Ferdinand mieszka sam w gospodarstwie. I wcale nie jest z tego powodu szczęśliwy. Pewnego dnia zachodzi do Marceline, swojej sąsiadki, i zauważa, że niewiele brakuje, aby dach jej domu runął. Wnukowie podpowiadają mu, by zaprosił Marceline do siebie. Ale czy to wypada...?
Jednak decyduje się w końcu ją zaprosić. Stopniowo jego dom się zapełnia, ożywa - do Ferdinanda wprowadza się owdowiały przyjaciel z dzieciństwa, dwie przerażone staruszki, lekko zwariowani studenci. I jeszcze Paulette...
,,Ponadczasowa odświeżająca historia". La Vie
,,Radosna utopia". Le Monde
,,Piękna i realistyczna powieść, która skłania czytelników do myślenia nie tylko o innych, ale i o sobie". Le Figaro Litteraire
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2015-09-30
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 356
Bardzo ciepła i optymistyczna opowieść o tym, że można zło przekuć w dobro. Mamy tutaj pochwałę prostego życia, konkretnych działań, radości z tego co jest. Taki epikureizm praktyczny, bez oczekiwania utopii, ale i bez kłótni i sporów. Mi się ta książka wkomponowała w nurt literatury francuskiej, który kiedyś opiewał jedzenie i picie, a teraz skupia się na prostym człowieku - prostym w swoich oczekiwaniach.
Jedenastoletni Tom mieszka w starej przyczepie kempingowej z Joss, swoją matką (młodą jak na matkę jedenastolatka - urodziła go, mając niespełna czternaście...
Przeczytane:2020-12-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, pRZECZYTAJ TYLE ILE MASZ WZROSTU - EDYCJA 2020,
Ta książka zwróciła moją uwagę na odwiedzanych przeze mnie aukcjach na rzecz kotów, które należą do moich ulubionych zwierząt, i które jak się okazało w trakcie czytania też w niej się pojawiają. Przemówiła do mnie - utrzymana w mojej ulubionej tonacji kolorystycznej, klimatyczna i nie narzucająca się zbyt nahalnie na zmysł wzroku - okładka. A opinie o niej przeczytane dodatkowo mnie zachęciły do jej posiadania i czytania.
A wszystko zaczęło się od psa, który niespodziewanie przebiegł przed samochodem wracającemu do domu Ferdinandowi. Ferdinand mieszkający w dużym domu na wsi, od kilku lat wdowiec, właśnie został opuszczony przez syna z rodziną i boleśnie przeżywa rozstanie z Julkami, czyli dwoma swymi wnukami. Boi się samotności a tu nagle spotkanie z psem, w którym rozpoznał psa sąsiadki, odmienia całkowicie jego życie i nabiera głębszego sensu. Ferdinand zaczyna zwracać uwagę na innych, na ich potrzeby a jego duży dom zaczyna się zapełniać kolejnymi współlokatorami stanowiącymi barwną mieszaninę tetryków i młodzieży, wśród której jest miejsce również dla dwu kotów, dwu psów i jednego, osobliwego bardzo, osła.
Historia jaką opowiada w swej książce Barbara Constatntine wydaje się być nieprawdopodobna, mało wiarygodna i dla nas prawie utopijna a przecież ogromnie pociągająca i w tym właśnie jest jej urok, i na dodatek wypływa z niej niezwykłe inspiracyjne przesłanie.Wystarczy się otworzyć na innych, przełamać swoje obawy i opory, i staje się możliwą zamiana przygniatającej samotnej egzystencji na życie we wspólnocie, która może dać nie tyko radość i tak niezbędne oparcie, i to zarówno dla starszych jak i dla młodych, lecz również ma swoje niezaprzeczalne korzyści ekonomiczne.
Powieść "I jeszcze Paulette" napisaną prostym językiem bez emocjonalnych fajerwerków, ale za to z dużą dozą humoru i realizmu czytałam z prawdziwą przyjemnością. To było jak powiew czegoś ogromnie pozytywnego. Czy taka utopia jest możliwa w realnym życiu, w którym odnosimy się z wielką nieufnością do innych? Raczej byłabym tu sceptyczna. Ale fajnie jest na kartach książki spotkać bohaterów, którzy zdobywają serce czytelnika.
Ostatnio coraz rzadziej piszę o przeczytanych książkach. Wena mnie nie rozpieszcza. Ale tym razem chętnie się swą opinią dzielę, gdyż warto takie książki polecać, książki, które nie tylko się się fajnie czyta ale, które na dodatek zarażają pozytywnym nastawieniem do innych ludzi.