Gorejące śniegi

Ocena: 6 (1 głosów)

Demony czyhają w sercu śnieżnej zamieci

Początek 1034 roku. Śnieżne zawieje szaleją wśród jaćwieskich kniei. Pomimo srogiej zimy w grodzie kniazia Szjurpy trwają przygotowania do podjęcia przedstawicieli ościennych plemion. Mazurom przewodzi wojewoda Miecław, planujący oderwanie podlegającej mu dzielnicy od państwa Piastów. Nie wie, że do Szjurpapilis zmierzają już także szpiedzy i dywersanci, gotowi uciec się do skrytobójstwa, aby zniweczyć jego zamiary. Delegacje plemion z trudem docierają do grodu, gdzie wkrótce dochodzi do serii zatrważających wydarzeń…

Kiedy kolejni uczestnicy spisku giną w tajemniczych okolicznościach za sprawą przybyłego z zaświatów licha, przekonanie o ciążącej na Szjurpie klątwie sieje panikę wśród poddanych kniazia. Tylko samotny wędrowiec, łucznik Nielub, przedzierający się przez zaspy do nawiedzonego grodu, ma szansę ocalić jego mieszkańców. Czeka go jednak niełatwe zadanie. Już wkrótce Nielub będzie musiał zmierzyć się ze skandynawską magią seidr, której lękają się nawet słowiańscy bogowie.

Informacje dodatkowe o Gorejące śniegi:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Historyczne
ISBN: 9788383731049
Liczba stron: 510
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Gorejące śniegi

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Gorejące śniegi - opinie o książce

Avatar użytkownika - melkart1
melkart1
Przeczytane:2024-07-22, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
              ,,Był bowiem pewien człowiek imieniem Miecław [Masław], cześnik i sługa jego ojca Mieszka, a po śmierci tegoż we własnym przekonaniu książę i naczelnik Mazowszan. [...] ufny w odwagę swego wojska, a nadto zaślepiony żądzą zgubnej ambicji, próbował zuchwale sięgnąć po to, co mu się nie należało [...]. Stąd tez do takiej posunął się hardości i pychy, że odmawiał posłuszeństwa Kazimierzowi, a nadto z bronią w ręku i podstępem stawiał mu opór". (Gall Anonim, Kronika polska, Wrocław 2003, s. 45). 

Tyle mówi historia, a jak było naprawdę? Na ten temat stara się wypowiedzieć autor książki pod tytułem ,,Gorejące śniegi". I choć nie on jest głównym bohaterem, lecz niejaki Nielub, powiernik starodawnych mocy, to warto się przyjrzeć jego sylwetce. Autor w ciekawy sposób pokazuje w jaki sposób mógł on myśleć, w jaki sposób montował swój trójstronny sojusz z Jaćwingami i Pomorzanami. A łączył ich wspólny cel - nie dopuścić, aby Piastowie odzyskali pełnię władzy nad Mazowszem i Pomorzem. Fajnie czyta się o kimś, kto prawie zdołał stworzyć własne państwo, a o kim źródła historyczne niemalże milczą. A przecież musiał to być nietuzinkowy człowiek, świetny polityk... No cóż, historia swoje dzieje pisze.

              Książka ta ma wiele atutów. Po pierwsze - jest napisana ciekawie, ze swadą i poczuciem humoru. Występuje w niej połączenie wątków historyczno-społecznych z mitologicznymi, z wierzeniami różnych ludów i tradycji - od Słowian i Prusów, po wikingów, Rusów, Chazarów, następców świętego Cyryla i Metodego... Po drugie - opisuje czasy zamętu na ziemiach polskich, gdy władza Piastów uległa gwałtownemu zachwianiu. Chrześcijaństwo, które dopiero zapuszczało korzenie na gruncie polskim, bez silnego władcy zaczęło się chwiać w posadach, a głowę podnieśli czciciele dawnych kultów. Autor sugestywnie opisuje zależności polityczne, nie tylko panujące w państwie pierwszych Piastów, ale i całą arenę międzynarodową Europy Środkowo-Wschodniej, choć na niektórych regionach skupił się bardziej - Pomorze, Mazowsze, Prusy. Po trzecie - bohaterowie są wyraziści, i nawet jeśli mają jakieś ponadnaturalne zdolności, jak główny bohater - Nielub - to są z krwi i kości, racjonalni, ale przesądni, litościwi, ale w gniewie mściwi do granic... rozsądni, a jednak popełniają zwykłe głupstwa, i ulegają przesądom oraz własnym namiętnościom. Słowem, nie da się nimi znudzić, bo wszystko, co ludzkie, nie jest im obce. Po czwarte - niezwykle fajne jest połączenie terminów współczesnych z archaizacją języka polskiego oraz wtrętów z języków okolicznych ludów. O dziwo, jest to naprawdę świetne połączenie. I mimo dziwności, bardzo szybko można nauczyć się wszystkich terminów ,,starożytnych", przez co lektura nabiera rumieńców i wspaniałego kolorytu historycznego. Pierwszy raz w życiu nie zmęczył mnie taki zabieg! Wszystko zostało połączone w sposób iście mistrzowski. Po piąte - przez przekorę nie będę pisał o głównym bohaterze. Aby poznać jego niesamowite losy, musicie sięgnąć po książkę, lub przeczytać recenzje innych czytelników. W każdym razie - naprawdę warto.

              Znajomość realiów polityczno-społecznych Autora budzi podziw. Przyznam, że o wielu sprawach nie miałem pojęcia, zwłaszcza o panteonie pruskim, a i słowiański nigdy nie stanowił dla mnie czegoś zachęcającego. Chyba wynika to z faktu, że nasi rodzimi historycy nazbyt gorliwie tworzą ten panteon, analizując prace innych historyków, choć, moim zdaniem, powinni zająć się analizą podań ludowych w takiej formie, w jakiej się zachowały. Tworzenie całej mitologii, bez dowodów, bez wzmianek źródłowych to czysta fantasmagoria. Dlatego bardzo spodobało mi się w książce, że Autor nie podjął się prób tworzenia jakiś fantastycznych historii o zapomnianych bogach. Są za to stwory i potwory, które rzeczywiście w naszej ,,mitologii" ludycznej występują. 

Za wielki plus muszę uznać również fakt, opisania przez Autora sytuacja społeczno-politycznej wśród ludów pruskich, w tym przypadku Jaćwingów. Co więcej, ich opis przyczynił się do poszukania informacji o nich. Udało się mi między innymi znaleźć coś takiego: ,,Ponieważ każdy Prus był obowiązany sam wyposażyć się w broń, rzadko zdarzało się, by jego uzbrojenie było pełne. [...] broń jako własność prywatna wojownika była składana razem z nim na stosie pogrzebowym i nie mogło być mowy, by syn dziedziczył cenny miecz po ojcu. [...] pospolitą bronią pruską były topory żelazne [...] Prusom nie były obce proce do miotania kamieni. [...] Najbardziej specyficzną dla Prusów bronią były pałki drewniane. [...] Jeźdźcy pruscy [...] często [...] dosiadali koni na oklep. [...]

              Na początku XIII wieku działalność misyjna biskupa Chrystiana skoncentrowana w południowej części terytorium pomezańskiego, doprowadziła mieszkańców do przyjęcia chrześcijaństwa na długo przed przybyciem w te strony Krzyżaków. Wzbudziło to oczywiście gniew Pomezańczyków z północy, którzy [...] podnieśli broń przeciwko nawróconym ziomkom. (Ł. Okulicz-Kozaryn, Życie codzienne Prusów i Jaćwięgów w wiekach średnich, Warszawa 1983, s. 40, 219-221).

              Książka jest naprawdę ciekawa, i nie umiałem się od niej oderwać. I to pomimo faktu ogromnego upału za oknem, i jeszcze większego w mieszkaniu, oraz uporczywych ataków komarów. Nic nie było w stanie zniechęcić mnie do dokończenia lektury. Polecam ją gorąco każdemu, kto ma odrobinę wolnego czasu, i chęć do naprawdę niezłej przygody.

 

Żeby zrozumieć o czym pisze Autor ,,Gorejących śniegów" warto zapoznać się z kilkoma tekstami historycznymi. Pozwolę je sobie przytoczyć:

Fragment artykułu o Mieszku II:
              [...] to, co o nim [Mieszku II] wiemy, każe myśleć o drugim królu Polski mimo wszystko z szacunkiem: niezwykle silne poczucie obowiązku, które kazało mu bronić dzieła przodków nawet w beznadziejnej sytuacji; niemałe zdolności polityczne i wojskowe przy niezbyt wojowniczym usposobieniu budzą sympatię. Nawet pretensje niektórych historyków o to, że nie załatwił się z braćmi w porę przy pomocy noży lub trucizny, straciły siłę przekonywania: właściwie dobrze, że nie był aż tak przesiąknięty duchem ,,racji stanu". Może też rzeczywiście uważał, [...] że ,,wybrany nie ludzkim, ale boskim zarządzeniem do władania ludem bożym" ma być ,,w sądzie przewidujący, z dobroci znany, szlachetnością obyczajów sławny". (B. Zientara, Mieszko II, [w:] Poczet królów i książąt polskich, red. A. Garlicki, Warszawa 1991, s. 42).

 

Kosmas o najeździe Brzetysława na Polskę:
              Z całym świętym ciężarem [łupów] przybyto do Czech [...] przeddzień świętego Bartłomieja apostoła [23 VIII] blisko stolicy Pragi rozłożono obóz [...], gdzie o wicie duchowieństwo i wszystek lud wyszli z procesją [...]. Sam książę i biskup dumni nieśli na ramionach słodki ciężar męczennika Chrystusowego Wojciecha, potem opaci pospołu nieśli szczątki pięciu braci męczenników, następnie archiprezbiterzy radowali się brzemieniem arcybiskupa Gaudentego; za nimi postępowało dwunastu wybranych kapłanów z trudem dźwigających ciężar złotego krucyfiksu - albowiem książę [Bolesław Chrobry] trzy razy siebie ważył tym złotem; na piątym miejscu niesiono trzy ciężkie płyty ze złota, które były położone koło ołtarza, gdzie spoczywało święte ciało. Największa płyta, pięć łokci długa i dziesięć dłoni szeroka, była bardzo ozdobiona drogimi kamieniami i kryształowymi bursztynami; na skraju której ten wiersz był napisany: ,,Waży to dzieło aż trzysta grzywien złota". Na końcu więcej niż na stu wozach wieźli olbrzymie dzwony i wszystek skarb Polski, za nimi postępował niezliczony tłum znakomitych mężów z rękami skrępowanymi żelaznymi prętami i zdławionymi obręczami na szyję, między którymi był prowadzony, niestety nieszczęśliwie pojmany, mój brat w godności duchownej, starszy urzędem [chodzi zapewne o jednego z polskich biskupów]. (Kosmasa Kronika Czechów, tłum. M. Wojciechowska, Warszawa 1968, s. 204-218).

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy