Dzień, w którym pojawił się pierwszy vortex, zmienił wszystko. Zmienił nasze kraje. Nasze morza. I zmienił nas. Jego energia zbudziła moce, które nie miały prawa zaistnieć. Moc ognia, moc ziemi, powietrza i wody. Dziś nasz świat już nie jest taki jak dawniej. Ale vortexy zostały. Nauczyłam się nimi przemieszczać. Nauczyłam się korzystać z ich mocy. Nie miałam jednak pojęcia, jakie będą tego skutki... I co się stanie, kiedy rozpadnie się świat.
Moment, na który Elaine czekała całe życie, właśnie nadszedł. W Nowym Londynie ma miejsce spektakularny wyścig vortexami, a ona jest jedną z wybranych, która może spróbować swoich sił. Setki młodych ludzi z całego świata ruszają po zwycięstwo za pomocą tuneli energii podobnych do tych, które kilkadziesiąt lat wcześniej niemal zniszczyły świat. Przeskok vortexem jest śmiertelnie niebezpieczny, ale dla łowców to codzienność. Niczym magiczny portal przenosi ich z miejsca na miejsce w ciągu zaledwie paru sekund. Elaine za wszelką cenę pragnie wygrać. Jednak podczas wyścigu budzi się w niej ukryta moc; moc, która znów może zatrząść światem w posadach. A jedynym sprzymierzeńcem dziewczyny ma być chłopak, który nie chce mieć z nią nic wspólnego...
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: Vortex. Der Tag, an dem die Welt zerriss
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Miłosz Urban, Anna Urban
Przystępując do lektury, kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Opis zapowiadał dość schematyczną opowieść. Jakaś niewiele znacząca nastolatka zostaje obdarzona wyjątkowymi mocami i nagle staje się najpotężniejszą istotą na Ziemi, dziewczyną, od której zależą losy świata. Niby nic nadzwyczajnego, bo coś takiego możemy spotkać w wielu innych pozycjach. Jednak, mimo powtarzalności tego motywu, powieść znacząco różni się od swoich poprzedniczek. Otrzymujemy bowiem zupełnie nowy, oryginalny świat, tak inny od tego, który znamy. W momencie, w którym pojawił się pierwszy vortex, wszystko uległo zmianie. Najgroźniejszą z nich są anomalie, które pojawiły się w wyniku energii vortexu. Przebudziły się moce, które nie miały prawa istnieć i powstały zmutowane istoty, obdarzone mocą, które pragną ją wykorzystać do swoich celów. Chcą zawładnąć światem. W powieści mamy do czynienia ze światem wiele lat po zmianie. Jest rok 2099, widok vortexów już nikogo nie dziwi. Tunele czasoprzestrzenne są niebezpieczne, jednak łowcy, ludzie szkoleni do zwalczania mutantów, potrafią z nich korzystać. Dzięki temu w niedługim czasie mogą znaleźć się w dowolnym miejscu na ziemi. Wśród nich jest Ellie, dziewczyna, która podczas wyścigu vortexami, na który tak długo czekała, odkrywa w sobie ogromną moc. Co przyniesie to odkrycie, musicie sprawdzić już sami. A zapewniam, że warto. Tę książkę czyta się z zapartym tchem i chociaż liczy sobie aż 512 stron i wydaje się być niezłym grubaskiem, pochłania się ją w zaskakująco szybkim tempie. Później pozostaje już tylko tęskne wyczekiwanie kontynuacji. Ta historia wciąga zupełnie jak vortex, dosłownie i w przenośni. Jestem pewna, że każdy, kto po nią sięgnie, nie będzie w stanie się od niej oderwać. Niewątpliwie mają na to wpływ dynamiczna akcja i pełna plot twistów fabuła. A także świetny, bardzo przystępny, angażujący czytelnika styl autorki i błyskotliwe, żywe dialogi.
Czytając książkę byłam pewna, że to nie jest pierwsza powieść w dorobku autorki. Jest na to zwyczajnie zbyt dobra. Dopiero później sprawdziłam, że trylogia „Vortex” to debiut literacki Anny Benning. To była dla mnie jedna z najbardziej zaskakujących informacji tego roku. Autorka miała świetny pomysł na fabułę. Nie tylko stworzyła od podstaw fascynujący świat, którego zakamarki odkrywamy z rosnącym zainteresowaniem. Dopracowała również sylwetki swoich bohaterów, z których to właśnie Ellie wysuwa się na pierwszy plan. W opisie zostało wspomniane, że ta dziewczyna ma coś z Katniss Everdeen i coś w tym zdecydowanie jest. To silna kobieca postać, a takie właśnie w książkach lubię najbardziej. Elaine jest uparta, ale też odpowiedzialna, chociaż czasem jej decyzje wydają się nie być do końca przemyślane. Jednak to akurat można zrzucić na karb jej bardzo młodego wieku. Ona ciągle się uczy, jest ciekawa świata, przepełniona energią. Z drugiej strony do działania pcha ją zemsta, co w wielu przypadkach wywołuje u niej krótkowzroczność. Ciekawą postacią jest Bale, bardzo tajemniczy, niedostępny, szorstki. Od początku nie wiadomo, co o nim myśleć, a niejasne motywy, którymi kieruje się w działaniu sprawiają, że interesujemy się nim coraz bardziej. Nie brakuje w powieści innych, równie dobrze scharakteryzowanych, wielowymiarowych postaci. Chociaż w większości są to bardzo młodzi ludzie, wiele możemy się od nich nauczyć. Książka stanowi świeże, zupełnie inne od tego, które znamy, spojrzenie na dystopijną przyszłość. Jest świetną rozrywką, ale nie tylko. Skłania do przemyśleń na temat tego, co tak naprawdę jest dobre, a co złe, czy jesteśmy w stanie to określić, kiedy zło przybiera formę dobra i odwrotnie. Gdzie przebiega granica między jednym a drugim i czy zawsze możemy być pewni, że opowiadamy się po właściwej stronie. Wybór nie jest łatwy. Elaine przekonała się o tym na własnej skórze. Jeśli wyruszycie w podróż vortexami razem z nią, odkrywając tajemnice zmutowanego świata, przekonacie się o tym również Wy. Do czego gorąco zachęcam.
„Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat” to bardzo udany, nie wyglądający, ale jednak debiut niemieckiej autorki Anny Benning. Zupełnie nowe, oryginalne uniwersum, dopracowana, wciągająca fabuła i wyraziści bohaterowie to tylko niektóre elementy tej fantastycznej, trzymającej w napięciu, hipnotyzującej dystopii, która pokazuje, że w postapokaliptycznym świecie nie wszystko jeszcze zostało powiedziane. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, a Wam lekturę „Vortexu” serdecznie polecam!
Czasem po prostu musi wywrócić się świat do góry nogami, aby zrozumieć, że zmiana w naszym życiu, to najlepsze co mogło nas spotkać…
Już dawno nie czytałam tak dobrej książki. Wybór był strzałem w dziesiątkę! Energia tej opowieści jest niesamowicie złożona. Jak wytłumaczyć, jej fenomen? Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest łatwa. Powieść Anny Benning powiela pewien fabularny motyw – dystopijny świat. Wystarczy przywołać cykl „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins, by wiedzieć w jakich znajdziemy się klimatach. U Collins na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. W powieści Anny Benning zastajemy świat po Wielkiej Mutacji, w której wyniku pojawiają się tytułowe vortexy oraz istoty zmutowane, a ludzie żyją w wyznaczonych terytoriach. Nad tym wszystkim pieczę sprawuje Kuratorium – globalny organ nadzorująco-obrończy, w którego skład wchodzi dziesięć Instytutów. Kuratorium kontroluje istoty zmutowane i szkoli łowców.
O takiej właśnie karierze marzy główna bohaterka Elaine. Po pięciu latach nauki, musi stanąć do decydującego egzaminu – wyścigu vortexami. To niezwykłe tunele, którymi można przemieszczać się w przestrzeni. Zwycięzca wyścigu – zostaje łowcą. Do ich zadań należy ochrona ludzi przed zmutowanymi istotami. Nasza bohaterka zwycięża w niezwykłym stylu i objawia niespotykane zdolności. Staje się rozpoznawalna i cenna. Z powodu daru jaki posiada, czyha na nią organizacja rebeliantów o nazwie Czerwona Burza. Po ataku na Nowy Londyn ratunek dla Ellie przychodzi z najmniej spodziewanej strony… Wszystko, co stanie się potem zmusi bohaterkę do weryfikacji swego światopoglądu.
Poza świetną warstwą fabularną i językową, zwraca uwagę interesująca koncepcja bohaterów. Tytułowa bohaterka ślepo wierząca w misję Kuratorium, stanowi przykład wzorowego żołnierza, który bez wahania lojalnie będzie wypełniał rozkazy. Obserwowanie jej zmiany – od potulnego pionka –do wroga numer jeden opresyjnego systemu, jest naprawdę mocne. Kreacja mutantów i połączenie ich z żywiołami jest równie udane. Miłośnicy wątków romansowych, także znajdą coś dla siebie. Można powieści zarzucić, że jest swego rodzaju kalką - losy Katniss i Elaine, konstrukcja świata przedstawionego itp., jednak przyznam szczerze, że wcale mi to nie przeszkadzało wciągnąć się w ten fantastyczny świat.
„Vortex” to niezwykła historia, która ma potencjał, by zawładnąć wyobraźnią wielu czytelników. Chętnie zobaczyłabym jej ekranizację. „Dzień, w którym rozpadł się świat” to świetne rozpoczęcie serii. Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Dawno nie czytałam tak dobrej powieści dla młodzieży! Naprawdę warto czekać na premierę, a ta już pod koniec czerwca! W tej książce znajdziemy wszystko, co potrzebne jest do stworzenia zapadającej w pamięci i budzącej emocje historii, która przy okazji skłania do refleksji.
Nie znalazłam w tej powieści słabych stron. Bardzo podobał mi się wykreowany przez autorkę świat pełen vortexów, czyli tuneli, dzięki którym można podróżować w przestrzeni. Takich podróży podejmują się tylko łowcy, których zadaniem jest pomóc Kuratorium w wyłapaniu i dostarczeniu do bezpiecznych stref splitów, czyli zmutowanych ludzi. Zdaniem Kuratorium, zmutowane istoty nie mogą żyć wśród innych ludzi, bo stanowią dla nich śmiertelne zagrożenie. Tworzone więc są specjalne miejsca, w których żyją cztery rodzaje splitów: grunterzy, zarzewcy, wirblerzy oraz pływańcy. Każda rasa charakteryzuje się innymi cechami, które mają związek z żywiołami: ziemią, ogniem, powietrzem i wodą. Te podziały przypomniały mi książkę „Tusz” Alice Broadway, gdzie mieliśmy naznaczonych i nienaznaczonych. Te dwie książki łączy jeszcze jeden ważny element, obie bohaterki znajdą się w sytuacji, która będzie od nich wymagać całkowitej zmiany nastawienia.
Główna bohaterka Elaine, pragnie wstąpić w szeregi łowców i pomóc Kuratorium pilnować granic. Jest to osoba bardzo charyzmatyczna, nastawiona na cel, a przy tym nie jest skoncentrowana tylko na sobie. Nie da się jej nie lubić, choć czasem jej upartość może denerwować. Widać, że jest wierna zasadom jakie wpajano jej w czasie edukacji. Przyjdzie jej się jednak zmierzyć z prawdą, która jest trudna do pojęcia, a która wywróci jej życie do góry nogami.
Nie tylko Elaine jest bardzo dobrze wykreowaną postacią. Wszyscy bohaterowie powieści mają swój charakter, nawet postacie drugoplanowe wzbudzają w nas różne emocje.
Historia stworzona przez autorkę jest jedną z tych, o których można by mówić i mówić. Jednak najlepiej będzie ją po prostu przeczytać. Naprawdę warto zagłębić się w lekturę tej książki, bo oprócz ważnych tematów takich jak rasizm czy segregacja rasowa, znajdziemy tutaj również pełną zwrotów akcji historię wciągającą tak mocno, jak siła vortexów. Również język jakim powieść została napisana sprawia, że przez karty książki się po prostu płynie. I aż chce się więcej! Cieszę się zatem, że jest to część pierwsza trylogii, bo jeszcze tyle przed nami!
Więc nie zastanawiajcie się długo i wskakujcie do najbliższego vortexu!
Znakomita fantastyka! Autorka kształtuje zupełnie nowy i fascynującym świat pełen niesamowitych istot, które władają żywiołami. Już jestem po przeczytaniu całej serii, więc wiem, że rozwinęła bardzo ciekawy wątek romantyczny. Bohaterowie postawieni byli przed wielioma moralnymi dylematami, co jest słuszne, a co humanitarne. Gorąco polecam!!!
Główną bohaterką "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" jest Elanie. Dziewczyna, zostaje wybrana i może spróbować swoich sił w wielkim wyścigu vortexami. Vortexy to tunele, którymi można się przemieszczać z miejsca na miejsce w ciągu kilku sekund. Kilkadziesiąt lat wcześniej prawie zniszczyły świat, teraz niektórzy nauczyli się nad nimi panować. Setki młodych ludzi ruszają po zwycięstwo. Przeskok vortexem jest śmiertelnie niebezpieczny, jednak dla łowców to codzienność. Elaine za wszelką cenę chce wygrać. Jednak, zupełnie niespodziewanie, podczas wyścigu budzi się w dziewczynie ukryta moc, która może zmienić wszystko. Elaine musi walczyć o przetrwanie, swoją rodzinę i świat. Jej jedynym sprzymierzeńcem staje się chłopak, który nie chce mieć z nią nic wspólnego.
Po "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" sięgnęłam z polecenia Oli @livremacabre . Początek mocno mnie znudził. Przypomniały mi się poniekąd inne młodzieżowe serie fantastyczne. Jednak się nie zniechęciłam i postanowiłam dać jej szansę do końca. Po pewnym czasie wciągnęłam się i skończyło się tak, że zarwałam nockę z Vortexem, bo nie mogłam się oderwać.
Tak jak w tego typu książkach mamy tu podziały, nadnaturalne moce i oczywiście wątek romantyczny. Na szczęście uczucie, które rozwija się pomiędzy bohaterami, nie wysuwa się na pierwszy plan, tylko jest tłem. Autorka stworzyła niesamowity świat, w którym najważniejsze są Vortexy i możliwość przenoszenia się z miejsca na miejsce. Elaine nie tylko odkrywa ukrytą w sobie moc, ale także prawdę o śmierci jej matki. Jej losy niespodziewanie zwiążą się z chłopakiem, który stał się legendą.
Tak jak wam już pisałam, po pewnym czasie nie mogłam się oderwać i nie mogę się doczekać drugiego tomu.
Elaine mieszka w Nowym Londynie i całe życie chciała być łowczynią. Trenowała i ciężko pracowała, aby uczestniczyć w wyścigu, którego zwycięstwo zapewniało tę posadę. Podczas wyścigu, nie wszystko poszło zgodnie z planem, Elaine poznaje tajemniczego chłopaka, o niebieskich oczach. Dopiero po pewnym czasie zdaje sobie sprawę kim on jest. Wkrótce życie Elaine zmienia się diametralnie i ponownie spotyka chłopaka o niebieskich oczach...
Bardzo szybko się czyta, dobrze napisana.
WOW!
W pierwszej chwili po skończeniu tej książki nie byłam w stanie wydusić z siebie nic więcej. Po prostu mnie zatkało. Z jednej strony byłam przeszczęśliwa, że miałam okazję przeczytać - w dodatku przedpremierowo! - tak niesamowitą książkę. Z drugiej było mi po prostu źle, że już ją skończyłam, a na drugi tom przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.
"Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" to książka absolutnie fenomenalna. Już od pierwszych stron poczułam, że ta historia ma w sobie wszystko to, co lubię. A z każdym kolejnym rozdziałem było tylko lepiej! Ale żeby nie opowiadać ogólnikami, już przechodzę do konkretów. Co mi się w niej podobało?
Po pierwsze – akcja. Uwielbiam książki, w których ciągle coś się dzieje, tempo nie zwalnia i nie ma miejsca na nudę. „Vortex” to pod tym względem majstersztyk – nie wiem, kiedy ostatnio czytałam książkę tak pełną akcji. W dodatku akcji niewymuszonej, naturalnej i niesamowicie wciągającej.
Po drugie – fabuła. Jestem pod wrażeniem wykreowanego przez autorkę świata, który jest nie tylko niesamowicie rozbudowany, ale przy tym bardzo ciekawy. Portale umożliwiające przenoszenie się w przestrzeni, zmutowane istoty, Instytuty szkolące Łowców… Uwierzcie, tego jeszcze nie było, a Anna Benning wniosła fantastykę młodzieżową na zupełnie nowy poziom!
Po trzecie – bohaterowie. Uwielbiam absolutnie każdą stworzoną przez autorkę postać za to, jak bardzo jest autentyczna i unikalna. Nie mamy tutaj papierowych bohaterów, którzy robią za nic niewnoszące tło. Nawet drugo czy trzecioplanowe postacie są tu wyjątkowe i mają do odegrania mniej lub bardziej istotną rolę.
To niestety kolejna z tych książek, które kocham tak mocno, że zwyczajnie boję się opublikować tę recenzję. Boję się, że nie potrafię oddać tych wszystkich emocji tak, by zachęcić was do sięgnięcia po "Vortex". Musicie mi zaufać - ta książka was nie rozczaruje. Mnie zachwyciła i sprawiła, że z niecierpliwością odliczam dni do premiery drugiej części - to nic, że nawet nie jest jeszcze zapowiedziana!
Na koniec moja polecajka. Dwa zdania, które napisałam zaraz po przeczytaniu i które (ku mojej ogromnej radości) znalazły się w książce."Dawno nie czytałam tak pełnej akcji książki, w dodatku ze świetnie wykreowanymi bohaterami, niesamowicie rozbudowanym światem i – przede wszystkim – bardzo ciekawą fabułą. Uważajcie, bo Vortex naprawdę wciąga – dosłownie i w przenośni!"
Pierwszy tom zapierającej dech w piersiach trylogii autorki ,,Vortexu", Anny Benning! Oni dali nam magię. My oddaliśmy im wszystko, co mieliśmy...
Zapierający dech w piersi finałowy tom porywającej trylogii! Gdy Elaine traci nie tylko zdolności, ale również Bale'a, wszystko zaczyna się walić. Siły...
Przeczytane:2021-07-21, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Kiedy na Ziemi pojawia się Pravortex, który jedną połowę doszczętnie niszy, a drugą mutuje, należy grubą, czerwoną linią oznaczyć definitywny koniec pewnej epoki. Zwłaszcza że garstka pozostałych ludzi musi na nowo odnaleźć się w tym na pozór znanym świecie i żyć. A to wcale nie jest łatwe, szczególnie dla osób, których dotknęła energia vortexu - poza zmianą wyglądu, otrzymały one dodatkowe, niemal magiczne umiejętności. Stały się mutantami potrafiącymi oddychać w wodzie (pływańcy), wzniecać pożary (zarzewcy), kontrolować powietrze (wirblerzy) albo wpływać na rozwój roślin (grunterzy).
Od zniszczenia Pravortexu mija kilkadziesiąt lat, a ludzie nadal robią wszystko, by poczuć choć namiastkę bezpieczeństwa. Wszystkich mutantów (nazywanych aktualnie splitami) przeniesiono do stref bezpieczeństwa, przez co ich życie jest ściśle kontrolowane przez dziesięć Instytutów rozpierzchłych po całym świecie i wchodzących w skład Kuratorium - globalnego organu nadzorująco-obrończego, odpowiadającego za kształcenie łowców.
I w tych właśnie czasach żyje główna bohaterka debiutu literackiego Anny Benning, będącego jednocześnie pierwszym tomem dystopijnej trylogii dla młodzieży. "Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" opowiada historię Elaine i rozpoczyna się idealnie dniem sprawdzianu - to może być chwila największego triumfu lub najbardziej druzgocącej porażki, chwila, od jakiej zależy cała przyszłość dziewczyny. Elaine od dziecka marzy o karierze łowczyni, by móc bronić ludzi przed niebezpiecznymi mutantami i szybko rozrastającym się ruchem rewolucjonistów, Czerwoną Burzą, pragnącą obalić aktualną władzę, paląc wszystko i wszystkich na swej drodze.
Dzień sprawdzianu okazuje się zarówno początkiem jak i końcem, ponieważ Elaine podczas przeskoków vortexami odrywa u siebie dziwną umiejętność. I od tej chwili cały znany świat rozpada się cegiełka po cegiełce, a przeszłość zaczyna splatać się z... przyszłością?
"Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" to książka, którą czyta się jednym tchem i gdzie w większości schematyczne motywy zostały przekształcone i opowiedziane na nowo. Styl, choć prosty, idealnie pasuje do z założenia lekkiej, pełnej przygód powieści dla młodzieży. Historię czyta się naprawdę szybko, co zawdzięczamy wielu zwrotom akcji oraz faktowi, że w książce cały czas coś się dzieje: zmieniają się relacje między bohaterami, nieustannie odwiedzamy nowe miejsca podczas podróży vortexami, a dodatkowo wątki rozwijają się w idealnym dla siebie tempie, sprawiając, że cała przeprawa jest jeszcze bardziej interesująca i wciągająca.
Koniecznie muszę wspomnieć o wewnętrznej przemianie głównej bohaterki. Z początku Elaine mocno mnie irytowała, bo jak głupia wierzyła w wyznawane, szerzone na cały świat nieco rasistowskie poglądy władzy. Podążała ślepo za Kuratorium, nie mogąc otworzyć się na prawdę. Na szczęście wraz z upływem fabuły, Elaine ewidentnie dojrzewała i wyrabiała sobie własne opinie na konkretne tematy. Motyw ten był bardzo podbudowujący i sprawiał, że czytelnik coraz mocniej zżywał się z bohaterką. Zaczynał ją lepiej rozumieć, a co za tym idzie - kibicował w dokonywaniu mądrych wyborów i przeżywał, gdy dochodziło do trudnych sytuacji bez wyjścia.
W "Vortexie..." znalazło się, oczywiście, kilka wątków typowych dystopijnym wizjom świata w fantasy oraz w sposobie poprowadzenia relacji między głównymi bohaterami, co jednak nijak nie przeszkadzało w ostatecznym odbiorze powieści. Zakończenie trafiło w dziesiątkę; napięcie osiągnęło niemal apogeum.
Podczas lektury odniosłam też dzikie wrażenie, że główna fabuła to zlepki znanych na cały świat, prawie kultowych książek. W Elaine przykładowo odnalazłam zalążki Katniss Everdeen z "Igrzysk Śmierci" oraz Beatrice Prior z "Niezgodnej". Osobiście bardzo lubię wspomniane serie, więc nie miałam z tym podobieństwem żadnego problemu. Jeśli Anna Benning dobrze rozegra historię w drugim i trzecim tomie, myślę, że Elaine stanie się kolejną silną bohaterką, dołączając do Katniss, Beatrice czy nawet Clare z "Darów Anioła".
"Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat" to książka, którą polecam bez wahania i nie tylko młodzieży. Fabuła wciąga i trzyma w napięciu, bohaterowie zachwycają i wzbudzają tony emocji. Anna Benning zaprezentowała światu świetny, przemyślany do ostatniej kropki debiut, który z pewnością znajdzie ogromną rzeszę zwolenników. Nie zwlekajcie i serio sięgnijcie po książkę. Zanurzcie się w wirze różnorodności, poczujcie klimat dystopijnego świata i dajcie się ponieść vortexowi jak najdalej.