Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 1982 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 398
John Ducane, szacowny urzędnik brytyjskiego MSZ, otrzymuje polecenie przeprowadzenia dochodzenia w sprawie samobójstwa jednego z kolegów. W miarę postępów...
"W sieci" to powieść o Jacku Donaghue'u, młodym adepcie literatury, który tęskni do prawdziwej miłości, opowieść w nastroju żartobliwa, ale pełna sentymentu...
Przeczytane:2019-04-25, Ocena: 4, Przeczytałem, 52 książki 2019,
Po pierwszym spotkaniu z prozą Murdoch wiem jedno: to jest jedna z tych autorek, która czytelników bardzo podzieli. Jedni będą zachwyceni, drudzy całkowicie ją odrzucą.
By uciąć wszelkie domysły napiszę,że ja znalazłam się w tej pierwszej grupie już po kilkunastu stronach lektury, chociaż zamknęłam ja z refleksją, że "właściwie, to nic się nie działo". "Henryk i Kato" nie ma spektakularnej fabuły, trudno jednoznacznie określić tez gatunek, chociaż zdecydowanie najbliżej mu do obyczaju romansującego niekiedy z psychologia, niekiedy z farsą, a innym razem z kryminałem. A wszystko po to, by na kanwie przypowieści o synu marnotrawnym spróbować odpowiedzieć na pytanie: na ile o sobie samych stanowimy my, na ile kształtują nas oczekiwania innych i jaką rolę mamy do odegrania?
Henryk i Kato to zaprzyjaźnieni ze sobą potomkowie dwóch sąsiadujących rodzin, tzw. posiadaczy ziemskich. Każdy z nich podejmuje próbę uwolnienia się z oczekiwań, jakie nakładają na nich ich rodziny - Kato, wbrew ojcu - ateiście, zostaje księdzem, a Henryk ucieka do Ameryki, gdzie prowadzi dość osobliwe życie uczuciowe. Spotykają się ponownie, gdy w wypadku samochodowym ginie brat Henryka, zmuszając go do powrotu do posiadłości swych rodziców, a przedziwna "Misja" Katona bankrutuje, zmuszając do powrotu do domu.
Murdoch świetnie portretuje swoich bohaterów, każdemu poświęcając należycie dużo miejsca.W dużej mierze - portretują się sami - w kapitalnych dialogach czy monologach. Nie sa też jednoznaczni: Katon jednocześnie jest i nie jest księdzem, Henryk jest i nie jest dziedzicem majątku, Stefania jest i nie jest femme fatale, Collette jest i nie jest bohaterką romansu. Sprawia to, że właściwie do końca nie wiemy, jaką rolę odegra każda z postaci.
Powieść Murdoch bywa też dość teatralna - zachowania bohaterów niekiedy wydają się celowo przerysowane, by nieco odrealnić całą opowieść, by przybiliżyć ja do formy przypowieści? Zaś humorystyczny rys farsy mieszczańskiej nadaje książce relacja Henryk-Collette-Stefania...Bardzo, bardzo udana to, moim zdaniem, mieszanka literacka - nieoczywista i nieszablonowa. Lubię to!