Zło czai się bliżej, niż myślisz
Pierwsze powojenne miesiące. Do Olsztynka na Mazurach przybywa Stefan Malewski służący w szeregach Milicji Obywatelskiej. Rzeczywistość, jaką zastaje, to bandy, Wehrmacht, panoszący się wszędzie Sowieci. A jakby i tego było mało, to jeszcze... makabrycznie okaleczone zwłoki, porzucone w lesie w pobliżu miasteczka. Można by je uznać za dzieło dzikich zwierząt, gdyby nie to, że po miesiącu zostaje znalezione następne, identycznie okaleczone ciało.
Cały Olsztynek jest jak jedna beczka prochu, wystarczy iskra, by podpalić lont. Panika może wybuchnąć w każdej chwili. Trzeba jak najszybciej znaleźć winnego. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni? Hitlerowcy? Rosjanie? A może to dzieło szaleńca? Milicja rozpoczyna śledztwo, a raczej rozpoczyna je sam Malewski, który jako jedyny dąży do poznania prawdy.
Samotny szeryf rusza zatem na łowy. Nie ma jednak pojęcia, jak trudne zadanie go czeka. Jego współpracownicy ukrywają przed nim więcej, niż mogłoby się wydawać. W mazurskich lasach na dobre zalęgły się siły, na które pistolet, nóż i gołe pięści to stanowczo zbyt mało...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-03-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 656
„Gwiazda szeryfa” to jedna z tych książek, do których zakupu skłonił mnie Instagram, a raczej – zdjęcia i entuzjastyczne recenzje zamieszczane przez recenzentki. Często te najbardziej chwalone książki okazują się później beznadziejnie nudne, ale w tym przypadku tak nie było, choć wielkiego zachwytu – także nie. Sama historia jest bardzo ciekawa, a jeszcze do tego autorka stworzyła świetny klimat, który wciąga czytelnika od pierwszej strony – mimo to czegoś mi brakowało i po bardzo obiecującym początku historia zrobiła się trochę nudna. A jednak uważam, że nie był to czas stracony. Dlaczego?
Jak już wspomniałam, bardzo podobał mi się nastrój książki – klimat powojennego Olsztynka oddany jest w taki sposób, że niemal widzimy chaos panujący na ulicach, czujemy niepokój mieszkańców, słyszymy narzekania i przekleństwa na wszechobecny bałagan i brud. W tym wszystkim mamy młodego milicjanta, który przyjechał tu na służbę, oddelegowany z Warszawy, a także miejscowych funkcjonariuszy, którzy próbują tworzyć w miasteczku choć pozory normalności i porządku, ukrócić samosądy i szaber. Stefan Malewski już pierwszego dnia jest wrzucony na głęboką wodę, bo trafia mu się sprawa poszukiwania zaginionego mężczyzny, który na dodatek wkrótce zostaje odnaleziony w lesie – martwy. A to dopiero początek. Czuje się, że coś się do miasteczka zbliża, że coś w tym lesie zagraża mieszkańcom – a im dalej czytamy, tym większe mamy wątpliwości, czy to „coś” jest z tego świata… Mieszkańcy się boją, padają różne teorie, a milicja wyraźnie nie mówi im wszystkiego. Ta warstwa powieści to jej najmocniejsza strona – właśnie stworzony klimat, narastająca groza, rozterki mieszkańców.
Barwne postaci, a także ciekawie oddana atmosfera czasu tuż po wojnie, stopniowo budowany nastrój zagrożenia – to wszystko sprawia, że książkę wciąga czytelnika. Ale niestety, nie udaje się tej uwagi przyciągnąć tak, żeby wystarczyło na całą powieść. W każdym razie mnie w połowie zaczęło się trochę nudzić: za dużo gadania, za dużo analizowania, za dużo mówienia o tym, co się dzieje – a za mało samego „dziania się”, czyli brak wartkiej akcji. A do tego jeszcze pojawia się mnóstwo postaci, wśród których trochę się pogubiłam. No i ta liczba wątków, wśród których miota się główny bohater oraz jego wspomnienia i rozmyślania sprawiają, że czytelnik przestaje się angażować w akcję i po prostu czeka aż się wszystko rozwiąże. W każdym razie w moim przypadku tak właśnie było. Wolałabym jeden wątek – ten z tajemniczymi morderstwami, bo on najbardziej intryguje i wciąga, a reszta to tylko odwracanie uwagi od akcji.
Zakończenie mnie zaskoczyło, trochę też rozczarowało. Sugeruje, że będzie druga część – ale raczej po nią nie sięgnę, choć nie żałuję czasu poświęconego na lekturę. Po prostu ani postać, ani klimat (który początkowo mnie zachwycił) nie zafascynowały mnie tak, żebym miała ochotę tam wracać.
Komu ta książka może się spodobać? Jeśli ktoś lubi powieści, w których tło obyczajowe dominuje nad akcją, to myślę, że powinno mu się spodobać. Zresztą mimo tych uwag, które przedstawiłam, nie uważam, że książka jest zła i daleka jestem od odradzania lektury. I nie można Autorce odmówić oryginalności.
Podsumowując: oryginalna historia z dużym potencjałem, trochę rozmywająca się w nadmiarze wątków i postaci.
Wyobraźmy sobie, że jest koniec II wojny światowej. Z jednej strony wielka radość, że ten koszmar już się skończył i można wrócić do normalnego, bezpiecznego życia. Z drugiej pytania, jak tą normalność osiągnąć. Zniszczone miasteczka, rodziny, które potraciły najbliższych oraz dorobek życia, ludzie funkcjonujący w trybie przetrwania. To nie jest piękny krajobraz.
Fabuła
Stefan Malewski wstępuje w szeregi Milicji Obywatelskiej i dostaje przydział na komisariacie w Olsztynku. Zaraz po przyjeździe pojawia się pierwsza sprawa na horyzoncie. Baba z wioski, Lenartowa, zgłasza zaginięcie krowy i chłopa (w takiej kolejności). Milicjanci ruszają na poszukiwania. Znajdują zmasakrowane ciało. Zwierzęta, Ruscy, wrogowie mężczyzny, a może jakaś inna siła odpowiada za brutalny mord? Po jakimś czasie zostają znalezione zwłoki kobiety. Maleńki, trzyosobowy komisariat nie wykazuje się biegłością w prowadzeniu śledztwa. Malewski, niczym samozwańczy szeryf, próbuje odgadnąć co dzieje się w Olsztynku.
"Gwiazda szeryfa" to debiut Aleksandry Borowiec.
Pewnie wiele osób powie: I co z tego? Co nas obchodzi czy to debiut, skoro my szukamy dobrych książek. I macie rację. Mnie też średnio interesuje czy to pierwsza czy dziesiąta książka autorki. Kiedy wspomina się, że mamy do czynienia z tekstem debiutanta wiele osób się krzywi i jest nieufnych. Dlatego w obronie książki pragnę was zapewnić, że jest doskonale napisana, a może nawet lepiej niż przez niejednego doświadczonego pisarza. Możecie powiedzieć, że nie lubicie kryminałów, może wam nie spodobać się fabuła, ale nie możecie odmówić autorce wspaniałego warsztatu.
Co wyróżnia tę książkę?
Doskonale zbudowana atmosfera. Każdemu, kto chciałby napisać kryminał retro polecam zajrzeć i przypatrzeć się jak powinno być stworzone tło w tym gatunku. Żadne długie opisy, a ludzie. To co robią, to jak mówią, to jakie podejmują decyzje. To właśnie społeczność oddaje klimat okresu historycznego. Wojna się skończyła, ale jej skutki są mocno odczuwalne. Należy odbudować miasta, zorganizować urzędy, przychodnie, komisariaty. Ludzie muszą znaleźć swoje nowe miejsce do życia. Muszą znaleźć dom, pracę zarobkową itp. Cały czas funkcjonują w trybie przetrwania. Kradną, kombinują, załatwiają interesy przegryzając wódkę rzodkiewką. Wszystko się przyda – stare kartki, komoda bez szuflad, na pewno znajdą swoje zastosowanie. Kiedyś usłyszałam stwierdzenie, że to że obecnie jest wielu tzw. śmieciarzy świadczy o bogactwie społeczeństwa, bo biedni nie wyrzucają czegoś co można jeszcze wykorzystać. W Olsztynku nie wyrzuca się nic.
Niespokojny klimat podkreślają dwie rzeczy.
"Gwiazda szeryfa" została napisana bardzo plastycznie. Trzaski w mroku, szyderczy śmiech za plecami i tym podobne odgłosy sprawiają, że po ciele przebiegają ciarki.
Druga sprawa to narracja i sposób wysławiania się postaci. To jest po prostu piękne. Książka napisana jest oczywiście zrozumiale i po polsku, ale gwarowe sformułowania, czasami nietypowa składnia zdania, błędy w mowie charakterystyczne dla miejsca i czasu powieści, to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat.
Część czytelników pewnie twierdzi, że książka jest przegadana. Nie jest to kryminał oparty na popularnym schemacie: jest trup – wkracza detektyw – rozwiązanie sprawy.
Przyznać trzeba, że Aleksandra Borowiec dużo miejsca poświęciła na warstwę obyczajową. W mojej ocenie to bardzo dobrze. Kryminał retro to taki gatunek od którego wymagam więcej niż ciekawie zaplanowana i opisana zbrodnia. Na równi z wątkiem kryminalnym powinna zostać odmalowana obyczajowość opisywanych czasów. To co na około zbrodni nie może zostać potraktowane po macoszemu, a musi być dopieszczone w najmniejszych szczegółach.
Dość długo nie wiemy co ma być centralnym punktem książki. Morderstwa, Stefan Malewski, czy może Olsztynek jako miejsce. Dochodzę do wniosku, że nie ma potrzeby tego określać. Wszystko co zostało wrzucone do kociołka o nazwie "Gwiazda szeryfa" połączyło się idealnie, tworząc naprawdę smaczne danie.
Podsumowanie
Aleksandra Borowiec obaliła kilka mitów związanych z pisaniem książek: 1. Nie warto sięgać po debiuty, 2. Nie warto czytać polskich autorów, 3. Kobiety nie potrafią pisać kryminałów.
Zadebiutowała w wielki stylu, doskonale napisaną powieścią. Polecam wszystkim fanom kryminałów retro. Tej książki nie możecie przegapić.
„To ludzi trzeba się bać, nie lasu. Żadne zwierzę, żadna dzika bestia nie zrobi z tobą nic nawet w połowie tak strasznego, jak drugi człowiek”.
II wojna światowa dobiegła końca, ludzie z nadzieją i wiarą zaczynają patrzeć w przyszłość. Przenosimy się Olsztynka małego miasteczka leżącego na Mazurach. Wszechobecni Sowieci, którzy czują się jak u siebie, roztaczają nad wszystkim i wszystkimi swój nadzór. Stefan Malewski właśnie przybył z Warszawy, jest funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej. Do swojej pracy podchodzi z angażowaniem i sumiennością, co nie do końca podoba się jego przełożonemu. Dochodzi do makabrycznej zbrodni, Stefan za wszelką ceną będzie chciał złapać sprawcę.
Wielowątkowa, a przy tym bardzo spójna historia. Od samego początku, czuć narastające napięcie i nerwowy niepokój. Cały czas miałam wrażenie, że zło czai się tuż obok. Fabuła bardzie ciekawie skonstruowana, dokładnie przemyślana, nieprzewidywalna i zaskakująca. Czuć ogrom pracy, zaangażowania i wiedzy, jaką autorka włożyła w swoją powieść. Tło historyczne jest bardzo wiarygodne, idealnie wpasowane w całość.
Piękna, głęboko poruszająca powieść, bardzo klimatyczna, doskonale oddaje ówczesne trudne, powojenne realia. Olsztynek i jego szara trudna codzienność, grasujące bandy, awantury, „lewe” interesy, szaber, bezprawie. Niedobitki Niemców, Rosjanie, NKWD, nowa władza. Głód, strach, nielegalny handel, wzajemne zależności, układy. Wszechobecna i lejąca się strumieniem wódka. Zgliszcza i ruiny, próba odbudowania i zagospodarowania nowych terenów. Trudne relacje rodzinne i międzyludzkie. Osiedleńcy, zwabieni perspektywą łatwego i dostatniego życia. Brutalne morderstwa, kim albo, czym trzeba być, aby dokonać tak okrutnych mordów. Rdzenni mieszkańcy wiedzą, że zło mieszka w lesie. Ludowe wierzenia, zabobony, niedopowiedzenia, tajemnice, zło…
Rozczytałam się w niej, pochłonęła mnie całkowicie, a świat rzeczywisty przestał istnieć. Rewelacyjna powieść obyczajowo-historyczna, kryminał i wątki fantastyczne w jednym. Zakończenie wywołało we mnie duże zaskoczenie, czegoś takiego kompletnie się nie spodziewałam, już czekam na cd. Polecam:)
Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Myślałam, że będzie to taki zwykły kryminał w klimacie retro a tak naprawdę ciężko ją w tym jednym gatunku zamknąć. Znajdziemy tu wątki obyczajowe, paranormalne czy akcje awanturnicze.
W czasach powojennych, Stefan Malewski wstępuje do Milicji Obywatelskiej i przybywa do Olsztynka, gdzie grasują bandy Wermachtu i Sowietów... W Olsztynku panują społeczne niepokoje, wystarczy byle co i dochodzi do burdy... Ledwo udaje mu się wprowadzić a już znajdują okrutnie zmasakrowane zwłoki... Jego pozostali pracownicy coś ukrywają i nie pali im się do rozwikłania zagadki... Malewski sam dąży do rozwiązania sprawy niczym samotny jeździec...
Małomiasteczkowa mentalność ludzi została fajnie przedstawiona. Ciekawe charakterne postaci jak np. Stara Niemra. Świetnie było pokazane powojenne życie, to jak ludzie próbują coś od nowa wybudować, ułożyć sobie życie... Ludzie niespokojni, zabobonni wierzący w różne gusła ze strachem o nadchodzące jutro, walczą o cokolwiek często poprzez wzajemne układy i układziki...
Dobrze napisana, ciekawe opisy i porównania. Sposób przedstawiania kojarzył mi się z Kingiem... Akcja rozwija się leniwie.
Jako debiut to naprawdę dobra książka choć dla mnie trochę przegadana, mogłaby być krótsza ale wiem, że fani rozwlekłych powieści będą nią zachwyceni. Śmiało mogę ją polecić :)
#recenzja Aleksandra Borowiec Zysk i S-ka Wydawnictwo
25/52/2020
"Gwiazda szeryfa" Aleksandra Borowiec Zysk i S-ka
Kilka miesięcy od zakończenia wojny, Stefan Malewski nie potrafiący odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, wyrusza od rodziny w podróż przed siebie, by zarobić, jako tako urządzić, by później ściągnąć do siebie siostrę, matkę i ciotkę.
Los rzuca go na ziemię mazurską, do Olsztynka, do tworzącej się tam komendy milicji. Zasila tam niewielkie szeregi służby obywatelskiej. Za druhów ma tam bowiem tylko komendanta Zdzisława Waligórę, postawnego mężczyznę, a także Eryka Lipińskiego, który swym niezdrowym wyglądem przypomina żywego trupa.
Stefan poznaje także burmistrza Olsztynka Andrzeja Sikorskiego, jak i ubeka Adama Szulca.
Pierwszy dzień pobytu w nowym miejscu zaczyna się od niezbyt przyjemnego wydarzenia, albowiem w pobliskim lesie zostają odnalezione brutalnie zmasakrowane zwłoki miejscowego chłopa, Lenarta. Wszystko wygląda na przypadkową śmierć i rozszarpanie ciała przez dzikie zwierzęta. Jednak do czasu...
Miesiąc później bowiem zostaje znalezione równie brutalnie potraktowane ciało młodej, pięknej dziewczyny Joanny Mince. Współpracownicy Stefana chcą jak najszybciej znaleźć winnego, sytuacja w miasteczku bowiem w okresie powojennym jest cały czas napięta, wystarczy iskra by zniszczyć ten chwiejny spokój i względny porządek.
Kto stoi za przerażającymi zbrodniami? Sowieci, których pełno wciąż na tych ziemiach, Wehrmacht, bandy szabrowników, jakiś szaleniec, czy jak szepczą między sobą mieszkańcy Olsztynka nieznana zła siła, licho, które zagnieździło się w lesie przy siedliskach ludzkich.
Stefan chce za wszelką cenę poznać prawdę, nie przekonują go wyjaśnienia przedstawiane przez jego kolegów. Przeczuwa, że ukrywają przed nim coś, co okaże się przerażającą prawdą.
Liczba martwych osób rośnie, atmosfera w miasteczku staje się coraz bardziej napięta, ludzie stają się niespokojni, lada dzień mogą wybuchnąć zamieszki.
Miejscowej władzy jest na rękę szybkie przyskrzynienie winnego i publiczna egzekucja, która zaspokoi żądze zemsty i nienawiści okolicznej ludności.
Jedynie Stefanowi cały czas nie daje coś spokoju, nie wierzy w winę skazanych ludzi. Drąży w poszukiwaniu prawdy, chce złapać prawdziwego zbrodniarza, niestety jest to w niesmak Waligórze, Szulcowi czy nawet burmistrzowi Olsztynka, którzy chcą zachować ład i porządek w miasteczku, a także tak jak do tej pory spokojnie prowadzić swoje biznesy i interesy.
Stefan Malewski jak ten samotny szeryf staje do nierównej walki przeciwko swoim współpracownikom, mieszkańcom Olsztynka, Sowietom, którzy bardzo skrzętnie skrywają prawdę. Nieoczekiwanym sojusznikiem dla Stefana staje się doktor Królikowski, a także Stara Niemra, miejscowa wariatka, dzięki której odkryje tak bardzo poszukiwaną i pożądaną prawdę.
"Gwiazda szeryfa" jest bardzo udanym debiutem pani Aleksandry Borowiec.
Na uwagę zasługuje zwłaszcza doskonale przedstawione tło historyczne, lekkość z jaką autorka snuje opowieść, powoli, niespiesznie, stopniuje napięcie z precyzją słynnego reżysera Hitchcocka. Na wysoką ocenę zasługuje styl autorki, kunszt jej pióra, lekkość z jaką jej bohaterowie posługują się miejscową gwarą, intrygujące dialogi, pełne realizmu opisy powojennej rzeczywistości i życia na ziemiach porzuconych przez uciekających Niemców po przegranej wojnie.
Mi osobiście trochę przeszkadzało to niespieszne, powolne tempo prowadzenia historii, gdyż jak główny bohater, Stefan Malewski, jestem niecierpliwa i chciałam jak najszybciej poznać rozwiązanie mrocznych zbrodni.
Muszę przyznać także z bólem serca, że zakończenie mnie trochę rozczarowało, chyba spodziewałam się czegoś innego, i samo rozwiązanie sprawy trwało za krótko, czekałam na ten punkt kulminacyjny niecierpliwie, z wielką ciekawością, a ostatecznie byłam trochę zawiedziona.
Mam nadzieję, że pani Aleksandra pisze już kolejne tomy, bo nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość jak potoczą się dalsze losy Stefana i olsztyńskiej ferajny.
"Gwiazda Szeryfa" to znakomity debiut, interesującą przedstawiający powojenną rzeczywistość, stosunki międzyludzkie, emocje targające ludźmi, którym dane było przeżyć wojenną zawieruchę. Powieść ta to znakomite kreacje bohaterów, zagadka mrocznych zbrodni, atmosfera narastającego strachu, gęstniejącego mroku, zacieśniającego swe pęta na mieszkańcach Olsztynka, a także zło czające się w ciemnościach, bliżej niż ci się zdaje...
Polecam ! Moja ocena to 5/6 !
„Gwiazda szeryfa” to taki miks gatunkowy. Prócz wątków kryminalnych znajdziemy tu wiele z powieści obyczajowej, historycznej a nawet fantastycznej! Historia toczy się na Ziemiach Odzyskanych od razu po wojnie. Autorka naprawdę dużą wagę przywiązała do oddania warunków, w jakich przyszło wtedy ludziom na tych ziemiach żyć. Bieda aż piszczy, całe miasto w ruinie, chleb z masłem to niedosięgłe marzenie, a wódka jest dużo lepszą walutą niż pieniądz. Czytając o losach bohaterów nieraz miałam łzy w oczach. To książka, która pomaga docenić, to co mamy, to w jakich czasach przyszło nam żyć.
Podobał mi się też styl autorki – jest taki trochę gawędziarski, płynnie przechodzi z wydarzeń bieżących do wspomnień i rozmyślań. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, wręcz płynie przez karty powieści.
Sama historia mocno wciąga. Myślę, że jak na debiut i objętość lektury, to książka jest naprawdę bardzo dobra. Obiecuje wiele na przyszłość, autorka ma duży talent i potencjał, więc ja na pewno z ciekawością będę śledziła jej dalszą drogę literacką.
W powstałym po katastrofie ekologicznej postindustrialnym mieście Pattium, w którym woda jest towarem luksusowym, a dzielnicę biedoty, Mizerię, od reszty...
Przeczytane:2020-07-18, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2020, Kryminały, thriller, book tour,
W powieści spodobały mi się opisy Olsztynka, zachowań ludności miejscowej i napływowej. Są one bardzo plastyczne, dzięki temu można łatwo wyobrazić sobie poszczególne miejsca i sceny. Różnice kulturowe mieszkańców dają się mocno odczuć. Niektórzy ludzie przyjechali do Olsztynka zwabieni obietnicą lepszego życia. Ale jak to w życiu bywa ich wyobrażenia szybko zostało zweryfikowane przez codzienność. Często mieszkają oni po kilka rodzin w jednym mieszkaniu, mając do dyspozycji jeden pokój i wspólną kuchnię oraz łazienkę. Więc łatwo sobie wyobrazić kłótnie i wszelkie niedogodności, które są na porządku dziennym. Trudno w takich warunkach chociażby o minimum prywatności i spokoju. W dodatku problemy z nabyciem żywności potęgowało nerwowość wśród ludzi.
Ponadto zetkniecie się z wierzeniami ludowymi, które mocno były zakorzenione w mentalności ludzi, którzy chętnie zamawiali uroki, korzystali z pomocy babki zielarki.
Ciekawie zostały opisane relacje między Polakami, Niemcami, Rosjanami oraz Żydami. Nie były one przyjacielskie. Często na te relacje miały wpływ własne doświadczenia z konkretną nacją. Sam człowiek nie miał tu znaczenia, ale jego narodowość.
Jeżeli chodzi o całość powieści to poległam czytając ją. Miałam duże problemy w odnalezieniu się w poszczególnych scenach. O kim jest teraz mowa, który z bohaterów wypowiada się. Czasami musiałam kilka razy przeczytać dany fragment by zrozumieć go. Bardzo denerwowało mnie, że tracę wątek mimo że staram się uważnie czytać. Druga sprawa to bardzo duża ilość bohaterów sprawiła, że łatwo się pogubiłam. Przydałaby się rozpiska najważniejszych postaci.
W niektórych momentach czytania czułam znużenie. Miałam wrażenie, że akcja stoi w miejscu. Oprócz kolejnych trupów nie działo się nic. Bierność milicji doprowadzała mnie do pasji.