I jeszcze Paulette

Ocena: 5.25 (4 głosów)

Ferdinand mieszka sam w gospodarstwie. I wcale nie jest z tego powodu szczęśliwy. Pewnego dnia zachodzi do Marceline, swojej sąsiadki, i zauważa, że niewiele brakuje, aby dach jej domu runął. Wnukowie podpowiadają mu, by zaprosił Marceline do siebie. Ale czy to wypada...?

Jednak decyduje się w końcu ją zaprosić. Stopniowo jego dom się zapełnia, ożywa - do Ferdinanda wprowadza się owdowiały przyjaciel z dzieciństwa, dwie przerażone staruszki, lekko zwariowani studenci. I jeszcze Paulette...

,,Ponadczasowa odświeżająca historia". La Vie

,,Radosna utopia". Le Monde

,,Piękna i realistyczna powieść, która skłania czytelników do myślenia nie tylko o innych, ale i o sobie". Le Figaro Litteraire

Informacje dodatkowe o I jeszcze Paulette:

Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2015-09-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788379993475
Liczba stron: 356

więcej

Kup książkę I jeszcze Paulette

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

I jeszcze Paulette - opinie o książce

Ta książka zwróciła moją uwagę na odwiedzanych przeze mnie aukcjach na rzecz kotów, które należą do moich ulubionych zwierząt, i które jak się okazało w trakcie czytania też w niej się pojawiają. Przemówiła do mnie - utrzymana w mojej ulubionej tonacji kolorystycznej, klimatyczna i nie narzucająca się zbyt nahalnie na zmysł wzroku - okładka. A opinie o niej przeczytane dodatkowo mnie zachęciły do jej posiadania i czytania.


A wszystko zaczęło się od psa, który niespodziewanie przebiegł przed samochodem wracającemu do domu Ferdinandowi. Ferdinand mieszkający w dużym domu na wsi, od kilku lat wdowiec, właśnie został opuszczony przez syna z rodziną i boleśnie przeżywa rozstanie z Julkami, czyli dwoma swymi wnukami. Boi się samotności a tu nagle spotkanie z psem, w którym rozpoznał psa sąsiadki, odmienia całkowicie jego życie i nabiera głębszego sensu. Ferdinand zaczyna zwracać uwagę na innych, na ich potrzeby a jego duży dom zaczyna się zapełniać kolejnymi współlokatorami stanowiącymi barwną mieszaninę tetryków i młodzieży, wśród której jest miejsce również dla dwu kotów, dwu psów i jednego, osobliwego bardzo, osła.


Historia jaką opowiada w swej książce Barbara Constatntine wydaje się być nieprawdopodobna, mało wiarygodna i dla nas prawie utopijna a przecież ogromnie pociągająca i w tym właśnie jest jej urok, i na dodatek wypływa z niej niezwykłe inspiracyjne przesłanie.Wystarczy się otworzyć na innych, przełamać swoje obawy i opory, i staje się możliwą zamiana przygniatającej samotnej egzystencji na życie we wspólnocie, która może dać nie tyko radość i tak niezbędne oparcie, i to zarówno dla starszych jak i dla młodych, lecz również ma swoje niezaprzeczalne korzyści ekonomiczne.


Powieść "I jeszcze Paulette" napisaną prostym językiem bez emocjonalnych fajerwerków, ale za to z dużą dozą humoru i realizmu czytałam z prawdziwą przyjemnością. To było jak powiew czegoś ogromnie pozytywnego. Czy taka utopia jest możliwa w realnym życiu, w którym odnosimy się z wielką nieufnością do innych? Raczej byłabym tu sceptyczna. Ale fajnie jest na kartach książki spotkać bohaterów, którzy zdobywają serce czytelnika.


Ostatnio coraz rzadziej piszę o przeczytanych książkach. Wena mnie nie rozpieszcza. Ale tym razem chętnie się swą opinią dzielę, gdyż warto takie książki polecać, książki, które nie tylko się się fajnie czyta ale, które na dodatek zarażają pozytywnym nastawieniem do innych ludzi.

Link do opinii
Są takie książki, które wciągną czytelnika od pierwszej linijki. Są też takie, które po pierwszym przeczytanym przez nas rozdziale chciałoby się rzucić w kąt. Do jakiej grupy przypisałam najnowszą powieść autorstwa francuskiej pisarki Barbary Constantine "I jeszcze Paulette"? Zapraszam do zapoznania się z recenzją :-) Ferdinand to siedemdziesięcioletni mężczyzna. Jest posiadaczem dużego domu. Tak się składa, że dla jednej osoby jest zdecydowanie za duży. Po śmierci swojej żony oraz od czasu gdy Roland, jeden z jego synów wraz ze swoją rodziną, opuścił jego mury, mieszka w nim sam. Lionel, brat Rolanda zrobił to wcześniej i na chwilę obecną mieszka w Australii. Nie trudno się domyśleć, że nie jest częstym gościem w rodzinnych stronach. W przypadku Rolanda jest na szczęście troszkę inaczej. Odległość między nim, a ojcem liczy sobie tylko kilka kilometrów. Ale to tylko małe pocieszenie, dziadek tęskni za swoimi wnukami. Pomimo tych kilku kilometrów spędzają ze sobą zdecydowanie za mało czasu. W chwilach smutku może liczyć na pocieszające mruczenie kota. Czyżby na starość przyszło mu rozmawiać tylko z tą puszystą kuleczką? Nic bardziej mylnego... Jak dobrze mieć sąsiada. To polskie przysłowie powinno być mottem dla francuskiej powieści "I jeszcze Paulette". Chociaż jak wiemy z sąsiadami bywa różnie. Ale w tym przypadku można tylko pozazdrościć takiego sąsiedztwa w osobie Ferdinanda. Przesympatyczny starszy pan, który zmaga się z samotnością. Dla ludzi starszych samotność jest pustką. Wiąże się z brakiem bliskości drugiego człowieka, której tak bardzo potrzebują. Mężczyzna ani przez moment nie zdawał sobie sprawy z tego, że w trakcie powrotu do domu będzie brał udział w pewnym zdarzeniu, które odmieni na zawsze jego życie i nie tylko jego... Nie chcę za dużo zdradzać jeśli chodzi o fabułę książki, aby nie psuć wam przyjemności z lektury. Mogę napisać tylko tyle, że opustoszały dom zacznie na nowo tętnić życiem. Zrobi się w nim tłoczno. Pierwszym nowym lokatorem będzie Marceline, sąsiadka Ferdinanda. Ona również zna smak samotności. Niby mieszkają blisko siebie, ale nadal uciekają przed zwykłą sąsiedzką rozmową lub wizytą. W dużej mierze przyczyniła się do tego żona Ferdinanda gdy jeszcze żyła. Po jej śmierci ich sąsiedzkie stosunki nie uległy niestety żadnej zmianie. Gdyby tego dnia nie zauważył psa kobiety. No właśnie, gdyby tamtędy nie przejeżdżał doszłoby do wielkiego nieszczęścia. Pojawienie się kobiety w domu Ferdinanda dało początek innym ciekawym sytuacjom. Czytelnik będzie mógł poznać Muriel (studentkę szkoły pielęgniarskiej), Simone i jej bratową Hortense, Kima (ucznia technikum rolniczego). Pisarka przedstawiła szerzej Rolanda, jego żonę Mireille oraz ich dwójkę dzieci Ludovica i Luciena, pieszczotliwie zwanych Lulkami. Nie można pominąć Gyu'a i Gaby, przybranych rodziców Mireille. Niech nikogo nie przerazi liczba bohaterów. Bo w tym przypadku im więcej tym lepiej. Każdy z osobna i wszyscy razem zasługują na to żeby brać z nich przykład. Posiadają w sobie olbrzymie pokłady dobroci i wrażliwości. Starają się za wszelką cenę pomóc osobie, która tej pomocy potrzebuje. W trudnych momentach wzajemnie się wspierają. Wspaniała grupa ludzi, a raczej przyjaciół. Bo jak wiemy, tych prawdziwych poznaje się w biedzie... No, ale kim jest tytułowa Paulette?? Pisarka stworzyła piękną książkę pod wieloma względami. Jedynie do czego można się przyczepić, to do tytułów poszczególnych rozdziałów. Jak dla mnie zdradzały za dużo. Zanim zapoznałam się z kolejnym rozdziałem wiedziałam już z czym będę miała do czynienia. Wydaje mi się, że ciekawiej by było gdyby jako wprowadzenie pojawił się ciekawy cytat lub sentencja. Książka nabrałaby większej tajemniczości. Chociaż tę tajemniczość można wyczuć między kartami powieści. Przyczyniła się do tego postać sąsiadki. Kobieta skrywa w sobie pewne sekrety, które z czasem postanawia wyjawić. "I jeszcze Paulette" wciąga od pierwszej strony. Zatracasz się w historii opisanej przez Barbarę Constantine. Nawet przez chwilę nie odczujesz jakiegokolwiek znużenia. Akcja nabiera rozpędu wraz z pojawieniem się kolejnego bohatera. Każde wykorzystane słowo powoduje, że odpływasz, każde zdanie jest dopracowane. Język jakim posłużyła się autorka sprawia, że książkę czyta się płynnie i lekko. Dodatkowym plusem jest rozmiar czcionki. Na koniec nie wypada nie wspomnieć o szczególnych bohaterach. Są nimi nasi bracia mniejsi. Oni również znaleźli swoje miejsce w powieści. Na szczególną uwagę zasługuje pies Marceline, oraz kot Ferdinanda. Uroczy osiołek również zasłużył na uznanie i porcję dorodnej marchewki. "I jeszcze Paulette" to książka pełna ciepła i miłości do drugiego człowieka. Otuli każdego olbrzymią dawką optymizmu i wiarą, że gdzieś istnieją jeszcze tacy ludzie jak Ferdinand
Link do opinii

Bardzo ciepła i optymistyczna opowieść o tym, że można zło przekuć w dobro. Mamy tutaj pochwałę prostego życia, konkretnych działań, radości z tego co jest. Taki epikureizm praktyczny, bez oczekiwania utopii, ale i bez kłótni i sporów. Mi się ta książka wkomponowała w nurt literatury francuskiej, który kiedyś opiewał jedzenie i picie, a teraz skupia się na prostym człowieku - prostym w swoich oczekiwaniach.

Link do opinii
Inne książki autora
Mały człowiek Tom
Barbara Constantine0
Okładka ksiązki - Mały człowiek Tom

Jedenastoletni Tom mieszka w starej przyczepie kempingowej z Joss, swoją matką (młodą jak na matkę jedenastolatka - urodziła go, mając niespełna czternaście...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy