Dzieci przetrwały rzeź. Teraz opowiadają historię zamordowanych rodziców i dziadków.
Rozalia miała osiem lat, gdy schowana w piwnicy słyszała ostatnie słowa umierającej matki i siostry. Zofia pamięta złowieszczą przestrogę - "Jutro ma was tu nie być. Będą mordowali". Tak ostrzega ich wiejska położna, Ukrainka. Nikt w to nie wierzy. Pogrom przetrwa jedynie garstka. Teodora uczestniczyła we mszy, kiedy Ukraińcy zaatakowali kościół w Kisielinie. Uratowała się z płonącej dzwonnicy. To jest jej pierwsze spotkanie z banderowcami. Niestety nie ostatnie.
W 1939 roku sielskie życie na Wołyniu się kończy. Polska upada, zmieniający się okupanci sieją postrach. Jednak największe zagrożenie przychodzi ze strony, z której nikt się tego nie spodziewał. Sąsiadów. Kumów. Ukraińców. Wiedzeni banderowską wizja Ukrainy zaczynają mordować Polaków. Wołyńskie dziewczęta były jeszcze dziećmi, gdy rozpoczął się pogrom. Widziały śmierć rodziców, braci, sióstr i rzeź całych wsi. Słyszały błagania bezbronnych ofiar opętanych szałem mordu Ukraińców. Z dnia na dzień straciły nie tylko najbliższych, ale również swoją ojcowiznę.
Nowa książka autorki bestsellerowych Dziewczyn z Powstania, Dziewczyn z Syberii i Dziewczyn z Solidarności.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-07-02
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 288
„Na świecie jest tylko jedna rzecz gorsza od wojny. Tą rzeczą jest ludobójstwo. Masowy mord na całym narodzie. Mężczyznach, kobietach i dzieciach. Na bezbronnych ludziach”.
Bohaterkami tej książki są kobiety, które siedemdziesiąt pięć lat temu, jako małe dziewczynki, mieszkały i wychowywały się na Wołyniu. Kobiety, na które wydano wyrok śmierci, ale mimo wszystkim przeciwnościom losu przetrwały i żyją do dziś. Z biegiem lat ich wspomnienia są nadal żywe, bo doskonale pamiętają dzień, w którym straciły swoich najbliższych.
Nie da się słowami opisać wszystkich emocji towarzyszących mi podczas lektury. Serce mnie bolało, a po policzkach płynęły łzy, pojawiał się też gniew. Poniekąd czułam też to, co bohaterki powieści: strach, żal i rozpacz, nadzieję, miłość, ale też nienawiść i gniew, choć z pewnością nie były to tak silne emocje, jakie towarzyszyły bohaterkom. Przecież to nie fikcja literacka, a prawdziwe życie, a raczej powinnam napisać, koszmar, który kilkadziesiąt lat temu rozegrał się na Wołyniu i Galicji Wschodniej.
Długo po przeczytaniu tej książki nie mogłam się pozbierać. Opisane tortury, jakie przeszli nasi rodacy są po prostu wstrząsające. Zakopywanie żywcem, skalpowanie, ucinanie głów, czy palenie to tylko namiastka tego, co ci ludzie doświadczyli. Nawet w tej chwili jest mi ciężko o tym pisać.
„Są dwie prawdy. Wasza i nasza”.
Przedstawione historie są trudne, makabryczne i nieludzkie, ale warte uwagi, zapamiętania, mówienia o tym i przekazywaniu następnym pokoleniom. Tym bardziej, iż młodzież ukraińska na lekcjach historii uczy się, że było zupełnie przeciwnie, niż jak to przedstawiają kobiety z Wołynia, które widziały na własne oczy całą tragedię. Oni twierdzą, że to Polacy wymordowali Ukraińców... Mimo iż nie jest to łatwa lektura, to szczerze polecam.
Dorze się czyta i warto się z nią zapoznac tylko tematyka nie jest łatwa. Trzeba mieć nerwy ze stali by czytać o tych zbrodniach, które dokonano w trakcie rzeźni.
Przerażające historie, które bardzo mocno oddziałują na wyobraźnię i emocje... Jednocześnie ciężko uwierzyć w to że ludzie potrafią innym ludziom zgotować taki los...
Przerażające przeżycia z Wołynia. Na mnie książkę zrobiła ogromne wrażenie. Długo nie mogłam się pozbierać. Podziwiam te młode dziewczyny z całego serca
Książki z gatunku obyczajowego zapadają w pamięć, kiedy są nietuzinkowe, napisane pięknym językiem, gdzie dbałość o detale można wyczuć na każdym kroku. Czytelnicy zazwyczaj mają długą listę ulubionych pisarzy, na których dzieła czekają z utęsknieniem. Jeśli chodzi zaś o literaturę faktu sprawa ma się inaczej. Książki opisujące prawdziwe wydarzenia, zawsze były, są i będą przed tymi wymyślonymi. W ich przypadku fabułę napisało przeważnie od A do Z prawdziwe życie. Ta kategoria to nie rzadko tak mocne treści, że aż trudno uwierzyć, iż miały miejsce tutaj, obok nas.
Wydawnictwo Znak Horyzont ma w swoich zasobach szereg takich dzieł, które pozwolą zawsze pamiętać o trudnej przeszłości. Cel jest w tym jeszcze jeden. Wiedząc co niegdyś miało miejsce, nie możemy dopuścić by podobny scenariusz się powtórzył. Cykl „Prawdziwe Historie” to zbiór aktualnie 27 pozycji. Każda inna, każda niezwykle ważna, każda warta poznania. W moim przypadku na pierwszy ogień poszła książka „Dziewczyny z Wołynia” autorstwa Anny Herbich.
Książkę czyta się od początku do końca ze ściśniętym gardłem.
Biorąc do rąk tę lekturę poznają Państwo świadectwa kobiet, które przeżyły wołyńską rzeź. Teraz wracają wspomnieniami do tamtych przerażających momentów. W chwili, kiedy wołyńska gehenna trwała, były dziećmi. Widziały jak maltretowano sąsiadów. Nie dość, że przedwcześnie traciły bliskich to jeszcze były świadkami ich śmierci. Opowiadają jak musiały chować się gdziekolwiek tylko było to możliwe. Przywołują w pamięci życie w ciągłym lęku. Te doświadczenia, pomimo że miały miejsce 75 lat temu, wciąż w nich tkwią i będą tkwić o końca.
Bohaterki mówią również o dobrych momentach. Pięknych regionalnych strojach, zadbanych domostwach, tradycjach wartych zapamiętania.
W „Dziewczynach z Wołynia” jest więc wszystko. Jest życie. Rewelacyjnie napisana książka, warta przeczytania. Pozostaje w pamięci. Podczas lektury buzują w czytelniku emocje szczególnie te negatywne. Wciąż jest to dla mnie nie pojęte dlaczego ludzie ludziom zgotowali taki los...
"Dziewczyny z Wołynia" Anny Herbich są wspaniałą lekcją historii, przejmującą lekturą. Opowieści kobiet, które przetrwały piekło bardzo mocno mną wstrząsnęły i poruszyły. W myślach zadawałam sobie wciąż jedno pytanie: Jak człowiek może tak postępować, jak może być zdolny do takich rzeczy?! Mój umysł nie potrafi tego zrozumieć. Historie dziewczyn z Wołynia, zdają się być najbardziej krwawym i przerażającym horrorem, a przecież to nie fikcja literacka, to zdarzyło się naprawdę !
Już lektura wcześniejszych książek pani Anny pozostawiła mnie w stanie wielkiej zadumy, a także była zderzeniem z ogromną falą emocji, uczuć, ludzkiego cierpienia, ale również wielką siłą, odwagą, bohaterstwem. Również "Dziewczyny z Wołynia" skłaniają do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia się nad ludźmi, nad życiem i nad tym co w nim jest najważniejsze. Wzruszająca lektura, która skłania do przemyśleń, gwarantuje łzy wzruszenia, a także przeraża tym do czego popycha nas zło.
Napisałam ten wiersz pod wpływem emocji, jakie zostawił mi fragment filmu " Życie jest piękne", ale myślę, że może być on dobrym odzwierciedleniem uczuć i emocji, jakie zostawiają po sobie " Dziewczyny z Wołynia ", a także próbą ich recenzji.
Polecam lekturę tejże jakże poruszającej książki. „ Jestem”
Jestem bezsilna
jestem bezradna
nie mam już sił
proszę zabierz mnie stąd
tam gdzie nie sięga ich wzrok
Jestem bezradna
jestem bezsilna
nie chcę żyć już
w tym miejscu
z daleka od Twych rąk
Jestem więziona
nogi skute kajdanami
ręce sznurem spętane
zabrali mi wszystko
wszystko…
ciało me umiera
dusza wciąż silna
wciąż walczy
„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.”
Wolność mi odebrali
o mej niższości przekonać próbowali
ducha walki
chęci życia
nie pokonali
„Człowiek nie jest stworzony do klęski.”
Mimo naszej śmierci
mimo, że zginęliśmy
jesteśmy zwycięscy.
Cytaty pochodzą z książki „Stary człowiek i morze” E. Hemingwaya. ?
1 sierpnia 1944 roku w Warszawie było pół miliona kobiet. Wiele z nich poszło do Powstania jako sanitariuszki, łączniczki, część chwyciła za broń. Wszystkie...
Czy zdajecie sobie sprawę, jak wygląda prawdziwe „piekło”? To, przez co przeszły Dziewczyny z Syberii powinno ukazać Wam, w jak najdokładniejszy...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Wołyń. Niezagojone rany krwawią.
Dziś pragnę polecić Wam przejmującą książkę, na którą składają się relacje ocalałych dzieci z Rzezi Wołyńskiej. Wspominają o bestialsko zamordowanych rodzicach, dziadkach, rodzeństwie. Dziewczęta bezradnie patrzyły na śmierć swoich najbliższych. One przeżyły, pamiętają i dają nam świadectwo, abyśmy i my nie zapomnieli.
Rozalia miała osiem lat, gdy wydarzyła się ta potworność, ocalała tylko dlatego, że ukryła się w piwnicy. Z kolei Zofia zapamiętała ostrzeżenie od Ukrainki:Jutro ma was tu nie być. Będą mordowali.Niestety, mało kto posłuchał położnej, ocaleli nieliczni. Teodora uczestniczyła we mszy św., gdy wściekli i rozzuchwaleni oprawcy napadli na kościół w Kisielinie. Uratowała się z płonącej dzwonnicy.
Tych historii jest dziewięć, a każdy z rozdziałów poświęcony jest innej bohaterce.
Według oficjalnych szacunków, UPA na terenie Wołynia i Galicji Wschodniej eksterminowała ponad 100 tys.naszych rodaków.Bandyci byli bezwzględni, nie mieli litości dla kobiet i dzieci, posługiwali się narzędziami rolniczymi jak: siekiery, kosy, widły... Ginęli tylko dlatego, że byli Polakami. Przewodził im Stephan Bandera (prowidnyk), który jasno określił zadania: Mieli być zabijani tak, żeby poczuli, że umierają.
Pamiętajmy, że zalążkiem wydarzeń był już rok 1942, ludność polską zaczęto wybijać w pień na wschodzie Wołynia, przez zachód aż do Włodzimierza Wołyńskiego. Doskonała znawczyni tematyki, Ewa Siemaszko nazwała rzeczy po imieniu: Wędrujące piekło. Kaci dobrze znali teren i polskich sąsiadów.
Wołyń (wraz z całą Ukrainą) już w XVI wieku został przyłączony do Polski, było to za panowania Zygmunta Augusta. w 1569 roku w uchwalonym akcie unii lubelskiej, szlachta ruska wyraziła taką wolę. Rozbiory przyniosły aktualizację mapy politycznej. Wołyń znów znalazł się pod butem Rosji, obszar Małopolski Wschodniej pod berłem Austrii. Na podstawie traktatu ryskiego z 1921 część Wołynia znalazła się w granicach naszego kraju, od 1939 w ZSRR.
Trudna to i bolesna tematyka, jednak książkę warto przeczytać.