejmą. Autorka z finezją rozwija zainicjowane wcześniej wątki, zagłębiając się w tajemnice nieba, piekła i ich wzajemnych relacji. Wszechświat przedstawiony jako korporacyjna machina, w której każda istota, od cherubinów po serafinów, ma swoje miejsce i zadania, nabiera nowego wymiaru. Jest to świat z jednej strony niezwykle skomplikowany, pełen napięć i rywalizacji, z drugiej niepokojąco bliski naszej rzeczywistości. Pisałam już przy okazji recenzji poprzedniego tomu, podtrzymuję również teraz, że to, co fantastyczne w tej powieści świetnie przekłada się na naszą rzeczywistość.
Kreacja postaci
Przeczytane:2024-12-20, Ocena: 6, Przeczytałam, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku,
(czytaj dalej)