Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 2012-08-08
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 616
Ci, którzy poznali bliżej Borgiów, nigdy nie będą już tacy sami - o ile uda im się przeżyć.
Ród Borgiów jest bez wątpienia jedną z najbardziej znanych i - przede wszystkim - jedną z najbardziej przerażających hiszpańskich rodzin renesansu. Oskarżani byli między innymi o korupcję, świętokupstwo, nepotyzm, liczne zabójstwa, kazirodztwo... Najczęściej jednak kojarzy się Borgiów z Aleksandrem VI, który dzięki łapownictwu został papieżem oraz innymi jego zbrodniami, do których przyczynił się w czasie trwania swojego pontyfikatu. Moje zafascynowanie mrokami przeszłości sprawiło, że nie mogłam przejść obojętnie obok Grzechów Rodu Borginów i chciwie łaknąc historycznych faktów (a chociaż prawdopodobnych domysłów), co zmrożą krew w moich żyłach, zabrałam się za studiowanie tejże powieści.
Narratorką Grzechów Rodu Borgiów jest dwórka Lukrecji Borgii, córki papieża Aleksandra VI. Poznajemy ją jako żydowską dziewczynkę o imieniu Estera, która za sprawą ataków na swój naród jest zmuszona opuścić swoje ziemie wraz z rodziną. W późniejszych latach, zmuszona przez ojca, przyjmuje chrześcijaństwo, a wraz z nim imię Violante. Dzięki swojej niebanalnej urodzie oraz nowej religii, trafia pod opiekę Lukrecji Borgii. Od tej pory jej życie zostaje usłane licznymi zagrożeniami, tajemnicami oraz namiętnościami...
Oczywiście, przeszłość się nie zmienia. Kamienieje, ulega petryfikacji. Zmianom podlega tylko sposób, w jaki na nią patrzymy. Wszystko zależy od naszego patrzenia. To ono przemienia łajdaków w bohaterów i ofiary w kolaboratów!
- Hilary Mantel, Zmiana klimatu
Z początku uznawałam główną bohaterkę za niebanalną szansę na poznanie rodu Borgiów z zupełnie innej strony niż przedstawiały mi go podręczniki do historii oraz suche fakty odnalezione na Wikipedii. Miałam nadzieję, że autorka ukaże mniej znaną naturę rodu, którym większość historyków się równie fascynuje, co brzydzi. Jednakże Sarah Bower skupiła się głównie na postaciach Lukrecji i Cesare, jedynie wspominając o Aleksandrze VI i nie poświęcając mu za wiele uwagi. Był to ogromnie bolesny cios względem moich oczekiwań wobec tej lektury. W ten sposób Grzechy Rodu Borgiówwiele utraciły w moich oczach i nie pomogło tutaj nawet wspaniałe ucharakteryzowanie Violate. Dorastanie głównej bohaterki, dojrzewanie emocjonalne, jej zaciętość i namiętność - chociaż ta postać częściowo skradła moje serce, to wciąż czuję ogromny żal względem autorki, że o rodzie Borginów w swej powieści zapomniała...
Treść Grzechów Rodu Borgiów porusza nie tylko problematykę ówczesnego świata (jak chociażby wspomniane wcześniej ataki na ludność żydowską), ale także bardziej przyziemne kwestie jak ludzkie słabości. Autorka nie odbiega tutaj od schematów przedstawiania rodziny Borgiów jako pierwszej mafijnej rodziny w dziejach (jak skwitował Borgiów Mario Puzo), jednakże nie sposób jej mieć to za złe. W końcu oskarżenia wobec papieża Aleksandra VI i pozostałych członków jego rodziny nie są w żadnym wypadku bezpodstawne, a Sarah Bower wielokrotnie to na kartach swojej powieści udowadnia. Na tej podstawie można rzec, że Grzechy Rodu Borgiów faktycznie są o grzechach rodu Borgiów, ale... Aleksandrze VI, dlaczego tak brakło Cię w treści? Czyżbyś knuł coś mimo upływu lat tak wielu?
Wracając do ludzkich słabości; Grzechy Rodu Borgiów są nimi przepełnione. Bohaterami targa kalejdoskop emocji i zachowań: miłość-nienawiść, dobro-zło, dobroduszność-chciwość... Każdy posiada motyw do swoich czynów i nie jest tajemnicą od wielu dziejów, że zaślepioną głębokim uczuciem osobą łatwo zmanipulować i wykorzystać do krzty, a władza i bogactwo są jedną z największych motywacji ku tak okrutnym czynom. I ciężko tutaj stwierdzić jednoznacznie co gorsze: zabójstwo, korupcja, kazirodztwo czy zamordowanie z zimną krwią ludzkiego serca... I mimo iż nie pochwalam ani nie darzę sympatią Lukrecji Borgii to muszę przyznać, że w Grzechach Rodu Borgiów jej postać została niesamowicie dobrze oddana. Śmiem nawet stwierdzić, że dokładnie tak zawsze sobie ją zawsze wyobrażałam - jako kochającą, inteligentną, wyrafinowaną, a jednocześnie zdolną do strasznych czynów kobietę...
Grzechy Rodu Borgiów polecam miłośnikom powieści historycznych, w których fikcja idealnie scala się z prawdziwymi wydarzeniami i postaciami. Jeśli ktoś pragnie jedynie poznać ród Borgiów to bez wątpienia jest to idealna lektura dla niego - gwarantuję czytelniku, że pochłoniesz tę lekturę z zapartym tchem. Jednakże, aby poszerzyć swoją wiedzę o tejże rodzinie polecam zasięgnąć innych lektur.
Borgiowie to niewątpliwie jeden z najbardziej wpływowych i znanych rodów renesansu. Okres rządów Rodrigo Borgii, czyli papieża Aleksandra VI, naznaczony był licznymi przestępstwami i najróżniejszymi formami patoligii. Nawet jeśli w tym, co opowiada się o tym kontrowersyjnym rodzie, jest naprawdę sporo przesady, określenie „pierwsza mafijna rodzina w dziejach”, jakim obdarzył ją Mario Puzo, wydaje się być uzasadniona. Nic więc dziwnego, że losy rodu Borgiów stały się wdzięcznym tematem dla seriali i książek. „Grzechy rodu Borgiów“ to licząca sobie ponad 600 stron powieść, której autorką jest Sarah Bower. Biorąc pod uwagę objętość książki, liczyłam na opowieść bogatą w detale, może nawet przedstawioną z różnych perspektyw. Czy powieść spełniła pokładane w niej oczekiwania? Pierwszym rozczarowaniem okazał się okres, w jakim toczy się akcja powieści. Jest to początek XVI wieku, kiedy to Aleksander VI znajduje się u szczytu władzy. Juan nie żyje, Cezar wreszcie może wspierać ojca jako dowódca wojskowy, Lukrecja szykuje się do trzeciego małżeństwa. Co w tym złego? Pominięto większość intrygujących wątków, jakie sprawiły, że Borgiowie do dnia dzisiejszego działają na ludzką wyobraźnię. Osobie, która nie miała w ręcę książki wspomnianego M. Puzo, R. Gervaso , czy chociażby nie widziała jednego z bardzo popularnych seriali, trudno będzie zrozumieć, na czym polega fenomen i kontrowersje wokół Borgiów. Co prawda w opasłym tomisku nie brakuje intryg i romansów, jednak większość z nich wypada stosunkowo blado, zdecydowanie zabrakło emocji. Drugim minusem jest postać głównej bohaterki. Niestety nie jest ona członkiem znakomitego rodu, a zaledwie córką żydowskiego bankiera z Toledo, który dzięki swoim wpływom, umieszcza dziewczynę na dworze Lukrecji. Tam Estera Sarfati zmienia wyznanie i przyjmuje imię Donata, które jednak dość szybko ustępuje przydomkowi La Violante - Łamaczka obietnic, jakim obdarza ją Cezare. Pomysł obrania za główną bohaterkę osoby, która nie jest krewną Borgiów, a mimo to może z bliska obserwować ich poczynania, w gruncie rzeczy jest całkiem dobry, co udowodniła choćby Ewa Stachniak w książce „Katarzyna Wielka. Gra o władzę“. Problem jednak w tym, że La Violante okazała się postacią naiwną, żeby nie powiedzieć głupią i bezbarwną. Jej najbliższą przyjaciółką staje się krewniaczka Borgiów, Angela, również Lukrecji prosta dziewczyna staje się w pewnym stopniu bliska, jednak wystarczy, by na scenie pojawił się Cezare, by momentalnie straciła głowę i dla jego przyjemności gotowa była poświęcić swoją reputację. Sarah Bower tworząc postać niewinnej dziewczyny w szponach układów i intryg, nie dała mi najmniejszego powodu, bym mogła uwierzyć, że postaci tak nijakiej Cezare mógłby poświęcić więcej, niż parę wieczorowych godzin – z braku ciekawszego zajęcia, nie widzę też powodu, dla którego Lukrecja miałaby obdarzyć ją choćby najmniejszym zaufaniem. Dziewczyna nie wykazuje się ani sprytem, ani inteligencją, jakie mogłyby pozwolić jej cieszyć się pozycją, jaką sugeruje nam pisarka. Jakby tego było mało, dochodzi kwestia wielkiego nieobecnego powieści, jakim stał się nie kto inny a bodaj najbardziej znacząca postać w całym rodzie, czyli Rodrigo Borgia. Doprawdy nie pojmuję, jak można było napisać tak obszerną powieść na temat tego rodu, niemal całkowicie ignorując osobę, która pociąga za prawie wszystkie sznurki. Książkę można co najwyżej potraktować w kategorii mało zobowiązującej, odprężającej lektury, choć śmiem twierdzić, że i tutaj wypada raczej przeciętnie. Zamiast opowieści pełnej intryg i pasji, otrzymaliśmy płytkie i ciągnące się niczym tasiemiec wywody dziewczyny, która oddała serce niewłaściwemu mężczyźnie. Z przykrością stwierdzam, że Sarah Bower udowodniła mi, że nawet najbardziej wdzięczny temat, a do takich z pewnością należą losy Borgiów, można zepsuć. Na nic zdało się jakby nie spojrzeć dobre przygotowanie merytoryczne pisarki. Zabrakło fantazji w kreowaniu barwnych postaci i polotu w tworzeniu pełnej emocji historii. Mdła powieść dla wytrwałych. Na własne ryzyko.
Przeczytane:2016-12-06, Ocena: 2, Przeczytałam, Zagraniczne ,
Skusiłam się myśląc, że to klimat w stylu książek pani Gregory. Nic bardziej mylnego. Fabuła ciągnęła się w nieskończoność, opisy może nie tyle za długie, co niezbyt interesujące. Jak dla mnie - słaba.
Główna bohaterka - żydówka oddana w pieczę rodowi Borgiów, pseudo nawrócona chrześcijanka, doprowadzała mnie bardziej do frustracji niż współczucia. Biorąc pod uwagę jej przedstawiony młody wiek mogłoby się wydawać, że po prostu niemądra, jednak w moim odczuciu była po prostu nie tyle naiwna, co egoistyczna. Chyba nie taki autorka miała zamysł. Wyszło jak wyszło...
Jedyna ciekawa postać to Giulio, który wydawał mi się jedyną interesującą postacią. Niestety historia pokazuje jaki los czekał biedaka.
Jest to oczywiście powieść fikcyjna z elementami historycznymi. Autorka wymyśliła całą fabułę, zamieszczając kilka elementów zgodnymi z historią powszechną. Obeznani czytelnicy, interesujący się tymi czasami historycznymi wyłapią je z pewnością