Nie zawsze los stoi po twojej stronie, ale zawsze możesz o to zawalczyć.
Cena marzeń i przekonań bywa bardzo wysoka. Walka z przeciwnościami losu – trudna i nie zawsze sprawiedliwa.
Przekonała się o tym Maria – pielęgniarka z powołania, osoba pełna empatii wobec wszystkich tych, którzy zostali boleśnie doświadczeni przez życie. Ona sama przegrała walkę z biurokracją i urzędami, pozbawiono ją tego, co kochała najbardziej – pracy w domu opieki. Zmuszona do emigracji, stara się wierzyć, że za granicą będzie mogła żyć. W poruszających wspomnieniach opowiada o tym, co jej się przytrafiło w Polsce, pragnąc rozliczyć się z bolesną przeszłością, która nadal jest dla niej ciężarem…
Budzik. Czwarta trzydzieści. To dzisiaj jest TEN dzień. Wyjeżdżam z Polski na zawsze. Wiem, że nigdy tutaj nie wrócę. Raz, że nie mam do czego ani do kogo, drugie, że nikomu nie zależy, abym została. Córka Marta już wyjechała, mąż jedzie ze mną. Zostawiam w Polsce pięćdziesiąt lat życia. Przyrzekłam sobie już dawno, że nie będę się rozklejać. Nie po tym wszystkim, przez co przeszłam. Ale świadomość, że to nasze ostatnie śniadanie w tym domu powoduje, że oboje z Romkiem niewiele możemy przełknąć. Kierowca busa przyjedzie po nas przed siódmą. Wczoraj wieczorem zapakowaliśmy kilka niezbędnych rzeczy. Pamiątki, ubrania, książki, rower Marty – drobiazgi na początek nowego życia. I to, co boli najbardziej. Kilkanaście segregatorów dokumentacji prowadzonej przeze mnie działalności. Spakowałam moje życie do kilku dużych toreb, a w nich papier, papier, papier...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2020-07-20
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 362
W życiu zawodowym ponosimy klęski przeważnie te nieprzewidywalne.
To, co spotkało, Marię główną bohaterkę książki pt. ''Emigracja po pięćdziesiątce'' autorstwa Pani Marii Zielińskiej było dla niej wielkim zaskoczeniem, a momentami nie pojmowała tego, co się wokół niej obecnie działo, ale musiała podjąć wszelkiego rodzaju nowe decyzje, by móc później ich nie żałować.
Przed nią są same niełatwe do pokonania bariery zawodowe, ale zawsze była ona bardzo mocno związana i zaangażowana w wykonywany przez nią zawód pielęgniarki, który lubi i ma do niego wyjątkowy szacunek, przez co zyskała u mnie szczególne uznanie u Czytelniczki poznającej jej losy.
Opisywana przez Panią Marię Zielińską historia głównej bohaterki w książce pt. ''Emigracja po pięćdziesiątce'' pokazuje nam, jak można poczuć prawdziwy ból, cierpienie w wielu aspektach w chwili utraty spełnienia zawodowego, które nie czyni nikogo i nie uszczęśliwia na siłę.
Moim zdaniem sama autorka nie miała, ułatwionego zadania opisując własne wspomnienia dotyczące przeżyć w osobistym życiu, jak i również tym wykonywanym dla niej niełatwym zawodzie pielęgniarki.
W zasadzie od samego początku od pierwszego przeczytanego rozdziału odnosiłam wrażenie, że uczestniczę w życiu codziennym Marii, która to z towarzyszącym jej momentami z wielkim sentymentem, ze smutkiem, z ogromnym żalem opowiada nam, co czuje, jak wygląda świat wyrządzonych osobistych zawodowych krzywd widziany oczami dostrzeganymi z jej kobiecej perspektywy.
W każdym z przedstawionych w tej biograficznej książce znajduje się cząstka życia, która to dążyła do tego, by czuć się spełniona, być szczęśliwa, cieszyć się, że może podążać za upragnionymi marzeniami.
Pewne z czasem negatywne dla niej bardzo istotne fakty z jej życia zawodowego dodają jej czasami dodatkowych sił, ale w trudnych momentach zawsze może liczyć na wsparcie rodziny w każdej możliwej otaczającej sytuacji.
Uważam, że słuszna była decyzja autorki o napisaniu książki dotyczących jej wspomnień, jak z jej życia zawodowego, jak i tego prywatnego, którego na nowo doświadczała, uczyła się, a z czasem zapamiętywała najpiękniejsze chwile.
Maria relacjonuje nam swoje życie, ale z życzliwością opowiada o pacjentach, jacy oni byli, kim byli, co dla niej znaczyli, ale nie zapomniała wspomnieć o osobach z nią współpracujących zawodowo.
Dodatkowym elementem w tej książce jest umieszczony na samym końcu poradnik – Choroba Alzheimera. Opieka nad chorym w domu. Praktyczne rady.
Książka ta składa z 18 rozdziałów barwnie przedstawionych przez autorkę.
''Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu na kanapie.pl''.
Polecam sięgnąć po tę książkę.
Książkę otrzymałam z klubu recenzenta serwisu nakanapie.pl
Szukając kolejnej pozycji do przeczytania zainteresowałam się tą książką, bo lubię historie medyczne i około medyczne. Autorka pielęgniarka, więc informacje sprawdzone, wiarygodne będzie ok.
Zacznijmy od początku, bo wspomnienia zaczynają się od roku 2011 kiedy to autorka wyjeżdża do Niemiec wraz z mężem aby tam podjąć się pracy w swoim zawodzie. I od razu z grubej rury dostajemy informację o tym, że aby wyjechać musiała sprzedać obrączki a i tak pozostaje jej mnóstwo zadłużenia, które musi spłacić .
Tak więc Maria wyjeżdża do Niemiec, tam początkowo musi się zmierzyć z barierą językową, ale i to jest do pokonania. Zatrudniona zostaje w dużym domu opieki czyli praca z osobami niesamodzielnymi, obłożnie chorymi i samotnymi. Na całym świecie osoby takie wyglądają tak samo i mają te same potrzeby, ale jakże inaczej wygląda praca tam. Przede wszystkim personel ma więcej podopiecznych pod sobą i sam musi wykonywać wiele czynności. Tej części autorka poświęca niewiele czasu, jak sama wspomina będzie to oddzielna książka poświęcona pracy za granicą.
Przejdźmy więc do wspomnień z Polski. Maria pracowała od ukończenia szkoły pielęgniarskiej najpierw w szpitalu w Chrzanowie gdzie poznała tak naprawdę na czym polega praca pielęgniarki, jak reagować w sytuacjach zagrożenia, rozpoznawać objawy chorobowe i ogólnie na co zwracać uwagę pielęgnując chorego. Później przyszedł czas na bycie pielęgniarką środowiskową co dało początek założeniu rodzinnego domu opieki dla osób przewlekle chorych. Była to swego rodzaju nowość w ówczesnym systemie opieki zdrowotnej. Może to sprawiło, że placówka nie działała zbyt długo, a zainwestowane pieniądze nie wystarczyły na działalność. Tu autorka dosyć chaotycznie opisuje dziwne sytuacje z podbieraniem pacjentów przez państwową instytucję o tej samej działalności. Dziwne też jest zachowanie rodziny, która odwraca się od nich. Duża część książki to niestety wylewanie wszelkich żali na instytucje, na bliskich. Niestety nawet wspomnienia dotyczące opieki nad powierzonymi chorymi w placówce to w większości złe wspomnienia.
Książka ta nie powinna mieć takiego tytułu, ponieważ w większości zawiera rozliczenia z przeszłością i notoryczne narzekanie na wszystko i wszystkich. Na plus zaliczam kilka ciekawych historii związanych z pacjentami. Szkoda bo jest niewiele książek poświęconych tej tematyce.
Przeczytane:2020-08-28, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
Często los potrafi płatać nam figle. Czasami musimy z nim walczyć, czasami – tracąc siły i wszelkie nadzieje – bezwiednie się jemu poddajemy. Tak naprawdę nie zawsze stoi on po naszej stronie i nie zawsze nam sprzyja. Ale zawsze mobilizuje nas do podjęcia określonych działań z natury poprawiających nasze życie …
Maria, pielęgniarka z powołania, pełna miłości i empatii do ludzi, w swoim życiu przeżywa bolesne chwile. W czasie przemian ustrojowych w kraju, gdzie jej zawód został dotknięty kryzysem, postanawia założyć prywatny dom opieki. Miała nadzieję, że posiadane wykształcenie, zdobyte wieloletnie doświadczenie w tym zawodzie, ale też uznanie wśród ludzi, jakim się cieszyła, wystarczą, aby podołać temu zadaniu. Nic bardziej mylnego. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niej i jej planom. Machina biurokracji doprowadziła ją na skraj załamania nerwowego. Każdego dnia napotykała mnóstwo problemów nie tylko z biurokracją, ale z codziennymi kontrolami, ze złośliwościami funduszu zdrowia i konkurencji, do tego dołożyły się problemy ze współpracownikami. A po drodze wielokrotnie była oszukiwana przez ludzi. Była naiwna i łatwowierna, i to ją bardzo zgubiło. Długi, w które popadła jej rodzina, zmusiły rodzinę do wyjazdu za granicę. Wyjechali do Niemiec, tam również pracowała w domu opieki i zarabiała na wyzwolenie się od długów. Ciężko jej było i trudno rozpoczynać nowe życie po pięćdziesiątce na emigracji, ale nie poddała się, stopniowo spłacała długi i starała się nie wracać do bolesnej przeszłości.
Emigracja po pięćdziesiątce to bardzo bolesna i trudna lektura, zwłaszcza w odbiorze dla nas, czytelników. Nie łatwo się zmagać się z czyimiś trudnymi wspomnieniami. Przy tej lekturze wielokrotnie odnosi się wrażenie, że cała sytuacja nas dotyka, że my jesteśmy jej bohaterami i musimy zmagać się z tą trudną sytuacją. Autorka otwiera się przed nami, nie ma żadnych tajemnic, szczerość tryska z każdej stronicy. Przez to jej relacja nabiera znaczenia i wydaje się być bardzo realna, zwłaszcza walka z machiną urzędniczą w naszym kraju. Historia ukazuje też trud ciężkiej pracy pielęgniarki, zawodu, który w naszym kraju nie jest doceniany i odpowiednio wynagradzany. A jeżeli dodatkowo praca jest pasją i angażuje się całe serce w pomoc chorym, to uważam, że taki zawód to życiowa misja i poświecenie. Wielki szacunek należy się takim osobom, ukłon w ich stronę.
„Nie wiem, jak długo będę jeszcze żyła. Nie wiem, co będę mogła jeszcze zrobić. Wiem jedno. Takie było moje przeznaczenie. Takie życie dla mnie było zapisane w scenariuszu Pana Boga. Mogłam wiele rzeczy zrobić lepiej. Może mniej ufać ludziom, może być bardziej ostrożna? … Zrobiłam wszystko, co mogłam. Dla moich chorych, dla drugiego człowieka. I gdybym miała ponownie wybierać swoją drogę zawodową, zostałabym pielęgniarką. To najpiękniejszy zawód na świecie. Żyjesz dla innych, a o to przecież tak naprawdę chodzi”.
Ta lektura skłania do refleksji nad pozycją tego zawodu we współczesnych realiach. Często nie mamy pojęcia, z jakimi problemami na co dzień się borykają i walczą, nie wspominając o trudnych pacjentach i roszczeniowej rodzinie takiego chorego. Ale one wszystko biorą na siebie, całe niepowodzenia w pracy skrywają w sobie, nie skarżą się, ale starają się z uśmiechem na twarzy i pogodnym usposobieniem stać przy łóżku pacjenta, czasami zastępując mu rodzinę w ostatnich chwilach jego życia.
Warto sięgnąć po te wspomnienia. Nie tylko, aby dowiedzieć się, jak przepisy i regulacje utrudniają lub wręcz uniemożliwiają prowadzenie własnej działalności, ale, aby otworzyć oczy i zobaczyć, jak ciężką i pełną bólu pracę wykonują pielęgniarki. Refleksja sama ciśnie się na usta, doceniajmy wykonywaną pełną poświęceń pracę przez pielęgniarki, szanujmy ten zawód, ale też – jako pacjenci czy ich najbliżsi – nie utrudniajmy im tej pracy, nie wylewajmy na nie wszelkich pretensji czy niezadowolenia.