Brak samoakceptacji i poczucia własnej wartości to prosta droga do popadnięcia w uzależnienie. Przekonała się o tym bohaterka tej książki, młoda dziewczyna uzależniona od… niejedzenia. Wierzy, że jeśli uda jej się zapanować nad ciałem, to jej poharatana bolesnymi doświadczeniami dusza odnajdzie wreszcie spokój. Ale życie nie jest takie proste, a poziomu szczęścia nie da się zmierzyć liczbą zjedzonych wafli ryżowych… Wkrótce okazuje się, że cyfry na wadze to tylko fatamorgana, która nie przynosi ulgi. Jedynym rozwiązaniem jest zmierzenie się z własnymi słabościami, ale do tego potrzeba nie lada odwagi… Czy bohaterce wystarczy jej na tyle, by w porę zawrócić znad przepaści?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-07-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 478
W dzisiejszym świecie trudno być sobą. Zazwyczaj znajdujemy w sobie cechy, które bardzo nam przeszkadzają. Jesteśmy za chudzi albo za grubi, za wysocy albo za niscy, zbyt otwarci na ludzi albo z kolei zbyt zamknięci. To wszystko prowadzi do niskiego poczucia własnej wartości i dążenia do narzuconego nam ideału, który jest trudny do osiągnięcia. Przez to łatwo możemy zburzyć obiektywny obraz samego siebie, a w naszej głowie rozpocząć szaleńczą walkę o przetrwanie kolejnego dnia.
Z podobnymi problemami boryka się główna bohaterka powieści „Głos w mojej głowie”. W dążeniu do idealnej sylwetki bardzo szybko uzależnia się od niejedzenia. Obraz własnej osoby w jej głowie znacznie różni się od tego, który widać w rzeczywistości. Przez całą lekturę poznajemy tak naprawdę trzy osoby. Naszą bohaterkę, jej głos rozsądku, który mobilizuje ją do niejedzenia i obrzuca najgorszymi wyzwiskami i epitetami oraz grubaskę ( oczywiście w jej mniemaniu), która jest słaba, ciągle myśli o jedzeniu i cieszy się, kiedy nasza bohaterka jej ulegnie.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego po tej książce. Rozpoczynałam lekturę z zainteresowaniem, aby zakończyć ją z dużym rozczarowaniem. Rozumiem, że jest to powieść obyczajowa, jednak zupełnie do mnie nie trafiło, że autorka skupiła się tylko na wewnętrznych rozterkach bohaterki i był to jedyny wątek. Otrzymałam historię w formie pamiętnika, ale kiedy miałam wrażenie, że po raz enty czytam w kółko to samo, mój entuzjazm opadł. Liczyłam chociaż na spektakularne zakończenie, ale tego również nie otrzymałam, bo trudno mi tak naprawdę stwierdzić jak zakończyła się ta historia, gdyż w życiu bohaterki nie nastąpił żaden przełomowy moment, nic się w niej nie zmieniło, a jej wewnętrzna walka wcale się nie zakończyła.
Ogólnie pisząc książka mnie nie porwała. Jedynym jej plusem jest tematyka, którą porusza. Zdecydowanie zabrakło mi tutaj pobocznych wątków a za dużo otrzymałam takich samych informacji. Przy książce o takiej objętości niestety było to bardzo męczące.
Przeczytane:2021-11-04, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2021, 12 książek 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
W dzisiejszych czasach ludzi zmagajacych się z zaburzeniami odżywiania jest coraz więcej. Często są to osoby, które po prostu mijamy na ulicy. Dlaczego tego nie zauważamy?
Ludzie chorzy starają się ten problem ukrywać. Luźne ubrania to ich tarcza, która chroni przed oceną i spojrzeniami drugiego człowieka.
Czytałam kiedyś, że gdyby poprosić anorektyka o narysowanie swojej osoby, najprawdopodobniej na kartce zobaczylibyśmy sylwetkę otyłą. Jego postrzeganie siebie jest całkowicie zaburzone.
Katarzyna Jadwiga Bezenson w swojej książce "Głos w mojej głowie" stara się zmierzyć z problemem powszechnej niewiedzy na wyżej opisany temat we współczesnym społeczeństwie. Przedstawia nam pamiętnik kobiety uzależnionej od niejedzenia, która za wszelką cenę stara się zmniejszyć swoją wagę. Pragnie, aby na jej ciele widoczne były kości, ponieważ właśnie tak dla niej wygląda piękno. Pragnie kolejny raz nie zmieścić się w ubrania po starszej siostrze...
Idea napisania książki w tym temacie jest jak najbardziej chwalebna. Anoreksja, bulimia czy inne zaburzenia odżywiania są coraz bardziej powszechne. Dotykają osoby nam bliskie. Jak mamy pomóc, gdy nie jesteśmy w stanie nawet nic zauważyć? Autorka za cel stawia sobie, aby pomóc nam dostrzegać to co często jest niewidoczne i skrywane pod sztuczną maską uśmiechu.
Po przeczytaniu książki, nie jestem pewna czy autorka poradziła sobie z wyznaczonym sobie zadaniem. Publikacja ta zawiera prawie 500 stron, a ja nie jestem stanie oprzeć się wrażeniu, że przez cały ten czas czytałam jedno i to samo. Każdy kolejny dzień głównej bohaterki zdawał się być taki sam i nic nowego nie wnosił do całego opowiadania. Mogłabym przeczytać początek książki, a potem przenieść się do połowy i nie miałoby to żadnego znaczenia ( dalej wszystko by się ze sobą jak najbardziej zgrywało). Może właśnie tak wygląda życie osoby chorej? Niestety, ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć i tak samo ciężko mi właściwie ocenić tę książkę.
Możemy starać się wejść do głowy głównej bohaterki i w pewien sposób ją zrozumieć. Niestety nigdy nie będziemy wiedzieć co ona naprawdę czuje...