Rodzina Jennifer przygotowuje się do jej ślubu na pięknej wyspie Nantucket. Margot, siostra panny młodej, przygląda się temu z politowaniem, bo już nie wierzy w miłość. A Doug, ich ojciec, musi wreszcie zadecydować, co czuje do kobiety, z którą się związał po śmierci ukochanej żony. Panna młoda nie rozstaje się z Notatnikiem, w którym jej matka zawarła szczegółowe wskazówki dotyczące tego pięknego dnia. Ale czy nawet najbardziej drobiazgowe zapiski mogą przygotować Jennifer na prawdę, która tego dnia wyjdzie na jaw? Co jeszcze może się zdarzyć, gdy cała rodzina zgromadzi się na jednej małej wyspie? Autorka umiejętnie maluje słodko-gorzkie oblicza miłości, pokazuje, czym jest wierność i zaufanie i jak różnorodne mogą być wyobrażenia o szczęściu. Elin Hilderbrand jest nazywana królową wakacyjnych powieści; sprzedała ich już ponad 4 miliony. Ich akcję umieszcza na malowniczej wyspie Nantucket, na której rodzą się wielkie miłości, rozgrywają rodzinne dramaty, a odwieczne przyjaźnie są poddawane próbom.
Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 2014-06-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 464
SAKRAMENTALNE "TAK"
Moja przygoda z książkami Elin Hilderbrand - królowej wakacyjnych powieści rozpoczęła się od książki "Piasek w butach" i w ciągu kilku lat przeczytałam już niemal wszystkie książki tej poczytnej amerykańskiej autorki dostępne na naszym rynku wydawniczym. W końcu przyszedł czas na "Piękny dzień", opowieść, która jak wszystkie poprzednie przenosi nas na urokliwą wyspę Nantucket oddaloną o niespełna 50 km. od Cape Code w stanie Massachusetts. Muszę powiedzieć, że każda wizyta w tym wyjątkowym miejscu sprawia, że wracam tam z jeszcze większą przyjemnością.
Tym razem wraz z bohaterami bierzemy udział w pewnym szczególnym wydarzeniu. Wyjątkowy czterodniowy weekend na wyspie Nantucket ma przygotować Jennę Carmichael i Stewarta do złożenia przysięgi małżeńskiej. Zjeżdżają się zaproszeni goście - rodzina i znajomi. Wszystko musi być przygotowane perfekcyjnie, za co odpowiedzialna jest druhna honorowa - starsza siostra panny młodej Margot. Bohaterki mają do dyspozycji notatnik swojej zmarłej na nowotwór matki - Beth Carmichael, która szczegółowo zaplanowała i opisała każdy aspekt przygotowań do tej pięknej i wyjątkowej uroczystości. Z tych bardzo osobistych zapisków bije nieskończona miłość i chęć pomocy nawet zza grobu. I tak od czwartku z każdą chwilą przygotowania nabierają coraz większego tempa. Margot stara się sumiennie i z należytą starannością wykonać powierzone jej przez matkę zadanie. Wszystko musi być dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Jednak wraz z przybyciem kolejnych gości pojawiają się pewne zawirowania, sytuacje zaskakują, powstają nieporozumienia i wychodzą na jaw sekrety, co w konsekwencji doprowadzić może do odwołania uroczystości...
Pomysł na tę książkę autorka zaczerpnęła z rodzinnych opowieści, dlatego historia jest bardzo osobista i opisana została z najdrobniejszymi szczegółami. Przygotowania do ślubu ze strony na stronę nabierają coraz większego tempa, co sprawia, że wzrasta dynamika akcji. Pojawia się mnóstwo postaci, które wprowadzają niestety sporo chaosu. Szczerze mówiąc trudno było mi się odnaleźć w tym gąszczu charakterów i sytuacji.
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie notatek zmarłej matki w postaci wytycznych, które przez cały czas przewijają się w treści. To one stanowią główną oś tej opowieści, co moim zdaniem jest na swój sposób zdumiewające. Osobiście nie wyobrażam sobie, aby ktoś, także najbliższa osoba, tak bardzo wyręczała mnie w organizacji mojej uroczystości ślubnej, nawet gdyby było to podyktowane troską i miłością. Wolałabym też, aby sugestie Beth Carmichael wplecione zostały w treść, chociażby w przemyślenia bohaterek, a nie były przekazywane poprzez wiernie przytaczane fragmenty wpisów. Myślę, że wówczas wypadłoby to dużo ciekawiej.
Autorka podejmuje temat szeroko pojętej miłości i różnych jej aspektów, zaufania, zdrady, niewyjaśnionych zatargów i rodzinnych sekretów. Tęsknota, wybaczenie i cała gama emocji towarzyszą bohaterom, którzy pragną spędzić na Nantucket ten wyjątkowy, piękny dzień. Ciekawe opisy wyspy i jej typowo wakacyjny klimat jak zawsze bardzo mi się podobały, ale jednak czegoś w tej powieści zabrakło. Przede wszystkim jest przegadana i taka trochę bez ładu, bez wyrazu. Nie potrafiłam się przekonać do żadnej postaci, wszyscy bohaterowie byli mi kompletnie obojętni, co wydawało się dość niezwykłe i nietypowe. A jedyną bohaterką, która naprawdę mnie zainteresowała była... wyspa Nantucket.
Przykro mi to pisać, ale "Piękny dzień" to w moim odczuciu najsłabsza powieść Elin Hilderbrand, jaką miałam przyjemność przeczytać. Pomysł na fabułę ciekawy, miejsce akcji jak zawsze urokliwe, ale wykonanie zawiodło. Nudziłam się przy lekturze, przekaz emocji szwankował i dosłownie nie mogłam się doczekać końca. Cieszę się, że poznałam już inne historie Elin Hilderbrand i mogę założyć, że był to tylko taki mały wypadek przy pracy.
Jak to zwykle ze mną bywa, zaraz po przeczytaniu zasiadam to recenzji. Kto wie, może kogoś przekonam do przeczytania?
Książkę rozpoczyna zaproszenie na ślub Jennifer Bailey Carmichael i Stuarta Jamesa Grahama by zaraz przejść w zapiski matki panny młodej. Beth, mając świadomość, że nie doczeka ślubu najmłodszej córki, pisze notatnik, w którym zawiera wszystkie niezbędne informacje dotyczące tego wyjątkowego dnia. Nie chce zostawiać Jenny samej ze wszystkim, choć wie, że ma ona siostrę, Margot, gotową do pomocy. Tajemny zeszyt towarzyszy dziewczynie przez cały okres przygotowań, dzięki niemu "czuje" obecność matki. W tym samym czasie ojciec, Doug, musi podjąć decyzję z kim spędzi resztę życia.
Po śmierci ukochanej żony, poślubił Pauline, lecz czy ich związek na pewno oparty jest na wzajemnej miłości?
Przed jakimi jeszcze decyzjami staną bohaterowie?
Kto będzie musiał pogodzić się z przeszłością i z nadzieją spojrzeć w przyszłość?
A czy przyjaźń zawarta w dzieciństwie rzeczywiście "umiera później niż my"?
Zaczynając tę powieść byłam sceptycznie do niej nastawiona. Dlaczego? Ponieważ "przestawiłam się" na książki polskich autorek. Wiecie... polskie opisy miejsc z wiadomych względów są znane łatwiej więc je w głowie "przetworzyć". Lecz pomyliłam się. Autorka pokazuje różne oblicza miłości: rodzicielską, partnerską, miłość myloną z przywiązaniem. Książka jest kobieca, wciągająca, głęboka i skłania do refleksji nie tylko bohaterów lecz i czytelników.
* Elin Hilderbrand - królowa wakacyjnych powieści, sprzedała ich już ponad cztery miliony egzemplarzy. Ich akcję umieszcza na malowniczej wyspie, na której rodzą się wielkie miłości, rozgrywają rodzinne dramaty, a wieloletnie przyjaźnie są poddawane próbom.
*Krótka informacja o autorce z tyłu książki.
Wzruszająca powieść obyczajowa o sile kobiecej przyjaźni, pomagającej przetrwać trudne życiowe momenty, z akcją nad morzem podczas wakacji. Vicki, matka...
Jedno lato, wiele tajemnic... Jest rok 1969, dla amerykańskiej rodziny Levinów to czas wielkich zmian. Czwórka rodzeństwa zwykle spędza letnie wakacje...