Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 2012-10-03
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 280
Książka przesadnie osobista na to, czego od niej oczekiwałam. Nie jedna osoba po przeczytaniu pierwszych 100 stron może ją odłożyć. A to dopiero w połowie zaczyna się to najciekawsze, na co czeka się sięgając po literaturę podróżniczą.
Gdzie sobota jest niedzielą obiecuje ciekawe kontrasty niemiecko-izraelskie. Ma jednak - początkowo - irytujący styl i ciężko się w nią wgryźć. Jest bardziej niż przystępna. Początkowe bujne życie studenckie (które mogłoby mieć miejsce gdziekolwiek indziej, pomijając parę napomnień) przechodzi w pseudorelację ze strefy Gazy, w której przytrafiło się autorowi znaleźć, oraz paru innych ważnych miejc.
Potraktowałabym ten tytuł jako wspomnienia człowieka,który z naiwności, bezradności i niewiedzy stara się coś wykludzić. Stopniowo poznaje niuanse, natykając się nie raz na szykany, problemy i ciągłe wypominanie swojego obywatelstwa.
Po przeczytaniu całość wydaje mi się po prostu karykaturą. Ukazuje Izrael jako miejsce, którego odwiedzić się nie chce, a jego miszkańców jako ludzi, których nie wiadomo czy chce się znać.
Przeczytane:2017-07-31, Ocena: 5, Przeczytałam,
Uważam, że książka ma stanowczo za niskie, niesprawiedliwe noty. Opisane jest życie studenta, ale w stonowanej tonacji. To prawda - są niektóre wątki, które być może kogoś, kto spodziewa się spokojnej, historyczno-społecznej opowieści o Izraelu, mogą zaskoczyć, ale podtytuł nawiązuje do tego, kto jest bohaterem, więc... Historie z krzyżem, odważną babcią, wzruszeniem w Jad Waszem, koszernością i codziennością młodego człowieka XXI wieku czyta się tak jak powinno. Często lekko, miło i naprawdę wesoło, ale są też poważne kwestie. I pogubienie w całej tej "swobodzie". Polecam bardzo wszystkim młodym, bo nie wiem, czy wątek studencki przypadnie do gustu starszym czytelnikom. I czekam na ekranizację! Dobra robota panie Markusie!