Czy godzina wystarczy, by przebaczyć, pokochać, zrozumieć?
Historia, która pozwala odnaleźć nadzieję i dostrzec, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki!
Katarzyna, Marcin, Anna, Aleksy i Fabian, Borys - z pozoru nie łączy ich nic. Mijają się, kupując kwiaty w okolicznej kwiaciarni, zajadając kanapki w pobliskim barze i zamawiając espresso w kameralnej kawiarni. Mimo że każdy z nich ma swoją historię, troski i głęboko skrywane tajemnice, połączył ich magiczny dzień, w którym dostali od losu wyjątkową szansę. Czy odważą się z niej skorzystać?
Niekiedy jedna rozmowa potrafi zmienić wszystko, a przedświąteczny wieczór, to najlepszy czas, by ją odbyć.
,,Kocham cię", ,,przepraszam", ,,tęskniłem za tobą", ,,jesteś dla mnie ważna" - te słowa miały nigdy nie zostać wypowiedziane. Jednak jest taki okres w roku, kiedy nawet najbardziej niemożliwe rzeczy stają się realne. Wystarczy w nie uwierzyć!
Natasza Socha - dziennikarka, felietonistka, pisarka, autorka powieści obyczajowych i książek dla dzieci. Zajmuje się również malarstwem i rzeźbą. Pochodzi z Poznania. Absolwentka dziennikarstwa i nauk politycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Swój czas dzieli między Poznaniem a niemiecką wsią, gdzie powstają jej powieści.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2020-10-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Słowa Nataszy Sochy mają wyjątkową moc. Na swoje książki zawsze każe długo czekać, ale kiedy już dostanę kolejny tytuł w swoje ręce, to podczas lektury przebywam w zupełnie innym świecie. Wypełnionym słowami, emocjami, zaskoczeniami. Nie inaczej było również w przypadku "Godziny zagubionych słów".
"Człowiek powinien uśmiechać się we śnie. Powinien z tym uśmiechem wstawać i cieszyć się z drobiazgów. Docenić zapach kawy, promienie słońca wpadające przez okno i rozświetlające pokój, ciszę w kuchni, kiedy świat dopiero budzi się do życia i jeszcze zaspany przeciera oczy. Cieszyć się z każdego dnia." *
Powieść jest podzielona na pięć rozdziałów, pięć różnych magicznych Godzin. Naszą podróż do niezwykłej krainy rozpoczynamy od Godziny słów, później udajemy się do Godziny niebieskiego zeszytu, Godziny kwiatów, Godziny przyjaźni a na koniec znajdziemy się w Godzinie kradzionych chwil.
Katarzyna przeżywa odejście swojej Mamy. Jeszcze wczoraj Marianna mówiła córce dziwne rzeczy, nie kończąc wątku... i już go nie skończy, ponieważ dziś już nie żyje...
Wprawdzie kobiety nie należały do tych matek i córek, które świetnie się dogadują, ale i tak Katarzyna jest zrozpaczona. Nie potrafi cieszyć się nadchodzącymi świętami. Pośród wirujących płatków śniegu siada na ławce w parku i dostaje w prezencie od losu GODZINĘ - aż lub tylko godzinę na rozmowę z Mamą. O czym Katarzyna porozmawia z przybyłą z drugiej strony rodzicielką? Czy dowie się o czym chciała powiedzieć jej matka na dzień przed śmiercią? Na ile uda im się wyjaśnić dotychczasowe spory, nieporozumienia i dzielące ich zdania? Dlaczego nie słuchały drugiej strony na siłę forsując swoje zdanie? Czy Marianna wyjaśni dlaczego tak dużo mówiła podczas częstych wizyt u córki?
Rozmowa okazała się, nie tylko dla mnie, ogromnie zaskakująca.
Katarzyna, Marcin, Anna, Aleks i Fabian oraz Borys to postacie, które z pozoru są dla siebie obce. Ot, umieszczone w tej powieści, stoją na czele poszczególnych rozdziałów. Będąc nawet po lekturze pierwszej Godziny, byłam przekonana, że fabuły kolejnych Godzin są zupełnie odrębne. Myliłam się.
Losy tych bohaterów przeplatają się ze sobą, jak w życiu. Spotykają się przypadkiem w kawiarni, kupują kwiaty czy kanapkę. Kochają, nienawidzą, zazdroszczą, zdradzają, podejmują trudne decyzje. Jednak łączy ich jedno - żałoba po bliskiej osobie i możliwość porozmawiania z nią na zwykłej, często odrapanej ławce. Czy godzina to dużo czy mało na analizę wielu lat życia? Ile można powiedzieć w ciągu godziny? Czy wzruszenie pozwala w ogóle mówić? Czy bohaterowie zdążą szczerze porozmawiać, zrozumieć swoje postępowanie lub wybaczyć? Co takiego usłyszą, że będą wstrząśnięci, zszokowani, zdziwieni? Na ile inaczej zaczęli patrzeć na sprawy, które już miały miejsce a raniły ich serca i zajmowały myśli?
"Czasem lepsza jest czyjaś nieobecność niż źle dobrane słowa."*
"Słowa w tej brakującej godzinie nabrały nowego znaczenia. Każde z nich było dojrzałe, soczyste, jak najlepsze jabłko prosto z drzewa."**
Podsumowując - "Godzina zagubionych słów" to wyjątkowa historia, która sprawia że szybko nie da się o niej zapomnieć. Skłania do miliona różnych przemyśleń, wymusza analizy, przypomina jak ważne powinny być dla nas dni, gdy jesteśmy szczęśliwi. Jest to opowieść przedwigilijna o przebaczeniu, tęsknocie, wyrzutach sumienia, smutku, namiętności, ucieczce, bezsilności i rozpaczy. Wachlarz ludzkich emocji wyziera tutaj z każdej strony, dociera do najgłębszych zakamarków ciała i umysłu czytelnika i nie pozwala odetchnąć. Bo jak przejść obok tak poplątanych losów opisanych postaci... Ja nie potrafię i dlatego mocno polecam Wam tę powieść!
* N. Socha, "Godzina zagubionych słów", Wyd. Literackie, Kraków 2020, s. 147
** Tamże, s. 6
*** Tamże, s. 40
Kiedy ujrzałam zapowiedź powieści Nataszy Sochy, od razu przykuła ona moją uwagę. Nie dość, że okładka jest niezwykle klimatyczna, to jeszcze ten tytuł, który jawnie zasugerował mi, że nie jest to zwyczajna powieść świąteczna. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała sięgnąć po tę pozycję. Jak myślicie, czy rzeczywiście nie jest to typowa świąteczna historia?
Czy jedna godzina jest wystarczająca, by zdążyć wybaczyć, przeprosić lub po prostu spędzić jeszcze trochę czasu z bliską osobą? Katarzyna, Marcin, Anna, Aleksy, Fabian oraz Borys to bohaterowie, których właściwie nie łączy nic. Mijają się na co dzień w sklepie, na ulicy lub kiwają sobie głową na dzień dobry. Każde z nich ma swoje tajemnice i ukryte troski, ale ten jeden dzień w roku, który jest istnie magiczny, w pewien sposób ich połączył i dał każdemu z nich wyjątkową szansę. Czy będą na tyle odważni, by z niej skorzystać?
Kiedy zaczęłam lekturę tej pozycji, przyznam szczerze, że trochę się zdziwiłam. Przede wszystkim tym, jakim językiem została ona napisana. Autorka, choć używa tutaj języka potocznego, to jej słowa są piękne i trafiają w najczulsze struny duszy czytelnika, sprawiając, że czytana książka zdecydowanie zyskuje na jakości. Wcześniej nie miałam jeszcze do czynienia z książkami Nataszy Sochy, ale teraz wiem już, że muszę to jak najszybciej zmienić i sięgnąć po pozostałe powieści autorki.
Bohaterowie także zasługują na swoje pięć minut. Każdy z nich ma swój charakter i tak naprawdę żaden nie okazał się płaską/nijaką postacią, na całe szczęście oczywiście. Nie potrafię także wybrać jednego bohatera, którego polubiłam najbardziej, ponieważ wszyscy występujący na swój sposób zdobyli moją sympatię. Skoro już przy tym jesteśmy, to wspomnę też o tym, że cieszę się, iż Natasza Socha pozostała przy takiej ilości postaci – gdyby było ich więcej, czytelnik mógłby zacząć się gubić, a to zdecydowanie nie ułatwia czytania. Historie tychże bohaterów są jednocześnie zupełnie różne, ale jednak mają coś wspólnego. Wszystkich łączy utrata kogoś bliskiego, z różnych przyczyn. Ten wątek przeplata się tutaj przez wszystkie strony, co spaja historie każdej postaci w jedną, jednakże ja muszę się do tego przyczepić. Rozumiem, jaki był zamysł autorki i dlaczego to wszystko zostało właśnie tak przedstawione, ale jak dla mnie w pewnym momencie zrobiło się trochę zbyt dramatycznie – jest to moje odczucie i jeżeli ktoś myśli inaczej, to cudownie.
Godzina zagubionych słów to w zasadzie zbiór historii, opowiadań, które są ze sobą połączone. Nie są to opowieści o zupełnie obcych sobie ludziach, ponieważ każdy z nich spotyka się przelotnie w kawiarni, w kwiaciarni lub po prostu na ulicy. Jest to bardzo ciekawe i sprawia, że nawet nielubiący opowiadań czytelnik pozostanie przy lekturze tej pozycji do końca. Ja sama jestem zachwycona tą pozycją i ogromnie cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Co też jest ważne, ta książka będzie idealna nie tylko na Boże Narodzenie. To, co przekazuje swoją treścią, jest odpowiednie na każdą porę roku i każdą porę dnia.
Jeżeli lubicie powieści słodko-gorzkie, w których nie zabraknie smutku i łez, ale śmiech również znajdzie swoje miejsce, to powieść Nataszy Sochy musi trafić w Wasze ręce. Nie pożałujecie.
"Miłość jest elementem życia. Nie ta wielka, pompatyczna i przepełniona uniesieniem, lecz ta, na którą składają się brakujące kawałki drugiej osoby."
Gdybyście mieli tylko GODZINĘ... na to by wyjaśnić sobie ze zmarłą osobą sprawy, o których nie zdążyliście porozmawiać, to co by to było? Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym?
Wypadek...
Nagła śmierć..
Okazuje się, że nie zdążyliście drugiej osobie powiedzieć, że ją kochacie, tęsknicie, lubicie spędzać z nią czas nawet w ciszy, a ostatnią kłótnia była niepotrzebna...Później zostaje tylko pustka i sporo niewyjaśnionych spraw.
Tak było z bohaterami najnowszej powieści Nataszy Sochy "Godzina zagubionych słów".
Każdy z nich dostał tę jedną jedyną szansę na wyjaśnienie sobie wszystkiego co ich trapi..Jednak czasami godzina to zbyt krótki zakres czasu aby to zrobić.
Książka urzekła mnie całkowicie!
Nawet teraz jak myślę o tych historiach jestem poruszona.
W powieści znajdziemy 5 historii, które są ze sobą częściowo połączone, aczkolwiek każda opisuje inną sytuację i jest całkowicie inna.
1. Katarzyna - ta młoda kobieta tkwi w małżeństwie, w którym nie ma uczuć...Matka kobiety zauważa, że córka zaczyna się zmieniać. Czy kobiety zdążą ze sobą porozmawiać?
2. Marcin - ta historia poruszyła mnie najbardziej. Ukazuje ona relacje starszej siostry z młodszym bratem. Siostra wyjeżdża do innego kraju i nie chce utrzymywać kontaktu ze swoją rodziną... Wypadek wszystko zmienia...
3. Anna - kobieta pracuje jako florystka. Kwiaty są nieodłączną częścią jej życia. Gdy nagle jej mąż zaczyna przynosić jej kwiaty, kobieta nie rozumie o co chodzi. On, stęskniony za żoną i rozmowami z nią, chce wzbudzić w niej zazdrość... Ta historia uczy, że najważniejsza JEST ROZMOWA.
4. Aleksy i Fabian - przyjaciele od przedszkola. Teraz dorośli mężczyźni. Wiedzą o sobie wszystko. Wystarczyło, że pojawiła się Michalina. Czy kobieta poróżni przyjaciół?
5. Borys - porzucony w dzieciństwie przez swoją prawdziwą matkę. Czy ich drogi kiedyś się ze sobą zetkną? Jaką wartość będzie to miało dla Borysa? Czy wybaczy prawdziwej mamie, że kiedyś go porzuciła?
"...smutni ludzie od razu przyciągają podobnych sobie. Szczęście przyciąga szczęście, a melancholia szybciej zauważa inną bolesną duszę..."
"Czym dla człowieka jest dom? Co oznaczają dla niego słowa 'gniazdo', 'rodzina', 'wspólnota'? Jak dużą rolę odgrywają korzenie, miejsce do którego zawsze można wrócić? Dom to budynek czy ludzie którzy go tworzą?"
W książce znajdziecie mnóstwo pięknych słów! Nawet nie sposób zapisać je wszystkie.
Polecam serdecznie i gratuluje Pani Nataszy pięknej powieści:)
Człowiek nieustannie za czymś gna. Za marzeniami, ambicjami, celami. Nie ogląda się za siebie, tylko stale pnie się do przodu, by jak najwięcej zyskać dobra dla siebie. Zapomina jednak o uciekającym czasie, o sprawach, które są ważniejsze w porównaniu z innymi rzeczami. O tym, co w życiu powinno stać na pierwszym miejscu - druga osoba, wspólna rozmowa i zwykła codzienność. By dzielić się z bliskimi swoimi rozterkami, zmartwieniami, dzielić się emocjami i nie tłamsić wszystkiego w sobie. Bo najgorsze są niedopowiedzenia i milczenie. Można nie w porę zauważyć przepaść między dwojgiem osób. A później może być za późno na odbudowanie tego, co się utraciło.
Opowieść dotyka najczulszych strun duszy i serca. Pokazuje, jak kruche jest życie i byśmy go nie marnowali na niedopowiedzenia, złości, żale czy pretensje, bo wystarczy jeden moment, by cały świat legł w gruzach. Pozwala zrozumieć, otwiera oczy na wiele spraw i wartości, które powinny być w życiu każdego człowieka najważniejsze. Ukazuje stratę bliskiej osoby, a także pogodzenie się z jej odejściem. A także paletę emocji, które przenikają do umysłu i pozostają w niej na długo. Nie bójmy się mówić o tym, co czujemy, zawsze starajmy się dzielić tym, co nam leży na wątrobie.
Bohaterowie otrzymują magiczny dar. Możliwość rozmowy z najbliższą osobą, z którą musieli się pożegnać. Pojawiają się żale, pretensje, ale też i zrozumienie, akceptacja, radość ze wspólnych wspomnień i miłość, o której często ludzie zapominają jak ją wyrażać. Mogłabym wiele opowiedzieć o tej historii, ale myślę, że nie jestem w stanie oddać tego wszystkiego, co we mnie wywołała. Jest po prostu piękna, taka prawdziwa, trafia mocno do serca, skłania do refleksji, do przemyśleń. Wywołuje radość, szczęście, żal, smutek, a także cudowne wspomnienia osób, z którymi musieliśmy się pożegnać. Polecam wszystkim gorąco!
Natasza Socha swoim bohaterom, którzy nie mogą się pogodzić z odejściem bliskiej osoby, dała jedną szansę. Szansę na to, aby mogli się spotkać z bliskim i przez godzinę z nim porozmawiać. W czasie, kiedy to najbardziej niemożliwe rzeczy stają się realne, bohaterowie siadają na ławeczce i rozmawiają. Z matką, przyjacielem, siostrą, mężem, synem. Mają tylko godzinę i ani sekundy więcej. To dużo i mało. Wystarczająco dużo, żeby wyjaśnić sobie najważniejsze rzeczy i powiedzieć słowa, których nie zdążyło się powiedzieć: „Przepraszam”, „Tęskniłem za tobą”, „Jesteś dla mnie ważna”, „Kocham cię”. Wystarczająco dużo, żeby wyjaśnić nieporozumienia, poznać prawdę, pokochać na nowo, wybaczyć przewiny, zrozumieć drugą osobę i jej punkt widzenia. Lecz za mało, by nadrobić stracony czas.
Nie jest to łatwa powieść. Poznajemy bohaterów w ich codzienności, gdy nagle dotyka ich nieszczęście. Mierzą się nie tylko ze smutkiem i żałobą, ale przede wszystkim ze wspomnieniami i wyrzutami sumienia, które nadchodzą niespodziewanie i atakują z każdej strony. Przypadkowa ławka staje się magicznym miejscem. To na niej przysiadają duchy bliskich osób. Toczą się poważne rozmowy przetykane wspomnieniami. Ostatnia godzina wykradziona tym po drugiej stronie. Godzina rozmowy. Godzina bliskości i szczerości. Godzina rozliczeń i wybaczeń. Ławka ma uzdrawiającą, kojącą moc.
W rozmowach autorka poruszyła najistotniejsze kwestie dotyczące ludzkiego życia i spraw. Bohaterowie przybyli z drugiej strony uświadamiają swojej bliskiej żyjącej osobie, jak ważna jest miłość i szczęście, bycie zauważonym i docenionym, dom, w którym tętni życie. Podkreślona jest więź między matką i córką, opisana jest męska przyjaźń oraz relacje między rodzeństwem. Jako starsza siostra szczególną uwagę zwróciłam na wpisy w niebieskim zeszycie. Natasz Socha słusznie zauważa, że rzadko pamiętamy dobre chwile, ale jednocześnie wytyka błędy wychowawcze. Jednak poza smutkiem i przygnębieniem można się uśmiechnąć, poznać mowę kwiatów i sposoby na niezwykłą randkę, usłyszeć ciekawostki o kawie, domach i płatkach śniegu.
W tej powieści także prawdziwa zima tworzy klimat. Śnieg wszystko okrył puchową pierzynką. Jest magicznie. W przedświąteczny wieczór biel śniegu ma jeszcze inny wymiar – oczyszcza atmosferę i relacje między bliskimi sobie ludźmi, „wybiela” troski i nieporozumienia.
"Godzina zagubionych słów" to gorzko-słodka powieść o życiu i ważnych ludzkich sprawach, skłaniająca do głębokich przemyśleń i zachęcająca do szczerych rozmów z bliskimi nie tylko od święta. Daje nadzieję na naprawienie relacji, wyjaśnienie wszelkich spraw, rozwiązanie problemów, lecz pod pewnym warunkiem. Przedświątecznie i poważnie, nostalgicznie i zimowo, po ludzku prawdziwie, choć z elementami cudów i fantastyki.
Cześć, tu Zula! Jak już zapewne zdążyliście się zorientować, moje zwariowane życie składa się głównie z przygód. Tym razem zaprowadzę was do lasu, który...
Cześć! Jestem Zula. Mam dziewięć lat i właśnie teraz odkryłam, że jestem czarodziejką! To prawdziwa moc! Mam tu pewną sprawę detektywistyczną do rozwiązania...
Przeczytane:2022-09-25,
" Kiedy umiera nagle najbliższa osoba, naturalną reakcją jest rozpacz. Czasem zaprzeczenie, wymieszane z bólem, który rozsadza człowieka od środka. Bywa też tak, że nie czuję się nic. Człowiek zastyga, tężeje, jakby nic do niego nie docierało "~ N.S.
W życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym kogoś traci. Z tyłu głowy jest ta myśl, że taka jest kolej rzeczy, ale nijak nie można się do tej straty przygotować. A gdyby tak dostać chwilę czasu... godzinę... na rozmowę, na pożegnanie które nie było dane?
Natasza Socha stworzyła zbiór opowiadań, które są luźno ze sobą powiązane i tworzą bardzo wzruszającą całość. Bohaterowie każdego z opowiadań dostają tytułową godzinę na ostatnią rozmowę z osobą, którą stracili. Książka jest bardzo sentymentalna i trzymająca za serce. Kulminacja wszystkich historii została osadzona w dniu 23 grudnia. Perypetie postaci są różne, ale łączy je jedno – strata.
"Godzina zagubionych słów" była dla mnie ciężką przeprawą. Razem z bohaterami przeżywałam każdą ich stratę, a szczególnie bliska byłam i historia Marcina. Płakałam przy tym opowiadaniu i po jego skończeniu, bo sama muszę radzić sobie po stracie młodszego i jedynego brata...
Książka nie jest typowo świąteczną pozycją. Panuje w niej bardzo nostalgiczny klimat, a tęsknota jest wszechobecna. Ale jeśli szukacie wzruszającej i mówiącej o sile uczuć powieści obyczajowej, ta jest w sam raz. Przekonuje, że nawet chwila rozmowy może przynieść ukojenie i zadziałać jak balsam na udręczoną duszę.