Gość z koszmaru

Ocena: 5 (4 głosów)

Na szczycie wzgórza w okolicy miasteczka New Haven, wśród dziwacznie i niepokojąco powykrzywianych sosen wznosi się rezydencja Blackwood. Jej spadkobierca, odnoszący sukcesy pisarz Ben Bookman kończy pracę nad zapowiadającym się na bestseller horrorem Strach na wróble. Radość tworzenia znika, gdy fikcja literacka nagle zaczyna mieszać się z rzeczywistością. W okolicy dochodzi do makabrycznego zabójstwa rodziny Petersonów. Przebieg zbrodni zaczerpnięto z książki, która... nie miała jeszcze premiery. Podczas gdy Bookman traci pamięć, w bestialski sposób zamordowani zostają kolejni ludzie. Trwa wyścig z czasem. Detektywi Mills i Samanta robią wszystko, aby historia nie osiągnęła przerażającej kulminacji opisanej w książce. Czy granice między fikcją a prawdą oraz człowiekiem a bestią mogą być niewidzialne?

Informacje dodatkowe o Gość z koszmaru:

Wydawnictwo: Harde
Data wydania: 2024-07-31
Kategoria: Horror
ISBN: 9788383433929
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Nightmare Man

Tagi: Horrory i literatura grozy

więcej

Kup książkę Gość z koszmaru

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Gość z koszmaru - opinie o książce

Benjamin Bookman jest odnoszącym sukcesy autorem horrorów, a niedawno została wydana jego kolejna książka. Radość mężczyzny jednak nie trwa długo... Podczas promocji jest świadkiem samobójstwa, a w okolicy dochodzi do makabrycznego morderstwa rodziny Petersonów. Przebieg zbrodni wygląda jak żywcem wyjęty z jego "Stracha na wróble", sęk w tym, iż doszło do niej jeszcze przed ukazaniem się powieści, a Bookman nie pamięta twórczego okresu. Gdy popełnione zostają następne bestialskie zabojstwa inspirowane literaturą, detektywi Mills i Blue robią wszystko, by nie doszło do apogeum opisanego przez Bena, a on sam znajduje się na ich celowniku. Czy uda się powstrzymać zabójczy ciąg? Co wspólnego z tym wszystkim ma rodzinna posiadłość Blackwood oraz zagoniony przez laty brat pisarza?

 

Horrory uwielbiam czytać i oglądać od czasów, gdy byłam nastolatką, a ta okładka od razu skojarzyła mi się z serią filmów "Smakosz". Kojarzycie? Jednak to, co otrzymałam sięgając po tę pozycję okazało się lepsze, o niebo lepsze!

 

Akcja rozwija się dynamicznie, by w pewnej chwili po prostu pędzić jak pirat drogowy w czasie ucieczki przed policją. Jednak to mroczna atmosfera oblepiająca czytelnika niczym smoła, dramatyzm pulsujący w rytm poruszających się skrzydeł ciem oraz stale rosnące napięcie, które w kulminacyjnym momencie tryska emocjami jak lawa z wulkanu, sprawiają, że włosy stają dęba, a lektura wprost przykleja się do rąk. Autorowi udało się stworzyć intrygującą fabułę przyciągającą niczym magnes, a kreacja bohaterów stoi na bardzo wysokim poziomie. Mnóstwo plot twistów, lawirowanie między fikcją a rzeczywistością oraz zaskakujące zakończenie przyprawiają odbiorcę o przyspieszone bicie serca, dostarczając mu przy tym niezłego zastrzyku adrenaliny. 

 

Któż z nas kiedykolwiek nie doświadczył w swoim nocnym repertuarze marzeń sennych choćby jednego koszmaru? Te oniryczne wizje potrafią być niezwykle wyraziste, budzące niepokój, mogą doprowadzić do wybudzeń i wpędzić zły nastrój. Nocne mary są w stanie zrodzić strach przed pójściem spać, a jeśli nawet uda się zasnąć, złe sny nie dają upragnionego odprężenia czy odpoczynku. Zdarza się, że dręczą kogoś przez dłuższy czas utrudniając przy tym normalne codzienne funkcjonowanie. To właśnie koszmary grają pierwsze skrzypce w tej pozycji, a najbardziej przerażające jest to, iż bohaterowie musieli zmierzyć się z nimi na jawie. Autor wzbogacił treści z nimi związane o folklor czy mitologię pochodzące z wielu różnych krajów, co zdecydowanie ubarwia fabułę i dodaje jej smaczku. Znajdziecie tu również wzmianki dotyczące innych zaburzeń związanych ze snem – m.in. lunatykowanie, paraliż senny bądź narkolepsję.

 

 

Aczkolwiek pod tą warstwą budzącą grozę znajdziecie też drugie, ukryte głęboko dno. Jednym z jego elementów jest refleksja nad naturą zła, jego początkiem i przyczynach występowania. To również studium nad ludzką psychiką i pokonywaniem słabości. Obnaża największe lęki człowieka oraz przedstawia jego bezradność, ale też siłę bądź odwagę w walce z własnymi demonami. Twórca ze sprawą tej powieści pokazuje, jak łatwo można przekroczyć granice, zza których powrót okazuje się trudny, a nawet wręcz niemożliwy. Znajdziecie tu również kwestie związane z trudnymi relacjami na linii rodzic - dziecko oraz destrukcyjnego wpływu stykania się na co dzień z brutalnymi przestępstwami na umysł czy duszę człowieka.

 

To książka, która z pewnością zadowoli nie jednego miłośnika horrorów, a jej wymiar kryminalny i psychologiczny powinien też przemówić do grona miłośników thrillerów. Dawno nie czytałam tak piekielnie dobrej, świetnie skonstruowanej oraz przedstawionej pozycji z gatunku literatury grozy, która nie tylko wzbudza strach i dostarcza wielu innych emocji, ale również zmusza do przemyśleń. Dla mnie to był taki powiew świeżości wszystkich slasherów bądź gore, a pisarz dołączył tym samym do grona moich ulubionych twórców "siejących przerażenie".

Link do opinii
Strachy na wróble mają straszyć, taka ich rola

Zapewne nie tylko fani kultowych horrorów pamiętają mroczną wyliczankę: ,,Jeden, dwa, Freddy już Cię ma..." i od razu kojarzą, który z najpodlejszych złoli nosił pasiasty, stylowy sweterek. Oczywiście mowa o Freddy'm Kruegerze z kultowego ,,Koszmaru z ulicy Wiązów", czyli gościu ,,samo zło". Ów sadystyczny morderca, zawarł nawet pakt z Demonami Snów, by po swojej śmierci nadal móc oddawać się ulubionym rozrywkom, czyli torturować i mordować każdego, kto mu podpadnie. Tym samym, pojawiając się na ekranach w 1984 roku, pozbawił widzów poczucia bezpieczeństwa, wznosząc realizm zagrożenia sennych koszmarów na wyższy poziom. Krótko mówiąc: rozgościł się w sferze majaków, uświadamiając nam, jak bardzo jesteśmy w niej bezradni i bezbronni. Niewątpliwie było w nim coś przerażająco fascynującego i fascynująco przerażającego. Coś co nie pozwalało (i jak widać nadal nie pozwala) nam o nim zapomnieć.

Nie mogłam mieć więc innego pierwszego skojarzenia, gdy sięgałam po ,,Gościa z koszmaru" Markerta. Moje myśli od razu dziko pognały ku Freddy'iemu. Dosyć szybko okazało się jednak, że nie tędy droga, bo wyobraźnia autora, zboczyła w zupełnie inne rejony. Właściwie jedyne co łączy książkę z filmem, to duszny, przesiąknięty grozą klimat i osaczające bohaterów koszmary - bardziej namacalne niż byśmy sobie tego życzyli. Ponadto, w momencie gdy Freddy dla niektórych, może trącić już myszką (i preparatami na mole), to tytułowy Gość jest jak orzeźwiająca bryza i podnosi poprzeczkę w realizacji motywu demonicznych koszmarów o kilka oczek.

Wszystko zaczyna się od felernego spotkania autorskiego Benjamina Bookmana na którym to, niezadowolony czytelnik, popełnia samobójstwo (!). Co gorsza mniej więcej w tym samym czasie policja trafia na miejsce makabrycznej zbrodni, będącej odwzorowaniem brutalnego morderstwa opisanego w książce - która właściwie nie miała jeszcze premiery. Nic dziwnego, że nad głową pisarza zbierają się czarne chmury. Wszyscy zdają się być przeciwko niemu, nawet on sam. Obserwując jak balansuje na granicy jawy i snu, wątpi we własne zmysły, próbujemy odgadnąć, kto tak naprawdę jest bestią ukrywającą się w polu kukurydzy, czym są majaczące się wokoło rezydencji Blackwood cienie i jaką rolę w tym wszystkim odgrywają nocne mary. Prowadzeni przez labirynt wspomnień i tajemnic, próbujemy także pojąć wagę unikalnych umiejętności kolejnych bohaterów powieści: schorowanego detektywa Millsa i lekarza od koszmarów, czyli dziadka naszego nieszczęsnego pisarza. Wierzcie mi, gdy w końcu wychodzi szydło z worka, takiej mieszanki zaskoczenia i trwogi dawno już nie mieliście okazji doświadczyć. Inaczej też spojrzycie na łapacze snów...

Muszę przyznać, że Markert sprytnie rozgrywa czytelnika. Mocne uderzenie na początku powieści - w dosyć spektakularny sposób - przykuwa uwagę, by po tym, gdy porządne nami wstrząśnie, nie puścić już aż do końca. Sprawnie stopniowane napięcie prowadzi nas przez serię zbrodni, skutecznie zacierając granicę między tym, co wydaje nam się niemożliwe, a nierealne. W tym, skądinąd, szaleństwie jest jednak metoda, co udowadniają nam wzbogacone o folklor i mitologię odniesienia oraz wątki obracające się wokół tematyki ściśle związanej ze śnieniem, takie jak lunatykowanie oraz paraliż senny. Konstrukcyjnie jest więc dosyć smakowicie. A to niezwykle mnie cieszy, ponieważ przy takiej dynamice i zagęszczeniu, ,,Gość z koszmaru" mógł z łatwością rozbić się o pastisz i zamiast wywoływać napięcie i niepokój, zmęczyć. Poza tym, co warto podkreślić, nie ma przecież dobrego horroru bez akuratnie zarysowanej warstwy obyczajowej, a i na tym polu powieść wypada przekonująco. Markert nie szczędzi nam kruchych relacji, wyniszczających tęsknot, słabości, które w porę nie ujarzmione, każdego pociągną na dno. Na kartach jego powieści spotykamy nie takie znowu kryształowe postaci, które to dzięki pęknięciom i rysom zyskują charakter. Jako nie ideały dają się też zwyczajnie lubić. Moją szczególną sympatię zaskarbił sobie stary, nieco zdziwaczały detektyw i to do niego najbardziej się przywiązałam.

Jak się zapewne domyślacie, jestem na TAK. Nawet lekki chaos, z którym się przez chwilę podczas lektury mierzyłam, nie odebrał mi przyjemności z zagłębiania się w historię koszmarnego Blackwood. Na pewno sięgnę więc także po kolejną książkę autora. Zżera mnie bowiem ciekawość, jakiego tym razem koszmarnego asa wyjmie z rękawa. Coś czuję, że powtórnie nie pozwoli nam spokojnie paść w objęcia Morfeusza...Zresztą, już tytuł mówi sam za siebie. ,,Pan Kołysanka", to zapewne nie tylko niewinna sugestia.

[współpraca reklamowa barter]

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - poludnica
poludnica
Przeczytane:2024-09-08, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,

Brutalne morderstwa, autor kryminałów i dziecięce koszmary, to wszystko prowadzi do mrocznej tajemnicy  dworu Blackwood.

 

W książce nie dało się nie zauważyć nawiązań do Stephena Kinga. W tekście można znaleźć wiele wzmianek o tym autorze i jego dziełach. J. Markert jest zdecydowanie wielkim fanem. Zastanawiam się czy tylko ja dostrzegam wiele podobieństw do Stephenowskich dzieł, czy szukam na siłę związanych z nim wątków?  Bardzo fajny akcent, zwłaszcza dla sympatyków mistrza grozy.  Z ciekawości sprawdzilam innych autorów wypowiadających się o tym dziele i niestety King nie zabrał głosu. Szkoda. 

 

Historia wciąga już od pierwszej strony. Autor lawiruje między postaciami, mrocznymi sekretami i rodzinnymi problemami. Krok po kroku odkrywa coraz więcej, pokazując czytelnikowi, że wyciągane do tej pory wnioski były błędne. Na duży plus wykreowaniu bohaterów, widać, że zostały stworzone z dużą starannością, nie są tylko pustymi wydmuszkami, wokół, których dzieje się akcja. Chociaż podobnie jak morderstwa i strachy, są tak samo mroczni i dotknięci pewną "skazą" i zepsuciem. Mam wrażenie, że istotą ich jestestwa są właśnie wady i ciemna strony człowieczeństwa. Nałogi, głęboko zakorzenione zło, uraza, rozpadające się więzi. Dużo negatywów jak na jedną książkę.

 

Wyraźny i mocno zaakcentowany motyw oniryczny. Fikcja przeplata się z rzeczywistością. Mamy łapaczesnów, mary senne, a nawet bóstwa i postacie z nimi związane. Autor, snując opowieść wciąga czytelnika coraz bardziej w senny koszmar, który wydaje się nie mieć końca. Znajdziemy nawet nawiązanie do sławnego obrazu "Krzyk".

 

Czytelnicy mają dosyć szerokie pole do spekulacji. Niektóre wątki (nawet te jeżące włos na głowie) nie zostały poprowadzone do końca. Pozostają domysły i gdybanie.  Z jednej strony rozumiem, nie wszystko musi zostać wyjaśnione i jakieś niedopowiedzenie warto zostawić, by książkę zapamiętano trochę dłużej. Z drugiej zaś strony jest to trochę irytujące, zwłaszcza, że dotyczy rodziny głównego bohatera.

 

Ostatnie strony dały nadzieję na kontynuację. Liczę, że tak się stanie, bo zapowiadałoby się naprawdę ciekawie. Choć byłaby zapewne napisana inaczej, gdyż większość kart została odkryta.

Link do opinii

Kto nie lubi się bać, niechaj zaraz idzie spać, bo to książka dla tych co się lubią bać.  

 

Gdy koszmar przenika rzeczywistość, wszystkie lęki wnikają w najciemniejsze zakamarki twojego umysłu. Zamykasz je głęboko w książkach, próbując je zniszczyć, aż pewnego dnia wszystko przybiera niespodziewany obrót. Koszmary wydostają się na powierzchnię, ćmy osiadają na twojej skórze. Wszystko nabiera dramatycznych kształtów, stawiając cię w samym centrum wydarzeń.

 

Autor mistrzowsko buduje napięcie, wprowadzając czytelnika w świat, gdzie granice między fikcją a rzeczywistością zaczynają się zacierać. Każde zdanie, każde słowo jest starannie dobrane, by wzbudzić niepokój i tajemniczość. Narracja wciąga jak mroczna rzeka, której nurt nieubłaganie porywa czytelnika w głąb opowieści, gdzie logika ustępuje miejsca koszmarom.

 

Z początku, subtelne sygnały delikatnie sugerują, że coś jest nie tak - cienie zdają się poruszać własnym życiem, a szelesty w ciemności przywodzą na myśl obecność czegoś niewidzialnego. 

Stopniowo, te pozornie niewinne elementy nabierają intensywności, w miarę jak rzeczywistość zaczyna się przeplatać z fikcją literacką w sposób coraz bardziej niepokojący i nieprzewidywalny. Sceny, które miały być jedynie wytworem wyobraźni, stają się krwistą rzeczywistością, a granica między tym, co realne, a tym, co wymyślone, rozmywa się jak mgła o poranku.

 

Czytelnik, tak samo jak bohaterowie, zostaje uwikłany w gęstą sieć wydarzeń, gdzie każde kolejne odkrycie tylko pogłębia poczucie zagubienia i dezorientacji. Autor zręcznie manipuluje percepcją, tworząc wielowarstwową fabułę, w której każdy detal ma swoje znaczenie, a każde przeoczenie może prowadzić do katastrofalnych skutków. Emocje wzbierają jak fala, osiągając swój szczyt w momentach największego napięcia, gdy to, co niemożliwe, staje się możliwe, a koszmar przybiera formę namacalnej rzeczywistości.

 

Jednym z najważniejszych elementów powieści jest refleksja nad granicami między fikcją a rzeczywistością oraz między człowiekiem a bestią. Autor zadaje pytania, które zmuszają czytelnika do zastanowienia się nad naturą zła, ludzką psychiką i tym, jak łatwo jest przekroczyć granice, które wydają się być jasno określone. Czy nasze lęki mogą stać się rzeczywistością? Czy można uciec przed koszmarami, które sami stworzyliśmy? 

 

,,Gość z koszmaru" to nie tylko książka o morderstwach i tajemnicach. To również opowieść o procesie twórczym, o mocy wyobraźni i o tym, jak cienka jest granica między tworzeniem a destrukcją. Autor, poprzez postać Bookmana, pokazuje, jak potężna i niebezpieczna może być wyobraźnia, gdy wymyka się spod kontroli. To również opowieść o strachu - nie tylko przed tym, co może nam zrobić ktoś inny, ale przed tym, co sami jesteśmy zdolni stworzyć i uczynić.

Link do opinii
Inne książki autora
Pan Kołysanka
J.H. Markert0
Okładka ksiązki - Pan Kołysanka

Pod miejscowością Harrod's Reach rozciąga się stary, zrujnowany tunel kolejowy, w którym dochodzi do serii niewyjaśnionych zdarzeń. Gdy zostaje w nim znaleziony...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy