ELIN HILDERBRAND – KRÓLOWA LETNICH POWIEŚCI
Dwadzieścia osiem lat zakazanej namiętności, dwadzieścia osiem lat ukrywania tajemnic
Mallory Blessing prosi dorosłego syna, by zadzwonił do osoby, której numer odnajdzie na karteczce ukrytej w jej biurku. Chłopak nie wie, czego się spodziewać, a już na pewno nie przypuszcza, że telefon odbierze sam Jake McCloud.
To przecież niemożliwe! Jak oni mieliby się poznać: nauczycielka angielskiego z wyspy Nantucket i mąż słynnej polityczki ubiegającej się o fotel prezydencki?
Wróćmy do końcówki lata 1993 roku. Mallory właśnie odziedziczyła dom po ciotce na Nantucket i organizuje wieczór kawalerski swojego brata. Na imprezę Cooper przyprowadza Jake’a, przyjaciela z college’u, o którym dziewczyna wielokrotnie słyszała. Mallory i Jake są sobą odurzeni i od tego letniego weekendu spotykają się co roku o tej samej porze. W tajemnicy przed światem i wbrew wszelkim zasadom.
Mimo różnych kolei losu, ślubów, narodzin i dorastania dzieci, ich skrywany romans trwa prawie trzy dekady, komplikując i wzbogacając życie dwojga kochanków i ich bliskich.
Aż nadchodzi lato inne od poprzednich…
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2020-06-16
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 456
Tytuł oryginału: 28 Summers
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Ewa Borówka
Lato sprzyja powieściom, zwłaszcza tym, których akcja toczy się właśnie o tej porze roku, w malowniczym miejscu, zaś bohaterów łączy gorące niczym letni piasek uczucie. Najnowsza powieść Elin Hilderbrand, autorki okrzykniętej królową letnich romansów, pt. "I nadejdzie lato" spełnia wszystkie wspomniane kryteria, a dodatkowo daje czytelnikowi niepowtarzalną możliwość powrotu do przeszłości i przeżycia raz jeszcze wydarzeń z szalonych lat 90. XX wieku.
Mallory Blessing, główną bohaterkę powieści pt. "I nadejdzie lato" poznajemy jako zwyczajną dziewczynę z sąsiedztwa, która nie wyróżnia się niczym szczególnym, oprócz miłości do literatury. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie, los uśmiecha się do Naszej bohaterki i otrzymuje w spadku dom na malowniczej wyspie Nantucket, gdzie od 1993 roku wiedzie żywot lokalnej nauczycielki j. angielskiego. Tego lata w jej życiu pojawia się też on - Jake McCloud, przyjaciel jej brata Coopera, w którym dziewczyna zakochuje się i to ze wzajemnością. Kochankowie, zainspirowani filmem pt. "Za rok o tej samej porze", składają sobie przysięgę, że co roku, niezależnie od okoliczności, będą razem spędzać weekend z okazji Święta Pracy*. Czy uda im się dotrzymać złożonej obietnicy? Czy ich namiętne uczucie przerodzi się w dojrzały i trwały związek? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie nie kartach powieści Elin Hilderbrand.
"I nadejdzie lato" to słodko-gorzka opowieść o uczuciu silnym i jednocześnie bolesnym dla obojga zakochanych, którzy nieustannie zmagają się z przeciwnościami losu i chcą za wszelką cenę chronić swoją miłość przed światem. Wierni swym przyrzeczeniom nie zwracają uwagi na to, że mijają lata a rzeczywistość wokół nich nieustannie się zmienia. My, czytelnicy możemy ze spokojem obserwować zmiany zachodzące również w nich samych. Na Naszych oczach ulatuje ich młodość, a pojawia się dorosłe, skomplikowane życie. I choć momentami bywa ono trudne, nie jesteśmy w stanie oderwać się od lektury i wprost nie możemy ani na chwilę porzucić Naszej literackiej pary.
Elin Hilderbrand jak przystało na prawdziwą królową letnich romansów, dopracowała każdy szczegół swej nowej powieści. Zadbała o fabularną chronologię, przypominając czytelnikom, czym żyły Stany Zjednoczone od 1993-2020 roku, nieprawdopodobnie budowała napięcie, niejednokrotnie zaskakując czytelnika, zaprezentowała całą gamę bohaterów z odmiennymi osobowościami, których można tylko kochać lub nienawidzić, a do tego przygotowała nieoczywiste zakończenie tej bądź co bądź romantycznej historii. A wszystko to w prawie 500-ciuset stronicowej powieści, która potrafi umilić przynajmniej kilka letnich wieczorów.
Osobiście z wielką przyjemnością śledziłam losy Mal Blessing i jej bliskich, mocno dopingowałam bohaterkę w podejmowanych przez nią decyzjach i ani przez moment nie nudziłam się podczas lektury tej powieści. Dzięki chwilom spędzonym na czytaniu I nadejdzie lato można poznać kulisy amerykańskiej polityki, przespacerować się po malowniczych zakątkach Nantucket, pożeglować z bohaterami książki czy choćby poleżeć na plaży, nieopodal szumiącego oceanu. A wszystko to nie ruszając się z domu. Wystarczy tylko usiąść wygodnie w fotelu i dać się porwać tej poruszającej narracji.
Nawiązania biograficzne wykorzystane przez autorkę w konstrukcji fabularnej tej powieści i fakt, że Hilderbrand zna Nantucket niemal od podszewki sprawiają, że obcujemy z historią, która mogła wydarzyć się naprawdę. I chyba właśnie ten realistyczny aspekt najbardziej przekonuje czytelnika. Bohaterowie tak Nam bliscy, jak gdyby żyli obok Nas, szybko zdobywają Naszą sympatię, nie oczekując niczego w zamian - ani pochwały, ani współczucia.
Książka pt. "I nadejdzie lato" to lektura ponadczasowa, aktualna o każdej porze roku i w każdym miejscu na ziemi. Piekielnie interesująca, pobudzająca zmysły i wzruszająca do łez. Przeznaczona dla każdego, kto chciałby, podobnie jak bohaterowie tej powieści, przeżyć taką romantyczną letnią przygodę albo chociaż o niej przeczytać.
* Święto Pracy przypada w USA na pierwszy poniedziałek września, co sprawia, że Amerykanie mają wówczas 3-dniowy weekend.
Birdie przygotowuje wesele swojej córki Chess, ale ta niespodziewanie zrywa zaręczyny. Potem przychodzi dużo gorsza wiadomość. Michael, były narzeczony...
Rodzina Jennifer przygotowuje się do jej ślubu na pięknej wyspie Nantucket. Margot, siostra panny młodej, przygląda się temu z politowaniem, bo już nie...
Przeczytane:2023-09-25, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 12 książek 2023, 52 książki 2023, ***Z książkami w tle,
WEEKENDOWA MIŁOŚĆ
Powieść Elin Hilderbrand "I nadejdzie lato" przypomniała mi dlaczego tak bardzo lubię sięgać po książki tej właśnie amerykańskiej autorki...
Rozpoczynając lekturę po raz kolejny przeniosłam się na urokliwą wyspę Nantucket położoną na Atlantyku w odległości 50 km od wybrzeży Massachusetts i razem z bohaterką powieści Mallory Blessing spędziłam tam niesamowite chwile. Bo nikt tak jak Elin Hilderbrand nie potrafi oddać piękna i wyjątkowości tego małego skrawka Stanów Zjednoczonych. Mimo, że nigdy nie byłam w tamtych okolicach, to mam wrażenie, jakbym znała Nantucket od zawsze, a przynajmniej od 2013 roku, kiedy rozpoczęła się moja przygoda z książkami autorki. Elin Hilderbrand pisze o tym miejscu z miłością, pasją i zaangażowaniem, tam też umieszcza akcję każdej swojej powieści i tam zaprasza czytelników, by tak jak ona, stopniowo zakochiwali się w tym niesamowitym zakątku.
Fabuła powieści nawiązuje do sztuki Bernarda Slade'a "Za rok o tej samej porze", na podstawie której powstał później film fabularny. Ale wracając do książki... Główna bohaterka powieści Mallory Blessing dziedziczy po swojej ciotce Grecie dom przy plaży na wyspie Nantucket. Przenosi się tutaj z Nowego Jorku i tu właśnie pragnie się urządzić. Wkrótce potem Mallory pomaga zorganizować bratu Cooperowi wieczór kawalerski w swoim nowym domu. I tak dziewczyna poznaje bliżej Jake'a McClouda - najlepszego przyjaciela swojego brata. Chłopak staje się jej bliski, oboje nadają na tych samych falach i wspólnie spędzony czas sprawia, że między Mallory i Jake' em rodzi się płomienne uczucie. Ten jeden długi wrześniowy weekend Święta Pracy staje się dla nich wyjątkowy. Jest początkiem pięknej miłości i kultywowania dość ryzykownej corocznej tradycji. Ma być ona hołdem dla związku tych dwojga, którzy na przekór wszystkiemu i pomimo wszystko przez 28 lat spotykają się w domu Mallory na wyspie Nantucket by spędzić ze sobą ten jeden, jedyny weekend.
Historia opisana w powieści jest przepiękna, wzruszająca i skłaniająca do przemyśleń. Autorka skupiła się przede wszystkim na złożoności ludzkich losów, konsekwencjach podejmowanych decyzji oraz determinacji w dotrzymaniu złożonej obietnicy. Związek Mallory i Jake'a z jednej strony nosi znamiona zakazanej namiętności, romansu i zdrady, a z drugiej jest czymś pięknym, wzruszającym i prawdziwym. Uczucie to nosi znamiona miłości romantycznej, która zawsze wiązała się z bólem i cierpieniem. Możemy obserwować jak dojrzewa relacja łącząca bohaterów, zmienia się i umacnia z biegiem lat. Ich miłość nie słabnie, nie poddaje się presji czasu, czy zwyczajnej codzienności. Ona trwa pomimo wszystko, jest jeszcze piekniejsza i bardziej doskonała, choć wciąż zakazana. Bohaterowie przeżywają wzloty i upadki, jest radość i szczęście, ale też ból i cierpienie. Są narodziny, ale i śmierć. Gdzieś w tle możemy obserwować przemiany społeczne zachodzące na przestrzeni lat, jesteśmy świadkami zmian pokoleniowych i dowiadujemy się co nieco o kulisach rozwijania kariery politycznej. To wszystko stanowi bardzo interesujący kontekst dla zakazanej namiętności trwającej przez 28 lat.
Daleka jestem od oceniania postawy bohaterów, tym bardziej, że koleje ich losów wykraczają daleko poza przeciętność. Każde z nich ma swoje racje, jakieś priorytety i zobowiązania. Jednak wraz z nadejściem września wszystko schodzi na dalszy plan, bo to jest po prostu czas na miłość. Dla mnie liczą się tu przede wszystkim uczucia i emocje, którym, szczególnie w zakończeniu, trudno sprostać.
Podobnie jak sama fabuła, tak i budowa powieści odbiega od utartych schematów. 28 lat wspólnej historii okrytej pilnie strzeżoną tajemnicą, 28 wyjątkowych spotkań na wyspie i 28 romantycznych weekendów, dających nadzieję na to, że lato znów nadejdzie. Każdy kolejny rok to odrębny rozdział opatrzony ciekawym wstępem zawierającym ważne wydarzenia z historii Ameryki właśnie z tego czasu. Bardzo spodobał mi się ten zabieg, gdyż fantastycznie dopełnia opisywane wydarzenia.
Autorka poświęciła w tej powieści sporo miejsca na wątki kulturowe, zastosowała liczne nawiązania do literatury, filmu, czy muzyki. To wszystko sprawia, że mamy ochotę sięgnąć po nieznane nam dotąd tytuły, lub odświeżyć sobie te już znajome. Przyznaję, że wydało mi się to bardzo intrygujące.
"I nadejdzie lato" to obok powieści "Piasek w butach" chyba najlepsza książka Elin Hilderbrand, jaką miałam przyjemność przeczytać. Jestem oczarowana zarówno pomysłem, jak i wykonaniem. Klimat jaki autorka stworzyła w tej historii sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Moim zdaniem jest to idealna opowieść na pierwsze spotkanie z autorką, choć oczywiście stali czytelnicy też na pewno docenią jej wartość.