Ćwierćelf Aerdin Veske przebywa długą drogę, chcąc wypełnić dawno obiecaną zemstę - ukarać tych, którzy kiedyś wymordowali jego bliskich. Gdy dociera do Wisielczych Marnot, a najlepszy handlarz informacji derveńskiej ziemi podsuwa jedynie stary trop, nie pozostaje mu nic lepszego, niż za nim podążyć. Nie okazuje się to jednak wcale proste, zważywszy na to, że już dwa dni później czeka na śmierć w więziennej celi, skazany przez jaśnie Pana Kircholma. Przedzierając się między szeregami najemniczej armii Czarnych Słońc wędrowiec dociera na bitwę pod Gwerną i wkrótce uświadamia sobie , że Kircholm był tylko małym elementem znacznie większej tajemnicy, która pociągnie za sobą więcej, niż komukolwiek mogło by się wydawać... A skąd to wiem? Uwierzcie mi przyjaciele, że za skromny mieszek złota można wiele się dowiedzieć. A ja wiem wszystko, co wiedzieć warto. Znajomy Koniecznie pozdrówcie ode mnie Jego Wysokość Dejmara!
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2013-10-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 418
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Przeczytane:2013-11-24, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2013,
Dziś na mój stół recenzyjny trafia książka "Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego. Próbowałam wyguglać jakiekolwiek informacje o tym panu, ale się nie udało. Żadnej wzmianki kim jest pan Mateusz. Wnioskuję tylko, że jest to jego debiut literacki.
Aerdin Veske jest ćwierćelfem - jego matka była półelfką a ojciec człowiekiem. Dzięki takiej mieszance krwi mężczyzna należy do długowiecznych. Kiedy był mały nieznani zbójcy napadli jego dom i zabili jego rodziców. Aerdinowi udało się wyjść cało. Poprzysiągł zemstę na tych, którzy pozbawili go rodziny.
W swojej wędrówce po świecie w poszukiwaniu zabójców swojej rodziny, Aerdin zyskuje sobie wielu niezwykłych przyjaciół. Mężczyzna, którego nazywają Nieznajomym dostarcza wielu ważnych informacji ćwierćelfowi. Krasnoludy i elfka Varya pomagają mu w walce z zarządcą Wisielczych Marnot. Oprócz tego nasz bohater dołącza do Czarnych Słońc - armii najemników. Podczas swoich poszukiwań dociera do niego, że wszystko co się dzieje, ma związek z pewną tajemnicą, którą chcą wszyscy odkryć...
Szczerze powiem, że trudno mi było w miarę jasno opowiedzieć o czym jest książka "Dziedzice krwi" Liczba przygód, jakie spotykają Aerdina może doprowadzić do zawrotów głowy. Akcja mknie do przodu już od pierwszych stron. Bardzo dużo się dzieje na kartach powieści, ale mimo wszystko czytelnik nie czuje się jakoś mocno przytłoczony. Język jest jasny i przystępny, mimo że autor starał się pisać starodawną polszczyzną. Nie przeszkadzało to w odbiorze powieści.
Drugim bardzo pozytywnym elementem w powieści były postacie. Oryginalne, z charakterem, dobrze zarysowane. No, może sam Aerdin był dla mnie zbyt idealny. Praktycznie zero wad. Chodzący ideał. No ale to może dlatego, że ma w sobie elfią krew? ;) Za to do gustu bardzo przypadły mi krasnoludy. Twarde chłopy, dosyć narwane, nie stroniące od kieliszka. Fajnie się czytało ich dialogi. Chwilami nawet parskałam śmiechem.
"Dziedzice krwi" Mateusza Sękowskiego to przyjemna powieść na te jesienne wieczory. Pozwala nam się przenieść w inny świat elfów, krasnoludów, zabójców, goblinów. Może nie jest to jakaś wzniosła literatura fantastyczna, niemniej polecam. Przyjemna lektura.