Tak wprowadza książkę jej autor, Jerzy Czech:
„Uwagi zawarte w książeczce Fenomen pisizmu pisałem od jesieni 2022 do stycznia 2024 roku. Były to reakcje na „bieżączkę”, czasem wspomnienia, refleksje, a ich wspólny temat wymieniony jest w tytule.
Nie są to teksty naukowe, ale proszę nie dać się zwieść humorystycznemu często tonowi, bo on nie wyklucza poważnego podejścia do fenomenu. Nierzadko pojawiają się tu wątki osobiste, dlatego przedstawiam kilka sylwetek swoich znajomych z poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, w nadziei, że może to mieć ogólniejsze znaczenie. Przed laty mogliśmy razem działać w „Solidarności”, najpierw legalnej, później podziemnej, a dzisiaj, zwłaszcza jeśli działają w Akademickim Klubie Obywatelskim im. Lecha Kaczyńskiego, nie kwalifikują się według mnie do podania ręki. Chciałbym zrozumieć, jakie są tego powody. Różnice zdań istniały i wtedy, spieraliśmy się czasem gorąco, nie było jednak między nami nienawiści. Czy tylko dlatego, że mieliśmy wspólnego przeciwnika? Ale przecież w swoim instytucie miałem kolegów „z tamtej strony”, partyjnych, i ani oni nie czyhali na mnie zza węgła, ani ja nie ostrzyłem na nich noża. Rozmawialiśmy właśnie jak koledzy, odruchowo staraliśmy się nie przekraczać pewnych granic.
Oczywiście ludzie z obecnej tamtej strony myślą pewnie o nas to samo, co my o nich, wskazany chyba więc byłby pewien umiar.
Zgoda, mógłbym poszukać winy w sobie, ale jakkolwiek biłbym się w piersi, nie umiem dostrzec symetrii. Tamta strona powtarza bowiem w kółko kilka tych samych przykładów, jak np. słowa Radka Sikorskiego o „dorzynaniu watahy” z 2007 roku. Zapomina jednak, że Sikorski wówczas dopiero zaczął występować w barwach Platformy, a poprzednio był ministrem w rządzie PiS-u, więc jego język idzie przynajmniej częściowo na konto tej ostatniej partii. Albo będące dla prawicy kamieniem obrazy słowo „moher”. Na pewno wyraża lekceważenie, ale przecież nie jest obelżywe, tak jak „zdrajca”, czy „złodziej”, którymi pisowcy częstują nas niemal codziennie. W dodatku pojawiło się jedenaście lat po powstaniu Radia Maryja, a ta rozgłośnia nigdy nie bawiła się w subtelności, od początku atakując III RP i nazywając czasy po 1989 roku „szatańskim okresem masonerii”.
Uznać nas za równie winnych, jak druga strona, przeszkadza mi jeszcze jeden fakt. W „szatańskim okresie masonerii” mieliśmy przynajmniej dwie erupcje wielkiej niechęci czy wręcz nienawiści – tzw. wojnę na górze i trwającą do dziś wojnę PiS-u z PO. I dziwnym trafem obie związane są z osobą Jarosława Kaczyńskiego. Bardzo celne jest powiedzenie, że kiedy Kaczyński wejdzie do pustej sali kinowej, fotele zaczną się kłócić.
Sam jestem raczej życzliwy ludziom, wszystkim z reguły życzę dobrze. Kaczyńskiemu niestety od dawna życzę jak najgorzej i o to mam do niego największą pretensję – że mnie do czegoś takiego doprowadził. Nieszczęśliwy to musi być w gruncie rzeczy człowiek, ale jakoś mu nie współczuję.” Jerzy Czech
Wydawnictwo: Austeria
Data wydania: 2023-05-16
Kategoria: Publicystyka
ISBN:
Liczba stron: 84
Język oryginału: polski
Wdrapałem się na piedestał to długo oczekiwana, pierwsza w Polsce antologia poezji rosyjskiego samizdatu. Ta kapitalna pozycja obejmuje ponad pół wieku...