Rodziny się nie wybiera.
Ale rodzina może wybrać ciebie.
Przez czternaście dni nikt się nie zainteresował zwłokami osiemdziesięcioczteroletniego Theodora Reifenratha. Gdy policja wreszcie się pojawia, Pia Sander i Oliver von Bodenstein odkrywają na posesji zmarłego szczątki kilku kobiet. Czy Reifenrath był seryjnym mordercą? W oczach sąsiadów on i jego żona Rita stanowili książkowy przykład rodziny zastępczej, oferującej dzieciom pozbawionym opieki dom pełen miłości. W wyniku śledztwa na jaw wychodzą jednak mroczne fakty: historia rodzonej córki Reifenrathów, która zmarła z przedawkowania narkotyków, utopionej w stawie dziewczyny z sąsiedztwa i tajemniczego samobójstwa Rity Reifenrath, której zwłok nigdy nie odnaleziono.
Kiedy kolejna kobieta przepada bez wieści, Pia mobilizuje wszystkie siły, by ją odnaleźć. Czy funkcjonariusze zdążą rozwiązać zagadkę, zanim będzie za późno? Czas jak zwykle działa na ich niekorzyść, ale muszą zrobić wszystko, żeby zdążyć przed Dniem Matki!
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2019-04-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 712
Tytuł oryginału: Muttertag
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Anna Urban, Miłosz Urban
TWARZ MATKI
Niemiecka autorka kryminałów, Nele Neuhaus, przyzwyczaiła swoich czytelników do bardzo wysokiego poziomu tworzonych przez siebie powieści. W maju 2019 premierę miała jej najnowsza książka „Dzień matki” wydana przez wydawnictwo Media Rodzina w znanej serii Gorzka Czekolada.
W domu w Mammolshain znalezione zostają zwłoki ponad osiemdziesięcioletniego Theodora Reifenratha. Okoliczności jego śmierci wydają się mocno podejrzane. Policja odkrywa na posesji zmarłego ludzkie szczątki zakopane pod psim kojcem. Detektywi Pia Sander i Oliver von Bodestein rozpoczynają śledztwo. Czy to możliwe, że staruszek był seryjnym mordercą? W toku prowadzonych przez śledczych działań wyłania się przerażający obraz : Reifenrath i jego żona przez kilkadziesiąt lat prowadzili rodzinny dom dziecka, a swoich młodocianych podopiecznych traktowali wyjątkowo okrutnie. Czy w pozornie szczęśliwym domu wychowano mordercę? Policja odkrywa kolejne mroczne sekrety Theo Reifenratha i jego wychowanków. Czy uda się wyjaśnić mroczne tajemnice sprzed lat? Co jeśli zwłoki odnalezione w ogrodzie to dopiero preludium makabrycznej historii?
Nele Neuhaus zabiera nas w podróż tuż obok, na sąsiednie podwórko, by pokazać nam jak często w naszym najbliższym otoczeniu dziać mogą się rzeczy, których latami nikt nie zauważa. Jak to możliwe, że w domu kontrolowanym przez urzędników dwoje ludzi przez dziesięciolecia maltretowało podopiecznych? Takie rzeczy dzieją się często tuż pod naszym nosem, za płotem, a otoczenie wytwarza swoisty mechanizm wypierania tego, co uderza w nie bezpośrednio. Lepiej jest milczeć, nie wychylać się, nie narażać. Wszystkie powieści pisarki posiadają bardzo głębokie tło społeczne i są brutalnym portretem małomiasteczkowej społeczności. Jednak chyba w żadnej z dotychczasowych książek pisarki ten obraz nie był aż tak wstrząsający. Tłumione przez lata krzywdy, wstyd, poczucie winy to wszystko stanowi idealny zapalnik do popełnienia zbrodni.
Pia Sander i Oliver von Bodenstein to jeden z najbardziej udanych literackich duetów policyjnych. Są prawdziwi, szczerzy i przemawiają do mnie. Styl Nele Neuhaus wciąż dojrzewa i z każdą kolejną powieścią autorka pisze coraz lepiej. „Dzień matki” to, moim zdaniem, najlepsza z jej dotychczasowych książek. Pełna zaskakujących zwrotów akcji, nieprzewidywalna i tak mocno osadzona w realiach, że przez cały czas towarzyszyło mi poczucie, że ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Sekrety rodzinne, pozorna sielanka uroczego przedmieścia i seria niewyjaśnionych zbrodni sprzed lat. To prawdziwy koktajl wrażeń. Powoli, małymi krokami, Nele Neuhaus wciąga nas w świat, którym rządzą krzywdy i niezagojone rany. Trauma, której nie da się zapomnieć. Winy, których nie można odkupić i nienawiść, która pożąda nowych ofiar. Obezwładniające wrażenie zrobiło na mnie to jak realistycznie Neuhaus odmalowuje cały wachlarz ludzkich emocji i lęków. Jest prawdziwą mistrzynią w kreśleniu portretów psychologicznych. Tu każda osoba jest ważna. Nie ma znaczenia czy należy do wiodących postaci czy pojawia się zaledwie na chwilę. Pióro pisarki nadaje duszę każdej z nich. Mnogość postaci, dość zawiła intryga i narastające stopniowo tempo sprawiają, że ta książka wręcz zasysa czytelnika. Jest prawdziwie napisana, bohaterowie stworzeni są z bogatej palety barw, a natłok tajemnic i umiejętne dozowanie napięcia są na najwyższym poziomie. To rasowy kryminał.Taki właśnie, jaki dostarcza wrażeń zarówno tym, którzy cenią psychologiczne aspekty zbrodniczej łamigłówki jak i tym, którzy stawiają na intrygę i akcję. Wszystko dozowane jest w odpowiednich proporcjach. Książka nawet przez chwilę nie wytraca tempa. Rozwija się początkowo nieśpiesznie, by w dalszym etapie sprawić, że kolejne strony przewraca się z zarumienioną twarzą. Proporcje są ważne podobnie jak słowo, a Nele Neuhaus operuje słowem wyśmienicie i tworzone przez nią opowieści czyta się z największą przyjemnością. Inteligentni bohaterowie, trudne przeżycia, mądre przesłania – w tym czuje się jak ryba w wodzie, a osoby sięgające po jej książki mogą poczuć się przyjemnie połechtane, ponieważ autorka traktuje czytelników z szacunkiem. Dostarcza mocnych wrażeń, nie boi się tematów tabu i ma duży dystans do siebie, co także jest widoczne. W jej książkach pociąga mnie ten niesamowicie oddany klimat. Ta prawda, która przemawia ze wszystkich stron i bezkompromisowość w rozprawianiu się z mitami.
Mimo tego, że „Dzień matki” jest częścią cyklu śmiało mogę zapewnić osoby, które nie miały jeszcze okazji czytać żadnej książki Neuhaus, że po jej powieści można sięgać w dowolnej kolejności i nie jest koniecznym czytanie ich po kolei. Jeśli ktoś swoją przygodę z jej twórczością chciałby rozpocząć właśnie od „Dnia matki” to będzie to wyśmienity wybór. Ponad siedemset stron najeżonych emocjami, prawdziwymi doznaniami i kunsztem cechującym kryminał na najwyższym poziomie. Jeżeli zaś przerażają kogoś takie gabaryty książki to ręczę, że na zadnej z tych siedmiuset stron nie ma nawet chwili znużenia. Gorąco polecam tę powieść zarówno fanom Nele jak i osobom, które dopiero planują rozpoczęcie przygody z jej książkami. Nele Neuhaus w najlepszej formie. Diabelska ocena to 6. Diabeł piekielnie poleca.
Na „Dzień Matki” Nele Neuhaus czekałam jak na Gwiazdkę 😊 Uwielbiam Pię i Bodensteina, opisy gór Taunus i klimat, jaki tworzy autorka w swoich powieściach. I niby wszystko to dostałam, bo znów spotkałam ulubionych bohaterów i znów towarzyszyłam ich w ich śledztwie, ale książka mnie nie zachwyciła tak jak wcześniejsze z tej serii. Nie wciągnęłam się w akcję i bardziej mnie interesowały relacje rodzinne bohaterów niż to, nad czym pracują – choć sprawa na pierwszy rzut oka jest intrygująca. Seryjny morderca to przecież jeden z najbardziej gorących tematów, które zawsze przyciągają zainteresowanie.
A zatem, co się stało? Odpowiedź pada mniej więcej w połowie książki, kiedy Pia wypowiada takie oto zdanie: „Gdybym to ja pisała kryminał na podstawie naszej obecnej sprawy, musiałabym wykreślić przynajmniej cztery ofiary i trójkę podejrzanych, bo czytelnik łatwo straciłby rozeznanie, kto jest kto” – i wielka szkoda, że Autorka nie zastosowała się do tej rady, bo jest dokładnie tak, jak powiedziała Pia. Mimo mojej wielkiej sympatii do pisarstwa pani Neuhaus, miałam duże problemy z ogarnięciem akcji i w pewnym momencie złapałam się na tym, że nie zastanawiam się w ogóle nad tym, kto może być winien, bo… po prostu nie pamiętam prawie żadnej ofiary i kojarzę tylko jednego podejrzanego, a reszta jest dla mnie zbiorem nazwisk, z którymi nic się nie wiąże. A jednak czytałam dalej, bo po prostu lubię tych bohaterów i mimo wszystko miło mi było ponownie się z nimi spotkać – śledztwo było sprawą drugorzędną.
Tym, co mnie mocno drażniło, były drobiazgowe opisy i wyjaśnienia dotyczące rozmaitych kwestii: poczynając od działania różnych aplikacji, poprzez organizację lotniska, aż po analizy psychologiczne. Tak jakby autorka chciała nam za wszelka cenę pokazać, jak dużo pracy włożyła w napisanie tej książki i koniecznie chciała podzielić się zdobytą wiedzą. Miejscami te wywody były po prostu nudne.
Pod koniec akcja nabiera rumieńców i czytelnik zostaje wciągnięty w ten świat – i nie ma znaczenia, czy wcześniej się pogubił, bo to, co się dzieje, pochłania go bez reszty. Co tylko – w moich oczach – potwierdza diagnozę, że gdyby autorka nieco okroiła liczbę postaci, czytałoby się to rewelacyjnie. A tak – jest tylko w porządku… co jak na Pię i Bodensteina jest słabym wynikiem! Uważam tę część za najsłabszą z całej serii, co nie zmienia faktu, że kiedy pojawi się następna powieść z tego cyklu – zamówię ją natychmiast i będę niecierpliwie czekać!
Komu może spodobać się ta książka? Osobom, które lubią zagadki, których korzenie sięgają głęboko w przeszłość bohaterów. Miłośnikom kryminałów z rozbudowanym wątkiem obyczajowym oraz psychologicznym.
Jeśli ktoś zna tę serię – nie trzeba go namawiać do czytania i zapewne nawet nie do końca entuzjastyczna recenzja go nie zniechęci (bo mimo wszystko warto przeczytać!). A jeśli ktoś nie zna, zaczynanie przygody z autorką od tej książki uważam za niewskazane. Tym bardziej że relacje między bohaterami są dość ważne, a jeśli nie ma się kontekstu w postaci wcześniejszych części, to chyba nie da się ogarnąć jednocześnie skomplikowanej akcji i perypetii życiowych bohaterów.
Podsumowując: powrót Pii i Bodensteina – dla mnie nieco mniej udany niż wcześniejsze książki z tej serii, ale i tak warto przeczytać.
Pia Sander i Oliver von Bodeinstein to jedna z moich ulubionych par śledczych, których to dochodzenia zawsze mnie wciągają i budzą we mnie różne emocje. Tak też było i tym razem. Mimo swojej objętości książkę czyta się szybko a ilość stron znika nie wiadomo kiedy. Tym razem poruszamy się z naszymi bohaterami w kręgu osób, które wychowały się w rodzinnym domu zastępczym, który ostatecznie okazał się dla dzieci w nim przebywających piekłem a nie ostoją. Trauma zaś pozostała i towarzyszy im nadal w codziennym życiu. A niektórym zmienia perspektywę postrzegania świata. Dzień Matki, który powinien być dla wszystkich świętem okazał się przekleństwem. Dlaczego ? Musicie to sprawdzić sami. Ciekawa pozycja, intrygująca fabuła, ważna tematyka i emocje zapewnione. Z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejną książkę z cyklu.
Długo czekałam na kolejną część serii kryminału Nele Neuhaus, dlatego bardzo mnie ucieszyła wiadomość kiedy na stronie autorki znalazłam informację o nowej książce. Historia bardzo mnie wciągnęła i wywarła wstrząsające wrażenie. Dramat dzieci w rodzinie zastępczej, obojętność opieki społecznej na niepokojące sygnały. Czy jest możliwe, ze osoby które pozornie znaliśmy i ufaliśmy mają dwie twarze przy czym to prawdziwe oblicze wychodzi na jaw w nieoczekiwanych momentach?
Tom nie należy do najcieńszych, ale w ogóle się nie nudziłam. Czytałam z ogromnym zainteresowaniem a mordercą okazała się osoba, której bym na pewno nie podejrzewała. Zaskoczyła mnie historia z przeszłości Kim siostry Pii o której wcześniej nie było wiele informacji na temat jej życia prywatnego. Zakończenie było napisane w ciekawy sposób, taki wzruszający.Polubiłam Nicolę Engel dyrektorkę zespołu K11,którą miałam za wyniosłą a tu okazało się,że nie jest jednak taka zła. Autorka zostawiła je otwarte, więc to znak, że znowu będzie kolejny tom. Niepotrzebny jest jedynie wątek homoseksualny wpleciony do historii. Ale poza minusem polecam książkę. Jest ona intrygująca i mroczna pokazująca, że nieraz ranią ludzie którym się ufa i powinni oni być oparciem w trudnych chwilach.
Szybsze bicie serca, przyspieszony oddech i suchość w gardle – dokładnie taki stan towarzyszył mi podczas czytania książki Nele Neuhaus! Co tutaj się działo! To, że będzie interesująco, zdradza nam już prolog „Dnia Matki”, jego zakończenie sprawiło, że przez chwilę przestałam oddychać. Mogę Wam powiedzieć, że morderca, który ma na koncie kilka morderstw, to prawdziwy psychopata. Nasi śledczy, czyli Pia Sander i Oliver von Bondestein a także i my, czytelnicy, będą musieli nieźle się nagłowić, by złapać mordercę. Tylko kto nim jest? Potencjalnych podejrzanych będzie wielu, autorka sprytnie będzie podsuwać nam kolejne tropy, a każdy miłośnik kryminałów (także tych krwawych) nie będzie mógł na nic narzekać! Akcja trzyma w napięciu od samego początku i nie zwalnia nawet na chwilę, mimo swojej objętości autorka cały czas dba, by zaskakiwać czytelnika, wie jak sprawić, by jego umysł nieustannie poszukiwał odpowiedzi na jedno najważniejsze pytanie – kto zabija?
To, co bardzo mi się podobało, to drobiazgowość prowadzonego śledztwa. Nasi policjanci nie znajdują odpowiedzi w kilka minut, lecz krok po kroku badają wszystkie tropy. Choć goni ich czas, nie idą na łatwiznę. Śledztwo ma tak wysoki priorytet, że o pomoc poproszono jednego z najlepszych profilerów FBI. Autorka skupia się przede wszystkim na prowadzonej sprawie, nie znajdziemy rozwlekłych opisów dotyczących prywatnych spraw naszych bohaterów. Neuhaus poruszy jednak tematy niechcianej ciąży, porzucenia dziecka oraz temat rodzin zastępczych. To, w jakich niewinne dzieci dorastają, będzie miało ogromny wpływ na ich dorosłe życie.
„Dzień Matki” – co to była za rewelacyjna książka – tak najkrócej mogę podsumować tę książkę! 724 strony czystej rozrywki, podczas której mózg pracuje na największych obrotach. I choć jak najszybciej chce się dowiedzieć, kto jest mordercą, to jednocześnie książka jest napisana tak lekkim i przyjemnym językiem, że nie chce się jej kończyć! Niemiecka pisarka Nele Neuhaus wykreowała tak świetną książkę, że zaraz po jej przeczytaniu ma się ochotę poznać ją jeszcze raz i sprawdzić, czy wyłapie się wszystkie niuanse. Takich książek więcej proszę!
"Dzień Matki" to rewelacyjna powieść,którą się czyta z zapartym tchem od pierwszej do ostatniej strony.Powiem szczerze,że nieźle autorka wymyśliła sobie cała intrygę i to jaki dzień wybrała aby "ukatrupiać "ofiary...
Kiedy brałam do ręki "Dzień Matki " w życiu nie spodziewałam się takiej akcji. Książka ma 724 strony i trzeba było sporej fantazji autorki by rozegrać to tak by zainteresować czytelnika,ale nie spodziewałam się takiej ilości bohaterów i miejsc,w których dzieje się akcja.Duży plus za zamieszczenie spisu postaci,którym czasami posiłkowałam się i nie musiałam główkować..Kto to taki?Duży ukłon w stronę autorki za to,że w tym ogromnej ilości bohaterów,dat,miejsc akcji stworzyła niesamowity kryminał,który pomału odkrywa skrywane przez lata tajemnice,sekrety i morderstwa a wszystko to ma logiczne wytłumaczenie i sens.Poza tym Nele Neuhaus ukazuje nam trudne tematy jakim jest niechciana ciąża,porzucenie dziecka,temat rodzin zastępczych i związane z tym życie niewinnych dzieci,to co czują i jaki wpływ ma dom zastępczy na ich dorosłe życie.
Tutaj powieść zaczyna się od śmierci osiemdziesięcioczteroletniego Theodora Reifenratha,którego zwłokami nikt się nie interesuje przez czternaście dni.Gdy wreszcie zjawia sie policja,Pia wraz z Oliverem,odkrywają na posesji zmarłego szczątki kilku kobiet.Wszystko wskazuje na to,że to właśnie Theodor był mordercą,jednak w wyniku śledztwa na jaw wychodzą kolejne mroczne fakty: historia rodzonej córki Reifenrathów, która zmarła z przedawkowania narkotyków, utopionej w stawie dziewczyny z sąsiedztwa i tajemniczego samobójstwa Rity Reifenrath, której zwłok nigdy nie odnaleziono.Co takiego działo się w domu zamordowanego mężczyzny,który razem z żona prowadził dom zastępczy dla porzuconych dzieci? Na te pytania odnajdziemy odpowiedź ale trzeba skupić się by ułożyć fragmenty układanki w dokładny sposób.A uwierzcie ,że wcale nie jest tak łatwo bo i akcja jest zawiła, i wielu jest podejrzanych.
Autorka stworzyła tak doskonale dopracowany kryminał w najdrobniejszym szczególe ,tak kompletny ,że fikcyjny świat literacki jakby się zatracał a ja miałam wrażenie jakby wszystko to działo się w realnym świecie.Niesamowite.Nele Neuhaus bardzo mnie zaskoczyła ,myślę,że z miłą chęcią sięgnę po jej kolejne powieści a "Dzień Matki" polecam każdemu.
W piątej części poczytnej serii o nastoletniej miłośniczce koni w życiu Eleny pojawia się wiele nowości. Najpierw jej ukochany Tim dziwnie się zachowuje...
Nowy Jork, rok 1998. Młoda i piękna Alex Sontheim jest bankierem inwestycyjnym i całe życie walczy o to, by przebić szklany sufit. Dzięki ciężkiej pracy...
Przeczytane:2020-02-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Powieść, mimo że jest grubaskiem, czyta się bardzo szybko i płynnie dzięki kolejnym zagadkom i prowadzonemu przez policjantów śledztwu. Autorka tak pokierowała historią, że choć z pozoru prosta sprawa, okazuje się wierzchołkiem góry lodowej, a prawda jest o wiele bardziej złożona i trudna do odkrycia. Nic nie jest takim jakim się wydaje, a ilość podejrzanych o morderstwa jest równie dużo co samych ofiar.
Również fakt, że jest to kolejna część serii nie utrudnia czytania. Jeśli w powieści są jakieś nawiązania do poprzednich tomów, to na tyle jasno wyjaśnione, że doskonale rozumiemy zależności pomiędzy bohaterami oraz wydarzenia jakie miały wpływ na ich obecną sytuację.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani i wzbudzają różne uczucia. Widać, że grupa działająca nad rozwiązaniem zagadki, jest zgranym zespołem i doskonale rozumieją podział obowiązków. Uzupełniają się i odgadują wymagania jakie są przed nimi stawiane, jeszcze przed usłyszeniem komendy od przełożonych. Ich zadanie nie jest łatwe i czasami puszczają im emocje. Ale nic dziwnego, skoro mają styczność z ludźmi pozbawionymi empatii, skupionymi wyłącznie na sobie i ukrywającymi prawdę.
Muszę powiedzieć, że „Dzień Matki” to doskonała powieść, która pozwala czytelnikowi obserwować narodziny zła, a później razem z detektywami odkrywać poszlaki, które mają istotny wpływ na przebieg śledztwa. Trudno trafnie wytypować seryjnego mordercę, bo trauma jaką przeżyli wychowankowie Reifenrathów, na każdym z nich zostawiła trwałe blizny. Mnie nie udało się odgadnąć zabójcę, choć miałam kilka typów. Bardzo podobał mi się pomysł, aby wszystkie wątki, połączyć postacią matki. Naprawdę wciągnęła mnie ta historia i trzymała w napięciu do samego końca. Gorąco polecam!